Lekarz nie jest w stanie mi już pomóc, niestety. Obiektywnie rzecz biorąc, przespałem swoje najlepsze lata życia, czyli dwudzieste, mam tego pełną świadomość i lekarz musiałby mi 'przepłukać' pamięć, bym o tym zapomniał.
Nigdy nigdzie nie wychodziłem z domu po studiach, w piątkowe wieczory sprzątałem mieszkanie dziadków, co tydzień
Nigdy nie byłem byłem na żadnej imprezie
Nie mam żadnych znajomych
Nikt już nawet do mnie nie pisze
Nigdy nie obchodzilem urodzin ani nie byłem na sylwestrze
I co, pójdę teraz do psychiatry i on powie: 'Słuchaj, nie myśl o przeszłości, czasu nie cofniesz, było minęło' - albo coś w tym, stylu, bo co może innego powiedzieć?!
Mam zapłacić 200 zł za wizytę, na której teraz wiem, co się wydarzy
Dobra, dość myziania.
Q...chrzanisz i tyle. Guzik wiesz, wszystko zakładasz z góry, że Ci nie wyjdzie, nie pomoże lekarz i jesteś skazany na klęskę.
Użalsz się nad sobą tylko i nic z tym nie robisz.
Chcesz być mądrzejszy od tych co swoje młode lata przegwizdali w organizacji, albo w nieudanych związkach i wszystko zaczynali od zera.
Ale oni się nie mazali, wstali z kolan i poszli po pomoc, do madrzejszych od siebie. Wyszli do ludzi i zaczęli żyć.
Bo chcieli zmian, czegoś nowego, a nie tylko o tym gadali. Np ja, o sobie mogę wspomnieć o innych nie jestem upoważniona.
Ja nie mówię, że było łatwo, ale trzeba chcieć, chcieć, chcieć...
PS Nawet nie wiesz, że są prywatne poradnie mające umowę z funduszem. Ja nie płaciłam, a czułam się tak jak jedyna i najważniejsza.