Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Życie tuż po wyjściu.  (Przeczytany 12705 razy)

Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Życie tuż po wyjściu.
« Odpowiedź #15 dnia: 14 Październik, 2017, 15:28 »
Tak czytając wasze opowieści można łatwo zauważyć, że co osoba to inna droga.

  Nie ma jednej recepty, każdy jest inny, na każdego co innego działa i co innego przebudza.
Jedną osobę coś nie ruszy, a inną doprowadzi do szewskiej pasji.

Mam kontakt z różnymi osobami i nie trafiłam na dwa podobne  przypadki. Pewnie, jest jakiś wspólny mianownik, ale później te drogi do wolności bardzo różnie się rozchodzą.
Jedne są krótkie i proste, inne kręte, a jeszcze inne okrężne z wieloma przystankami.
Są też takie, które się zapętlają i prowadzą ponownie do zboru.

Pewnie, w takim poradniku każdy mógłby znaleźć coś dla siebie, co by mu najbardziej pasowało.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline PoProstuJa

Odp: Życie tuż po wyjściu.
« Odpowiedź #16 dnia: 14 Październik, 2017, 21:05 »
Tak czytając wasze opowieści można łatwo zauważyć, że co osoba to inna droga. Tego też się spodziewałem. Zadałem te pytania ponieważ chodzi za mną pewien pomysł. Utworzyć krótki poradnik dla osób, które chcą opuścić organizację. Chciałbym, żeby spełniał następujące kryteria:
-był możliwie krótki
-nie narzucał jakiegokolwiek kierunku, co robić po wyjściu a jednocześnie pozwolił czytelnikowi wybrać coś dla siebie
-bazujący nie na błędach doktrynalnych, a wskazujący na szkodliwość zamkniętych grup, ze wskazaniem na manipulacje i kontrolowanie.
-brak wywierania jakiejkolwiek presji, a wręcz przeciwnie, żeby pomógł wyciszyć negatywne emocje
-zawierający prostą naukę samokontroli

Wszystko to chciałbym oprzeć o książki coachingowe. Wiem, że może niektórzy mogą mieć do tego negatywne podejście ale na swojej skórze odczułem, że jest to skuteczne. I tym właśnie chciałbym się podzielić. Kiedy to powstanie to nie wiem, trudno mi to określić. Ale ze swojej strony dziękuję za to, że opisaliście swoje historie. Bo nie mogę bazować tylko na własnych;). A jeśli już powstanie jakaś wstępna wersja, to się nią podzielę w celu oceny i eliminacji ewentualnych błędów. W końcu nie jestem WTS i błędy popełniam:).

Hmmm... taka książka z cyklu "Jak żyć" ?! :)
Moim zdaniem byłego/obecnego Świadka może w pełni zrozumieć tylko ta osoba, która również była w organizacji.
Ja nie miałam rozterek jak żyć, ale bardziej: jak/ w co wierzyć?
Genialnych odpowiedzi udzielił mi w swoich książkach Raymond Franz. Dla mnie to najlepszy poradnik :)

Podejrzewam, że poprawiły się głownie dlatego, że są naturalne. Nie ma teraz sztucznego uśmiechu, żeby przypadkiem nie urazić potencjalnej owieczki. Ludzie pewnie też dostrzegli zmianę i się nie obawiają przeciągania na swoją stronę.

Ja nigdy nie miałam z ludźmi sztucznych relacji (z wyjątkiem relacji z moją teściową :) ). Relacje z moimi sąsiadami poprawiły się dlatego, że zaczęłam inicjować coraz więcej kontaktów z nimi. Kiedyś to było zazwyczaj tylko "dzień dobry" lub krótka miła pogawędka na korytarzu. A teraz są także odwiedziny - a to ja zaproszę sąsiadów, a to oni mnie.
Wcześniej nie dążyłam do takiej zażyłości z sąsiadami, bo przecież bratać mieliśmy się tylko z członkami zboru. A teraz widzę, że więcej pomocy i wsparcia mam właśnie od sąsiadów niż miałam kiedykolwiek od członków zboru.
Świadkowie potrafią dużo gadać o miłości do bliźniego, ale jak przyjdzie potrzeba konkretnej pomocy, to wtedy nagle się spieszą do służby przy stojaku...


