Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Jestem Świadkiem Jehowy  (Przeczytany 12003 razy)

Offline Estrella Despierta

Odp: Jestem Świadkiem Jehowy
« Odpowiedź #15 dnia: 23 Czerwiec, 2015, 12:25 »
Owszem, rozumiem to, o czym piszecie tu i w wielu innych miejscach. Żeby nie uciekać tak szybko od organizacji. Zdaję sobie sprawę, z tego, że będąc w środku, jesteś na bieżąco, masz dostęp do ludzi, a Twój głos jeszcze się liczy itp. Mam co do tego wszystkiego mieszane uczucia, które zamierzam tutaj nieskładnie wylać  ::)

Z jednej strony to szalenie szlachetne... poświęcenie każdej następnej minuty reszty swojego życia np. na zebrania (już nie mówiąc o innych obowiązkach teokratycznych), tylko po to, żeby kogoś wyciągnąć stamtąd, wzbudzić wątpliwości, prowadzić rozmowy, argumentować. Nie sądzę jednak, żeby należało komuś sugerować lub doradzać w kwestii odejścia lub wprost mówić, co ma zrobić. Zachęcajmy lepiej ludzi, żeby nauczyli się sami kierować swoim życiem i podejmować swoje decyzje -  mogą zacząć od decyzji o wyjściu z sekty, w taki sposób, jak chcą. A możliwości odejścia jest, jak już powiedziano, faktycznie wiele, każdy znajdzie coś dla siebie. Myślę sobie na przykład, czytając powyższe posty, że gdyby moja rodzina w zborze dowiedziała się kiedyś, że ja działam/działałam, będąc w środku przeciwko organizacji, to nasz kontakt totalnie by się urwał, a ja byłabym uważana za wroga nr 1. Wnioskuję, że dla mnie nie tędy droga. Moim zdaniem, choć mogę się nie znać ( i w ogóle, co ja tam wiem), w ten sposób mogą działać ci, którzy nie mają nic do stracenia albo po prostu uczucia innych nie są dla nich ważne, są mniej ważne lub nie zdają sobie sprawy, jak to może kogoś zaboleć - takie jest moje zdanie. To dobrze, że w zborach są tacy ludzie, szanuję ich wybór, jest to kwestia priorytetów. Ale nie jest to na pewno zabawa dla każdego.

Tak czy owak, w takiej sytuacji, jaka jest teraz w moim życiu i tak nie mogę odejść w ciągu kilku następnych miesięcy, bo pewne moje sprawy nie są jeszcze załatwione, a po odejściu, takie pozostaną pewnie na długo, o ile nie na zawsze. Postanowiłam zatem poświęcić na to, o czym mówicie potrzebny mi czas. Ale kompletnie nie wyobrażam sobie zostać tam, "tak długo jak się da", "zanim się coś wyda". Strażnica zabrała mi dosyć życia... Chcę zacząć od nowa z nową tożsamością.
Poza tym czy to naprawdę możliwe, zabrać kogoś ze sobą na zewnątrz? Albo chociaż wzbudzić w kimś wątpliwość? Jak tak myślę o tym, mam wrażenie, że ja z tymi ludźmi już nie umiem rozmawiać... Przecież nigdy wcześniej nie znałam dwóch stron tego medalu, muszę się przyzwyczaić do nowego stanu. Nie wiem jak się do tego zabrać i co mogę mówić. Nie potrafię tych ludzi wyczuć, oni są tak wyszkoleni, że mam wrażenie, że nawet na "lekkie" wypowiedzi zareagują oporem, agresją, a nawet strachem. Przeprowadziłam kilka "owocnych" rozmów z mamą. Ale nie chcę się oszukiwać, że mam taką moc sprawczą, żeby wpłynąć na poglądy, jakie miała już zanim się urodziłam.

Otóż to. Też tak to czułam, ale nie potrafiłam tego wyrazić słowami... Teraz już wiem o co mi chodzi.


