Ten brat Robert brzmi zupełnie jak ... brat Robert z mojego zboru, aż się wystraszyłam dopóki nie przeczytałam, że mieszkacie zupełnie gdzie indziej niż ja. Pewnie ten sam specyficzny sposób mówienia jest właściwy dla wielu innych starszych. Trochę jak w Kościele rozpoznaje się śpiewny głos ksiedza, u nas jest taki ton nabożności połączony z dostojnością i powagą pociągnięta często do granic śmieszności. Tak wielu właśnie przemawia.
A wracając do wątku, gratuluje Tobie Bożydarze i Twojej żonie. Ja niestety nie mogę pozwolić sobie póki co na komfort oficjalnego odejścia, ale jak już nadejdzie ten moment, na pewno coś wymyślę i zrobię to z pompą i w cieniu skandalu, żeby mnie popamiętali
Ciekawą masz historię, Twoje dyskusje z małżonka przypominają mi coś przez co sama przeszłam z mężem. Niestety nie istnieje tajemne zaklęcie na osobę usidloną przez świadków, które odczarowywuje w jednym momencie organizację. U nas też były niekończące się dyskusje i kłótnie...wieloletnie.
Interesująco też było wysłuchać jak to naprawdę wygląda na komitecie sądowniczym. Sama nigdy nie miałam przyjemności uczestniczyć w tego typu sądzie czarownic.
Wielkie dzieki za ten wątek i powodzenia !!!