Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Co dalej?  (Przeczytany 5656 razy)

Offline Szaleniec

Co dalej?
« dnia: 28 Czerwiec, 2018, 10:16 »
Witam.

Przeglądam tak sobie to forum i czytam wasze historie pewnie jakbym poświęcił dużo czasu to bym znalazł odpowiedź na kilka pytań. Sam jestem byłym Świadkiem Jehowy od prawie już roku jestem drugi raz wykluczony. Dorastałem w dosyć rozbitej rodzinie. Od strony ojca cała rodzinka to alkoholicy i osoby grzecznie mówiąc z problemami psychicznymi lubujących się w znęcaniu psychicznym, fizycznym, gnębieniu, poniżaniu. Mój ojciec zawsze twierdził że jestem wybrykiem natury który nie powinien się urodzić i za całe zło odpowiedzialne w domu byłem oczywiście ja. Z drugiej strony mama i moich 3 braci zawsze byli świadkami jehowy nie którzy z "przerwami". Przez tą mieszankę prowadziłem dosyć różne i "bujne" życie. Raczej nigdy nie ciągnęło mnie do tej organizacji dlatego też w wieku 11lat toczyłem batalię dosłownie z matką i z braćmi że nie chcę chodzić na ich zebrania, głoszenie itp, itd. Często byłem do tego przymuszany pod pretekstem "kary", tak więc robiłem co chcieli. Punkt kulminacyjny właśnie był w wieku 11lat. Wpadałem w histerię jak miałem iść na zebranie dlatego w końcu udało mi się przekabacić mamę i braci że nie będę nigdy Świadkiem Jehowy no i wtedy usłyszałem jakby nie inaczej że jak nie chcę to jest moja decyzja ale mam mieć pewność że Bóg mnie za to ukara i w końcu mnie zabije za złe postępowanie. Nie czułem akceptacji jako tako w mojej rodzinie z wiadomych przyczyn tak więc znalazłem przyjaciół w "świecie". Oczywiście byli to starsi ode mnie ludzie więc dosyć szybko poznałem smak alkoholu, papierosów, używek po których w wieku 18 lat się wykoleiłem i musiałem iść na odwyk. Między czasie miałem 2 próby samobójcze. Wraz z rozpoczęciem odwyku zostałem kompletnie sam tak więc tutaj zaczęła się rola Świadków Jehowy w moim życiu. Potrzebowałem towarzystwa, więc nagle byli, zacząłem studium i w nie całe pół roku wziąłem chrzest. Po wzięciu chrztu pojawił się powrót do rzeczywistości. Nagle już nie było takiego zainteresowania moją osobą bo już zostałem "uratowany". Ludzie w zborze znali mnie z przeszłości tak więc dobitnie zacząłem czuć dystans od tych osób. Wiele razy rozmawiałem o tym ze starszymi lecz zawsze mówili że mam się nie przejmować, że teraz muszę udowodnić wszystkim i Bogu że na prawdę mi na nim zależy. Zostałem wtedy pionierem, udzielałem się w zborze, dostawałem przywileje i znowu wszystko zaraz po chrzcie. Dosyć szybko, nie? Studium, zostanie głosicielem, chrzest, od razu pionier, przywileje i wszystkie ciekawostki. Pomimo wysiłków znalezienia tego czegoś w tej organizacji to dystans nadal był. Po jakimś czasie zastanawiałem się dlaczego tak wszystko od ręki dostaje jeśli chodzi o mówione wcześniej przywileje. Usłyszałem od starszego wtedy że ochrzcili mnie tak szybko ponieważ teraz mam pewność że jak wyjdę z organizacji to stracę całą rodzinę która mi została. Pamiętam że byłem mocno zdezorientowany i po raz pierwszy poczułem się że zrobiłem największą głupotę w swoim życiu czyli zostałem świadkiem jehowy, tak więc napisałem list że nie chcę być świadkiem jehowy. Gdyby nie to że i tak chciałem się wyprowadzić to byłbym do tego przymuszony. Brat wtedy mi powiedział że mam miesiąc na wyprowadzkę. Wyprowadziłem się po tygodniu. Zostałem potem bez rodziny. Ojciec nie chcę mnie znać, mama i bracia mieli zakaz. Ciężko było zacząć wszystko od nowa będąc samemu więc stwierdziłem że spróbuje jeszcze raz jako świadek i znów bardzo szybko wróciłem po zaledwie 4 miesiącach zostałem przywrócony lecz znów nie na długo. Dystans był jeszcze większy, miałem wrażenie że jestem jeszcze bardziej wyobcowany niż byłem. Zawsze miałem swoje zdanie i może też to był kolejny powód żeby trzymać się ode mnie z daleka. Tym razem zostałem wykluczony przez starszych przez moje postępowanie. Stwierdziłem że jak będę sam to trudno. Trzeba dać sobie radę jak dawałem przez całe życie. Obecnie już nie czuje że mam rodzinę i tęsknotę za nimi, bardziej rozgoryczenie, złość i nienawiść w stosunku do nich. Ciągle szukają powodów żebym sobie uświadomił jak bardzo jestem wielkim kretynem dążąc do swoich celów które realizuje lecz brakuje im argumentów żeby mnie do tego przekonać. Mieszkam sam, realizuje swoją pasje, realizuje siebie i naprawiam błędy przeszłości. Kończę szkołę, mam stałą pracę, zdałem prawo jazdy, staram się dbać o siebie i małymi kroczkami do przodu. Napisałem tak to w wielkim streszczeniu może i zapewne na pewno ktoś miał tak samo. Mam parę pytań. Jak sobie radzicie z sytuacją kiedy rodzina życzy wam śmierci pod pretekstem że obudzicie się w raju i czekają aż upadniesz i wrócisz jak zbity pies? Macie czasami wątpliwości czy dobrze zrobiliście? (ja jestem przekonany że zrobiłem dobrze i robię dobrze) ale są dni w których łapie mnie takie myślenie. Jak u was wygląda walka z tym co nauczyli cię Świadkowie Jehowy? chodzi mi o postrzeganie świata widzę po sobie że jeszcze pozostałości czasami dają o sobie znać typu podziały na świadków jehowy, a ludzi ze świata i inne nauki których wyuczyli was świadkowie jehowy? Wiem że jestem wykluczony i w końcu wolny dlatego staram się nie żyć organizacją nie będąc w niej więc staram się unikać takiego myślenia o nich. Ciekawy jestem trochę waszych spostrzeżeń na ten temat i zaistniałe historie które się przewijają. Obecnie mam 22 lata.

