Witam wszystkich!
Tak właściwie to chciałbym zapytać szanownych forumowiczów o dwie sprawy.
1. Byłeś/byłaś sobie ŚJ i każdy mniej więcej wie jak to wyglądało. Po fali nierozwianych wątpliwości następuje decyzja - trzeba z tym skończyć. I następuje ten dzień, w którym odchodzicie. Albo w formie zaprzestania jakiegokolwiek udziału (nagle bądź stopniowo) w tej organizacji albo przez wykluczenie. Jak zwał tak zwał, klamka zapadła w praktyce nie macie już nic wspólnego z WTSem. Bardzo bym prosił o opisanie pierwszych tygodni po takim kroku, jakie odczucia Wam towarzyszyły oraz w jaki sposób zapełniała się wolna przestrzeń po WTSie.
2. Jesteście Ex-ŚJ. Czy w dalszym ciągu odczuwacie wpływ WTSu na wasze życie? Jakieś utarte wcześniej zwyczaje, które zostały? itp, itd.
1. Uspokoiłem tętno, gdy nie trzeba jechać przez korki na drugi koniec miasta w środku tygodnia, żeby zdążyć na zebranie.
2. Lepiej i więcej się śpi, gdy nie trzeba było się zrywać bladym świtem, żeby zdążyć na 14-stą na zebranie w niedzielę.
3. Poprawiłem zarządzanie czasem, gdy planuję cokolwiek - nie patrzę przez pryzmat tego kiedy pamiątka/zgromadzenie/obsługa/zebranie/zbiórka/i ile mogę jeszcze opuścić zebrań, żeby się nie czepiali.
4. Odnotowałem wyprost sylwetki i pełniejsze oddychanie pełną piersią - szczególnie w sytuacji, gdy przyszło 'przypadkiem' dwóch braci starszych 'przypadkiem' zapytać co u mnie i 'przypadkiem' zaglądając mi do zamkniętej sypialni.
5. Wzrosła u mnie również radość z przyjścia lata - moja ulubiona pora roku zawsze zaczynała się po tym jak kończyło się zgromadzenie.
6. Chciałem odnotować również wzrost zasobności portfela, bo nie wrzucam datków, ale uświadomiłem sobie, że nigdy nie wrzuciłem tam ani grosza - wobec tego mam czystsze sumienie, że i tak nie muszę.
7. Otworzyłem się do ludzi - każdy może być moim ziomkiem, bratem, przyjacielem 'one love' - niezależnie czy jest ateistą, buddystą, agnostykiem czy kocha Zeusa.
8. Stwierdziłem, że nie muszę być piękny ani zapracowany w dziele pana, ani nie muszę trzymać paluszka najwyżej w górze, ani nie muszę wszystkich kochać, żeby być szczęśliwy i żeby Jehowa cieszył się z mojego postępowania.
9. Doświadczyłem, że 'wiedzieć o bogu' a 'wierzyć w niego' to dwie różne sprawy. I mimo tego, że Jehowa mnie kochał(a), gdy byłem Świadkiem, to dopiero wychodząc z WTSu mogę nauczyć się rozwinąć sprawy duchowe zaglądając wgłąb siebie.
10. Podróże i nicnierobienie podczas, gdy inni stoją i pilnują stojaka to nic złego - to nawet fajne zajęcie.
11.Zaprosiłbym Jezusa na każda z imprez o opiniowanie których pytałem w swej naiwności braci starszych. Postarałbym się, żeby Jezus po powrocie do nieba jeszcze z 2000 lat opowiadał o tym jak się dobrze bawił. Aha - i nie kazałbym się Jezusowi ogolić. Jeśli faktycznie dobrze wygląda z brodą niech ją nosi i niech nie zważa na zalecenia wujków zza Wielkiej Kałuży.
12. Nienawidzę pieśni królestwa - naprawdę są brzydkie, nie brzmią, nie motywują, są klaustrofobicznymi klatkami nawet dla głuchoniemych.
13. Uwielbiam kolędy
Uwielbiam je! Nigdy się ich nie uczyłem, nie mogłem śpiewać, miałem je wypierać, a jak się pojawiają pierwsze z nich w radio to jeszcze podkręcę potencjometr.
14. Seks jest ok...
15. ...seks jest bardzo ok...
16. ...ślub dopiero po seksie...
17. ...a kto ma inne zdanie ten...ma rację, bo nic nikomu do tego kto z kim, kiedy, jak i czy było dobrze.
18. Uwolniłem umysł od balastu zbędnych informacji - nie pamiętam naprawdę NICZEGO ze zgromadzeń, wykładów, zebrań - wszystko to dla mnie jednobarwna papka z której nie jestem wykrzesać niczego.
19. Cieszę się życiem tu, teraz, zaraz, od razu, na ten ty chmiast - nie muszę czekać do raju...
20. ...bo raj wg WTS w którym największą nagrodą byłoby głaskanie tygrysicy zza uchem jest dla mnie jak zwrot kapitału ze złota w Amber Gold.
21. Marzę o tym, żeby mignąć w TV gdy śpiewam hymn podczas gry reprezentacji. Wcześniej bałem się, że ktoś zauważy, że mam szalik w narodowych barwach i zwróci mi uwagę, że 'nie jestem z tego świata'. Odkryłem, że jestem patriotą. Przynajmniej tym sportowym
22. Praca i kasa są ważne, ale nie świadczą o tym, że ktoś jest materialistą bądź nie. Ale naprawdę fajnie zarabiać i robić to się lubi.
23. Naprawdę nie lubiłem głosić. Naprawdę nigdy nie rozumiałem, że to może dawać radość. Nigdy jej nie poczułem. Skoro tego nie czułem to nie było zajęcie dla mnie (i dla większości osób, o których wiem, że to był to dla nich raczej przykry obowiązek).
24. Doszedłem do wniosku, że asertywne odmówienie podjęcia przywileju umycia toalety po zebraniu nie było faux pas w stosunku do wujka starszego, ale naturalną reakcją, do której miałem prawo - czuję się z tym lepiej.
25. Kocham życie i umiem się nim cieszyć.
Nie rozgraniczę co, kiedy i jak się pojawiło. Był okres w którym za wszelką cenę chciałem odciąć się od WTSu, wymazać go, zignorować, wyprzeć - teraz wiem, że się nie da - to po prostu część mnie, moja historia i część tożsamości. Ot, nawet obecność na forum związanym z WTSem jest tego potwierdzeniem. Z tą różnicą, że to ja staram się nad tym wszystkim panować, a nie te mechanizmy nade mną.