Miałem na myśli osoby kompletnie nieduchowe, należące do jakiejkolwiek organizacji ze względu na bycie wśród ludzi, jakieś tam korzyści, posiadówki na zgromadzeniach, ubranie się fajnie na nie, pojechanie gdzieś czasem. Ludzie robiący coś bo inni to robią ale sami nie wiedzą o co chodzi do końca i po co. W porównaniu z nawet fanatycznie wierzącym w słuszność zasad CK ŚJ taki Janusz wypada z poprzednim na poziomie czarne - białe. NIe wiem czy dobrze to wyjaśniłem.
To tak jak tzw. fani piłki nożnej. Na pytanie ile czasu poświęcają na grę w piłkę odpowiadają, że ich zainteresowanie to picie piwa przed meczem piłki nożnej w TV.
Absolutnie nie zgadzam się z takim punktem widzenia. Nawet jeśli widzisz aktywność tych ludzi jako pustą, nie znaczy to, że faktycznie dla nich taka jest. Ludzie, o których piszesz, prowadzą określony styl życia - nawet jeśli jest on zbudowany z rytuałów, to właśnie tak postrzegają chrześcijaństwo. Nie myślą o tym, czy jest w tym jakieś sacrum, czy nie. Doskonale mieszczą się w swojej definicji religijności, do której mają prawo, nawet jeśli jest durna.
Niemniej raz jeszcze podkreślam, że to ich domeną jest ocenianie religijności innych ludzi, chociażby to częste wyżywanie się na katolikach w stylu "niby taki z niego katolik, a nie wie jak Bóg ma na imię, a do kościoła idzie się tylko pokazać". Dla nich wszystko jest takie proste, ale rzeczywistość jest inna i nie ma co jej tak upraszczać.