Widzę mroki - to o co teraz robisz mi wyrzuty nie było do Ciebie, wiec luz.
Roszada - "Ty też wierząc w Jehowę i Jezusa aktualnie możesz być uznany za tego co opium bierze.To też jest religia, ale Twoja prywatna. "
Fakty są takie, że wiara w Jezusa czy Jehowę nie = religia - niezależnie od tego jak bardzo Roszada będzie to sugerował ASJ.
Ja w temat nie wchodzę z osobami tkwiącymi w organizacjach religijnych, bo dyskusja przybiera podobny wydźwięk jak ze SJ. A jak ktoś czuje taką potrzebę bycia w jakiejś ORG - OK, akceptuję, bo dlaczego nie miałbym.
WIDZĘ MROKI - "Swoją drogą fajnie się kreujesz, ja NARCYZ." - Ja tego nie zauważyłem.
Baran -"Przez chwilę myślałem słuchając Twojego filmu, że masz już jakieś doświadczenie. Ale po tym zdaniu, które zacytowałem powyżej widzę, że jeszcze mało wiesz. Z czasem może złapiesz dystans i zauważysz że nie masz racji." - to bardziej bardzo subiektywna opinia niż fakt. Dla Barana fakt, dla ASJ nie fakt.
Nie chcę się bawić w sędziego nad podobnymi sobie, ale zobaczcie jak pojedyncze słowa/ zdania klucze są zapalnikiem do rozpoczęcia przytykania sobie tego czy tamtego.
Jeżeli już mówimy o Jezusie. Wiele, "setki" razy Jezus ganił faryzeuszy. Część zdarzeń została zapisana w ewangeliach. Słuchali tego ludzie, którzy widzieli w systemie żydowskim tylko prawo, prawo Boże zniekształcone przez człowieka. Ci ludzie często nawracali się potem na Chrystusa, nawracali się też przez to, co on mówił do faryzeuszy. Widzieli ich obłudę i zakłamanie i odchodzili od systemu faryzejskiego.
Choć mogłoby się wydawać, że niektórzy są niereformowalni, okazywało się że część faryzeuszy jak np. Nikodem który był jednym z dostojników żydowskich i członkiem Sanhedrynu, czy sam apostoł Paweł nawrócili się. Zrozumieli, że Bogu nie zależy na systemie jak faryzeuszom, tylko na człowieku.
Ciekawe opracowanie jest tutaj:
PIĘĆDZIESIĄT CECH FARYZEUSZY
http://chlebznieba.pl/index.php?id=273Wielu przebudzonych świadków, siedzących w środku, tak naprawdę nie ma doświadczenia w przebudzaniu innych jako exy bo exami nie byli i chcąc nie chcąc nie mogą w pełni zrozumieć bycia i działalności aktywistów, którzy zrzucili już kajdany WTS-u i nie muszą się Orga obawiać. Oni w przeciwieństwie do przebudzonych ŚJ, którzy są jeszcze w orgu zaliczyli dwie szkoły, tą w zborze i tą poza zborem.
Według mnie Exy są o krok dalej i np. dla nich liczą się już nie tylko ludzie, którzy pozostają w orgu ale także tzw. światusy. Exy otaczają się ludźmi ze świata i dlatego moim zdaniem ich empatia jest rozszerzona i wyczulona również na takie osoby. Może jest to uogólnienie, bo są też takie Exy których już nic poza własną osobą nie interesuje, a i są tacy przebudzeni w zborze, którym zależy także na ostrzeganiu światusów przed wejściem do sekty Śj w której sami siedzą...... ale z mojej obserwacji tak to wygląda.
Często nawet przebudzeni ŚJ pozostający w orgu myślą tylko o ludziach, których znają, czyli o innych Świadkach Jehowy, żeby w jakiś sposób im pomóc,
zapominając, że poza zborem istnieją inni ludzie. Widać to czasami kiedy na zebranie przychodzi nowy zainteresowany, zwerbowany i złapany w sieć człowiek, podniecony atmosferą w zborze. O takich często zapominamy. To są kolejne ofiary sekty, które może nie trafiłyby tutaj, gdyby protesty exów były bardziej słyszalne a media bardziej zainteresowane.
Czasami niestety mam takie wrażenie,
że oni nie patrzą dalej poza zbór, jakby poza Świadkami nie było innych ludzi, jakby światusy nie byli ważni, światusy których np. trzeba ostrzegać przed sektą. Co z ludźmi którzy nie są ŚJ a potencjalnie mogą nimi zostać? Co z rodzinami których dzieci, rodzeństwo, matki, czy ojcowie trafili do kultu i zrywają z nimi kontakty? Kto w ich imieniu będzie jawnie protestował? Świadek Jehowy w zborze?
Świadkowie Jehowy są dla nas spersonalizowani, światusy nie. I dlatego ciężej nam walczyć o osoby które mogą potencjalnie wejść do sekty, niż o osoby w zborze Śj. Tam szeroki świat, tu "rodzina" z którą coś w życiu przeżyliśmy.
Czasami nasze przeprane umysły , nawet kiedy mentalnie jesteśmy już poza zborem, jadą nadal koleinami, które wypracował ORG.
Po to został stworzony ostracyzm i groźba wykluczenia aby takiemu przebudzonemu zamknąć usta, aby go wyeliminować , aby się bał. Historia Fanza to potwierdza i tak naprawdę od tego czasu zaczęto stosować wykluczenia na szeroką skalę, aby chronić system. Nie neguje pracy ludzi takich jak AŚJ, którzy się ukrywają i są "delikatni" ale negowanie przez niego pracy aktywistów jawnych, jest w moim odczuciu złe i powoduje niepotrzebne podziały.
Czy krytycy protestów, ulotek i "ostrych argumentów" nie zapominają o takich ludziach, światusach? Jawne protesty i youtuberzy z "twarzami" bardzo często trafiają z przekazem do „obcych" i często dzięki temu całe rodziny nie wchodzą do sekty. To jest taka "profilaktyka pierwotna"
Np. taki Hassan nie wymyślił modelu BITE tylko dla członków sekty Moona, myślał także o innych, o tych którzy mogli by wpaść na pomysł, żeby się do tej sekty przyłączyć. Dla niego to były także takie światusy. Rozszeżył później oczywiście swoją walkę także na inne sekty.
Mówimy ostro o nadużyciach organizacji, bo słuchają tego nie tylko Śj ale także światusy. Owijanie w bawełne moim zdaniem niedużo daje, a na pewno nie daje nic, kiedy ktoś w danym momencie zastanawia się nad wejściem do sekty. Wtedy na głaskanie jest już za późno i trzeba zastosować terapię wstrząsową.
Ale każdy robi co może i bardzo dobrze. Nie mniej jednak, krytyka i mówienie, że uderzamy w Bogu ducha winnych Świadków jak mówi AŚJ jest moim zdaniem nadużyciem.
Odstępcy dla Naczelników Sztabu Generalnego w Warwick dzielą się na tych walczących i tych siedzących cicho.
Do tej drugiej grupy nie należy na pewno ani AŚJ, ani protestujący jawnie aktywiści. I tak to zostawmy....