Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?  (Przeczytany 14658 razy)

Offline PoProstuJa

Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
« dnia: 26 Sierpień, 2017, 22:05 »
Zatytułowałam ten wątek maksymą, którą kiedyś sobie zapamiętałam:
lepiej umrzeć stojąc dumnie niż żyć na kolanach.

Pasuje ona do tego co czułam jako Świadek, który poznał prawdę o "prawdzie". Czułam, że żyję na kolanach, bo muszę naginać się do zasad postępowania, które są sprzeczne z moim sumieniem. Niektórzy potrafią tak żyć przez wiele lat, może całe życie. Ale ja nie potrafiłam i nie chciałam tak żyć.

Odkąd przestałam chodzić na zebrania ludzie ze zboru praktycznie zapomnieli o mnie; nie dzwonili, nie odzywali się (pominąwszy nieliczne jednostki). Czasem spotykałam kogoś ze zboru na ulicy i coraz bardziej dziwiło mnie, że poza zdawkowym "dzień dobry" na żaden inny kontakt i dialog nie mogłam liczyć z ich strony.
Zaczęłam się czuć tak jakbym była już przez nich wykluczona. I to mnie po prostu wkurzało. Nadszedł taki dzień, w którym czara goryczy się przelała i stwierdziłam, że to jest TEN moment, w którym podejmuję decyzję, że odchodzę z JW.ORGa. Nie pozwolę sobie na to, żeby ktoś patrzył na mnie z góry i mnie osądzał oraz oceniał mój "stan duchowy" na podstawie mojej frekwencji na zebraniach i zbiórkach.

Ta obojętność ze strony ludzi ze zboru, a czasem wręcz ich poczucie wyższości sprawiło, że w końcu powiedziałam DOŚĆ!

Skoro inni już mnie wykluczyli z kontaktów towarzyskich, to w zasadzie nie miałam już kompletnie nic do stracenia.
W organizacji Świadków Jehowy nie znalazłam ani prawdy ani miłości - cóż więc jeszcze mogłoby mnie tam trzymać?!

Napisałam list, który wysłałam do członków zboru. W liście podałam powód dla którego się odłączam (ukrywanie pedofilii, fałszywe nauki, niechlubna przeszłość protoplastów tej organizacji, brak braterskiej miłości itp.).

Jakie były reakcje? Odezwało się do mnie kilka osób. Jedna z życzeniami powodzenia, inna bardzo wroga, oraz też takie na zasadzie: "przemyśl to jeszcze; zastanów się" itp.
Jedna osoba (brzydko potraktowana przez starszych zboru i przez rodzinę) bardzo mi dziękowała za ten list i mówiła, że bardzo ją podbudował w tej trudnej dla niej sytuacji.

I jak sobie teraz żyję?
A fajnie :)
Idę sobie przez miasto z podniesioną głową i tylko czekam, aż spotkam jakiegoś Świadka na swojej drodze. Uśmiecham się do nich, mówię "dzień dobry" i mam ubaw z ich reakcji. Niektórzy starają się uciec, a inni mają pecha, bo nie ma gdzie zwiać. I wtedy - zaskoczeni - nawet mi odpowiadają!  ;D
Jedna osoba ze zboru (nawiasem mówiąc kiedyś moja kumpela) była tak zaskoczona, gdy powiedziałam jej "cześć" (z uśmiechem), że dosłownie wyglądała tak jakby zobaczyła ducha!  ;D No i mi odpowiedziała nawet!  ;D

Wiecie, to jest całkiem fajne uczucie, gdy mogę sobie normalnie żyć bez obawy i strachu, że ktoś na mnie nakabluje do starszych, że np. widział mnie jak rozmawiam z wykluczonym członkiem rodziny oraz bez poczucia winy, że mam pracę i mieszkanie, a przecież mogłabym teraz mieszkać w lepiance i głosić pełnoczasowo w Afryce.

Odejście było naprawdę dużo łatwiejsze niż myślałam. Wystarczyło tylko dojrzeć do tej decyzji i poczuć wewnętrzne, że przyszedł już TEN moment. I tyle. Po prostu!

Nie brak mi niczego z tej organizacji. Nawet na co dzień niewiele o niej myślę.
Mam kontakt z kilkoma Świadkami obecnie "uwięzionymi" w organizacji ciałem, ale będącymi duchem już poza nią. Mam kontakt z osobami, które opuściły JW.ORGa jakiś czas temu oraz odnawiam kontakty ze znajomymi "ze świata".