Offline M

Odp: Jestem Świadkiem Jehowy
« Odpowiedź #16 dnia: 23 Czerwiec, 2015, 12:29 »
Moim zdaniem to jest możliwe. W końcu nas ktoś wyciągnął (lub w innych wypadkach wyciągnęliśmy się sami), więc nie widzę powodu dla którego miałoby nie być możliwe zabrać stamtąd innych. Czy jesteśmy w czymś lepsi od tych, co jeszcze są w środku? Mądrzejsi? Jedyna rzecz, której ci w środku mogą nie mieć to otwarty umysł, ale ciężko to dostrzec na pierwszy rzut oka, dlatego wydaje mi się, że warto próbować. Szczególnie w przypadku osób, na których nam zależy.
« Ostatnia zmiana: 23 Czerwiec, 2015, 12:31 wysłana przez M »


Offline siostra2007

Odp: Jestem Świadkiem Jehowy
« Odpowiedź #17 dnia: 23 Czerwiec, 2015, 12:31 »
Otóż to. Też tak to czułam, ale nie potrafiłam tego wyrazić słowami... Teraz już wiem o co mi chodzi.

Bo słowami  8)... to ciężko wyrazić ten cały bałagan.


Offline Ariana

Odp: Jestem Świadkiem Jehowy
« Odpowiedź #18 dnia: 23 Czerwiec, 2015, 12:43 »
Dla mnie opcja: 'zostac jak najdluzej' nie wchodzilaby w gre. Czulabym ze robie cos wbrew sobie, zmuszam sie do czegos czego nie chce a wrecz czuje wstre do oszukiwania innych. Gloszenie,zebranka,kongresy...
Stracilabym spory kawalek siebie gdybym dalej tkwila w srodku. A zycie plynie..i poza wts zycie jest tak piekne..mozna cieszyc sie nim caym soba...

Mam swiadomosc tego ze mozna odchodzic z wts inaczej. I kazdy musi sam dokonac wyboru: co dla mnie jest dobre? Wcale nie: co dla moich bliskich jest dobre.. tylko co dla mnie. Dlaczego tak? Bo tylko z perspektywy swojego dobrego samopoczucia jestem w stanie pomoc innym. Jesli ja bede nieszczesliwa nie sprawi to ze moja rodzina bedaca w wts bedzie bardziej szczesliwa...

Moja rodzina bedaca w organizacji (ta czesc ktora sie ze mna kontaktuje) widzi jak odzylam odkad ucieklam z wts. I to uwazam za swoj sukces.


Offline siostra2007

Odp: Jestem Świadkiem Jehowy
« Odpowiedź #19 dnia: 23 Czerwiec, 2015, 12:49 »
Moim zdaniem to jest możliwe. W końcu nas ktoś wyciągnął (lub w innych wypadkach wyciągnęliśmy się sami), więc nie widzę powodu dla którego miałoby nie być możliwe zabrać stamtąd innych. Czy jesteśmy w czymś lepsi od tych, co jeszcze są w środku? Mądrzejsi? Jedyna rzecz, której ci w środku mogą nie mieć to otwarty umysł, ale ciężko to dostrzec na pierwszy rzut oka, dlatego wydaje mi się, że warto próbować. Szczególnie w przypadku osób, na których nam zależy.

No w prawdzie nie mierzyłam sobie inteligencji nigdy i nie porównywałam jej z innymi członkami mojego zboru, ale jednak jestem osobą raczej mądrą, wykształconą, trochę może nawet oczytaną, coś tam wiem o funkcjonowaniu człowieka i świata mimo młodego wieku, lata nauki nie poszły na marne... Mam jakieś zainteresowania nawet i wychodzę dużo do ludzi, takich normalnych. Nie że się chwalę, czy coś, ale cóż taki już mam niepopularny dziś pogląd, że ludzie jednak dzielą się na mniej i bardziej ogarniętych i równi nie są i nigdy nie byli. Mi nikt nie pomagał się przebudzić i mówię to z pełną świadomością i odpowiedzialnością. Do każdego wniosku doszłam sama i w samotności. Dopiero potem może ja troszkę powiedziałam, co wiedziałam dwóm czy trzem takim bliższym mi osobom. Zapytam ich na ile to, co mówiłam, wpłynęło na to, że dziś wiedzą, że świadkowie to sekta i chcieliby w związku z tym zmienić swoje życie i  niej kiedyś wyjść.
To co napisałeś to właśnie samo sedno - sformułowania "świadek jehowy" i "otwarty umysł" rzadko idą ze sobą w parze. Zmanipulowane umysły nie są otwarte. Skąd mam wiedzieć i po czym poznać kto ma taki umysł? Bo póki co widzę, że tak powiem siebie, mojego męża i dwoje takich, co już znają moje herezje i wszystko wiedzą.
Czasem już obserwuję kogoś w zborze, myślę sobie "A może...." ale potem jak coś powie, to katastrofa... Nie chcę walić kulą w płot albo zostać wykluczona przy pierwszej okazji. 
Raczej jestem zdania, że każdy musi we własnym zakresie i tempie przejechać się na organizacji, żeby swój umysł otworzyć.


