Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 5 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Depresje u Świadków Jehowy  (Przeczytany 21800 razy)

Offline sawaszi

Odp: Depresje u Świadków Jehowy
« Odpowiedź #75 dnia: 08 Maj, 2019, 20:16 »
Prawdopodobnie ja mam cieżką depresję, ale nie mam nawet siły by z nią cokolwiek zrobić. Pogrążam się coraz bardziej i wpadam powoli w katatonię. Dobrze, że mam siłę, by rano wstać i iść do pracy przynajmniej...

Najchętniej to bym się zabił, ale muszę żyć, bo nie mam wyboru. Żałuję codziennie, ze się urodziłem. Mam nadzieję, że kiedyś zalegalizowana zostanie w Polsce eutanazja, to będzie można estetycznie odejść z tego świata i zakończyć bezkrwawo tą bezsensowną wegetację

Przykre to co piszesz o samobójstwie (dla tego nie mogę dać Ci 'lubika' za tą wypowiedz  :(
To że cierpisz na depresje nie jest wynikiem Twojego nastawienia do życia - być może są to oznaki somatyczne braku równowagi hormonów :dopaminy, serotoniny i neadrenaliny ? - to można zbadać w badaniach krwi .Ja miałem coś takiego po silnych stresach (po wypadkach losowych)  :-[
Można z tego wyjść - zapewniam Cię  :) :) - natomiast pomoc lekarska jest nadmiar wskazana .
Nie obawiaj się lekarzy  :) :)


Offline Snowid

Odp: Depresje u Świadków Jehowy
« Odpowiedź #76 dnia: 08 Maj, 2019, 21:01 »

Przykre to co piszesz o samobójstwie (dla tego nie mogę dać Ci 'lubika' za tą wypowiedz  :(
To że cierpisz na depresje nie jest wynikiem Twojego nastawienia do życia - być może są to oznaki somatyczne braku równowagi hormonów :dopaminy, serotoniny i neadrenaliny ? - to można zbadać w badaniach krwi .Ja miałem coś takiego po silnych stresach (po wypadkach losowych)  :-[
Można z tego wyjść - zapewniam Cię  :) :) - natomiast pomoc lekarska jest nadmiar wskazana .
Nie obawiaj się lekarzy  :) :)

Wiem, wiem, właśnie się noszę z zamiarem umówienia do lekarza rodzinnego, żeby dał mi skierowanie na badania hormonów...

...ale nawet tego nie mam siły zrobić

...


Offline sawaszi

Odp: Depresje u Świadków Jehowy
« Odpowiedź #77 dnia: 08 Maj, 2019, 21:36 »
Wiem, wiem, właśnie się noszę z zamiarem umówienia do lekarza rodzinnego, żeby dał mi skierowanie na badania hormonów...

...ale nawet tego nie mam siły zrobić

...
 

To zrób to bezsilne - ale zrób to - lekarz też człowiek i czasem też choruje - ale jego powinność w tem zawodzie medycznym jest taka aby pomagać  :) :)
Dla tego jeszcze raz powtarzam Ci - nie obawiaj się lekarzy i badań  :) :)
Istnieją już lekarstwa na wyleczenie prawie każdej dolegliwości - tylko jeszcze "na śmierć" nie wymyślono jeszcze panaceum i eliksiru na życie wieczne  :D :D


Offline Snowid

Odp: Depresje u Świadków Jehowy
« Odpowiedź #78 dnia: 08 Maj, 2019, 21:45 »
 

To zrób to bezsilne - ale zrób to - lekarz też człowiek i czasem też choruje - ale jego powinność w tem zawodzie medycznym jest taka aby pomagać  :) :)
Dla tego jeszcze raz powtarzam Ci - nie obawiaj się lekarzy i badań  :) :)
Istnieją już lekarstwa na wyleczenie prawie każdej dolegliwości - tylko jeszcze "na śmierć" nie wymyślono jeszcze panaceum i eliksiru na życie wieczne  :D :D

Wiesz co, jeśli będąc dzieckiem na spacerze w parku babcia ci mówi, że ona kiedyś umrze, ale ty raczej nie, bo juz będzię Nowy Świat i Królestwo Boże, i gdy słyszysz to przynajmniej raz na tydzień, jak nie od niej, to z mównicy na zebraniu i gdy po X latach okazuje się, że to był fałsz, to jednak ma jakiś wpływ na psychikę.

