Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Coś miłego o ŚJ  (Przeczytany 9187 razy)

Offline rose

Coś miłego o Świadkakach Jehowy 2
« Odpowiedź #30 dnia: 20 Maj, 2015, 07:21 »
Założyłam już taki wątek ale za Chiny nie mogę go tu znaleźć, więc wpisuję się w ten rozdział.
    Już przeniesione we właściwe miejsce czyli tutaj- Mario
 
Moje studiowanie literatury Św.J. ma kilka etapów.
- etap pierwszy trwał dość długo, bo od poznania "braci" przez kilka lat , były to małe, biało-    czarne broszurki, fatalnie tłumaczone.Wtedy interesowały mnie kwestie doktrynalne , pilnie czytałam każde zdanie, każdy wyraz, sprawdzałam każdy werset i to w różnych tłumaczeniach.Przekłady Nowego Świata jeszcze na polski nie było.
- etap drugi trwał bardzo wiele lat, z literaturą świadków miałam kontakt incydentalny, tekstów "teologicznych" nigdy nie czytałam i nadal nie czytam.
-etap trzeci, obecne czasy -  teraz literaturę dostaję  regularnie, dzięki stojakom i przypadkowym spotkaniom ze świadkami, którzy dość licznie krążą po moim osiedlu.W ogóle nie czytam.
Najwięcej zostało mi w pamięci z etapu drugiego, kiedy to lekturę zaczynałam i kończyłam na drugiej części teksów, zawierającej rozmaite ciekawostki.Kilka z nich przydało mi się w życiu a także moim znajomym, który  przekazałam  dobre rady, których kilka  mi zapadło w serce i rozum.
W tekście do nowożeńców przytoczono radę bardzo starego brata, który świeżo łączącym się węzłem małżeńskim radził, by "nigdy z siebie nie żartowali, zwłaszcza wobec osób trzecich. Nawet gdy wydaje się, że małżonek będący przedmiotem żartu to akceptuje, to jednak głęboko w sercu pozostaje osad". Nie miejsce tu na psychologizowanie, ale ów brat miał 100% rację. Żart jest zawsze czyimś kosztem.
Któryś numer "Przebudźcie się" zawierał tekst o przedszkolu bez zabawek.Bodaj w Anglii rodzice zauważyli, że dzieci nie bawią się wspólnie, tylko każde osobno jakąś skomplikowaną, "mądrą " zabawką.Doszli do wniosku, że wycackane zabawki nie potrzebują domyślności czy ciekawości dziecka, są "gotowe", a to zabija kreatywność dziecka.I zgodzili się, by dzieciom zabrać zabawki. Pomysł okazał się bardzo dobry, po początkowych fochach i marudzeniu, dzieci zaczęły wymyślać wspólne zabawy, wykazały niesamowitą pomysłowość i energię.
« Ostatnia zmiana: 20 Maj, 2015, 08:35 wysłana przez Mario »


Offline rose

Odp: Coś miłego o ŚJ
« Odpowiedź #31 dnia: 20 Maj, 2015, 07:57 »
Z innego numeru  zapamiętałam  fragment o powodzi, która nawiedziła miasteczko na południu Stanów. Dziennikarz zapytał pewną panią, co czuła widząc swój dom płynący w dal na falach wezbranej i wzburzonej rzeki.Zdumiony usłyszał:"Odetchnęłam, że nie będę musiała sprzątać w szafach".
Pewien leciwy ksiądz napisał swoją autobiografię, w której m.in.przytoczył wydarzenie ze swoich młodzieńczych lat, które jako młody kleryk spędził w czasie II Wojny Światowej w Warszawie.Gdy wrócił z miasta do domu okazało się, że bomba spadła na kamienicę, w której mieszkał. Zostały z niej same gruzy a pod nimi wszystko, co posiadał.Pierwsze uczucie, jakie go ogarnęło na ten widok, to "była ulga, że o nic nie musi się troszczyć, że jest całkiem wolny". Potem oczywiście przyszła refleksja, że trzeba w coś się ubierać, co jeść i mieć dach nad głową.Jednak takie pierwsze, niekonkotrolowane żadną refleksją uczucie to było ulga.
« Ostatnia zmiana: 20 Maj, 2015, 08:19 wysłana przez rose »


Offline rose

Odp: Coś miłego o ŚJ
« Odpowiedź #32 dnia: 20 Maj, 2015, 08:01 »
Kolejna rzecz, za której jestem wdzięczna świadkom to książeczka o ewolucji. Pierwsze dwie trzecie tekstu, pozostała jednak trzecia to ichniejsza propaganda.
Tekst jest dobrze napisany, ilustracje dobrane. Nie podejmuję się naukowej oceny, to dziełko nie jest dla naukowców tylko dla zwykłych, najczęściej bardzo prostych ludzi. I taka rolę dobrze spełnia.O ile wiele książeczek wyrzuciłam tę zachowałam.


