Jedną moją babcię chowali świadkowie, mimo, że była wykluczona. Przypomnę tylko, że powodem była podję ta przez nią zgoda na transfuzję, nie do końca świadoma z racji zaawansowanej demencji. Babcia chciała pogrzeb śqiadkowski, bo chyba nie do końca zajarzyła, że ją odłączyli. Ten pogrzeb, to była szopka na 14 fajerek i agitacja maksymalna. Nas z rodziny było niewiele, ledwo garstka osób. Znajomych też niewielu, bo babcia ich, podobnie jak dwóch swoich synów, po prostu przeżyła... Za to świadków, jak na kongresie z pieśniami, modłami i logiem jw.org, gdzie się dało... Miałam mdłości...
Druga babcia, miała pogrzeb świecki, z mistrzem ceremonii. Pogrzeb organizowałam ja wraz z jej najstarszą córką. Pieniążków z ZUS starczyło, a wszyscy obecni mówili, że to najpiękniejszy pogrzeb, na jakim byli. Tem mistrz ceremoni, po wygłoszonej mowie pożegnalnej, zostawił kilka minut ciszy, aby wierzący członkowie rodziny mogli zmówić modlitwę.
Ja sama, chciałabym skromny pogrzeb świecki z kremacją. Tak taniej i higieniczniej.