Czekam na jakieś ciekawe odpowiedzi :)


Offline Roszada

Odp: Co dalej?
« Odpowiedź #1 dnia: 28 Czerwiec, 2018, 10:22 »
Przede wszystkim witaj wśród nas! :)
Pytania się same narzucą, ale trzeba wpierw skonsumować Twój długi tekst przywitania.


Evilshadow.

  • Gość
Odp: Co dalej?
« Odpowiedź #2 dnia: 28 Czerwiec, 2018, 11:33 »
Witaj.
Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał siły do walki. Jak widać sił masz dość sporo mimo tego co w życiu przeszedłeś. Jeśli chodzi o spostrzeżenia i dzielenie ludzi na "tych i tamtych" też często łapię się na tym nieświadomie, że tak robię chociaż bardzo staram się tego unikać. Nie wiem jak sobie radzić bez najbliższych bo odsunęłam się od organizacji z rodziną, wątpliwości już nie mam chociaż na początku bywało różnie. Świat widzę w różnych barwach i jest coś co mnie razi często to spora dawka jakby nie było niemoralności, ale to tyczy się również tego co dzieje się w zborach niektóre rzeczy przyprawiają wręcz o mdłości.
Ze swojej strony życzę Ci byś wytrwał i nie wracał do świata, w którym się męczysz i tak naprawdę nie jesteś sobą.
Pozdrawiam






Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 218
  • Polubień: 8691
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Co dalej?
« Odpowiedź #3 dnia: 28 Czerwiec, 2018, 12:22 »
Witaj-SZALENIEC

Złota myśl: 
''Nie wiń za nic nikogo w swoim życiu,
dobrzy ludzie dają szczęście,
źli – doświadczenia,
najgorsi ludzie dają ci dobre lekcje
a najlepsi piękne wspomnienia''
 
Z uwagą przeczytałem Twoich kilka słów.
Nie miałeś kolorowo w życiu, nie jedną lekcję zaliczyłeś, jak przedstawiłeś i otworzyłeś się na Forum, to szlachetna zaleta.
Ale najważniejsze jest, pożegnałeś się z (Ww), która w wielu sytuacjach Ciebie brutalnie doświadczyła.
Bądź, czuj się z nami dobrze - jeszcze raz serdecznie witaj.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Co dalej?
« Odpowiedź #4 dnia: 28 Czerwiec, 2018, 13:26 »
 Witaj

  Po pierwsze zazkceptuj siebie takim jakim jesteś. Bądź sobą, nie próbuj się dopasować w jakiś tam szablon. Żyj po swojemu, to Twoje życie i nikt nie ma prawa Ci czegoś narzucać. A miłość, przyjaźń lubienie na jakiś warunkach nie wchodzi w grę, bo jest nic nie warte.

