- Proszę, Piotrusiu! – płaczliwie rzekła Justyna, stawiając przed synem parujący talerzyk pierogów.- Mama ugotowała, ale sama nie wie co z tych mrożonek wyszło. I wcale się nie obrazi jeśli się okaże, że wstrętne i będziesz chciał wypluć! Cóż poradzę, tak teraz wygląda nasze życie, możesz podziękować za to tacie!
- Justyna, proszę, nie dramatyzuj! – włączył się Paweł. Oczy miał podkrążone z niewyspania, wyraźnie schudł skutkiem przewlekłego stresu, zaś utrzymujące się obniżenie nastroju sprawiło, iż przywiązywał mniejszą wagę do detali, co znamionowała jego niedogolona twarz.
- I pomyśleć, że jak za ciebie szłam, to obiecywałeś, że nie będę musiała jak moja matka całe życie przy przy garach stać. Że nigdy nie pożałuję tej decyzji, bo masz pomysł na siebie i będziemy żyli na poziomie. I gdzie teraz jesteśmy, ile warte okazały się te zapewnienia?! Firma ledwo zipie, lada chwila będzie bankructwo, kredyty niespłacone. Tylko czekać aż wylądujemy na bruku. Jakby tego było mało, w zborze też żadnej pozycji nie masz, nawet starszym nie jesteś. Taka miernota jak Maciej Kundelek jest starszym, a ty nie!
- Jest starszym bo włazi w dupę Bogumiłowi! - wypalił Paweł. - Przypominam ci, że gdyby nie twoje nagabywania i intrygi zborowe, byłbym starszym do dzisiaj. To ty mnie podkręcałaś, żeby iść z Bogumiłem na konfrontację, zamiast zadowolić się tym co jest i taktycznie przeczekać jego kadencję, aż ze starości kopnie w kalendarz i w naturalny sposób otworzą się przed nami nowe możliwości! Zawsze taka byłaś, niezadowolona, chorobliwie ambitna, nienasycona. Tyle że do niedawna przybierało to konstruktywne formy: dobrze wyglądać, gimnastykować się, biegać. A teraz nienasycona jesteś najwyżej jeśli idzie o sześciopak pączków albo wiaderko lodów pożerane stołową łyżką na kanapie przed telewizorem. Ze dwadzieścia kilo przytyłaś, gdzie jest tamta gibkość, tamta kreatywność?! Całymi dniami leżysz, narzekasz, jęczysz i trujesz, też sobie takiej dziewczyny przed laty nie brałem! A musisz wiedzieć, że miałem wiele różnych opcji, siostry się za mną oglądały, łaski mi nie zrobiłaś, że pierścionek wzięłaś!
- Jaśniepan się znalazł, arystokrata wybredny! To ty chyba nie wiesz kto za mną chodził zanim się na ciebie zdecydowałam. Kto wzdychał, listy miłosne pisał, wiersze układał i aż nogami przebierał aby iść ze mną w służbę. Damian Paw! Tak, ten Damian Paw co będzie teraz miał wykład na zgromadzeniu letnim, właściciel dobrze prosperującej sieci aptek. Matka mi go odradzała, twierdziła że chodzi z głową w chmurach, nie ma pomysłu na siebie i że biedować przy nim będę. No to poszłam z rozsądku za ciebie i co? I będę biedować, a z nim byłabym jak pączek w...
- Jeszcze nic nie jest pewne! – wszedł jej w słowo Paweł, wyraźnie dotknięty tym, że żona określiła go jako wybór z rozsądku, podczas gdy on przez wszystkie lata małżeństwa dałby sobie rękę obciąć, że podstawowym spoiwem ich relacji była niegasnąca namiętność - Jeszcze się odkujemy. Mówiłem ci, że mam plan, niech tylko wspólnik…
- Ja już nie chcę dłużej słuchać o twoich planach, chcę widzieć efekty! - ucięła rozmowę Justyna, podczas gdy jej myśli krążyły już w najlepsze wokół Damiana Pawia. Nagle wszystkie dotąd wyblakłe wspomnienia o nim nabrały koloru i intensywności. Ciekawe co teraz porabia, jak ułożył sobie życie? Trzeba go będzie zaczepić na zgromadzeniu. Zapragnęła też w wolnej chwili przejrzeć kartony w których upchnęła pamiątki z dzieciństwa i wczesnej młodości, może coś w nich po nim zostało?
Jak ktoś już napisał na forum, żeby knuć, trzeba umieć, a Paweł jest zbyt prostolinijny na intrygi. A przecież w organizacji nie ma nic prostszego niż znaleźć na kogoś haka. Wystarczy tylko kogoś śledzić, szpiegować, a w końcu na coś się wpadnie (tak jak to zrobił Pień), no i oczywiście mieć przy sobie aparat, żeby zrobić zdjęcia w odpowiednim momencie. Takie zdjęcia to nie teokratyczny dowód w postaci dwóch świadków,
ale przecież zajaśniało nowe światło, że można powoływać KS-y na podstawie poszlak (a takie zdjęcia to poszlaka jak złoto).Tak że gdyby Justyna była realną postacią, to powiedziałabym jej, żeby zeszła z łóżka, przestała się nad sobą użalać i wzięła się za szpiegowanie Bogumiła czy Kundelka (skoro i tak nic lepszego nie ma do roboty).