Nie żyję już "na kolanach" i czuję się z tym rewelacyjnie!  :)


Offline Salome

Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
« Odpowiedź #1 dnia: 26 Sierpień, 2017, 22:11 »
I bardzo dobrze zrobiłaś droga siostro! Gratuluję decyzji. Zrobiłam dokładnie tak samo! Wolność jest wspaniała.  :) ściskam Cię.
"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann


Offline Helleboris

Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
« Odpowiedź #2 dnia: 26 Sierpień, 2017, 22:19 »
Dla mnie najgorszy był strach przed Armagedonem wpajany od dziecka. Zaraz po wykluczeniu każdej nocy śnił mi się ten Armagedon. Aż w końcu zajęłam umysł innymi rzeczami. Mimo usilnych zachęt rodziców nie jeździłam na zebrania. Mój umysł oczyścił się z tych durnot
"To repeat the same action and expect different results is madness."


Offline Estera

Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
« Odpowiedź #3 dnia: 26 Sierpień, 2017, 22:26 »
   "Wolność jest wspaniała!!".
   Tak pozwolę sobie Was zacytować.
   Coś pięknego.
   Tak dziś sobie pomyślałam, jak wracałam z odwiedzin od swoich leciwych rodziców.
   Przemierzając drogi mojego zboru, pomyślałam:
   Gdybym była w orgu, to w tej chwili, zapewne "orałabym" teren, głosząc grupowo.
   W tym słońcu.

   A tak.
   Podejmuję własne decyzje i wts nie ma na mnie wpływu.
   Żyję własnym życiem i tę całą ich misję głoszenia i w ogóle ich, mam gdzieś.
   Przepiękne uczucie.
   PoProstuJa, życzę Ci radości, z uroków tej wolności.
   Jeszcze oficjalnie tam jestem, ale nieuchronnie zbliża się ten moment, do którego Ty dotarłaś.
   Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Ci wszystkiego najlepszego.
   "Estera".
   :-* :-* :-*
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline PoProstuJa

Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
« Odpowiedź #4 dnia: 26 Sierpień, 2017, 22:38 »
Dla mnie najgorszy był strach przed Armagedonem wpajany od dziecka. Zaraz po wykluczeniu każdej nocy śnił mi się ten Armagedon. Aż w końcu zajęłam umysł innymi rzeczami. Mimo usilnych zachęt rodziców nie jeździłam na zebrania. Mój umysł oczyścił się z tych durnot

No bo najgorzej jest być wykluczonym ze zboru wtedy, gdy się jeszcze wierzy w to, że to jest ta prawdziwa organizacja kierowana przez Boga.

Ja na szczęście mogłam podjąć samodzielną decyzję, będąc w pełni przekonana, że odchodzę od religii fałszywej!
I dlatego tak fajnie się czuję :)
Gdybym nie przeżyła tego na samej sobie, to nawet bym nie wiedziała, że życie w zgodzie z własnym sumieniem jest aż tak ważne dla mnie.

  PoProstuJa, życzę Ci radości, z uroków tej wolności.
   Jeszcze oficjalnie tam jestem, ale nieuchronnie zbliża się ten moment, do którego Ty dotarłaś.
   Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Ci wszystkiego najlepszego.
   "Estera".
   :-* :-* :-*

Dziękuję Ci Estero i również Cię pozdrawiam.  :-*
I także życzę Ci takiego momentu, abyś poczuła w sobie to COŚ, co Ci powie, że nadszedł moment odejścia.
Dopóki się tego "czegoś" nie poczuje w sobie, to raczej nie radziłabym, aby się zbyt pochopnie odłączać.
Nie każdy ma możliwość, żeby odejść szybko z organizacji. I lepiej tego na siłę nie przyspieszać.