Offline siostra2007

Odp: Jestem Świadkiem Jehowy
« Odpowiedź #20 dnia: 23 Czerwiec, 2015, 13:00 »
Dla mnie opcja: 'zostac jak najdluzej' nie wchodzilaby w gre. Czulabym ze robie cos wbrew sobie, zmuszam sie do czegos czego nie chce a wrecz czuje wstre do oszukiwania innych. Gloszenie,zebranka,kongresy...
Stracilabym spory kawalek siebie gdybym dalej tkwila w srodku. A zycie plynie..i poza wts zycie jest tak piekne..mozna cieszyc sie nim caym soba...

Doskonale to ujęłaś. Właśnie chciałam dopisać, że życie w zgodzie z sobą nie jest pustym sloganem, lecz realną potrzebą każdego rozwijającego się człowieka. Świat jest zbyt wspaniały, żeby spędzać czas na sali królestwa. Pomagać można na wiele sposobów i ja zamierzam pomagać, moja wiedza na temat strażnicy się nie zmarnuje, oj nie... Ale będę to robić jako wolny i szczęśliwy człowiek z czystej potrzeby pomagania drugim, którą czuję.
A kto ma wyjść stamtąd, to na pewno wyjdzie w swoim czasie. Ta pseudoreligia już traci zainteresowanie w krajach rozwijających się. Targetem są teraz kraje afrykańskie...


Offline owcaJehowy

Odp: Jestem Świadkiem Jehowy
« Odpowiedź #21 dnia: 05 Lipiec, 2015, 11:31 »
Witaj Siostro 2007!
Współczuję Tobie Twojego położenia, kiedy sama jaszcze nie wiesz co masz zrobić, a już próbujesz 'ratować' innych. To dobrze, że szukasz pomocy, ale kiedy ma się zagmatwane dzieciństwo, to warto poszukać fachowej pomocy psychologicznej lub dobrej grupy wsparcia, na której zrozumiesz własne potrzeby. Kiedy wstydzisz się tego, kim Jesteś, to należ coś z tym zrobić.
Odnośnie osoby, o której piszesz, że jest albo chora psychicznie, albo fanatyczka, to w moim przekonaniu należy  mówić o swoich odczuciach. do tego masz zawsze prawo, by chronić siebie. Nie masz wpływu na to, jak zachowa się druga osoba, ale masz wpływ na to, czy chcesz przebywać w towarzystwie osoby, która Ciebie rani lub lekceważy. Ja nauczyłam się mówić wprost takiej osobie o swoich odczuciach i jestem z tego zadowolona.  Pomogły mi w tym słowa Jezusa z Mat. 22:39"Masz miłować swego bliźniego jak samego siebie". Jak siebie miłujesz, to jesteś sobą i mówisz szczerze to, co myślisz i czujesz, a wówczas przekonasz się, kto Ciebie akceptuje, kiedy jesteś sobą.
Powodzenia!


Offline siostra2007

Odp: Jestem Świadkiem Jehowy
« Odpowiedź #22 dnia: 06 Lipiec, 2015, 14:26 »
Witaj Siostro 2007!
Współczuję Tobie Twojego położenia, kiedy sama jaszcze nie wiesz co masz zrobić, a już próbujesz 'ratować' innych. To dobrze, że szukasz pomocy, ale kiedy ma się zagmatwane dzieciństwo, to warto poszukać fachowej pomocy psychologicznej lub dobrej grupy wsparcia, na której zrozumiesz własne potrzeby.


Kiedy wstydzisz się tego, kim Jesteś, to należ coś z tym zrobić.

Odnośnie osoby, o której piszesz, że jest albo chora psychicznie, albo fanatyczka, to w moim przekonaniu należy  mówić o swoich odczuciach. do tego masz zawsze prawo,

Dziękuję za zainteresowanie i niemalże fachową poradę. Troszkę mi "pachnie" moją profesją. Cóż... każdy człowiek to osobna historia. Wiem jak sobie pomóc lecz odczucia mojego męża są dla mnie również bardzo ważne. Na swoją wolność od sekty muszę poczekać aż poukłada swoje sprawy z rodzicami - świadkami. Jestem ostoją cierpliwości, stosuję relaksację i medytację. Staram się podchodzić do tego cuchnącego bagna racjonalnie, tak żeby nie stracić zbyt wiele.
Ratownicą nigdy nie byłam i nie zamierzam... aczkolwiek dopiero po mentalnym odłączeniu od świadków poczułam altruistyczną chęć niesienia pomocy drugim, prowadzenia rozmowy, dostarczenia emocjonalnego wsparcia... Wcześniej organizacja wszczepiła mi negatywny stosunek do ludzi.

