Organizacja wywiera olbrzymi wpływ na życie każdego z nas . Czasami trzeba lat aby uwolnić głowę.Ja długo po wyjściu z Organizacji tłukłem się z myślą: A co jeśli oni jednak mimo wszystko mają rację? Na szczęście ten etap mam za sobą.
Nawet gdy nam się wydaję , że niewiele mieliśmy do czynienia z ich ideologią , to i tak jesteśmy w jakiś sposób skażeni mentalnością jaką w nas wtłaczali. Posłużę się przykładem a w zasadzie przemyśleniami z dzisiejszego przepięknego poranka przy kawie na tarasie. a zaznaczę , że spędziłem w Organizacji niemal całe swoje dotychczasowe życie.
Otóż w zborze uchodziliśmy za ludzi raczej majętnych. Nie rozwijaliśmy jednak możliwości robienia większej kasy , bo to nie właściwe , bo materializm , bo świat pochłonie , bo to marność , bo lepiej poprzestawać na małym , bo jesteśmy tu tylko przybyszami , bo zaraz Armagedon , bo szkoda energii , bo lepiej spożytkować ten czas na sprawy duchowe itp. itd. I choć czasami odzywało się pragnienie zrobienia czegoś większego to skutecznie to w sobie zagłuszałem .
Więc byliśmy majętni ale względem braci w zborze tymczasem ludzie wokół których mieszkam wykorzystali swój czas i zrobili naprawdę fajne interesy. Ja ten czas przespałem , a raczej przebiegałem po klatkach . I chociaż mam w głowie kilka pomysłów to raczej mój peleton już odjechał .