jako się rzekło, mąż zbliżał się do siedemdziesiątki, co raz częściej nie kończył tego co zaczynał, a w sypialni (jak słusznie zauważył powyżej sawaszi
) wiało nudą...
Rudowłosa coraz częściej wspominała swego poprzedniego kochanka, którego nazwijmy Tyberiusz
zdrobniale Bercio
A dlaczego akurat Tyberiusz? Imię to jest adekwatne chociażby dlatego że starożytny Cesarz Rzymu o tym właśnie imieniu słynął z wyjątkowej perwersji. Wg historyków był biseksualny, urządzał różne orgie, ale nie poprzestawał na tym... Niektórzy historycy twierdzą nawet że gdy już znudził sie „normalnym” seksem, miał ponoć zabawiać się z oswojonym lwem...
Imię jest zatem stosowne...
Rudowłosa planowała „coś extra”, a w planowaniu skomplikowanego przedsięwzięcia dobrze jest skorzystać ze wsparcia experta, a któż może być lepszym expertem od _kurewsko_ złośliwych pomysłów niż funkcjonariusz Wielkiej Nierządnicy?!...
owszem, nie można odmawiać rudowłosej mężatce doświadczenia życiowego z czasów nastoletnich i z czasów narzeczeńskich, ale co expert to expert...
Nasza rudowłosa bohaterka czuła się przy nim „niemalże niewinna”...
powiedzmy, że rudowłosa Mała Cichodajka poszła zasięgnąć porady u Wielkiej Nierządnicy...
aby nie zdekonspirować czcigodnego kapłana, którego Bóg w Trójcy Jedyny obdarzył dobrym zdrowiem i długim życiem (i który nadal żyje, a więc nie da się wykluczyć, może kiedyś przeczytać to opowiadanie
), będę go nazywał po prostu Tyberiuszem...
rudowłosa mężatka wiele temu świątobliwemu słudze Bożemu zawdzięczała... przede wszystkim to on otworzył jej psychikę na nietypowe doznania w sferze sakralno-intymnej, dzięki którym (nie będąc jeszcze mężatką) mogła psychicznie przetrwać trzy lata "kosmicznego" narzeczeństwa...
niezależnie od tego czy uznamy że najstarszy zawód świata to zawód czy uznamy że to charakter, musimy przyznać że dla nastoletniej psychiki opisane na poprzednich stronach podróże samochodem między miejscowością X a miejscowością Y były czymś (użyjmy eufemizmu) _niestandardowym_
dzięki komu rudowłose dziewczę przetrwało tamte trzy lata i nie wylądowało w wariatkowie?!
Dzięki Tyberiuszowi, który _wcześniej_ zafundował nastolatce tak perwersyjny seks że wszystko to co działo się później (z podróżami z X do Y oraz z Y do X włącznie) było czymś "prawie" normalnym...
Owszem, rudowłose dziewczę pracowało wiele miesięcy w burdelu...
Owszem, klienci mieli przeróżne wymagania, niekiedy dość obrzydliwe, z oddawaniem kału i moczu podczas stosunku seksualnego włącznie...
ale to co przed laty wymyślił Tyberiusz stanowiło tak ostry perwers, że przykryło wszystko inne, włącznie z późniejszymi narzeczeńskimi pomysłami pierwszego męża...
powyższe informacje wskazują, że (w dziedzinie w której rudowłosa mężatka potrzebowała fachowej porady) Tyberiusz był wysokokwalifikowanym expertem...
przyszła więc do niego i z podziękowaniami i z nietypową prośbą...
ale o tym za co mu podziekowała i o co poprosiła opowiem nieco później...
teraz opiszę co działo sie u milczącego jak grób szwagra (tego od filmów z uzdrowiska)...
dla starszego zboru liczyło się tylko to że facet tak jak obiecywał milczał jak grób, swoją rolę spełnił udokumentował to co miał udokumentować i tyle
jak już wspomniałem, szwagier był co prawda małomówny (co jest niewątpliwą zaletą) ale jednocześnie nieco nieufny (pamiętamy że chciał _notarialnego_ oświadczenia o darowaniu długu)...
teraz dodam, że wizyta u notariusza wywołała niezaplanowane skutki uboczne...
mało kto o tym wie, że od darowanych długów należy zapłacić podatek (obydwaj szwagrowie także tego nie wiedzieli), a jak się go nie zapłaci, do sprawy wkracza urząd skarbowy;
doprecyzujmy że do zapłaty podatku NIE był zobowiązany starszy zboru, ale szwagier, gdyż to on skorzystał na darowaniu długu; szwagier oczekiwał jednak, że starszy zboru skoro zlecił usługę jaką było nakręcenie filmu video i skoro "zapłacił" za film umorzeniem długu to (wg zasady "gdy powiedziało sie A trzeba także powiedzieć B") powinien zapłacić również ten podatek
jako człowiek dyskretny wysłał w tej sprawie korespondencję do starszego zboru; owszem korespondencja poszła listem poleconym, ale bez żółtej zwrotki (najważniejsze że miał udokumentowane wysłanie listu); korespondencję odebrała rudowłosa żona, mężowi nic o liście nie powiedziała, a szwagier nie był świadomy w czyje ręce wpadła korespondencja...
żona uznała, że nic mężowi nie powie ale poczeka na dalszy rozwój wydarzeń...
dyskretny szwagier czekał na jakąś odpowiedź na swój list ale im bardziej wypatrywał listonosza tym bardziej listonosza w jego drzwiach nie było...
dyskretny szwagier pamiętał że przyjmując zlecenie na film video zapoznał się z bogactwem specyficznych form językowych, którymi miał (na wyraźne życzenie usługodawcy) "tytułować" brata starszego; wiedział zatem, że tego rodzaju słownictwo nie zrobi na adresacie większego wrażenia...
postanowił swoje poirytowanie wyrazić w bardziej przekonujący sposób...
cdn