Niedziela 2 czerwca. Swoim zwyczajem, znów pojawiłem się na drodze do sali królestwa, tak aby każdy wchodzący mnie widział, jednocześnie nie blokując przejścia w żaden sposób.
Akurat zamknięto szlaban na przejeździe kolejowym, więc przed szlabanem w odległości około 50 metrów odemnie, zbierała się grupka świadków, czekając aż pociąg przejedzie i szlaban otworzą. Nieoczekiwanie jedna z głosicielek zwróciła się do mnie: "Michał, czekasz na kogoś?". Byłem jej zwróceniem się do mnie tak zaskoczony, że nie wymyśliłem jakiejś dobrej odpowiedzi, tylko wydusiłem, że "na nikogo".
Bo na nikogo konkretnego nie czekam. Jestem tylko znakiem, że życie po wykluczeniu istnieje, może być szczęśliwe. Raczej czekam na wszystkich, którzy zechcą, będą potrzebować rozmowy.