Offline lukasz84gl

Odp: Życie tuż po wyjściu.
« Odpowiedź #17 dnia: 15 Październik, 2017, 13:23 »
Hmmm... taka książka z cyklu "Jak żyć" ?! :)
Moim zdaniem byłego/obecnego Świadka może w pełni zrozumieć tylko ta osoba, która również była w organizacji.
Ja nie miałam rozterek jak żyć, ale bardziej: jak/ w co wierzyć?
Genialnych odpowiedzi udzielił mi w swoich książkach Raymond Franz. Dla mnie to najlepszy poradnik :)

Muszę sporo sprostować. Po pierwsze nie książka, to byłoby za długie. Po drugie absolutnie żaden poradnik jak żyć. Tego w jak największym stopniu chce uniknąć. Jak na razie jest to tylko koncepcja, jak już coś będzie to wtedy można podyskutować o konkretach.

Być może Tobie nie byłoby to potrzebne. Nie znam Ciebie, nie wiem jakim byłaś ŚJ. Ale jeśli potrafisz sama się ogarnąć po tym wszystkim to dobrze. W moim wypadku było podobnie, do czasu aż wyszły pewne sprawy, które chciałem ominąć.


Ja nigdy nie miałam z ludźmi sztucznych relacji (z wyjątkiem relacji z moją teściową :) ). Relacje z moimi sąsiadami poprawiły się dlatego, że zaczęłam inicjować coraz więcej kontaktów z nimi. Kiedyś to było zazwyczaj tylko "dzień dobry" lub krótka miła pogawędka na korytarzu. A teraz są także odwiedziny - a to ja zaproszę sąsiadów, a to oni mnie.
Wcześniej nie dążyłam do takiej zażyłości z sąsiadami, bo przecież bratać mieliśmy się tylko z członkami zboru. A teraz widzę, że więcej pomocy i wsparcia mam właśnie od sąsiadów niż miałam kiedykolwiek od członków zboru.
Świadkowie potrafią dużo gadać o miłości do bliźniego, ale jak przyjdzie potrzeba konkretnej pomocy, to wtedy nagle się spieszą do służby przy stojaku...
No to zbyt pochopnie wyciągnąłem wnioski. Choć sąsiadów jako ŚJ mogłaś zapraszać, zawsze to jakaś możliwość do "głoszenia". :)
„Nikt nie jest bardziej beznadziejnie zniewolony, niż ci którzy fałszywie wierzą że są wolni." Georg Wilhelm Hegel


Offline Safari

Odp: Życie tuż po wyjściu.
« Odpowiedź #18 dnia: 15 Październik, 2017, 14:39 »
Ja natomiast przygotowywałam sie do odejścia 2 lat. Wiec w pewnym momencie po prostu odeszlam. Ah. Ja się ODŁĄCZYŁAM. I to jest dla mnie ważne. Nie miałam komitetu. Pożegnałam się na własnych zasadach 😄. Wydaje mi się, ze dobrze jest przez jakiś czas pograć na dwa fronty i przyzwyczaić sie do myśli o tym, ze się odejdzie. Stopniowo szukac znajomych w świecie i urywać kontakt z tymi z prawdy.
Czy cos zostało? Rodzina. Gdyby nie oni, z pewnością zamknęłabym ten rozdział. Odczuwam nadal złość gdy udają ze mnie nie widzą. Ale może niedługo mi przejdzie 😄 poza zborem oficjalnie  od ponad roku.
Odejście to była najlepsza decyzja mojego życia. Chciałbym takze zaznaczyć, iż mnie pomogło odrzucenie religijnych koncepcji Boga, Jezusa, nauk o zmartwychwstaniu grzechach itd. Odrzuciłam to wszystko i jestem szczęśliwa. Także wiem, że różnimy się jesli chodzi o drogi dochodzenia do szczęścia - jedni znajdują je w religii inni w porzuceniu jej wierzeń a jeszcze inni w czymkolwiek... I to jest piękne. O ile nie wpadamy w gorączkę udowadniania sobie nawzajem ze jakas droga jest lepsza 😄. Takie jest moje zdanie.
"Faith, if it is ever right about anything, is right by accident" S.Harris


Offline lukasz84gl

Odp: Życie tuż po wyjściu.
« Odpowiedź #19 dnia: 15 Październik, 2017, 17:30 »
O ile nie wpadamy w gorączkę udowadniania sobie nawzajem ze jakas droga jest lepsza 😄.

