Rodzic, który jest w niedostatku, może ubiegać się o alimenty od dzieci. Za każdym razem sąd bada stan majątkowy i pozywającego o alimenty, i pozwanego, a także możliwości zarobkowe jednych i drugich. Jeśli stan majątkowy i możliwości zarobkowe dzieci są dobre, a rodziców złe, to są szanse na alimenty.
Ja doskonale wiem, że może się ubiegać, a obowiązek alimentacyjny to nie tylko kasa. Można go egzekwować pod różną postacią.
Jednak muszę odnieść się do czegoś innego..
Daleka jestem od bronienia świadków, jednak przypadki gdzie ich dzieci trafiają do placówek opiekuńczych są w stosunku do reszty społeczeństwa naprawdę nieliczne.
Może ich metody wychowawcze nie zawsze są poprawne, to jednak starają się choć zachować pozory przyzwoitości.
Moja matka była zdolna do wielu rzeczy, ale wiem jedno, mimo, że mnie straszyła, iż mnie wywali z domu na zbitą twarz, to wcale by tego nie zrobiła.
Bo raz..coby ludzie powiedzieli, a dwa bracia, że nie umiała mnie wychować.
I tu zgadzam się z Matyldą..
A od siebie dodam, jak się nie chce być świadkiem, odcina się od nich, chce się decydować samemu o sobie, to trzeba zakasać rękawy i brać się do roboty. A nie szukać kruczków, jak tu wyciągnąć od starych ich świadkowską kasę. Poważne decyzje mają swoje konsekwencje.
Dlatego to piszę, że przerobiłam to na własnej skórze. Nie było łatwo, wiele razy człowiek myślał, że świat mu się wali na głowę, ale wstawałam z kolan, podnosiłam wysoko głowę i szłam dalej.
Dziś, wszystko co mam, co osiągnęłam zawdzięczam sobie. O nic nie prosiłam, o nic nie żebrałam.
I choć czasem zastanawiałam się czy kromkę chleba zjeść na kolację, czy zostawić sobie na śniadanie, to uważam, że było warto.
Bo duma to luksus, niedostępny dla kogoś kto zebrze o przetrwanie.