Teraz jak mam 27 lat i oglądam Dzień Świra, to odbieram go zupełnie inaczej niż oglądając go mając 16. Wtedy się śmiałem z Adasia, co to za frustrat i w ogóle nieudacznik, a okazuje się, że dorosłe życie (przynajmniej moje) wygląda zupełnie tak jak jego. Budzę się rano patrząc tępo w sufit, codziennie powtarzam rano te machinalne czynności i przeczekuję życie w robocie. Teraz już się nie śmieję, tylko mam łzy w oczach.


Offline sawaszi

Odp: Depresje u Świadków Jehowy
« Odpowiedź #79 dnia: 08 Maj, 2019, 22:09 »
Czasem nasze życie jest jak film tragikomiczny - klatki się przesuwają i układają jak w kalejdoskopie .
Film można cofnąć i ponownie obejrzeć - w życiu jest troszkę inaczej (cofnąć się nie da - ale trzeba żyć dalej , bogatszym w doświadczenia)  :) :) :)
Jak pisał Asnyk ;
"Trzeba do przodu iść po życie sięgać nowe , a nie w uwiędłym laurów liść z uporem stroić głowę" - to dobre jest przesłanie i pełne optymizmu  :)
Tego się trzymaj - bo najlepsze jeszcze przed Tobą . Pozdrawiam Cię Serdecznie bracie Snowid


Offline Terebint

Odp: Depresje u Świadków Jehowy
« Odpowiedź #80 dnia: 08 Maj, 2019, 23:41 »
Prawdopodobnie ja mam cieżką depresję, ale nie mam nawet siły by z nią cokolwiek zrobić. Pogrążam się coraz bardziej i wpadam powoli w katatonię. Dobrze, że mam siłę, by rano wstać i iść do pracy przynajmniej...

Najchętniej to bym się zabił, ale muszę żyć, bo nie mam wyboru. Żałuję codziennie, ze się urodziłem. Mam nadzieję, że kiedyś zalegalizowana zostanie w Polsce eutanazja, to będzie można estetycznie odejść z tego świata i zakończyć bezkrwawo tą bezsensowną wegetację
Snowid, nie wiem, co napisać bo chyba nie jestem najlepszy w pomaganiu, ale sam przez kilkadziesiąt lat miałem podobnie. Codzienne, wręcz nachalne, upierdliwe myśli o popełnieniu samobójstwa. Jako że mieszkam na 10 piętrze często stawałem przed barierką i ganiłem się w myślach, że co to ze mnie za tchórz, że nawet tego nie potrafię zrobić. Bałem się, nawet wtedy gdy byłem świadkiem Jehowy, że piekło jednak może istnieć i że wtedy to już tak na wieczność będę miał. Nie miałem nadziei i nikt nie był w stanie mi pomóc. Lekarstwa, które mi wtedy przepisał mi lekarz nie przyjmowałem, bo te stare leki robiły z człowieka warzywo. Szczęście, że pojawiły się nowsze, niemalże że bez skutków ubocznych - to znaczy w porównaniu z tymi starszymi.

Do pewnego momentu mi pomagały, ale nie całkowicie. Odeszło wiele złych myśli, ale nie odeszła sama depresja. Po jakimś czasie włączyłem w to wszystko medytację - to teraz by było zbyt trudne dla Ciebie - ale dzięki takiemu połączeniu lekarstw i medytacji teraz czuję się w miarę dobrze. Żadne super, żadne rewelacja oczywiście, ale dobrze. Z tym, że mam ostre nawroty, ale u mnie to nie tylko depresja jest problemem.

Nie wiem. Jak nie masz sił na nic to może spróbuj przed zaśnięciem sobie puścić jakąś relaksację metodą Schultza bądź Jacobsona?



Jeżeli jesteś racjonalnym facetem to może Ci się to wydawać śmieszne, ale ja podczas relaksacji po raz pierwszy w życiu poczułem na sobie siłę wpływu psychiki na ciało. W tamtych czasach byłem pryszczaty, jak arbuz a po 6 tygodniach słuchania relaksacji, najpierw Jacobsona, a później Schultza ludzie nie poznawali mnie na ulicy. Oczywiście nie dosłownie. Ale jeżeli napiszę, że około 90 procent mojego trądziku zniknęło w tamtym czasie to nie będę zbyt daleki od prawdy.

Życzę powodzenia Snowid. Chciałbym, aby uzdrowiła Cię miłość czymkolwiek i gdziekolwiek ona jest. Przepraszam jeżeli napisałem coś nie tak.