Nawiąże szczególnie do tej części Twojej wypowiedzi. To ma pomóc właśnie odnaleźć swoją drogą. Z naciskiem na swoją. Opis Twojej drogi odejścia sugeruje raczej, że nie potrzebowałabyś takiej pomocy. Ale w drodze Twojego odejścia dostrzegam elementy tego co chce przedstawić.

To ma być tylko pomoc, którą może ktoś przyjąć albo nie. Bez żadnej presji. Nie czuję się zobowiązany do tego, żeby kierować czyimś życiem, bo i jednocześnie musiałbym brać za to odpowiedzialność. Chodzi raczej o poszukanie motywacji czy przełamanie barier, które WTS buduje bardzo skutecznie. W zasadzie to mógłbym to przedstawić w kilku prostych zdaniach, ale wolę przedstawić temat odrobinę szerzej.

Prosiłbym też o nie ocenianie pomysłu teraz. Jak wyjdzie z fazy realizacji to będzie właściwy moment.
„Nikt nie jest bardziej beznadziejnie zniewolony, niż ci którzy fałszywie wierzą że są wolni." Georg Wilhelm Hegel


Offline Worehouse

Odp: Życie tuż po wyjściu.
« Odpowiedź #20 dnia: 11 Listopad, 2017, 01:10 »
Witam wszystkich!

Tak właściwie to chciałbym zapytać szanownych forumowiczów o dwie sprawy.

1. Byłeś/byłaś sobie ŚJ i każdy mniej więcej wie jak to wyglądało. Po fali nierozwianych wątpliwości następuje decyzja - trzeba z tym skończyć. I następuje ten dzień, w którym odchodzicie. Albo w formie zaprzestania jakiegokolwiek udziału (nagle bądź stopniowo) w tej organizacji albo przez wykluczenie. Jak zwał tak zwał, klamka zapadła w praktyce nie macie już nic wspólnego z WTSem. Bardzo bym prosił o opisanie pierwszych tygodni po takim kroku, jakie odczucia Wam towarzyszyły oraz w jaki sposób zapełniała się wolna przestrzeń po WTSie.

2. Jesteście Ex-ŚJ. Czy w dalszym ciągu odczuwacie wpływ WTSu na wasze życie? Jakieś utarte wcześniej zwyczaje, które zostały? itp, itd.

Nemo: Poprawiłem tytuł wątku.

Wiecie co?
Przeczytalem Kryzys Sumienia i teraz czytam W Poszukiwaniu..... momentami zwoje mozgowe mi sie prostuja a co jakies 45 minut ide do lazienki aby spojrzec sobie w twarz. I widze kretyna ,ktory z milosci dal sie wmanewrowac w ten system ciemiezenia umyslu i serc. Ile jest takich osob wsrod nas? Juz dawno myslalem aby sprawdzic niektore informacje jakie  pojawialy SIE w sieci na temat SJ. Powstrzymywala mnie rodzina tzn obawa przez zaburzeniem pewnych schematow oraz strach przed konsekwencjami . Doloze do tego zwyczajne lenistwo i obraz duchowego analfabety gotowy BO CO TEGO ze znam wersety ? (rownie dobrze moglbym rozaniec odmawiac podczas zebran).Nigdy sie nie uwazalem za wybitnie wierzacego a teraz zaczynam miec watpliwosci czy w ogole w cos wierze. Naprawde uwazalem ze ta organizacja niesie dobre przeslanie. Teraz sie czuje tak, jakby ktos przez dlugi okres sterowal mna zza niewidzialnej kurtyny zla, bo nawet bedac w srodku tego systemu popelnialem spore bledy zyciowe. Paradoksalnie im bardziej wchodzilem w glab,tym bardziej obawialem sie konsekwencji jakim byloby odrzucenie przez zbor,lub najblizsza osobe...Wytyczne Centralnego Komitetu WTS w sprawach doktrynalnych,wykluczen oraz sposobu ich prowadzenia,ukrywania pedofili oraz innych przestepstw sa w moim odczuciu pieknie opakowanym cukierkiem,ktory nawet po skosztowaniu moze dobrze smakowac.Niestety po mocniejszym ugryzieniu do ust dostaje sie trucizna,wolno dzialajaca ale niezwykle skuteczna. Teraz szukam odtrutki bo che ratowac rodzine....