Mi bardzo pomogło to, że przestałam chodzić na zebrania. Dzięki temu bracia zaczęli mnie olewać i przekonałam się na własnej skórze z kim tak naprawdę mam do czynienia.
To właśnie dzięki ich obojętnej postawie decyzja o odejściu stała się w końcu dla mnie taka łatwa! Po prostu nie miałam już żadnego powodu, który trzymałby mnie w zborze i w JW.ORGu! :)


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
« Odpowiedź #5 dnia: 28 Sierpień, 2017, 07:03 »
 Powodzenia, wytrwałości i wszystkiego co najlepsze.
Świat jest piękny, ludzie też, a szatan? Nie taki straszny jakim go widzą świadkowie. Czasem mi się wydaje, że oni go zbytnio reklamują. ;D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Estera

Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
« Odpowiedź #6 dnia: 28 Sierpień, 2017, 22:10 »
(...) Dziękuję Ci Estero i również Cię pozdrawiam.  :-*
I także życzę Ci takiego momentu, abyś poczuła w sobie to COŚ, co Ci powie, że nadszedł moment odejścia.
Dopóki się tego "czegoś" nie poczuje w sobie, to raczej nie radziłabym, aby się zbyt pochopnie odłączać.
Nie każdy ma możliwość, żeby odejść szybko z organizacji. I lepiej tego na siłę nie przyspieszać (...)
   PoProstuJa
    :-* :-*
   Myślę, że ten moment, o którym piszesz, już prawie nastąpił.
   Nie potrzebuję więcej dowodów na to, czym ta organizacja jest.
   Nie trzymają mnie tam, żadne powiązania braterskie.
   Braterskie, jeśli w ogóle można to tak nazwać, bo raczej z prawdziwym braterstwem, to nie ma nic wspólnego.
   Prawdziwie braterskie dusze, to poznałam po odkryciu prawdy o tej sekcie.
   No i prawdziwa wolność to jeszcze przede mną.
   
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Dietrich

Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
« Odpowiedź #7 dnia: 28 Sierpień, 2017, 22:28 »
PoProstuJa, pamiętam twoje początki na forum. Bez zbędnego chrzanienia, zawsze konkretnie, choć nieraz wydawało mi się że trochę prowokowałaś :)
No, no, kto by pomyślał, że to tak szybko pójdzie. :)

Życzę Ci wszystkiego co najlepsze na nowej drodze życia. Normalności życzyć nie muszę, bo widać, że już ją znalazłaś.


Offline ogórek kiszony

Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
« Odpowiedź #8 dnia: 28 Sierpień, 2017, 23:19 »
Tak sobie czytam i uświadomiłem sobie, że przez niechodzenie na zebrania, przestałem się zamartwiać, że na nie nie chodzę.
W sumie kilka lat minęło, więc moje odejście, przyszło gładko. Choć sam wieczór po rozmowie był średni.

Przypomniało mi się jak z rok temu w sklepie wylazłem za regału na znajomą z przyzwyczajenia powiedziałem cześć, a tu wzrok morderczy i cisza  ;D

Życzę jak najwięcej przyjemnych chwil, bo uwierz mi, będzie ich teraz sporo!


Offline PoProstuJa

Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
« Odpowiedź #9 dnia: 29 Sierpień, 2017, 03:10 »
Powodzenia, wytrwałości i wszystkiego co najlepsze.
Świat jest piękny, ludzie też, a szatan? Nie taki straszny jakim go widzą świadkowie. Czasem mi się wydaje, że oni go zbytnio reklamują. ;D

Dziękuję Tazła :)
Co do straszności Szatana wolę się nie wypowiadać, bo nie chciałabym mieć z chłopiną kontaktu  ;D

PoProstuJa, pamiętam twoje początki na forum. Bez zbędnego chrzanienia, zawsze konkretnie, choć nieraz wydawało mi się że trochę prowokowałaś :)
No, no, kto by pomyślał, że to tak szybko pójdzie. :)

Życzę Ci wszystkiego co najlepsze na nowej drodze życia. Normalności życzyć nie muszę, bo widać, że już ją znalazłaś.

Dziękuję Dietrich.
Dwa razy czytałam Twojego posta i za pierwszym przeczytałam: prorokowałaś.  :D

Czy ja prowokowałam? No wiesz - weszłam tu i się wkurzyłam, że ktoś atakuje moje wierzenia. Forum było jeszcze dość młode. Nie pasował mi język "odstępców" wrzucających wszystkich Świadków do jednego worka.
Do mnie przemówiły książki Franza dzięki łagodnemu językowi którego używał wobec Świadków - dzięki braku pogardy w jego wypowiedziach mogłam otworzyć się na jego argumenty.

