Nie do końca jest tak jak mnie zrozumieliście. Nie jest tak że jestem w 100% po stronie ŚJ i darowałem sobie w zupełności świat.
Do każdego człowieka staram się podchodzić indywidualnie i za każdym razem z innej strony. Nie ważne czy to aktualny ŚJ, starszy, wykluczony, zainteresowany czy człowiek z ulicy ale są takie tematy które samemu ciężko zrozumieć. Kolejna rzecz to postępowanie ludzi.
Czyżbym miał aż takiego pecha że ciągle mam tego pecha?
Piszecie że poznajecie na nowo świat a ja właśnie przez ostatnie 2 lata starałem się (i to praktycznie z własnej woli) zapomnieć o świecie i odsunąć się. Zbyt wiele przykrości na ulicy mnie spotkało i tyle. Nie wiem czy to wina jakiegoś niepisanego manipulowania czachą ze strony ŚJ. Sądzę że to jeszcze moja wola (ten wybór). Od xxx czasu czuję się spokojniejszy, mniej problemów mam. Rodzina?
Z rodziną nie utrzymywałem nigdy bliskich kontaktów i nie wiem nawet jak to jest mieć matkę czy ojca a nawet siostrę. U nas była odwieczna wojna materialistyczna więc żyć się odechciewało. Znajomi, koledzy, przyjaciele?
Szczerze powiem że nie wiem czy takowe w ogóle istnieją. Mówi się że przyjaciół w biedzie poznajesz i zgadzam się z tym w 100%.
Zawsze też bywało tak że przyjaciel ciągnął do "siebie" nie dając nic od siebie. Przestawałeś "dawać" i przyjaciel zmieniał front.
Wspominacie też o uczciwości ludzi. Istnieje taka?
Wybaczcie za szczerość ale ja nie mam 15,20,30 lat. Sporo już widziałem i sporo doświadczyłem. Praktycznie rzecz biorąc, to ... 85% życia ludzkiego to kombinatorstwo i oszustwo. Nie będę zamieszczał przykładów bo jest ich tysiące ot by kilka ze wczoraj:
1. kuzynka w Lidlu myje kurczaki i zmienia etykiety z ważnością
2. kuzyn na starówce w renomowanej restauracji sprzedaje kawę z biedronki (najtańsza) jako kawę lux-super Arabia
3. na stacji paliw u kolegi do baniaków z paliwem pb98 wlewa się pb95 z tej samej cysterny
i tak dalej, dalej...
O jakiej uczciwości mi mówimy?
Może macie na myśli uczciwość pracodawców?
Jak już wspomniałem jestem mechanikiem z zamiłowania. Lubię to. Naprawdę. Lubuję dłubać przy autach. Lubuję naprawiać i cieszyć się z tego że ktoś się będzie cieszył. No ale w Warszawie nie da się. I nie stwierdzam tego po pracy w 2,3 zakładach tylko 30 kilku na przełomie 2lat!!! Przykłady?
1. klient płaci za nowe sprzęgło a dostaje nabite okładziny na starą tarczę
2. klient płaci za nowy wysprzęglik a dostaje stary, umyty w benzynce
3. stawiasz auto do warsztatu, masz w baku 25L paliwa, odbierasz auto i masz 18. Myślisz - pewnie wypalili jak naprawiali. Nie...
Odessali!
4. płacisz za olej dobrej marki - dostajesz Lotosa z beczki.
5. odstawiasz auto z awarią czujnika (100zł) - odbierasz z niby wymienionym sterownikiem (ECU) 700zł
i tak dalej, dalej....
I teraz w tym wszystkim: nieuczciwość "świata" kontra nieuczciwość ŚJ!
Co jest mniejszym złem?