Offline Trzy Kominy

Odp: Życie tuż po wyjściu.
« Odpowiedź #21 dnia: 11 Listopad, 2017, 08:36 »
Worehouse życzę tobie, jak również innym o podobnych przeżyciach, powodzenia w tym poszukiwaniu. Pozdrawiam też wszystkich, którym „Kryzys sumienia” otworzył oczy.
Gdy ja ją czytałem, to upewniłem się w rzeczy, które sam już odkryłem, ale te „nowe”, to były jak zimny prysznic na rozpalone ciało. Z jednej strony szok, z drugiej ulga.
Dziś wiem, że religia to sidło zarzucone przez Złego. Dlatego może też Objawienie 18:4 apeluje aby opuścić „Babilon Wielki” i co ciekawe nie pisze dalej aby wstąpić do innej religii, instytucji itp. Wskazał na to też Pan Jezus, kiedy w rozmowie z Samarytanką wskazał, że „ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będzie się oddawać cześć Bogu, ale w duchu i w prawdzie”.
Czy do zbawieni, uznania Bożego itp. Trzeba należeć do jakiejś religii, Czy trzeba mieć wiarę ? A kim były osoby wymienione przez apostoła Pawła w liście do Hebrajczyków w 11 rozdziale ?
Ewangelia o Panu naszym Jezusie Chrystusie jest prosta. Jego jarzmo faktycznie jest „miłe i lekkie”. To ludzie tworzą systemy, którymi chcą kontrolować innych, dla różnych, często samolubnych celów.

Dziś gdy czytam i rozmyślam o Słowie Bożym (bez żadnych „ustawek”), to zupełnie malują mi się inne obrazy. I to może wna tyle (na razie)….
Jeszcze raz pozdrawiam
Do religii przyłączają za to w co wierzysz, a wykluczają za to co wiesz.


Offline PoProstuJa

Odp: Życie tuż po wyjściu.
« Odpowiedź #22 dnia: 11 Listopad, 2017, 09:50 »
Wiecie co?
Przeczytalem Kryzys Sumienia i teraz czytam W Poszukiwaniu..... momentami zwoje mozgowe mi sie prostuja a co jakies 45 minut ide do lazienki aby spojrzec sobie w twarz. I widze kretyna ,ktory z milosci dal sie wmanewrowac w ten system ciemiezenia umyslu i serc. Ile jest takich osob wsrod nas? Juz dawno myslalem aby sprawdzic niektore informacje jakie  pojawialy SIE w sieci na temat SJ. Powstrzymywala mnie rodzina tzn obawa przez zaburzeniem pewnych schematow oraz strach przed konsekwencjami . Doloze do tego zwyczajne lenistwo i obraz duchowego analfabety gotowy BO CO TEGO ze znam wersety ? (rownie dobrze moglbym rozaniec odmawiac podczas zebran).

Naprawde uwazalem ze ta organizacja niesie dobre przeslanie. Teraz sie czuje tak, jakby ktos przez dlugi okres sterowal mna zza niewidzialnej kurtyny zla, bo nawet bedac w srodku tego systemu popelnialem spore bledy zyciowe.

