Epizod 13. W którym brat Maciej dowiaduje się, iż ma stać się niczym Ozeasz
Brat Bogumił pochylił się nad muszlą i wyrzygał Harnasia, po czym splunął kilkakrotnie by zneutralizować pozostający w ustach niesmak.
Zadzwonił dzwonek. W drzwiach stał pokornie - niczym kapłan czekający wejścia za zasłonę świątyni jerozolimskiej – Maciej Kundelek.
- Macieju, jesteś już, wejdź proszę – zaprosił go Bogumił tonem grzecznym, aczkolwiek emanującym władczą rezerwą. Posadził gościa przy stole.
- Jak tu ładnie urządzone, jak tu schludnie – zachwycał się nieszczerze Maciej – powinieneś zostać dekoratorem wnętrz, Bracie Bogumile!
- Cóż mogę powiedzieć, Jehowa błogosławi. Zresztą nie tylko mnie, ale i tobie. Obserwuję cię Macieju i dostrzegam, że odkąd niespełna dekadę temu dołączyłeś do zboru, zaznałeś wielu błogosławieństw. Przecież jak zacząłeś studium, to byłeś niemalże bezdomnym: bezrobotny, opuszczony, bez przyjaciół ani nadziei na przyszłość. A teraz pracujesz sobie u brata Janusza na budowie, wynajmujesz od brata Przemysława mieszkanie prawie że po kosztach, a w zborze pełnisz prestiżowy i odpowiedzialny przywilej starszego, doznając wielu błogosławieństw i ciesząc się powszechnym szacunkiem braci i sióstr. Sam powiedz, czyż może być większy dowód tego, iż panująca pomiędzy Świadkami miłość i troska wyróżniają nas od całej reszty religii fałszywej?
- Jestem za to dozgonnie wdzięczny. Codziennie dziękuję w modlitwach i staram się odpłacić za okazaną mi niezasłużoną dobroć i życzliwość poprzez pełnioną u twego boku posługę.
- Dotychczas tak było, byłeś prawdziwie nieskazitelny. Ostatnio pojawiła się jednak pewna sprawa, zakładam, że to tylko nieporozumienie, które chciałbym wyjaśnić, zanim doprowadzi do potencjalnego zgorszenia.
Maciej zbladł.
Bogumił wyciągnął spod stołu szarą wiązaną teczkę i podał Kundelkowi.
Ten drżącymi dłońmi rozsznurował, przez kilka chwil przeglądał przerażonymi oczyma spoczywające wewnątrz fotografie.
- Tak – potwierdził Bogumił - To ty przed dwoma tygodniami, w lokalnym gej-klubie. Popijasz piwko w ciekawym towarzystwie i najwidoczniej dobrze się bawisz.
- Ale... - zaczął łamiącym się głosem Maciej – Ale ja byłem tam tylko wydać świadectwo. Wziąłem przykład z apostoła Pawła: "Stałem się wszystkim dla ludzi wszelkiego pokroju, aby tak czy inaczej niektórych wybawić" – pospiesznie wyrecytował - Jedno piwo tylko wypiłem i kompletnie nic nie zaszło, miałem czyste intencje...
- Ależ ja wiem, ja wiem – uspokajał Bogumił – znam twoją żarliwość i dmyślam się, że nie miałeś żadnych zdrożnych zamiarów uczęszczając do tamtego przybytku, w pełni ci ufam. Tym niemniej gdyby te zdjęcia, gdyby chociaż plotka o nich przeniknęła do zboru, mogłoby dojść do zgorszenia. Sam wiesz jak ważne jest, by nie dawać współbraciom powodu do zgorszenia, by dbać o dobre imię Organizacji na każdym kroku. Powiedzmy sobie szczerze: wielu mamy w zborze nadwrażliwców, którzy tylko czekają by dać im okazję do plotek. Chociażby siostra Brygida. Siostra Brygida żyje tylko po to, aby się gorszyć. I chociaż Organizacja w swym miłosierdziu i wyrozumiałości nie ma nic nawet przeciwko jawnym homoseksualistom, aczkolwiek niepraktykującym, to sam fakt obecności w zborze kogoś o takich skłonnościach, dodatkowo bywającego w klubach, mógłby wzbudzić zrozumiałe...poruszenie, zwłaszcza jeśli mowa o osobie na przywileju.
- Ale ja nie jestem...- po skroniach Macieja spływał pot.
- Ależ oczywiście, że nie – uspokajał Bogumił – wierzę ci. Dla mnie te fotografie to wyłącznie świadectwo twego zaangażowania w sprawy Królestwa. Dlatego zadbam o to, by były bezpieczne i aby nikt nieupoważniony i skłonny do wyciągania mylnych wniosków nie miał do nich dostępu.
- Dziękuję, bracie Bogumile. Jesteś mądry, wnikliwy i sprawiedliwy niczym król Salomon!
- Natomiast w zamian chciałbym od ciebie pewnej przysługi. Czegoś, co w pierwszym momencie może wydać ci się niezrozumiałe i niepokojące. Ufam jednak, że nie będziesz polegał na własnym zrozumieniu, a weźmiesz przykład z historii Ozeasza, któremu Jehowa również wydawał pewne na pierwszy rzut oka zdawałoby się absurdalne polecenia.
- Co tylko rozkażesz, Bracie Bogumile, co tylko rozkażesz!
Brat Bogumił położył na blacie niepozorny kluczyk.
- Na następnym zebraniu, jak tylko Paweł Bobkowski wejdzie na mównicę, ty wymkniesz się do drugiej klasy i otworzysz tym kluczem moją prywatną szafeczkę. W środku będzie reklamówka z zawartością. Następnie pójdziesz do szatni i wyciągniesz z kieszeni płaszcza Bobkowskiego kluczyki do jego samochodu. Upewnisz się, że nikt cię nie widział, po czym wyjdziesz z sali, otworzysz jego auto, uchylisz okno i umieścisz na tylnim siedzeniu reklamówkę. Następnie włączysz nagrywanie video w komórce, wyciągniesz reklamówkę przez szybę i utrwalisz zawartość, dodając przy tym komentarz od siebie, że niby przechodziłeś obok, a to zwróciło twoją uwagę...Po czym zamykasz auto, zostawiasz szybę uchyloną, wracasz do sali, wrzucasz kluczyki spowrotem do płaszcza, zamykasz reklamówkę z powrotem w szafce i jakby nigdy nic wracasz na wykład. Całą resztą ja się zajmę.
- Ale bracie Bogumile, czy to aby przystoi? - zaniepokoił się Maciej – I czemu to w ogóle ma służyć?
Bogumił wbił w niego świdrujące spojrzenie.
- Jak Ozeasz, Macieju, jak Ozeasz...
- Dobrze, bracie Bogumile – westchnął Maciej spuszczając wzrok.
Koniec epizodu trzynastego