niestety, nie dysponuję żadnymi opracowaniami statystycznymi
Szkoda.
Czyli - jak rozumiem - wypowiadasz się jedynie przez pryzmat swoich własnych, subiektywnych doświadczeń oraz tego, co usłyszałeś od ludzi, których znasz, tak?
mimo dość rozległych kontaktów nie znałem psychologów psychiatrów kuratorów sądowych socjologów itd. itp. będących na przywilejach
Tu mam zupełnie inne odczucia w tej kwestii, ale nie o moich odczuciach rozmawiamy. Zastanawia mnie źródło wiedzy dot. wykształcenia ludzi należących do twoich "rozległych kontaktów".
O ile w przypadku lekarza, prawnika, czy - przynajmniej teraz - nauczyciela sprawa jest jasna, to istnieje wiele zawodów, które może wykonywać zarówno osoba z wyższym wykształceniem, jak i bez ukończonych studiów.
psycholog wykazujący się dużą gorliwością każdy urlop pionierem pomocniczym każda obsługa wspólnie ze współmałżonką goszczący małżeństwo obwodowe itd. długie lata nie mógł doczekać się nawet przywileju sługi pomocniczego
To z powodu jego wykształcenia, czy w grę wchodziły inne czynniki, o których ja ani inni czytelnicy forum nie wiemy?
Zebranie TSKK kończy się komunikatem że brat X zamianowany na sługę, a po chwili pkt dot. potrzeb zboru - coś o unikaniu pychy i o stosunku do świeckiego wykształcenia. Mówca wyraźnie podkreśla że organizacja jest zarządzana teokratycznie i świeckie dyplomy nie decydują o stanowiskach w zborze.
Dla osoby, która poważnie traktuje WTS i szczerze ceni sobie "przywileje", takie przemówienie po jego zamianowaniu to raczej dodatkowa pochwała. Tak to rozumiem, chodzi o to, że zadecydowały "kwalifikacje duchowe", a nie "świeckie wykształcenie".
większość znanej mi starszyzny to byli ludzie po zawodówkach a niekiedy po podstawówce plus jakimś kursie z OHP
Sięgnijmy do faktów.
Weźmy na tapet Narodowy Spis Powszechny z 1988 roku i ograniczmy się do danych z terenów dziś znajdujących się w Dolnośląskiem.
Otóż nie jest tajemnicą, że mieszkańcy miast charakteryzują się wyższym procentem osób z wyższym wykształceniem. W 1988 w dolnośląskich miastach żyło 8,5% ludzi, którzy ukończyli studia, a na wioskach 1,9%. Krzywdy Karpaczowi ani powiatowi jeleniogórskiemu nie zrobię, jeżeli weźmiemy średnią arytmetyczną pod lupę, co da nam wynik nieco ponad 5%. W zborze, który liczyłby sobie 60 osób statystycznie znaleźlibyśmy 3 absolwentów wyższych uczelni. Rzeczywiście mogły za twoich czasów być takie zbory, w których żaden starszy nie ukończył studiów.
Wtedy większość znanych Ci osób to byli "ludzie po zawodówkach, a niekiedy po podstawówce" lub szkole średniej. Takie były realia. No, chyba że otaczałeś się w "wyższych sferach", to faktycznie mogę się mylić. Jeżeli sam wówczas nie byłeś po studiach lub nie studiowałeś, to wpisujesz się w to o czym mówię. Jeśli było inaczej, znajdowałeś się w mniejszości.
Ale - jak sam zauważyłeś - "twoje czasy" przypadają na okres, który minął jakieś 20 lat temu, więc sporo się zmieniło.
W samym 1995 roku, mężczyzn w wieku 25-64 z wyższym wykształceniem było niemal równo 10%. Około 10 lat temu prawie 20%. Jak jest teraz, zawsze możesz doczytać.
Ignorancją jest twierdzenie jakoby procent ludzi po studiach w gronach starszych byłby mniejszy niż 1. Pomijając fakt, że wśród ŚJ wyższe wykształcenie nie jest czymś o czym się namiętnie rozmawia. Rzadko kiedy patrzy się w zborach na ludzi przez pryzmat ukończonej szkoły.
No ale dla nich chyba liczą się inne cechy (Dzieje Apostolskie 4,13).