Też miałam takie momenty, gdy mówiłam do siebie: "Ty głupia pało! Jak mogłaś uwierzyć jakiemuś Amerykaninowi zza oceanu?!". Ale Ray Franz też im kiedyś uwierzył, więc nie muszę mieć kompleksów :)

Nie wszyscy reagują tak "prawidłowo" jak Ty Worehouse. Znam takie osoby, które po przeczytaniu "Kryzysu sumienia" jeszcze bardziej dewocieją w wierze Świadków, tłumacząc sobie, że przecież i tak nie ma na świecie lepszej religii (a "starych drzew się nie przesadza"). I znam takich, którzy nie są niby starzy, ale też zdewociali, bo jednak powiedzieć sobie: "zachowałem się jak idiota" nie jest łatwo, więc zamiast ku CK, zwracają swoją wrogość ku tak zwanym "odstępcom".

Zatem pukanie się w głowę i ubolewanie "jakim byłem idiotą" to pierwszy dobry krok do wyzdrowienia! :)

Bycie u Świadków miało też pewne plusy. Bo były Świadek zazwyczaj nie daje się już zwieść kolejnym religiom traktując je z dużą nieufnością i dystansem. Dzięki temu mamy nieco większą ochronę przed wpadnięciem w kolejne bagno! :)



Offline Trzy Kominy

Odp: Życie tuż po wyjściu.
« Odpowiedź #23 dnia: 11 Listopad, 2017, 10:12 »
Też miałam takie momenty, gdy mówiłam do siebie: "Ty głupia pało! Jak mogłaś uwierzyć jakiemuś Amerykaninowi zza oceanu?!". Ale Ray Franz też im kiedyś uwierzył, więc nie muszę mieć kompleksów :)

Nie wszyscy reagują tak "prawidłowo" jak Ty Worehouse. Znam takie osoby, które po przeczytaniu "Kryzysu sumienia" jeszcze bardziej dewocieją w wierze Świadków, tłumacząc sobie, że przecież i tak nie ma na świecie lepszej religii (a "starych drzew się nie przesadza"). I znam takich, którzy nie są niby starzy, ale też zdewociali, bo jednak powiedzieć sobie: "zachowałem się jak idiota" nie jest łatwo, więc zamiast ku CK, zwracają swoją wrogość ku tak zwanym "odstępcom".

Zatem pukanie się w głowę i ubolewanie "jakim byłem idiotą" to pierwszy dobry krok do wyzdrowienia! :)

Bycie u Świadków miało też pewne plusy. Bo były Świadek zazwyczaj nie daje się już zwieść kolejnym religiom traktując je z dużą nieufnością i dystansem. Dzięki temu mamy nieco większą ochronę przed wpadnięciem w kolejne bagno! :)

Dobrze to ująłeś . . . .     "bycie u Świadków" to taka szczepionka . . . .
Do religii przyłączają za to w co wierzysz, a wykluczają za to co wiesz.


Offline Baran

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 500
  • Polubień: 8087
  • "Być wolnym, to móc nie kłamać" A. Camus
Odp: Życie tuż po wyjściu.
« Odpowiedź #24 dnia: 11 Listopad, 2017, 10:16 »
Wiecie co?
Przeczytalem Kryzys Sumienia i teraz czytam W Poszukiwaniu..... momentami zwoje mozgowe mi sie prostuja a co jakies 45 minut ide do lazienki aby spojrzec sobie w twarz. I widze kretyna ,ktory z milosci dal sie wmanewrowac w ten system ciemiezenia umyslu i serc. Ile jest takich osob wsrod nas? Juz dawno myslalem aby sprawdzic niektore informacje jakie  pojawialy SIE w sieci na temat SJ. Powstrzymywala mnie rodzina tzn obawa przez zaburzeniem pewnych schematow oraz strach przed konsekwencjami . Doloze do tego zwyczajne lenistwo i obraz duchowego analfabety gotowy BO CO TEGO ze znam wersety ? (rownie dobrze moglbym rozaniec odmawiac podczas zebran).Nigdy sie nie uwazalem za wybitnie wierzacego a teraz zaczynam miec watpliwosci czy w ogole w cos wierze. Naprawde uwazalem ze ta organizacja niesie dobre przeslanie. Teraz sie czuje tak, jakby ktos przez dlugi okres sterowal mna zza niewidzialnej kurtyny zla, bo nawet bedac w srodku tego systemu popelnialem spore bledy zyciowe. Paradoksalnie im bardziej wchodzilem w glab,tym bardziej obawialem sie konsekwencji jakim byloby odrzucenie przez zbor,lub najblizsza osobe...Wytyczne Centralnego Komitetu WTS w sprawach doktrynalnych,wykluczen oraz sposobu ich prowadzenia,ukrywania pedofili oraz innych przestepstw sa w moim odczuciu pieknie opakowanym cukierkiem,ktory nawet po skosztowaniu moze dobrze smakowac.Niestety po mocniejszym ugryzieniu do ust dostaje sie trucizna,wolno dzialajaca ale niezwykle skuteczna. Teraz szukam odtrutki bo che ratowac rodzine....