Jesteś młody dasz radę, ważne mieć swoje cele, pasje i dobrze się czuć samemu ze sobą.

Miałam trochę mniej lat niż Ty, gdy mi matka powiedziała, że żaluje iż się urodziłam. Później powtórzyła to kilka razy, ale za każdym razem bolało mniej.
Pewnie, pierwszy raz myślałam, że mi serce pęknie. Ktoś kto powinien kochać najbardziej, chronić, bronić tak rani.
To mnie tylko zmobilizowało do tego aby sobie udowodnić, tak sobie. Że taki ktoś wydał na świat kogoś takiego jak ja.
Człowieka bez zawiści, bez pogardy, tolerancyjnego, cieszącego się z życia, sukcesów przyjaciół.
I najważniejsze, nie wyglądać zagłady dla całego świata, byle swoje dupsko w raju ulokować.

Dasz radę, trzeba tylko chcieć. A oni raz Tobą pogardzili, zrobią to ponownie.
« Ostatnia zmiana: 28 Czerwiec, 2018, 13:29 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Szaleniec

Odp: Co dalej?
« Odpowiedź #5 dnia: 28 Czerwiec, 2018, 13:42 »
Witaj

  Po pierwsze zazkceptuj siebie takim jakim jesteś. Bądź sobą, nie próbuj się dopasować w jakiś tam szablon. Żyj po swojemu, to Twoje życie i nikt nie ma prawa Ci czegoś narzucać. A miłość, przyjaźń lubienie na jakiś warunkach nie wchodzi w grę, bo jest nic nie warte.

Jestem młody dasz radę, ważne mieć swoje cele, pasje i dobrze się czuć samemu ze sobą.

Miałam trochę mniej lat niż Ty, gdy mi matka powiedziała, że żaluje iż się urodziłam. Później powtórzyła to kilka razy, ale za każdym razem bolało mniej.
Pewnie, pierwszy raz myślałam, że mi serce pęknie. Ktoś kto powinien kochać najbardziej, chronić, bronić tak rani.
To mnie tylko zmobilizowało do tego aby sobie udowodnić, tak sobie. Że taki ktoś wydał na świat kogoś takiego jak ja.
Człowieka bez zawiści, bez pogardy, tolerancyjnego, cieszącego się z życia, sukcesów przyjaciół.
I najważniejsze, nie wyglądać zagłady dla całego świata, byle swoje dupsko w raju ulokować.

Dasz radę, trzeba tylko chcieć. A oni raz Tobą pogardzili, zrobią to ponownie.

