jeszcze jedna sprawa, tym razem starszy był tak doskonale zorganizowany że obyło się bez komitetu sądowniczego.
sprawa z jesieni 1989 więc jakby co to opisane niżej czyny już zdążyły przedawnić się...
przystojny żonaty starszy 50+ prowadzi studium biblijne z 17-latką, której rodzice zginęli w wypadku samochodowym; nastolatka jest szczupła, ma duży biust i przepiękne gęste blond włosy do pasa i po prostu widać że podkochuje się w tymże starszym;
starszy zboru "nie marnuje czasu"...
a żona starszego okazuje coraz większą zazdrość; nie ma twardych dowodów, jakoby mąż ją zdradzał, ale ma powody do niepokoju...
opiszę w skrócie co mogło zaniepokoić żonę starszego zboru...
w czasie ferii szkolnych starszy zboru na dwa tygodnie zatrudnia tę nastolatkę w swojej firmie jako sekretarkę i płaci jej 5x tyle co innym osobom na takim samym stanowisku;
gdy żona nie słyszy, w czasie pracy starszy zboru za wszystko chwali nastolatkę, często komplementuje ją, itd.itp., ale robi to "z chrześcijańskim umiarem"
w każdym razie do łóżka jej podczas tych wiosennych ferii nie zaciągnął...
sytuacja powtarza sie później w wakacje, tym razem nastolatka pracuje u niego dwa miesiące i starszy zboru oraz nastolatka przebywają razem codziennie już nie przez 8 ale 12 lub 14 godzin.
starszy zboru pytany przez żonę wyjaśniał spokojnie, że "akurat tak się złożyło" że w wakacje firma starszego zboru miała nieco więcej zamówień i obecność w biurze i szefa i jego sekretarki była "organizacyjną koniecznością".
Kierując sie chrześcijańskim miłosierdziem i troską o zdrowie żony, starszy zboru nie dodawał, że biurko szefa i biurko sekretarki stały w jednym pomieszczeniu, a nastolatka ubierała się do pracy jak na randkę.
wcześniej rodzice nastolatki (jeszcze przed swoją śmiercią) zapłacili z góry za jej pokój w w bursie szkolnej do końca roku szkolnego (nastolatka uczęszczała do liceum), więc nastolatka miała gdzie spać.
W wakacje wynajęła sobie pokoik na mieście (za pieniądze które uczciwie zarobiła w ferie jako sekretarka starszego zboru).
po wakacjach nastolatka przerwała pracę i kontynuowała naukę w liceum, żyjąc z pieniędzy zaoszczędzonych w w wakacje.
Dodatkowo, po wakacjach starszy zboru z własnej kieszeni poniósł ciężar dalszych opłat za bursę szkolną, a rachunek za bursę "przypadkowo" zostawił w mieszkaniu w widocznym miejscu, aby żona go znalazła.
Żona gdy dowiedziała się o tym, że mąż wynajął nastolatce pokój była mocno niespokojna, ale mąż stanowczo stwierdził że Pismo Święte nakazuje szczególną dbałość o wdowy i o _sieroty_ a to przecież dziecko które niedawno utraciło oboje rodziców...
No cóż, żona jest tak zdenerwowana że ciągle trzęsą się jej ręce, nie umie sie na niczym skupić, a po kilku dniach powoduje wypadek samochodowy i ginie na miejscu;
niektórzy przeciwnicy religii prawdziwej twierdzą, że było to samobójstwo, ale wszyscy wiemy, że szatan lubi zniesławiać jw.org
inni przeciwnicy mówią, że ktoś podciął niektóre elementy w samochodzie żony. Oczywiście jest to szatańskie oszczerstwo! Owszem, samochód był w naprawie w warsztacie, a pracujący na czarno w tamtym warsztacie Ukrainiec który naprawiał to konkretne auto dzień później wrócił na Ukrainę i więcej do Polski nie przyjechał... ale to przecież absolutnie niczego nie dowodzi...
później wszystko toczy się z zawrotną prędkością: w poniedziałek śmierć żony, we wtorek nastolatka kończy 18 lat, we środę wdowiec oświadcza się jej, a w czwartek idzie do USC spytać o najbliższy termin ślubu; urzędniczka proponuje pojutrze (sobota) albo jutro (piątek), gdyż "akurat" zwolniły się terminy. Oczywiście to, że terminy zwolnili dwaj pracownicy tego konkretnego starszego zboru to "czysty przypadek". Pracownicy poślubili swoje narzeczone kilka miesięcy później, ot, drobna przysługa dla pracodawcy. Starszemu tak się spieszyło, że postarał sie o uwolnienie obu terminów (i tego w piątek i tego w sobotę) bo nie wiedział, czy urzędniczka wszystko przygotuje na piątek.
Oboje narzeczeni (starszy 50+ i nastolatka) są z tego samego miasta, ich akty urodzenia w tym samym urzędzie, więc mimo że prośba o szybki termin zostaje wyrażona o 14:10, a urząd działa w czwartek do 15:00 dobrze zorganizowana sprawna urzędniczka przygotowuje dokumenty jeszcze przed zamknięciem urzędu i już o 7:30 w piątek starszy zboru i nastolatka biorą ślub na którym obecni są tylko oni i rodzice pana młodego.
Tego samego dnia w piątek popołudniu oboje małżonkowie (nie mówiąc nikomu że są małżonkami) jak gdyby nigdy nic uczestniczą w pogrzebie poprzedniej żony.
W sobotę nastolatka bierze chrzest.
W niedzielę brat starszy jak gdyby nigdy nic prowadzi studium strażnicy i wywołując nastolatkę do odpowiedzi mówi: "prosimy siostrę Kowalską" (zamiast Kowalska wypowiada żeńską formę własnego nazwiska). Zebrani na sali nieco się dziwią, ale nikt o nic nie pyta.
Dziecko rodzi się równiutko dziewięć miesięcy po ślubie, co zamyka usta plotkarzom.
no cóż, powinniśmy radować się gdy Bóg Jehowa błogosławi swoim sługom tak jak pobłogosławił owemu starszemu 50+, zwłaszcza że Bóg Jehowa obdarzył go długim życiem i dobrym zdrowiem.
Dzisiaj główny bohater ma już prawie 90 lat i wspólnie ze swoją niespełna 49-letnią drugą żoną niedawno świętowali 30-stą rocznicę ślubu.