Czego się wstydzę.... Nie wstydzę się tego kim jestem. Uważam się za świadomą siebie i swoich potrzeb młodą ambitną kobietę, która dużo już osiągnęła i zawsze wytrwale dąży do swojego celu.
Wstydzę się popełnionego błędu, jakim było w wieku 16 lat uwikłanie się w sidła sekty świadków jehowy, ponieważ uważam, że sekta ta zrzesza osoby, które nijak mnie nie przypominają i do mnie nie pasują. Są ospałe i nudne, oddały odpowiedzialność za własne szczęście organizacji, nie chcą kierować własnym życiem, boją się świata, nie rozwijają się, nie uczą, nie mają swoich pasji, ale za to mają ograniczone horyzonty i zamknięty umysł. To zupełnie inaczej niż ja. Dlatego pozostaje to czarną plamą na mojej biografii. Mam zamiar usunąć wszelkie ślady mojej kilkuletniej przynależności do tej grupy... Gdyby tylko unieważnienie chrztu było możliwe....


Co do tej osoby. Uważam, że to co sugerujesz, to naprawdę świetny pomysł. Próbuję tego czasem, bezskutecznie, i tak nic nie dociera. Osoby psychicznie chore, niestabilne, oddziałują czasem na nas tak, że nie wiemy jak się zachować, czujemy się nieswojo. Ja nie potrafię tej osobie powiedzieć nawet "dzień dobry", a co dopiero przedstawić swoje odczucia odnośnie czegokolwiek... fanatyzm mnie paraliżuje.... wszelkie próby przedstawienia własnego zdania, opinii, uczuć kończą się atakiem, słowną napaścią: TRZEBA GŁOSIĆ ALBO SZATAN CIĘ POŹRE JAK MÓWIŁA WCZORAJSZA STRAŻNICA


Offline agnesss

Odp: Jestem Świadkiem Jehowy
« Odpowiedź #23 dnia: 15 Lipiec, 2015, 18:46 »
jest mozliwe zabrac kogos, sama osobiscie zabralam moja mame, ktora teraz po prawie 60ciu latach w niewoli cieszy sie wolnoscia!!

jesli masz taka potrzebe badz sj, przyjdzie czas, ze nie zniesiesz tego jarzma dluzej i podejmiesz decyzje, ktora otworzy Ci nowe drzwi

pamietaj, ze to co przezylismy ksztaltuje nas i bez tych zlych i dobrych doswiadczen nie bylibysmy tym, kim jestesmy dzis

powodzenia!


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Jestem Świadkiem Jehowy
« Odpowiedź #24 dnia: 26 Sierpień, 2015, 08:43 »
Ja też przez to przechodziłam..... Nie da się tego przejść w kilka dni, u mnie to były lata.... potem przyszedł czas kiedy dla odmiany wszyscy WIEDZIELI że byłam świadkiem i każdemu głosiłam prawdę o tym jak naprawdę wygląda sekta od środka A ZWŁASZCZA WTEDY KIEDY KTOŚ CHCE ODEJŚĆ.... ludzie są w szoku kiedy to słyszą!


  Ludzie widzą świadków tych "wyjściowych" ....uśmiechniętych, radosnych, życzliwych, szczęśliwych i miłych aż do bólu. Jednak to tylko jedna strona medalu, tej drugiej nie mają w zwyczaju ujawniać publicznie.
Dlatego trudno osobom postronnym uwierzyć w to jak jest naprawdę.

Kiedyś obserwowałam grupę z ośrodka pionierskiego która zawitała do mojej miejscowości. Gdybym nie wiedziała tego co wiem.....byłabym gotowa uwierzyć w tą "niebiańską aurę całej społeczności".
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline nowa

Odp: Jestem Świadkiem Jehowy
« Odpowiedź #25 dnia: 26 Sierpień, 2015, 09:17 »

  Ludzie widzą świadków tych "wyjściowych" ....uśmiechniętych, radosnych, życzliwych, szczęśliwych i miłych aż do bólu. Jednak to tylko jedna strona medalu, tej drugiej nie mają w zwyczaju ujawniać publicznie.
Dlatego trudno osobom postronnym uwierzyć w to jak jest naprawdę.