Offline rose

Odp: Coś miłego o ŚJ
« Odpowiedź #33 dnia: 20 Maj, 2015, 08:16 »
I jeszcze jedna rzecz  a raczej postępowanie. Pierwszy  świadek, jakiego poznałam, chodzi o mężczyznę, był malarzem pokojowym.Obraz ogólny malarza pokojowego to wg mnie był niechlujny  pan , z resztkami farby pod paznokciami, używający niewyszukanego acz wulgarnego języka.
A tu nic z tych rzeczy! Schludny wręcz do przesady, kulturalny pan co więcej, wyrażający się swobodnie, poprawną, literacką polszczyzną. Zupełnie zgłupiałam, czemu nietaktownie głośno dałam wyraz.
Po kilku spotkaniach zorientowałam się, że  metoda  studiowania książki dała taki językowy skutek - czytanie akapitu, zadawane pytanie i odpowiedź na ochotnika.
Zastosowałam tę metodę wobec własnego dziecka.Czytałam mu bajki, po kilku zdaniach zadawałam mu pytanie dotyczącego przeczytanego tekstu i czekałam na odpowiedź.Nie tolerowałam jednowyrazowych odpowiedzi. Musiało odpowiedzieć całym zdaniem - "bohaterka nazywała się Kopciuszek","Kopciuszkowi gołębie pomagały przebierać popiół" itd.itp.
Po jakimś czasie metoda dała znakomite  wyniki, moje paroletnie dziecko wypowiadało się jak profesor uniwersytetu. I coś jeszcze.Nie raz i nie dwa  zdarzało mi się czytać jemu i jego kuzynce, równolatce. O ile moje dziecko do końca cierpliwie słuchało i było zainteresowane akcją, kuzynka po stronie tekstu już zaczynała się wiercić i nudzić.Nie tylko kuzyneczka, inne dzieci też szybko nudził czytany tekst.


Offline R2D2

  • Pionier
  • Wiadomości: 700
  • Polubień: 115
  • "Umiesz mówić prawdę? Naucz się też jej słuchać. "
Odp: Coś miłego o ŚJ
« Odpowiedź #34 dnia: 20 Maj, 2015, 08:49 »
Nigdy nie pomyślałam o tym czytaniu paragrafów i zadawaniu pytań w ten sposób :)
Bardzo ciekawe spostrzeżenia
Miłość nigdy nie ustaje..., [nie jest] jak proroctwa, które się skończą 1 Kor 13:8


Mario

  • Gość
Odp: Coś miłego o ŚJ
« Odpowiedź #35 dnia: 20 Maj, 2015, 08:54 »
Nigdy nie pomyślałam o tym czytaniu paragrafów i zadawaniu pytań w ten sposób :)
Bardzo ciekawe spostrzeżenia

A ja własnie dlatego tego nie cierpiałem bo to skuteczna metoda na naukę np małych dzieci :)
stąd studium w takiej formie czy zebrania po prostu nudziły mnie
« Ostatnia zmiana: 20 Maj, 2015, 17:13 wysłana przez Mario »


Offline rose

Odp: Coś miłego o ŚJ
« Odpowiedź #36 dnia: 20 Maj, 2015, 16:52 »
Dla mnie to była nowość, w moim kościele nikt nikogo o nic nie pytał. A o Starym Testamencie wiedziałam bardzo niewiele.
Metoda faktycznie łopatologiczna. Dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że nikt oczekuje na jakąś moją oryginalność, nikt nie oczekuje dodatkowych wiadomości.Odpowiadać należało dokładnie jak w 'Strażnicy" .Jako zainteresowana a nie świadek miałam więcej swobody i korzystałam z niej.


Offline Roszada

Odp: Coś miłego o ŚJ
« Odpowiedź #37 dnia: 20 Maj, 2015, 16:55 »
A o Starym Testamencie wiedziałam bardzo niewiele.

A ja o ST wiedziałem więcej jak o NT.
Siostra na religii wywieszała nam plakaty z historiami ST. Zbieraliśmy serie obrazków. A w głębokim dzieciństwie nawet kolorowaliśmy zarysy postaci. ;)