Generalnie nie chodzi że sobie rady nie daje. Właśnie sęk w tym że radzę sobie całkiem dobrze. Wierze w siebie i w swoje siły :] Jestem z siebie dumny że w końcu pomimo wszystkiego co tam przeżyłem zacząłem dbać tak na prawdę o swoje cztery litery.
Bardziej byłem ciekaw wypowiedzi osób o podobnych doświadczeniach i jak sobie oni radzą. Praktycznie od zawsze słyszałem że ze mną coś jest nie tak, a więc powoli dochodzę do etapu że raczej ze mną jest wszystko jak najbardziej w porządku tylko ludzie którzy mnie otaczali, otaczają są jakoś sceptycznie nastawieni. No ale jak to ludzie. Tyle ile ludzi tyle spostrzeżeń, opinii, schematów i swoich ideologii. Większość z nich jest słaba psychicznie dlatego też szukają winy u innych ludzi. W mojej opinii z takich ludzi są stworzeni Świadkowie Jehowy. Ludzie którzy nie potrafią sami za siebie podejmować decyzji i trzeba nimi kierować bo inaczej nie widzą sensu życia, nie mają planów, marzeń, nie mają niczego. Przykładem tego był mój brat który tak świetnie sobie życiowo radził gdy był świadkiem Jehowy, miał całkiem w porządku żonę, pracę bardzo dobrze płatną tylko nie za bardzo sobą potrafił kierować i nikt nie nauczył go żyć po za organizacją dlatego też jak go wykluczyli za odkrywanie życia którego nie zaznał będąc świadkiem bo żył pod przysłowiowym kloszem to trochę mu odwaliło i tak zakończył małżeństwo, stracił pracę, osiągnął przez swoje imprezowe życie kompletne dno będąc bezdomnym. Teraz mnie to bawi bo jak wrócił do organizacji zachowywał się mesjasz 21 wieku i to właśnie on wydał nakaz żebym się wyprowadził po moim odejściu z organizacji z tekstem "trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje czyny i jak prawdziwy facet nieść swoje błędy na swoich barkach". Wziąłem sobie to do serca i tak idę po dziś dzień żyjąc powiedzmy normalnie z szczegółem że radzę sobie kompletnie sam bez niczyjej pomocy. Brat ponownie jest po za organizacją przez swoje profesjonalne kierownictwo nad sobą do tego stopnia że będąc wykluczonym nadal aktualnie zachowuje się jak pionier specjalny, starszy i sługa pomocniczy po za organizacją. Kompletny bez sens. Bawi mnie fakt że rodzina pomimo prób udowodnienia mi że źle robię, nie ma na to argumentów i sami mi pod nogi kłody podkładają po których sobie skacze udowadniając że nie są wyżej ode mnie będąc w organizacji. Obecnie przez cały ten czas przez który nie jestem świadkiem zrobiłem tyle rzeczy których oni by nie dokonali będąc w mojej sytuacji nawet w jednym procencie. Kiedyś odwiedziłem to forum jak byłem po raz pierwszy przywrócony (i ostatni), a dziś zajrzałem na maila i była jakaś wiadomość z tego forum i tak korzystając z dnia wolnego stwierdziłem że coś napiszę będąc ciekawy jak wyżej napisałem opinii i własnych doświadczeń :>
Fajnie że ktoś odpowiada na moje wypociny. Podoba mi się twoja złota myśl. Na pewno ją sobie zapamiętam :)


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Co dalej?
« Odpowiedź #6 dnia: 28 Czerwiec, 2018, 20:18 »

Cytuj
Większość z nich jest słaba psychicznie dlatego też szukają winy u innych ludzi. W mojej opinii z takich ludzi są stworzeni Świadkowie Jehowy. Ludzie którzy nie potrafią sami za siebie podejmować decyzji i trzeba nimi kierować bo inaczej nie widzą sensu życia, nie mają planów, marzeń, nie mają niczego.

   Nie od dziś wiadomo, że śJ żerują na ludziach którzy są potargani przez los lub na życiowym zakręcie.
Rzucają przynętę w postaci kwiecistych obietnic, a później wiadomo jak to idzie.

Może nie zawsze są to słabi ludzie, może czasem chwilowo osłabieni i dlatego podatni na różne ''wirusy''.A potem wsiąkają w to, przyzwyczajają się do tego, że im się sugeruje jak mają żyć, co myśleć itd itp.

Oni mają plany, mają cel, marzenia..żyć wiecznie, żyć w raju, który na logikę wygląda groteskowo i na dłuższą metę jest jak kwadratowe jajko dla kury. Nie do zniesienia.  Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie na pewno.;D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Estera

Odp: Co dalej?
« Odpowiedź #7 dnia: 28 Czerwiec, 2018, 20:50 »
   Witaj Szaleńcu :)
   Witaj i tak Ci doradzę ze swojego doświadczenia, trzymaj się jak najdalej od tej sekty, niech Ci d...y nie truje i Twojego młodego umysłu.
   Całe życie masz przed sobą.
   BRAWO!!!!!!!!!!
   :)

   Zaradny jesteś, radzisz sobie bardzo dobrze z życiem.
   Wszelkiego powodzenia Ci życzę.
   Chciałabym mieć tyle lat co ty, ale niestety rolki czasu się nie odkręci.
   Pozdrawiam Cię i dalej żyj do przodu.
   Zostaw za sobą wszystkich, którzy Cię porzucili, poszukaj sobie drugiego towarzystwa i nie miej żadnego żalu za nimi.
   Załóż rodzinę i ciesz się swoim życiem i całym szczęściem.
   ;D ;D
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline ewa11

Odp: Co dalej?
« Odpowiedź #8 dnia: 28 Czerwiec, 2018, 21:57 »
Rzucają przynętę w postaci kwiecistych obietnic, a później wiadomo jak to idzie.