Świadek Jehowy całe życie czyta, słucha, teraz ogląda na tvjw, że bez organizacji jesteś nikim, że zginiesz w Armagedonie. Ten strach jest tak głęboko zakorzeniony w naszych umysłach, że nawet kiedy już wiemy że Wts to tylko klub faryzeuszy i kółko wzajemnej adoracji, boimy się czy oby Bóg myśli tak samo. Człowiek poddawany jest tak skrajnej manipulacji, aby kiedy będzie tylko próbował się uwolnić z kajdan WTS-u, czuł się źle jak narkoman, który pozbawia się codziennej dawki trucizny.

Skoro czytasz "W poszukiwaniu.." to na pewno dojdziesz do fragmentu w którym Franz cytuje Strażnice  z 1 maja 1957
Dopiero przebudzony Świadek, czytając takie fragmenty, widzi w jakie "bagno" wszedł. Kolejny raz "dziadki leśne" grożą tu śmiercią :
 
"Jeżeli mamy chodzić w świetle prawdy to musimy uznawać nie tylko Jehowę jako naszego Ojca, ale także jego jego organizację jako naszą Matkę.

Niektórzy ludzie nazywający się chrześcijanami, twierdzą że Bóg jest ich Ojcem i chlubią się, że sami mogą chodzić z Bogiem, ponieważ on osobiście kieruje ich krokami. Tacy ludzie nie tyko opuszczają nauki lub prawa swojej matki, ale dosłownie wyrzucają Bożą małżonkę na ulicę. Światło Bożej prawdy nie jest im udostępnione. Jehowa postanowił, że w narodzie Izraelskim posłuszeństwo wobec rodziców będzie obowiązkowe. „Czcij ojca swego i swą matkę” jest piątym z dziesięciu przykazań.
( Wyj 20:2 – 17; 5 Moj 5:16, NW ) nagrodą za posłuszeństwo było długie życie; za nieposłuszeństwo groziła śmierć. „Jeśli jakiś mężczyzna ma syna, który jest uparty i buntowniczy, nie słucha głosu swego ojca ani głosu swej matki, a oni go korygowali, lecz on nie będzie ich słuchał, ...... Wtedy wszyscy mężczyźni z jego miasta ukamienują go kamieniami i umrze.” ( 5 Moj 21:18 – 21, NW ) Taki szacunek i posłuszeństwo należał się nie tylko własnym biologicznym rodzicom, ale według prawa wszystkim wpływowym starszym mężom w Izraelu. Kiedy grupa młodzików nie okazała należnego ojcowskiego szacunku prorokowi Elizeuszowi, nastąpił natychmiastowa kara śmierci. ( 2 Król 2:24 ) I dzisiaj Bóg od swoich dzieci wymaga posłuszeństwa, szacunku i czci. A to musi być przejawiane nie tylko wobec żywego Boga, ale również wobec jego małżonki organizacji."

