Witam was moi drodzy.
Obiecałem że podam wam jakieś info w sprawie wysłania mojej rezygnacji do Nadarzyna.
Dzisiaj odwiedziło mnie dwóch braci, tak po 19.00 po "cywilnemu". Powiedzieli że otrzymali rezygnacje przesłane z Nadarzyna i czy to nasze bo może ktoś zrobił sobie kawał i wysłał za nas. Odpowiedzieliśmy z żoną że nasze, przemyśleliśmy sprawę i rezygnujemy. W związku z tym że jednego "brata" bardzo szanujemy nic więcej nie mówiliśmy (dyskutowaliśmy), więc się po prostu pożegnaliśmy.
Wiemy z żoną że dobrze zrobiliśmy i jesteśmy przekonani o tym, natomiast po 20 latach znajomości i wspólnej współpracy usłyszałem, usłyszeliśmy "acha, no szkoda nie będziemy was przekonywać", do widzenia.
Smutne......., trochę jak w pracy wypruwasz flaki a potem no sorry musieliśmy kogoś zwolnić.
Nie ukrywam że mam trochę poczucie pustki że jakoś tak to wyszło........ sorki że tak trochę chaotycznie piszę ale 20 lat poświęcenia to nie 2 miesiące.
Hm sam nie wiem co jeszcze powiedzieć, jak minie kilka dni i jakoś opadną wewnętrzne emocje to postaram się skrobnąć.
Pozdrawiam was serdecznie