EDIT: I ja również przez wiele lat byłem zwolennikiem eutanazji. Dzisiaj też ale jak na razie to już nie dla siebie.
« Ostatnia zmiana: 08 Maj, 2019, 23:44 wysłana przez Terebint »
"Dusza jest całym światłem... Ciemność jest spowodowana martwym sercem, które ożywić może ból". Hazrat Inayat Khan


Offline zona_abrahama

Odp: Depresje u Świadków Jehowy
« Odpowiedź #81 dnia: 09 Maj, 2019, 14:18 »
Wiesz co, jeśli będąc dzieckiem na spacerze w parku babcia ci mówi, że ona kiedyś umrze, ale ty raczej nie, bo juz będzię Nowy Świat i Królestwo Boże, i gdy słyszysz to przynajmniej raz na tydzień, jak nie od niej, to z mównicy na zebraniu i gdy po X latach okazuje się, że to był fałsz, to jednak ma jakiś wpływ na psychikę.

Teraz jak mam 27 lat i oglądam Dzień Świra, to odbieram go zupełnie inaczej niż oglądając go mając 16. Wtedy się śmiałem z Adasia, co to za frustrat i w ogóle nieudacznik, a okazuje się, że dorosłe życie (przynajmniej moje) wygląda zupełnie tak jak jego. Budzę się rano patrząc tępo w sufit, codziennie powtarzam rano te machinalne czynności i przeczekuję życie w robocie. Teraz już się nie śmieję, tylko mam łzy w oczach.

To nie są żarty - w takiej sytuacji migiem do psychiatry. Gdybyś chciał pogadać, to pisz na priw - było ciężko, były nieciekawe myśli i nie obyło się bez antydepresantów, ale ostatecznie jest dobrze. Tulę mocno, akceptuję i wspieram <3


Offline sawaszi

Odp: Depresje u Świadków Jehowy
« Odpowiedź #82 dnia: 09 Maj, 2019, 18:11 »
Dodam do tego że psychiatra to też lekarz i człowiek taki jak wszyscy ludzie - dla tego nie obawiaj się takiego lekarza  :)


Offline Snowid

Odp: Depresje u Świadków Jehowy
« Odpowiedź #83 dnia: 09 Maj, 2019, 23:36 »
Lekarz nie jest w stanie mi już pomóc, niestety. Obiektywnie rzecz biorąc, przespałem swoje najlepsze lata życia, czyli dwudzieste, mam tego pełną świadomość i lekarz musiałby mi 'przepłukać' pamięć, bym o tym zapomniał.

Nigdy nigdzie nie wychodziłem z domu po studiach, w piątkowe wieczory sprzątałem mieszkanie dziadków, co tydzień

Nigdy nie byłem byłem na żadnej imprezie

Nie mam żadnych znajomych

Nikt już nawet do mnie nie pisze

Nigdy nie obchodzilem urodzin ani nie byłem na sylwestrze

I co, pójdę teraz do psychiatry i on powie: 'Słuchaj, nie myśl o przeszłości, czasu nie cofniesz, było minęło' - albo coś w tym, stylu, bo co może innego powiedzieć?!

Mam zapłacić 200 zł za wizytę, na której teraz wiem, co się wydarzy?

Kto by się chciał przyjaźnić z kimś takim jak ja, kto nic ciekawego nie ma do powiedzenia i nawet dziewczyny za rękę nie trzymał?!

Szkoda że dopiero teraz to zrozumiałem, gdy jest za późno, by naprawić pewne rzeczy, tak wygląda rzeczywistość. Im jesteśmy starsi, tym trudniej coś zmienić w życiu, zacząć robić coś nowego i zmotywować się do pracy. Mnie się już nie chce, bo po pierwsze wiem, że ten wyścig mi już uciekł, a po drugie nie mam już siły zaczynać od zera, widząc na Facebooku starych znajomych ze szkoły otoczonych ludźmi, po ślubach, szczęśliwych (nawet jeśli to złudzenie, to i tak tylko lekko podkolorowane).

Także reasumując: nie widzę już żadnej nadziei dla siebie i nie wiem, czy jutro będę miał siłę wstać z łóżka.