Kiedyś obserwowałam grupę z ośrodka pionierskiego która zawitała do mojej miejscowości. Gdybym nie wiedziała tego co wiem.....byłabym gotowa uwierzyć w tą "niebiańską aurę całej społeczności".

Powiedz mi proszę Tazła, czy te "obie" strony są zawsze widoczne dla wszystkich Świadków, czy też są tacy, którzy widzą tylko tę wspaniałą stronę? Pytam, ponieważ nie znam tego środowiska od wewnątrz, a mam kontakt z ludźmi z tego wyznania, którzy roztaczają właśnie "tę niebiańską aurę całej społeczności". Czy to możliwe, że nie zakosztowali nigdy tej ciemnej strony? Dodam tylko, że są w tej religii już bardzo długo.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Jestem Świadkiem Jehowy
« Odpowiedź #26 dnia: 27 Sierpień, 2015, 08:21 »
Powiedz mi proszę Tazła, czy te "obie" strony są zawsze widoczne dla wszystkich Świadków, czy też są tacy, którzy widzą tylko tę wspaniałą stronę? Pytam, ponieważ nie znam tego środowiska od wewnątrz, a mam kontakt z ludźmi z tego wyznania, którzy roztaczają właśnie "tę niebiańską aurę całej społeczności". Czy to możliwe, że nie zakosztowali nigdy tej ciemnej strony? Dodam tylko, że są w tej religii już bardzo długo.


  Gdy byłam po tamtej stronie myślałam że....tylko moja rodzina jest taka niedoskonała, daleka od ideału, a cała reszta jak z obrazka. Moja matka plotkowała, przeklinała, trzaskała nas czym popadło, co innego mówiła na zebraniach a co innego wrzeszczała nad moją głową.
Mój przyszywany wujek starszy w zboże upija się do nieprzytomności, żona mówiła że zmęczony  śpi, do czasu aż widziałam jak go współpracownicy wynoszą z auta. itd....
Z czasem krąg ludzi z podobnymi zachowaniami się poszerzał....a ja zaczęłam sobie zdawać sprawę jak to naprawdę wygląda.

To nie jest tak, że....śJ są złymi ludźmi, oni są tylko ludźmi tak jak każdy z nas. Mają takie same problemy, takie same przypadłości i takie same wady jak każdy ze świata ( jak to oni mówią o reszcie). Z tą różnicą, że się bardzo z tym ukrywają i to jest właśnie to odświętna strona.....radośni, szczęśliwi ludzie bez większych skaz. Tego się od nich wymaga.

Możliwe że są też  tacy ludzie którzy mogą być przykładem dla reszty.
To że KK ma problem z pedofilią nie znaczy, że nie ma księży z powołania,oddanych swojej posłudze.
Tak samo i tam, nigdy do końca nie wiemy co się dzieje u kogoś za zamkniętymi drzwiami. Nie ma co oceniać książki po okładce, a ludzi z góry szufladkować .
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline KAZ

  • Pionier
  • Wiadomości: 565
  • Polubień: 150
  • Chrystus drogą, prawdą, życiem.
Odp: Jestem Świadkiem Jehowy
« Odpowiedź #27 dnia: 27 Sierpień, 2015, 09:40 »
Jak ja lubię takie zrównoważone wypowiedzi :)

Powstrzymuję się jedynie od pewnych odpowiedzi,
aby mnie nikt nie oceniał ponad to, co widzi we mnie
oraz co ode mnie usłyszy.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Jestem Świadkiem Jehowy
« Odpowiedź #28 dnia: 27 Sierpień, 2015, 10:28 »

    Dziękuję, mam nadzieję że to do mnie :D

Sorry za tego babola "zboże".  ???
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline KAZ

  • Pionier
  • Wiadomości: 565
  • Polubień: 150
  • Chrystus drogą, prawdą, życiem.
Odp: Jestem Świadkiem Jehowy
« Odpowiedź #29 dnia: 27 Sierpień, 2015, 10:32 »
No do Ciebie :) Na specjalistycznym forum przydają się równoważące wypowiedzi. Łatwo tu bowiem w emocjach o pewne skrajności.
Powstrzymuję się jedynie od pewnych odpowiedzi,
aby mnie nikt nie oceniał ponad to, co widzi we mnie
oraz co ode mnie usłyszy.