Od 14 roku życia mama wychowywała mnie w religii Świadków Jehowy. Ochrzciłam się w wieku 18 lat. Teraz jestem nieczynna.
Moja mama poznała "prawdę" w - wydaje mi się - isealnym dla niej momencie. Była samotną matką wychowującą 2 dzieci (mam młodszego brata). Życie dało jej porządnego kopa. Było jej ciężko. Gdy poznała Świadków Jehowy - odżyła. Znalazła sobie cel w życiu. To może zabrzmi dość dziwnie ale chciałabym żeby robiła to nadal, żeby była w zborze., najwyrażniej robi to jej dobrze.
Gorzej ze mną. Wyszłam za mąż - za osobę "ze świata". Zebrał się komitet sądowniczy i mnie ograniczył za to. Moja mama nie była na moim ślubie ponieważ nie podzielała mojego wyboru. Dziwne trochę, było mi bardzo przykro, że nie ma jej w tak ważnym dla mnie dniu. Wcześniej próbowała wydać mnie za mąż za Świadka Jehowy. Nie chciałam go, wiedziałam co to za człowiek, po prostu byłam ogniwem w łańcuchu, on po prostu chodził po zborach i chciał na siłę znależć żonę, a ja byłam jedną z wielu, której "zawracał głowę". Mama wmawiała mi, że jestem az tak brzydka,tak bezwartościowa, że nie znajde sobie nikogo innego. Mówiła, że mam demona w oczach. Jestem 8 lat po ślubie z mężem, którego sama sobie wybrałam - ze świata. Jestem ciagle nieczynna, nie chodzę na zebrania, nie głoszę, jestem zawieszona jakby w "próżni". Nie mogę jednak powiedziec oficjalnie, że jestem ateistą, ponieważ gdybym to zrobiła, byłabym wykluczona, a wtedy mama wyrzekłaby się mnie, a tego nie chcę. Kompletnie nie wiem co mam robić. Jeśli wyrażę własne zdanie, będę wykluczona a to jest jednoznaczne ze stratą mamy, bo ona będzie musiała nie przeznawać się do mnie.