Dobranoc



Offline sawaszi

Odp: Depresje u Świadków Jehowy
« Odpowiedź #84 dnia: 10 Maj, 2019, 01:23 »
Jestem w stanie Cię zrozumieć "Snowid" - ale nie mogę się zgodzić z tym myśleniem Twoim
Uważasz ze już wszystko dla Ciebie stracone  :-\ - nic bardziej błędnego !
Rano wypij dobrą kawę . włącz dobrą muzykę i spójrz za okno - pomyśl pozytywnie o sobie i przyszłości swej  :) :)
Życia nie przespałeś - tylko umykało Ci do tej pory przez palce  :(
Nie wracaj do przeszłości przykrej - ale patrz w lepsze jutro i buduj w sobie motywacje do szczęśliwego życia  :)
Przecież masz jakieś zainteresowania, marzenia i dążenia w życiu  :)
Może zapomniałeś o tym wszystkim - ale to wszystko masz w sobie (może teraz uśpione) - wykop to z siebie czego pragniesz i daje Ci szczęście  :)
Dasz rade - jak naprawdę tego zechcesz (a chcesz tego)  :) :). Na początku zmotywowania się może nie być łatwo - ale nie poddawaj się  :) :)


Offline zona_abrahama

Odp: Depresje u Świadków Jehowy
« Odpowiedź #85 dnia: 10 Maj, 2019, 08:22 »
Lekarz nie jest w stanie mi już pomóc, niestety. Obiektywnie rzecz biorąc, przespałem swoje najlepsze lata życia, czyli dwudzieste, mam tego pełną świadomość i lekarz musiałby mi 'przepłukać' pamięć, bym o tym zapomniał.

Nigdy nigdzie nie wychodziłem z domu po studiach, w piątkowe wieczory sprzątałem mieszkanie dziadków, co tydzień

Nigdy nie byłem byłem na żadnej imprezie

Nie mam żadnych znajomych

Nikt już nawet do mnie nie pisze

Nigdy nie obchodzilem urodzin ani nie byłem na sylwestrze

I co, pójdę teraz do psychiatry i on powie: 'Słuchaj, nie myśl o przeszłości, czasu nie cofniesz, było minęło' - albo coś w tym, stylu, bo co może innego powiedzieć?!

Mam zapłacić 200 zł za wizytę, na której teraz wiem, co się wydarzy?

Kto by się chciał przyjaźnić z kimś takim jak ja, kto nic ciekawego nie ma do powiedzenia i nawet dziewczyny za rękę nie trzymał?!


Dobranoc

Hej, ja się mogę przyjaźnić!
Jak ci brakuje na wizytę, to coś dorzucę i jakoś uzbieramy!

Poza tym psychiatra nie jest od tego, żeby ci kazać zapomnieć o przeszlości. Moja pani doktor akurat ze mną długo rozmawiała, ale głównym zadaniem psychiatry jest diagnoza i leczenie, nawet jeśli to leczenie wiąże się z przyjmowaniem antydepresantów.
Ja wiem, że teraz jest taka moda, żeby gardzić nauką i polegać tylko na alternatywnych metodach, medytacji i słuchaniu ćwierkania ptaków, ale depresja to choroba, którą się leczy - lekami. I te leki bierze się po to, żeby mieć energię do funkcjonowania, gdy w międzyczasie będziesz sobie robił porządki w głowie.

Znam to uczucie nie obchodzenia urodzin, sylwestra. Na studniówkę nie poszłam, nie pozwoliłam sobie zorganizować panieńskiego, studia rzuciłam, bo źle. Jednocześnie jest ogromne rozczarowanie, bo pełno osób w zborze prowadzi podwójne życie i nie przejmuje się tymi zasadami, więc nosi cię, bo całe życie zmarnowane niepotrzebnie i po co to i na co....

Ale jest światełko w tym tunelu! I gdy już je odkryjesz, przekonasz się, że warto było zacząć.


Offline Trinity

Odp: Depresje u Świadków Jehowy
« Odpowiedź #86 dnia: 10 Maj, 2019, 08:25 »
Snowid piszesz a to dobrze pisz.
nie chce ci truć jak jakaś ciotka klotka ale, sorry
nie wiesz jak będzie na wizycie u psychiatry!
chyba nie będziesz się porównywał z kimś kto skończył medycynę
a później specjalizował się w psychiatrii 😉

da ci leki po których przestaniesz tyle myśleć bo myślenie jest bardzo nie zdrowe!
nie będę ci pisała : kochany popacz za okno jaka piękna pogoda bla bla bo tobie musi
pomóc ktoś kto się na tym zna.

zmarnowałeś najlepsze swoje lat? dwudzieste?
z autopsji wiem że to nic straconego
młodość jest przereklamowana
sprzątałeś dziadkom chatę? so cute 😍
szkoda że moja młoda jeszcze do szkoły chodzi ☺

wyjdziesz z tego tylko tylko zacznij od lekarza 1 kontaktu
a jak nie to poproszę o nr do mamy
bo ja na pewno tak nie cię nie zostawie



