Bo to są korporacyjne roboty wyrwane z kosmosu, a nie ludzie żyjący na tym świecie. I tacy są podawani / brani za przykład do naśladowania.
Nie trudno wyobrazić sobie jaką krzywdę robią sobie szaraki idąc za przykładem tych dziwaków. Potem takimi nawet nie ma się kto zaopiekować na starość, jak obiecany Armagedon nie nadchodzi. Nowe światło zabłyśnie i dołączą kolejny wagonik do pokolenia. W sumie otrzymują na sobie odpowiednią zapłatę za butę i pyszałkowatość.
Miałam takie osobiste przeżycie z pewnym starszym zboru.
Chodziło o moją sprawę, w której trzeba było naprawdę sprawiedliwego osądu.
Jeden z trzech starszych, bardzo bronił mnie, jako ofiary całego zaistniałego zdarzenia.
Niestety, nie miał siły przebicia, na tyle, by przekonać dwóch pozostałych.
Do mnie w osobistej rozmowie powiedział mniej więcej tak:
... "Robiłem, co mogłem, żeby Ci pomóc, ale niestety, przegrałem." ... "I widzę tę niesprawiedliwość, która Cię dotyka, ale nie mogę nic zrobić, jestem bezsilny!"
Za jakiś czas wyautował z tego towarzystwa.
Jak go zapytałam, dlaczego zrezygnował z przywileju starszego, to powiedział, że już nie może dłużej patrzeć na to,
że tak nieludzko i niesprawiedliwie traktuje się różne osoby w zborze, obserwować te różne układy rodzinne i te koligacje.
Ot, taka mała iskierka nadziei, że nie wszyscy tam, są takimi bezdusznymi cyborgami w tej machinie.
Jak Ci odejdą, jako ostatni, to dopiero się tam będzie działo, żal tych co tam pozostaną, głęboko wierząc, że służą Bogu.
Zastanawiam się, kto w tym wszystkim naśladuje Boga i Chrystusa? Prześwietni apostołowie typu nadzory obwodu, czy ich ofiary?
Bunny. Też się nad tym zastanawiałam.
I odpowiedź mi wypada, że to ofiary.