Chodziło mi o to, że dziś każdy ma kamerkę w telefonie i ludzie nagrywają siebie lub innych z ich pozwoleniem lub bez i potem publikują to w sieci. Uważam, że takie rzeczy trzeba robić z rozsądkiem, szczególnie upubliczniać z głową. Chodzi mi o to Baran, że może to ty byłbyś dziś stojakowym i ktoś nagrałby ciebie jak bronisz tej sekty i wrzuciłby to do neta. I może ten film byłby tam obecny do dziś. Nie wiem, czy byś tego chciał, jeśli chcesz, odpowiedz na to pytanie. Ja na pewno bym czegoś takiego nie chciała. Byłabym wdzięczna (jeśli już ktoś by mnie nagrał) gdyby ten ktoś sprawił, że moja twarz byłaby na filmie nierozpoznawalna i byłabym przykładem przeciętnego świadka, przykładem WTSowej propagandy. Jeśli upublicznia się twarze, to wtedy to staje się bardziej personalne, staje się to bardziej wymierzone w jednostkę a mniej w instytucję.
Sami wiecie, jak łatwo dziś stać się królem memów.
Tyle. Po prostu widzę w tych ludziach zmanipulowane osoby, że co, werbują do sekty? Ja też to robiłam, szczerze wierząc, że ludzi zbawiam.
Taki jest mój punkt widzenia i jego argumenty. Wiem, że są też odmienne punkty widzenia i też mają swoje argumenty. Niech każdy robi, co uważa za słuszne o ile nie łamie prawa i nie krzywdzi innych ludzi.
Wyobraź sobie, że jestem na tym zdjęciu. Moja twarz jest wyraźna.
Lubię taką muzę. Ale po jakimś czasie dowiedziałem się, że twórcy tej muzy to sataniści.
Teraz wstydzę się, że tam byłem i wtórowałem za solistą wykrzykując tekst, który on śpiewał.
Czy chciałbym aby na tym zdjęciu była nadal moja twarz? Czy mogę żądać żeby fotograf zamazał moją twarz?
Czy mi to teraz przeszkadza?
Szczerze? Nie przeszkadzało by mi to osobiście. Powiedziałbym sobie było minęło.
Safari, moja twarz jest na internecie, jeżeli ktoś dobrze poszuka to znajdzie i jestem tam jeszcze zabetonowanym świadkiem.
Czy mi to teraz przeszkadza? Nie.
Poza tym moja, tamta twarz, jest dla mnie mniej istotna, niż „sprawa o którą walczę”. Jeżeli ktoś rozumie o co mi chodzi...
Gdybym uważał inaczej, według mojej oceny i z obecnej perspektywy, uważam, że byłbym egoistą myślącym tylko o sobie.
Jak dla mnie są dwie perspektywy. Jedna to kiedy patrzymy jako exy lub światusy na osobę która wyszła z sekty. Podziwiamy ją i mówimy, że trzeba było "mieć jaja" żeby to zrobić.
I wtedy w twarzy byłego stojakowego, który opuścił sektę widzimy „bohatera’.
Druga perspektywa, to kiedy patrzymy jako Świadek Jehowy na byłego stojakowego, który opuścił prawdziwą religię . Wtedy ten stojakowy i jego twarz jest dla nas obrzydliwa.
Poza tym, czy Świadkowie nie nazywają głoszenia, publiczną służbą?
Czy publicznie nie przedstawiamy punktów na kongresie, zebraniu itd. Czy należałoby teraz usunąć wszystkie twarze z nagrywanych wykładów, wywiadów, dramatów… bo byliśmy na tych filmach betonami i teraz nam z tego powodu wstyd?
Uczestnicząc w kongresach z pewnością niejednokrotnie byliśmy nagrywani jak np. klaszczemy po tym jak mówca opowiadał farmazony. Wiele takich filmów jest zamieszczonych na internecie. I co z tego.
Życie...
Świadkowie Jehowy muszą się liczyć, że będą nagrywani, że starsi będą nagrywani kiedy wykluczają na komitecie, że będą pokazywane ich twarze.
Często walka z sektą to walka o życie jej nieświadomych członków.( patrz tytuł wątku)
Jak już wcześniej wspomniałem, świadkowie muszą w końcu poczuć wstyd za to co robią a nie dumę.( ostracyzm, ukrywanie pedofilów, krew)
A jeżeli się przebudzą, to i tak wszyscy zainteresowani (exy i ci w tzw świecie), którzy ich znają, wiedzą, że te osoby po wyjściu z sekty zaczynają nowe życie, wiedzą że wyszli z łagru w którym obowiązywały inne zasady, sekciarskie zasady.
Wstydzę się za to co było, ale nie wstydzę się, że zacząłem inne życie i się zmieniłem.
"Teraz mam inną twarz"