Co mnie jeszcze zaskoczyło na forum? Że tu są normalni ludzie  :D
A inaczej sobie wyobrażałam odstępców - widziałam ich "strażnicowo" czyli prawie jako diabła z rogami, kopytami i widłami  ;D Byłam przekonana, że jeśli ktoś opuścił organizację  to tylko dlatego, że Szatan go zwiódł.

Zresztą nie tylko ja tak myślałam o "odstępcach". Moja przyjaciółka również miała o nich takie wyobrażenie i jak zaczęłam dzielić się z nią moimi odkryciami o Wachtowerze, to na początku się zmartwiła i właśnie pomyślała, że zostałam zwiedziona. Ale minęło pół roku, w jej życiu trochę się pozmieniało i zdążyła na własnej skórze przekonać się jak działa machina WTS - jak taki czołg, który prostuje drogi swoich wyznawców przy okazji miażdżąc ich pod sobą. Wtedy poprosiła mnie o "Kryzys sumienia" i on również do niej przemówił. Na razie jest ona jeszcze formalnie w WTS, ale duchem daleko już poza :)

Tak sobie czytam i uświadomiłem sobie, że przez niechodzenie na zebrania, przestałem się zamartwiać, że na nie nie chodzę.
W sumie kilka lat minęło, więc moje odejście, przyszło gładko. Choć sam wieczór po rozmowie był średni.

Przypomniało mi się jak z rok temu w sklepie wylazłem za regału na znajomą z przyzwyczajenia powiedziałem cześć, a tu wzrok morderczy i cisza  ;D

Życzę jak najwięcej przyjemnych chwil, bo uwierz mi, będzie ich teraz sporo!
Dziękuję ogórku kiszony za życzenia.

Ja byłam przekonana o tym, że chcę wyjść z JW.ORGa już rok temu. Ale trzymała mnie w organizacji chęć kontaktów z braćmi ze zboru. Myślałam, że to będzie koniec świata gdy poprzez odłączenie się pozbawię się ich towarzystwa.
Ale bracia wspaniale "poszli mi na rękę", bo w przeciągu ostatniego roku pokazali mi swoją obojętność i chłód (pomijając nieliczne jednostki, które były serdeczne). Dzięki ich postawie wiedziałam, że odchodząc ze zboru już nic nie tracę!
I faktycznie nie czuję teraz, że coś straciłam!

Mam nadal kontakt z kilkoma Świadkami, którzy prowadzą ze mną potajemne rozmowy telefoniczne  ;D (tylko czekać aż w zborach zaczną sprawdzać billingi telefoniczne  ;D ), a pozostali sami się "odsiali" niczym plewy od ziaren  :)

Zauważyłam jeszcze jeden skutek uboczny, którego się nie spodziewałam. Mianowicie nie chodzę już przygnębiona. A chodziłam przygnębiona przez lata, bo zawsze się zastanawiałam dlaczego nie mam w zborze grona przyjaciół, w którym czuję się jak w rodzinie. Zawsze uważałam, że to ze mną chyba musi być coś nie tak.
Jednak w pracy mam świetne kontakty z ludźmi i jestem doceniana z każdej strony. A jestem tam taka sama jaka byłam w zborze.
Czyż to nie dziwne, że człowiek jest bardziej doceniany w miejscu pracy niż w miejscu "wielbienia Boga"?!
To mi nigdy nie dawało spokoju i przyczyniało się do mojego ciągłego smutku - który zaczął się już po chrzcie, gdy studiująca ze mną pionierka, po roku cotygodniowych kilkugodzinnych spotkań na studium, po prostu odstawiła mnie na boczny tor.