Strażnica z 1 maja 1957

 
« Ostatnia zmiana: 11 Listopad, 2017, 10:18 wysłana przez Baran »
"Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili" E.B
..ŻADEN STARSZY na 1006 przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci nie zgłosił tego władzom R Commission


Offline Salome

Odp: Życie tuż po wyjściu.
« Odpowiedź #25 dnia: 11 Listopad, 2017, 10:25 »
( Wyj 20:2 – 17; 5 Moj 5:16, NW ) nagrodą za posłuszeństwo było długie życie; za nieposłuszeństwo groziła śmierć. „Jeśli jakiś mężczyzna ma syna, który jest uparty i buntowniczy, nie słucha głosu swego ojca ani głosu swej matki, a oni go korygowali, lecz on nie będzie ich słuchał, ...... Wtedy wszyscy mężczyźni z jego miasta ukamienują go kamieniami i umrze.” ( 5 Moj 21:18 – 21, NW ) Taki szacunek i posłuszeństwo należał się nie tylko własnym biologicznym rodzicom, ale według prawa wszystkim wpływowym starszym mężom w Izraelu. Kiedy grupa młodzików nie okazała należnego ojcowskiego szacunku prorokowi Elizeuszowi, nastąpił natychmiastowa kara śmierci. ( 2 Król 2:24 ) I dzisiaj Bóg od swoich dzieci wymaga posłuszeństwa, szacunku i czci. A to musi być przejawiane nie tylko wobec żywego Boga, ale również wobec jego małżonki organizacji."

Strażnica z 1 maja 1957

Ciągle tylko straszyli i straszą nadal. Nie wiem jaki strach gorszy: przed Armagedonem czy przed śmiercią za nieposłuszeństwo wobec organizacji.... Całe szczęście śmieję się teraz w głos z tych baśni z krainy amerykańskich gór i lasów.
"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann


Offline Baran

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 500
  • Polubień: 8087
  • "Być wolnym, to móc nie kłamać" A. Camus
Odp: Życie tuż po wyjściu.
« Odpowiedź #26 dnia: 11 Listopad, 2017, 10:34 »
Ciągle tylko straszyli i straszą nadal. Nie wiem jaki strach gorszy: przed Armagedonem czy przed śmiercią za nieposłuszeństwo wobec organizacji.... Całe szczęście śmieję się teraz w głos z tych baśni z krainy amerykańskich gór i lasów.

Tak sobie czytam jeszcze raz tę Strażnicę i widzę jak w poniższych słowach, CK daje do zrozumienia owieczkom, że wymagają takiej samej czci i szacunku  jaka należy się samemu Bogu.

cytat
"I dzisiaj Bóg od swoich dzieci wymaga posłuszeństwa, szacunku i czci. A to musi być przejawiane nie tylko wobec żywego Boga, ale również wobec jego małżonki organizacji "Strażnica z 1 maja 1957



POSŁUSZEŃSTWO SZACUNEK I CZEŚĆ

« Ostatnia zmiana: 11 Listopad, 2017, 10:50 wysłana przez Baran »
"Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili" E.B
..ŻADEN STARSZY na 1006 przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci nie zgłosił tego władzom R Commission


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Życie tuż po wyjściu.
« Odpowiedź #27 dnia: 11 Listopad, 2017, 10:42 »
Człowiek poddawany jest tak skrajnej manipulacji, aby kiedy będzie tylko próbował się uwolnić z kajdan WTS-u, czuł się źle jak narkoman, który pozbawia się codziennej dawki trucizny.

 Gdy mówię takim Nowicjuszom, że dopadnie ich kiedyś głód, mało kto wierzy. Raczej idą w zaparte, może inni, ale nie ja, mam tyle zajęć, że mnie to nie grozi.
Wtedy nie pociskam, nie przekonuję do swoich racji, człowiek się musi sam przekonać.
I nadchodzi taki moment, że ich dopada. Jedni mówią, korba mi odwala bo chyba tęsknią, inni że są na ssaniu,a jeszcze inni dalej idą w zaparte. Jednak to widać, że głód org daje o sobie znać.
Wspominanie swoich zasług, osób, sytuacji i jeszcze kilka innych objawów. To pokazuje jak bardzo organizacja ludzi od siebie uzależnia.
I choć mam małą satysfakcję, że wyszło na moje, nigdy im w twarz nie mówię..a nie mówiłam?
Nie można nikogo wpędzać w gorszego doła, bo i tak się czasem ciężko pozbierać.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline PoProstuJa

Odp: Życie tuż po wyjściu.
« Odpowiedź #28 dnia: 11 Listopad, 2017, 12:06 »
Gdy mówię takim Nowicjuszom, że dopadnie ich kiedyś głód, mało kto wierzy. Raczej idą w zaparte, może inni, ale nie ja, mam tyle zajęć, że mnie to nie grozi.

