Dzisiaj trochę mnie natchnęło na opisanie sprawy, którą widziałem na własne oczy i zbulwersowała mnie maksymalnie. Niestety okazuje się, że nie jest to odosobniony przypadek.
Otóż kilka dni temu byłem na pogrzebie znajomej, która zmarła pod długiej chorobie. Urodziła się i wychowała się w domu Świadków Jehowy, ale kilka lat temu postanowiła odejść z organizacji. I tutaj mam takie przemyślenia, że skoro odeszła sama to znaczy, że nie chciała mieć z tą organizacją nic do czynienia. Idąc na pogrzeb zastanawiałem się w jaki sposób zostanie pochowana? Większość jej rodziny już odeszła z organizacji ale rodzice nadal są aktywnymi Świadkami.
Gdy już dotarłem na pogrzeb to ze zdziwieniem zobaczyłem moich dawnych "przyjaciół" z organizacji, którzy z dezaprobatą kręcili głową gdy mnie zobaczyli na pogrzebie. Sam byłem zdziwiony, że ci wszyscy Świadkowie Jehowy (a było ich dość dużo) przyszli na pogrzeb osoby - odstępcy.
Ale jeszcze większe zdziwienie mnie ogarnęło gdy zobaczyłem, że pogrzeb był odprawiony według zasad Świadków Jehowy czyli wykład okolicznościowy na świadectwo, modlitwa końcowa, jedynie pieśni nie było, ale może to ostatnie po prostu uległo zmianie.
Jestem przekonany, że to rodzice zmarłej wymusili na starszych zrobienie pogrzebu według zasad Świadków Jehowy. I tutaj zastanawiam się nad tym, że ostatnia wola zmarłej została podeptana, opluta i wyrzucona do kosza. Spotkałem tam kilka osób, które znam i one były wręcz zbulwersowane, że osobę, która odeszła od organizacji pochowano według zasad panujących u Świadków. Niektórzy powiedzieli wprost, że "Kocia wiara to się wszędzie wpier...oli".
Z mojego punktu widzenia to jest straszne potraktowanie woli zmarłej oraz jej najbliższej rodziny. Niestety w swoim życiu spotkałem się co najmniej z trzema takimi przypadkami, a o takich słyszałem wiele więcej.
A czy Wy też mieliście podobne doświadczenia?