A dziś chodzę sobie wesoła  :)

Świadkowie by chcieli żebym przemykała koło nich z opuszczoną głową żeby mogli nada mną górować i okazywać pogardę "odstępcy". A tymczasem ja uśmiecham się do nich promiennie i tylko patrzę jak przede mną uciekają  ;D
(A niektórzy jak mnie zobaczą z zaskoczenia, to nawet odpowiadają mi cześć, bo nie wiedzą co zrobić ;D )


Offline Trinity

Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
« Odpowiedź #10 dnia: 29 Sierpień, 2017, 10:17 »
Droga PoprostuJa
jestem od około 10 lat w pewnym zborze który jest bardzo gorliwy ma średnią godzinową ponad przeciętną krajową, na zbióce zostaje 70% itp. najpierw myślałam że nie odp mi dzień dobry bo mnie nie znają, ale teraz jak ,osłabłam duchowio' nie odpowiadają już ani mnie a ni mojej rodzinie w tym nastoletniemu dziecku. raz nawet przeszło mi przez myśl zachowywać się jak oni - ale nie chce im dawać satysfakcji!!

w moim rodzinnym zb zostali rodzice - mama coś przeczuwa i próbuje mnie zastraszać ( odnośnie dziecka) typu  "nie macie studium? bedziesz później beczeć jak młode pójdzie do świata"
wtedy ja mówie a wy mieliście z nami studium? ojciec 2 h potrafił napierniczać nad Biblią na mnie i na moje rodzeństwo nie omieszkał mówić że grzeszymy przecikwo duchowi świętemu - my dzieci z podstawówki...  :o
a ja odkąd wyzwoliłam sie od wts (mentalnie) również przestałam chodzić przygnębiona! musze jeszcze popracować nad kontaktami z ludzmi bo mimo że mam dobry kontakt w pracy, łapię sie na tym że ich nie potrzebuje - takie jeszcze wuteesowska mentalność
zdaję sobie z tego sprawę i pracuje nad tym
cieszę się dzisiaj bardziej niż jak byłam w jedynej słusznej
nie zatruwam sie tym że robie za mało
ściskam
« Ostatnia zmiana: 29 Sierpień, 2017, 10:47 wysłana przez Trinity »


KaiserSoze

  • Gość
Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
« Odpowiedź #11 dnia: 29 Sierpień, 2017, 11:53 »
A ja stwierdziłem że najlepiej będzie zestawić ze sobą 2 cytaty, których napisanie dzieli półtora roku:

(...)
Trafiłam na tę stronę przez przypadek, szukając materiałów ze strony jw.org.
(Choć myślę, że to jednak nie aż taki przypadek, tylko celowe działanie osób, które założyły tę stronę mającą swoją nazwą udawać oficjalną stronę ŚJ).

Jestem Świadkiem Jehowy i mam pytanie do tych osób, które odeszły ze zboru: co proponujecie w zamian?

Otóż spostrzeżenie mam takie, że forum to zrzesza ludzi, którzy raczej (powiedzmy w 95%) są przeciwnikami ŚJ. Jeżeli ktoś napisze post w stylu: "przestałem być ŚJ, porzuciłem tę sektę" itp., to jest tu witany jako "swój" wraz z gratulacjami, że porzucił to "bagno" czyli zbór ŚJ.
I już by się wydawało, że tu będzie taka sielanka i grupa wsparcia dla tych "wyzwolonych" od zboru... ale nie! Okazuje się, że pomiędzy "wyzwolonymi" toczą się regularne bitwy słowne i jatki. A przecież powinniście się wspierać i tworzyć zjednoczoną rodzinę!

(...)

To życzę wszystkim "wyzwolonym" powodzenia i szczęścia na drodze którą obrali

 Miło mi będzie, gdy spotkam się z Waszej strony z rzeczowymi ale miłymi komentarzami, a jeśli będą niemiłe (czego również się spodziewam), to jeszcze bardziej się utwierdzę w przekonaniu, że mało kto znajdzie tu takie wsparcie jakiego potrzebuje


(...)
Napisałam list, który wysłałam do członków zboru. W liście podałam powód dla którego się odłączam (ukrywanie pedofilii, fałszywe nauki, niechlubna przeszłość protoplastów tej organizacji, brak braterskiej miłości itp.).
(...)

Nie brak mi niczego z tej organizacji. Nawet na co dzień niewiele o niej myślę.
Mam kontakt z kilkoma Świadkami obecnie "uwięzionymi" w organizacji ciałem, ale będącymi duchem już poza nią. Mam kontakt z osobami, które opuściły JW.ORGa jakiś czas temu oraz odnawiam kontakty ze znajomymi "ze świata".

Nie żyję już "na kolanach" i czuję się z tym rewelacyjnie!  :)



Niech powyższe będzie przykładem dla innych. To forum potrafi sprowadzić ludzi na dobrą drogę.

PoProstuJa - gratuluję!


