Byłem kolegą Kazika. Odwiedzałem go w Warszawie, a on bywał u mnie, w Toruniu.
Dwóch jego bliskich współpracowników nadal jest aktywnymi Świadkami. Oczywiście, w związku z tym nie udzielają się jako muzycy.
Jednego z nich poznałem jako początkującego punk-rockersa około roku 1980.
Z Kazikiem studiował książki Towarzystwa wielki fan Presleya, który zanim został Świadkiem był nożownikiem. Odwiedziliśmy Kazika w 1982 roku z kolegą, by konkretnie rozmawiać na temat nauk Świadków.
On był pod dużym wpływem idei organizacji. Na święta brał dyżury w pracy, gdy jeszcze pracował oprócz muzykowania.
Muszę tu sprostować jedno twierdzenie: Kazik nie dlatego nie został Świadkiem, że kocha pieniądze, ale dlatego, że muzyka jest sensem jego życia, jego pasją.
Choć obecnie nie mam kontaktu z Kazikiem, to jednak pamiętamy o sobie. On wspomina o mnie w wywiadach i biografii, a ja nieraz rozmawiam o nim z przyjaciółmi. Bardzo go szanuję i cenię, gdyż uważam go za autentycznego człowieka i artystę, bardzo oddanego rodzinie i mającego zasady.