Offline Storczyk

Odp: Depresje u Świadków Jehowy
« Odpowiedź #87 dnia: 10 Maj, 2019, 08:34 »
Snowid,najlepsze lata życia dopiero przed Toba.Naprawdę ,.nawet o tym jeszcze nie wiesz.Inna sprawa, ze ta 20 ,to ciężko sie określić nie nastolatek ,nie dorosły .Chodze do szkoly ,mam kontakt z paroma dziewczynami w twoim wieku.Tez sie miotaja.wciąż narzekają .Jak słucham to az nie moge uwierzyć na co.Sa zdrowe ,mlodziutkie ,maja dobre prace .super ciuchy,szczupłe,zadbane do bólu.Mają zdrowych rodziców.Niczego im nie brak.Tez ciagle patrzą na Facebook ....
 podobnie.


Offline ewa11

Odp: Depresje u Świadków Jehowy
« Odpowiedź #88 dnia: 10 Maj, 2019, 08:59 »
Lekarz nie jest w stanie mi już pomóc, niestety. Obiektywnie rzecz biorąc, przespałem swoje najlepsze lata życia, czyli dwudzieste, mam tego pełną świadomość i lekarz musiałby mi 'przepłukać' pamięć, bym o tym zapomniał.

Nigdy nigdzie nie wychodziłem z domu po studiach, w piątkowe wieczory sprzątałem mieszkanie dziadków, co tydzień

Nigdy nie byłem byłem na żadnej imprezie

Nie mam żadnych znajomych

Nikt już nawet do mnie nie pisze

Nigdy nie obchodzilem urodzin ani nie byłem na sylwestrze

I co, pójdę teraz do psychiatry i on powie: 'Słuchaj, nie myśl o przeszłości, czasu nie cofniesz, było minęło' - albo coś w tym, stylu, bo co może innego powiedzieć?!

Mam zapłacić 200 zł za wizytę, na której teraz wiem, co się wydarzy?

Kto by się chciał przyjaźnić z kimś takim jak ja, kto nic ciekawego nie ma do powiedzenia i nawet dziewczyny za rękę nie trzymał?!

Szkoda że dopiero teraz to zrozumiałem, gdy jest za późno, by naprawić pewne rzeczy, tak wygląda rzeczywistość. Im jesteśmy starsi, tym trudniej coś zmienić w życiu, zacząć robić coś nowego i zmotywować się do pracy. Mnie się już nie chce, bo po pierwsze wiem, że ten wyścig mi już uciekł, a po drugie nie mam już siły zaczynać od zera, widząc na Facebooku starych znajomych ze szkoły otoczonych ludźmi, po ślubach, szczęśliwych (nawet jeśli to złudzenie, to i tak tylko lekko podkolorowane).

Także reasumując: nie widzę już żadnej nadziei dla siebie i nie wiem, czy jutro będę miał siłę wstać z łóżka.

Dobranoc
Któregoś dnia po opuszczeniu organizacji czułam się równie kiepsko jak Ty. Może nie aż tak kiepsko, ale nie najlepiej. Żeby czymś się zająć, poszłam na zakupy do reala, ale w pasażu zobaczyłam reklamę wycieczki, więc zamiast zrobić zakupy, kupiłam tę wycieczkę. Spodobało mi się, więc zaczęłam jeździć na następne. Pół roku później, na kolejnej wycieczce, poznałam ludzi, którzy są moimi przyjaciółmi do dziś. Razem zaliczyliśmy niejeden wyjazd, koncert, dyskotekę, imprezę karnawałową, kino, grila etc.
W szkole podstawowej i średniej też nie chodziłam na imprezy, bo rodzice mi nie pozwalali, chociaż nie byli SJ (ale fakt, pozwalali mi chodzić na imprezy szkolne, więc miałam trochę lepiej). Na studiach nie chodziłam na imprezy, bo byłam w organizacji (i nie tylko na imprezy, ale nawet nie chodziłam wtedy do kina, teatru, nie jeździłam na żadne wakacje, prawie nie czytałam innych książek poza teokratycznymi).
Odkrywać uroki życia zaczęłam, jak odeszłam ze zboru; byłam wtedy mniej więcej w Twoim wieku. Najpierw rzuciłam się na to, co było obrzydzane w teokracji, czyli książki, kino, teatr. Potem, jak napisałam, w jakiś kiepski dzień kupiłam sobie wycieczkę. Potem na kolejnej poznałam swoich przyjaciół, a z nimi naimprezowałam się za wszystkie czasy.
Tak że moje dzieciństwo i młodość też były ubogie w imprezy. Imprezować zaczęłam gdzieś około trzydziestki. Storczyk ma rację. Najlepsze lata przed Tobą. Bo jesteś niezależny od rodziców, możesz robić, co chcesz i stać Cię na to.
Trochę Cię rozumiem, bo rzeczywiście jak się ma ograniczane dzieciństwo i młodość, to trudniej jest się potem pozbierać, ale nie jest to niemożliwe. Pozdrawiam.

