@Gipiura, jeśli zdasz sobie sprawę z tego, że większość rodziców to ofiary agresorów (też rodziców) to sami zaprogramują swoje dzieci jako ofiary, które mają czcić swoich oprawców rodziców. Taki rodzic musi uszkodzić poczucie wartości i niezależności dziecka, które nie jest w stanie wyrosnąć na kochającego siebie dorosłego. Jak czytam twoje wypowiedzi to widzę tylko obraz matki, której kurczowo trzymasz się jak mała przestraszona dziewczynka. Nie oszukujmy się... Większość z nas tak ma, a i ja natrudziłem się, żeby odciąć się od tych manipulacyjnych sznureczków rodzinki.
Zdrowy rodzic wydał Cię na świat żebyś żyłą i cieszyła się życiem. Toksyczny rodzic wprogramuje Ci zamianę ról i to ty będziesz niańczyć wiecznie zranioną matkę i jej nieuleczone wewnętrzne dziecko. To syzyfowa praca napędzana przez wewnętrznego sabotażystę.
W połączeniu z procedurami, miernikami i warunkową miłością JW mamy niesamowicie silne schematy, sznurki pociągania za emocje i poczucie winy. Powiedzmy sobie otwarcie... Matka kocha organizację, a ty boisz się dokonać decyzje jakie może podjąć jedynie osoba dorosła. Żebranie o miłość i tak nie da Ci matczynej miłości jakiej nie dostało twoje wewnętrzne dziecko. Lepiej zrobisz jak sama zaopiekujesz się sobą. Nie jesteś głupia skoro robisz doktorat, ale twoje ego jest nadal jest nieumocnione. Umocnij je, a przestaniesz liczyć na coś czego i tak nie dostałaś i nie dostaniesz. Prawda jest bolesna, ale od "matki organizacji" i własnej matki tego nie usłyszysz. Jesteś obywatelem świata, a nie niańką matki.
Ciężki kawałek chleba, ale każdy musi zjeść tę żabę. Jeśli nie to będzie wiecznie chodził skwaszony zgagą. Zawsze powtarzam, że lepiej się zwymiotować i zacząć jeść od nowa niż na siłę trawić coś toksycznego.
Generalnie mam podejście takie jak @Tazła, chwalę sobie ostre cięcia. Na początku człowiek ściska pośladki i się miota, ale potem przychodzi ozdrowienie sytuacji.