Rose,a co myślisz o zjawisku znanym ogólnie pod nazwą "psychologia tłumu"?
To bardzo dobrze,że podczas tak dużych zgromadzeń można utrzymać w ryzach tyle różnych osób.Lepszy porządek i dobra atmosfera,niż odwrotnie.
Zauważ,że fakt,iż WSZYSCY uczestnicy spotkania prezentują podobne zachowania i mówią jakby "jednym głosem" nie jest niczym szczególnym.Tak jest na wielu zgromadzeniach innych religii,również na zebraniach grup niezwiązanych z religią,nawet kibice na stadionach zachowują się,jak jedna wielka masa...
Tych ludzi po prostu coś łączy i właśnie to daje im takie poczucie jedności.
Jeśli założeniem danego zgromadzenia jest utrzymanie porządku i zgodna współpraca (jak na kongresach) a poszczególni mówcy będą w swoich przemówieniach kierować do słuchaczy jednoznaczny przekaz w stylu "czyż nie czujemy się tu wspaniale?,jak to cudownie,że jesteśmy wśród ludu bożego i z każdej strony otaczają nas życzliwi bracia" ,to jest niemal pewne,że zgromadzone osoby potwierdzą to swoim zachowaniem.
Trzeba pamiętać,że dla świadków kongresy są czymś szczególnym,na co się czeka i z czym wiążą się duże emocje.Na długo wcześniej w zborach wałkowany jest ten temat,podawane są rady,przypomnienia,wszyscy się jakoś przygotowują,angażują...Później w podniosłym nastroju i odświętnych strojach bracia gromadzą się w jednym miejscu.Atmosfera jest podniosła i to generuje nieco patetyczne zachowania ludzi,którzy normalnie wykazują większy luz.Nikt nie będzie śmiecił,bo od razu byłoby to zauważone i napiętnowane,nikt niczego nie ukradnie,bo porządkowi zrobią z tym co trzeba i będzie wstyd.Nie na darmo noszone są plakietki z imieniem,nazwiskiem,miejscowością i nazwą zboru.Mówiąc krótko-ciężko na kongresie o warunki do niewłaściwych zachowań.Dookoła mnóstwo ludzi,wszyscy się obserwują,zero anonimowości..I weź tu człowieku rzuć skórkę od banana,albo wypij colę i wyrzuć puszkę pod nogi...Nikt nie chciałby się tak narazić.
Nie twierdze,że świadkowie tylko czekają,żeby naśmiecić,ale gdyby nawet ktoś chciał,to i tak trudno się odważyć.
Co innego,jak już opuszczą to miejsce i wrócą na swoje podwórko...Kiedy emocje ostygną a "kurtyna opadnie",zaczyna z każdego wychodzić prawdziwość.
Zachwycanie się wzorowym zachowaniem ludzi,którzy są co chwilę nawoływani,by nie hańbić dobrego imienia organizacji i nie dawać osobom postronnym powodów do zgorszenia,gdzie wszyscy wszystkich obserwują,to nic szczególnego.
Ocenić tych samych ludzi w sytuacjach nieco mniej medialnych,gdy nikt im nie patrzy na ręce i nie ma zachwytów na komendę,oklasków na komendę,oraz grania na emocjach z mównicy-to już by było ciekawsze i dałoby pewnie nieco inne wnioski...
Abstrahując od powyższego,ja mam dobre wrażenia z kongresów,chociaż sztuczność i sztywniarstwo w wykonaniu niektórych braci aż biły po oczach.Wiem,że na stadionach wielu braci umiało się wspiąć na wyżyny kultury osobistej,a prywatnie to już inna bajka
Zakończę pochwałą,w końcu miało być coś miłego o śJ.: tak,porządek i wzajemna życzliwość na kongresach są wielkim atutem śJ. Nawet media oceniają je w sposób pozytywny.