Nie tylko w postaci kwiecistych obietnic, ale też miłości, serdeczności i zainteresowania. Przynajmniej na samym początku.

Ja zaczęłam chodzić na zebrania, bo tam była taka miła, serdeczna atmosfera, a u mnie w domu rodzice ciągle się kłócili. Potem wsiąknęłam w nauki Strażnicy (jakieś tam wątpliwości były, ale na samym początku niewielkie, potem było ich coraz więcej), ale tym, co mnie zwabiło na początku, była właśnie ta fajna atmosfera i że wszyscy byli dla mnie tacy mili. Do czasu. Potem dopiero zobaczylam, jak wygląda "braterska miłość". Ech, nawet nie chce mi się pisać. Może kiedyś, ale na razie mi się nie chce.

PS. Witaj na forum, Szaleńcu :)


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Co dalej?
« Odpowiedź #9 dnia: 28 Czerwiec, 2018, 22:42 »
Nie tylko w postaci kwiecistych obietnic, ale też miłości, serdeczności i zainteresowania. Przynajmniej na samym początku.


     Ktoś powiedział..Im większy pomnik, tym mniejsza wiara. Ja dodam..im większa wylewność, obnoszenie się tym mniejsza miłość.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Exodus

Odp: Co dalej?
« Odpowiedź #10 dnia: 28 Czerwiec, 2018, 22:46 »
Naprawdę ktoś tak powiedział ?  :o

 A teraz i ja witam Szaleńca.
« Ostatnia zmiana: 28 Czerwiec, 2018, 22:50 wysłana przez Exodus »


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Co dalej?
« Odpowiedź #11 dnia: 28 Czerwiec, 2018, 22:49 »
Naprawdę ktoś tak powiedział ?  :o

 Yhy, a co u Ciebie nie było słychać?  :o ;D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline ewa11

Odp: Co dalej?
« Odpowiedź #12 dnia: 28 Czerwiec, 2018, 22:59 »
     Ktoś powiedział..Im większy pomnik, tym mniejsza wiara. Ja dodam..im większa wylewność, obnoszenie się tym mniejsza miłość.

A to prawda, ale to się wie po czasie :) Faktem jest jednak, że sekty werbują też na miłość, nie tylko na obietnice raju

A raczej powinnam napisać: sekty werbują też na "miłość"; zdecydowanie cudzysłów jest tu na miejscu
« Ostatnia zmiana: 28 Czerwiec, 2018, 23:01 wysłana przez ewa11 »


Offline Kerostat

Odp: Co dalej?
« Odpowiedź #13 dnia: 29 Czerwiec, 2018, 15:00 »
   Nie od dziś wiadomo, że śJ żerują na ludziach którzy są potargani przez los lub na życiowym zakręcie.
Rzucają przynętę w postaci kwiecistych obietnic, a później wiadomo jak to idzie.

Może nie zawsze są to słabi ludzie, może czasem chwilowo osłabieni i dlatego podatni na różne ''wirusy''.A potem wsiąkają w to, przyzwyczajają się do tego, że im się sugeruje jak mają żyć, co myśleć itd itp.

Oni mają plany, mają cel, marzenia..żyć wiecznie, żyć w raju, który na logikę wygląda groteskowo i na dłuższą metę jest jak kwadratowe jajko dla kury. Nie do zniesienia.  Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie na pewno.;D


Analizując krytycznie moje wstąpienie do świadków to dostrzegam że faktycznie byłem wtedy co najmniej trochę złamany psychicznie.
Ateizm to postawa, że zaprezentowane dowody za istnieniem boga są za słabe aby uznać istnienie takiego bytu za realne.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Co dalej?
« Odpowiedź #14 dnia: 01 Lipiec, 2018, 20:45 »
Analizując krytycznie moje wstąpienie do świadków to dostrzegam że faktycznie byłem wtedy co najmniej trochę złamany psychicznie.

      Tu nie chodzi aby być krytycznym, ale uczciwym i to przed samym  sobą.

Często ludzie zarzucają, że zostali oszukani i wciągnięci do organizacji znając tylko półprawdy.
I to się zgadza, ale do tanga trzeba dwojga. Swój udział w tym procederze też mamy.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).