Nie wiem czy to jest reguła... Wszystko chyba zależy od tego jak długo ktoś był w organizacji, co w niej zostawił itp.
Jeśli ktoś nie był aż tak bardzo związany ze zborem (a wielu jest takich "letnich" braci - ani pionier, ani na przywilejach, ledwo okazjonalny głosiciel), to nie odczuwa aż takiej straty jak pionier specjalny czy były starszy, który zbory zakładał.

A że czasem się wspomina ludzi ze zboru, to chyba normalne, nie? Nie jesteśmy cyborgami, które po wyjściu ze zboru całkowicie odcięły myśli i wspomnienia szczelną śluzą od (byłych już) znajomych i "przyjaciół".

Jeśli kogoś natomiast dopadnie taki głód duchowy, że postanowi studiować Strażnicę, to polecam zacząć wtedy czytać Księgę Mormona  ;D Dostaliśmy taką niedawno od Mormonów na ulicy. Przeczytałam wstęp i u nich prawie jest identycznie jak u Świadków - tylko, że nabrało się 16 milionów ludzi! Świadkowie (a konkretnie Badacze) uwierzyli Russellowi, a Mormoni Smithowi (który twierdził, ze dostał od anioła mądrości zapisane na złotych płytkach - zrozumiał je i przepisał własnoręcznie) :)
 
No więc jak poczytasz sobie wstęp do Księgi Mormona, to zdasz sobie sprawę z tego, że duchowych oszołomów jest więcej na świecie - wtedy spójrz w lustro, powtórz 10 razy "byłem idiotą", włącz sobie jakiś serial i przestań myśleć o głupotach! :)



Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Życie tuż po wyjściu.
« Odpowiedź #29 dnia: 11 Listopad, 2017, 12:14 »
Nie wiem czy to jest reguła... Wszystko chyba zależy od tego jak długo ktoś był w organizacji, co w niej zostawił itp.
Jeśli ktoś nie był aż tak bardzo związany ze zborem (a wielu jest takich "letnich" braci - ani pionier, ani na przywilejach, ledwo okazjonalny głosiciel), to nie odczuwa aż takiej straty jak pionier specjalny czy były starszy, który zbory zakładał.

A że czasem się wspomina ludzi ze zboru, to chyba normalne, nie? Nie jesteśmy cyborgami, które po wyjściu ze zboru całkowicie odcięły myśli i wspomnienia szczelną śluzą od (byłych już) znajomych i "przyjaciół".

Jeśli kogoś natomiast dopadnie taki głód duchowy, że postanowi studiować Strażnicę, to polecam zacząć wtedy czytać Księgę Mormona  ;D Dostaliśmy taką niedawno od Mormonów na ulicy. Przeczytałam wstęp i u nich prawie jest identycznie jak u Świadków - tylko, że nabrało się 16 milionów ludzi! Świadkowie (a konkretnie Badacze) uwierzyli Russellowi, a Mormoni Smithowi (który twierdził, ze dostał od anioła mądrości zapisane na złotych płytkach - zrozumiał je i przepisał własnoręcznie) :)
 
No więc jak poczytasz sobie wstęp do Księgi Mormona, to zdasz sobie sprawę z tego, że duchowych oszołomów jest więcej na świecie - wtedy spójrz w lustro, powtórz 10 razy "byłem idiotą", włącz sobie jakiś serial i przestań myśleć o głupotach! :)


Cytuj
Jedni mówią, korba mi odwala bo chyba tęsknią, inni że są na ssaniu,a jeszcze inni dalej idą w zaparte.

 Ja nikomu nie wmawiam, ani nie polecam mówienie o sobie jako o idiocie. Każdy ma prawo do życiowych błędów, najważniejsze wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski.
« Ostatnia zmiana: 11 Listopad, 2017, 12:16 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).