PS. A co się tyczy Facebooka, to na nim wszyscy są szczęśliwi. W rzeczywistości jednak nie ma ludzi, którzy nie mieliby jakichś problemów.

PS 2. Zamiast czekać, aż ktoś Cię zaprosi na imprezę, spróbuj sam taką zorganizować. W domu albo w knajpie. Zaproś znajomych. Spróbuj Ty zrobić pierwszy krok w ich kierunku.


Offline ewa11

Odp: Depresje u Świadków Jehowy
« Odpowiedź #89 dnia: 10 Maj, 2019, 09:51 »
Któregoś dnia po opuszczeniu organizacji czułam się równie kiepsko jak Ty. Może nie aż tak kiepsko, ale nie najlepiej. Żeby czymś się zająć, poszłam na zakupy do reala, ale w pasażu zobaczyłam reklamę wycieczki, więc zamiast zrobić zakupy, kupiłam tę wycieczkę. Spodobało mi się, więc zaczęłam jeździć na następne. Pół roku później, na kolejnej wycieczce, poznałam ludzi, którzy są moimi przyjaciółmi do dziś. Razem zaliczyliśmy niejeden wyjazd, koncert, dyskotekę, imprezę karnawałową, kino, grila etc.
W szkole podstawowej i średniej też nie chodziłam na imprezy, bo rodzice mi nie pozwalali, chociaż nie byli SJ (ale fakt, pozwalali mi chodzić na imprezy szkolne, więc miałam trochę lepiej). Na studiach nie chodziłam na imprezy, bo byłam w organizacji (i nie tylko na imprezy, ale nawet nie chodziłam wtedy do kina, teatru, nie jeździłam na żadne wakacje, prawie nie czytałam innych książek poza teokratycznymi).
Odkrywać uroki życia zaczęłam, jak odeszłam ze zboru; byłam wtedy mniej więcej w Twoim wieku. Najpierw rzuciłam się na to, co było obrzydzane w teokracji, czyli książki, kino, teatr. Potem, jak napisałam, w jakiś kiepski dzień kupiłam sobie wycieczkę. Potem na kolejnej poznałam swoich przyjaciół, a z nimi naimprezowałam się za wszystkie czasy.
Tak że moje dzieciństwo i młodość też były ubogie w imprezy. Imprezować zaczęłam gdzieś około trzydziestki. Storczyk ma rację. Najlepsze lata przed Tobą. Bo jesteś niezależny od rodziców, możesz robić, co chcesz i stać Cię na to.
Trochę Cię rozumiem, bo rzeczywiście jak się ma ograniczane dzieciństwo i młodość, to trudniej jest się potem pozbierać, ale nie jest to niemożliwe. Pozdrawiam.

PS. A co się tyczy Facebooka, to na nim wszyscy są szczęśliwi. W rzeczywistości jednak nie ma ludzi, którzy nie mieliby jakichś problemów.

PS 2. Zamiast czekać, aż ktoś Cię zaprosi na imprezę, spróbuj sam taką zorganizować. W domu albo w knajpie. Zaproś znajomych. Spróbuj Ty zrobić pierwszy krok w ich kierunku.
Aha, i jeszcze jedno. Nadmierne imprezowanie też jest przereklamowane. Moja najlepsza koleżanka z dzieciństwa, kiedy ja byłam SJ i nic z tego "światowego" życia nie miałam, non stop imprezowała. Po opuszczeniu organizacji próbowałam razem z nią, ale zmęczyło mnie to. Wpadła nie tylko w ciąg imprez, ale przede wszystkim w ciąg alkoholowy. Wiecznie pijana, wiecznie wszczynająca po pijaku awantury, wiecznie wchodząca w konflikt z prawem. A przede wszystkim wiecznie przepijająca wszystkie pieniądze. Sorry, ale takie towarzystwo też nie jest dla mnie.