Offline ogórek kiszony

Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
« Odpowiedź #12 dnia: 29 Sierpień, 2017, 11:56 »
Ja już będąc poza org byłem sceptycznie nastawiony do "odstępców". Tak miałem sprany mózg, mimo, że należałem do dość liberalnych świadków.


Offline PoProstuJa

Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
« Odpowiedź #13 dnia: 29 Sierpień, 2017, 14:10 »
A ja stwierdziłem że najlepiej będzie zestawić ze sobą 2 cytaty, których napisanie dzieli półtora roku:

Niech powyższe będzie przykładem dla innych. To forum potrafi sprowadzić ludzi na dobrą drogę.

PoProstuJa - gratuluję!

Dzięki KaiserSoze :)

Że też chciało Ci się grzebać w moich starych postach  ;D

Musisz mnie zrozumieć. Miałam inny obraz "odstępców" w głowie. Myślałam, że są jednomyślni w swoim odstępstwie  :)
Zasługą forum jest to, że można tu poznać różne osoby i zobaczyć, że to normalni ludzie, którzy po prostu zostali oszukani przez WTS.
Jednak dodam, że do zmiany mojego światopoglądu przyczynił się głównie Raymond Franz.

Droga PoprostuJa
jestem od około 10 lat w pewnym zborze który jest bardzo gorliwy ma średnią godzinową ponad przeciętną krajową, na zbióce zostaje 70% itp. najpierw myślałam że nie odp mi dzień dobry bo mnie nie znają, ale teraz jak ,osłabłam duchowio' nie odpowiadają już ani mnie a ni mojej rodzinie w tym nastoletniemu dziecku. raz nawet przeszło mi przez myśl zachowywać się jak oni - ale nie chce im dawać satysfakcji!!

Droga Trinity :)

Nie wiem czy dobrze Cię zrozumiałam...
Ty NIE JESTEŚ wykluczona, a mimo to ludzie ze zboru nie mówią Ci "dzień dobry" na ulicy?! To już jest chamstwo i piętnowanie człowieka!

Wiesz, do mnie na ulicy się odzywali, ale często było tak, że tylko przemykali koło mnie niby w pośpiechu. I też nie zawsze się witali, ale zwalałam winę na to, że może się gdzieś spieszyli, a może mnie nie zauważyli.
Tymczasem to może być ich celowe działanie! Tym bardziej się teraz wkurzyłam!
Traktują człowieka jak śmiecia!
I dlatego ja postanowiłam odebrać im tę satysfakcję górowania nade mną.

Żeby było bardziej komicznie... Nie tak dawno spotkałam parę wykluczoną ze zboru (za niemoralność, niebiblijny rozwód etc.) i żeby było śmieszniej, sumienie nie pozwoliło im na powiedzenie "odstępcy" dzień dobry.

A zatem nie jest bynajmniej tak, że osoby WYKLUCZONE mówią "dzień dobry" innym wykluczonym! Są bowiem różne kategorie wykluczonych - a do tej najgorszej kategorii należą oczywiście "odstępcy". Z odstępcami nie witają się nawet osoby wykluczone ze zboru za poważne grzechy. Parodia!



Offline Baran

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 500
  • Polubień: 8090
  • "Być wolnym, to móc nie kłamać" A. Camus
Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
« Odpowiedź #14 dnia: 29 Sierpień, 2017, 23:40 »
Życzę Ci wszystkiego najlepszego na tej innej drodze bez Ciała Kierowniczego, jego ludzkich kajdanek, zakazów, nakazów, kłamstw i manipulacji .

 Czasami człowiek myśli z przerażeniem o zmianach i ten strach go powstrzymuje od podjęcia właściwej decyzji. Fajnie, że nie będziesz musiała oglądać się przez ramię podczas rozmów z kimkolwiek o czymkolwiek. 

Widzę, że przygotowałaś się do odejścia i nie zrobiłaś tego pochopnie, bo wtedy najciężej jest się pozbierać.   
Ktoś kiedyś powiedział, że "musimy złapać zmianę za rękę albo niechybnie zmiana złapie nas za gardło”

Ty się nie dałaś. :)



Również Ci gratuluje i nie wracaj tam już nigdy😀
"Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili" E.B
..ŻADEN STARSZY na 1006 przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci nie zgłosił tego władzom R Commission