Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => BYŁEM ŚWIADKIEM... nasze historie => Wątek zaczęty przez: PoProstuJa w 26 Sierpień, 2017, 22:05

Tytuł: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 26 Sierpień, 2017, 22:05
Zatytułowałam ten wątek maksymą, którą kiedyś sobie zapamiętałam:
lepiej umrzeć stojąc dumnie niż żyć na kolanach.

Pasuje ona do tego co czułam jako Świadek, który poznał prawdę o "prawdzie". Czułam, że żyję na kolanach, bo muszę naginać się do zasad postępowania, które są sprzeczne z moim sumieniem. Niektórzy potrafią tak żyć przez wiele lat, może całe życie. Ale ja nie potrafiłam i nie chciałam tak żyć.

Odkąd przestałam chodzić na zebrania ludzie ze zboru praktycznie zapomnieli o mnie; nie dzwonili, nie odzywali się (pominąwszy nieliczne jednostki). Czasem spotykałam kogoś ze zboru na ulicy i coraz bardziej dziwiło mnie, że poza zdawkowym "dzień dobry" na żaden inny kontakt i dialog nie mogłam liczyć z ich strony.
Zaczęłam się czuć tak jakbym była już przez nich wykluczona. I to mnie po prostu wkurzało. Nadszedł taki dzień, w którym czara goryczy się przelała i stwierdziłam, że to jest TEN moment, w którym podejmuję decyzję, że odchodzę z JW.ORGa. Nie pozwolę sobie na to, żeby ktoś patrzył na mnie z góry i mnie osądzał oraz oceniał mój "stan duchowy" na podstawie mojej frekwencji na zebraniach i zbiórkach.

Ta obojętność ze strony ludzi ze zboru, a czasem wręcz ich poczucie wyższości sprawiło, że w końcu powiedziałam DOŚĆ!

Skoro inni już mnie wykluczyli z kontaktów towarzyskich, to w zasadzie nie miałam już kompletnie nic do stracenia.
W organizacji Świadków Jehowy nie znalazłam ani prawdy ani miłości - cóż więc jeszcze mogłoby mnie tam trzymać?!

Napisałam list, który wysłałam do członków zboru. W liście podałam powód dla którego się odłączam (ukrywanie pedofilii, fałszywe nauki, niechlubna przeszłość protoplastów tej organizacji, brak braterskiej miłości itp.).

Jakie były reakcje? Odezwało się do mnie kilka osób. Jedna z życzeniami powodzenia, inna bardzo wroga, oraz też takie na zasadzie: "przemyśl to jeszcze; zastanów się" itp.
Jedna osoba (brzydko potraktowana przez starszych zboru i przez rodzinę) bardzo mi dziękowała za ten list i mówiła, że bardzo ją podbudował w tej trudnej dla niej sytuacji.

I jak sobie teraz żyję?
A fajnie :)
Idę sobie przez miasto z podniesioną głową i tylko czekam, aż spotkam jakiegoś Świadka na swojej drodze. Uśmiecham się do nich, mówię "dzień dobry" i mam ubaw z ich reakcji. Niektórzy starają się uciec, a inni mają pecha, bo nie ma gdzie zwiać. I wtedy - zaskoczeni - nawet mi odpowiadają!  ;D
Jedna osoba ze zboru (nawiasem mówiąc kiedyś moja kumpela) była tak zaskoczona, gdy powiedziałam jej "cześć" (z uśmiechem), że dosłownie wyglądała tak jakby zobaczyła ducha!  ;D No i mi odpowiedziała nawet!  ;D

Wiecie, to jest całkiem fajne uczucie, gdy mogę sobie normalnie żyć bez obawy i strachu, że ktoś na mnie nakabluje do starszych, że np. widział mnie jak rozmawiam z wykluczonym członkiem rodziny oraz bez poczucia winy, że mam pracę i mieszkanie, a przecież mogłabym teraz mieszkać w lepiance i głosić pełnoczasowo w Afryce.

Odejście było naprawdę dużo łatwiejsze niż myślałam. Wystarczyło tylko dojrzeć do tej decyzji i poczuć wewnętrzne, że przyszedł już TEN moment. I tyle. Po prostu!

Nie brak mi niczego z tej organizacji. Nawet na co dzień niewiele o niej myślę.
Mam kontakt z kilkoma Świadkami obecnie "uwięzionymi" w organizacji ciałem, ale będącymi duchem już poza nią. Mam kontakt z osobami, które opuściły JW.ORGa jakiś czas temu oraz odnawiam kontakty ze znajomymi "ze świata".

Nie żyję już "na kolanach" i czuję się z tym rewelacyjnie!  :)
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Salome w 26 Sierpień, 2017, 22:11
I bardzo dobrze zrobiłaś droga siostro! Gratuluję decyzji. Zrobiłam dokładnie tak samo! Wolność jest wspaniała.  :) ściskam Cię.
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Helleboris w 26 Sierpień, 2017, 22:19
Dla mnie najgorszy był strach przed Armagedonem wpajany od dziecka. Zaraz po wykluczeniu każdej nocy śnił mi się ten Armagedon. Aż w końcu zajęłam umysł innymi rzeczami. Mimo usilnych zachęt rodziców nie jeździłam na zebrania. Mój umysł oczyścił się z tych durnot
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Estera w 26 Sierpień, 2017, 22:26
   "Wolność jest wspaniała!!".
   Tak pozwolę sobie Was zacytować.
   Coś pięknego.
   Tak dziś sobie pomyślałam, jak wracałam z odwiedzin od swoich leciwych rodziców.
   Przemierzając drogi mojego zboru, pomyślałam:
   Gdybym była w orgu, to w tej chwili, zapewne "orałabym" teren, głosząc grupowo.
   W tym słońcu.

   A tak.
   Podejmuję własne decyzje i wts nie ma na mnie wpływu.
   Żyję własnym życiem i tę całą ich misję głoszenia i w ogóle ich, mam gdzieś.
   Przepiękne uczucie.
   PoProstuJa, życzę Ci radości, z uroków tej wolności.
   Jeszcze oficjalnie tam jestem, ale nieuchronnie zbliża się ten moment, do którego Ty dotarłaś.
   Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Ci wszystkiego najlepszego.
   "Estera".
   :-* :-* :-*
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 26 Sierpień, 2017, 22:38
Dla mnie najgorszy był strach przed Armagedonem wpajany od dziecka. Zaraz po wykluczeniu każdej nocy śnił mi się ten Armagedon. Aż w końcu zajęłam umysł innymi rzeczami. Mimo usilnych zachęt rodziców nie jeździłam na zebrania. Mój umysł oczyścił się z tych durnot

No bo najgorzej jest być wykluczonym ze zboru wtedy, gdy się jeszcze wierzy w to, że to jest ta prawdziwa organizacja kierowana przez Boga.

Ja na szczęście mogłam podjąć samodzielną decyzję, będąc w pełni przekonana, że odchodzę od religii fałszywej!
I dlatego tak fajnie się czuję :)
Gdybym nie przeżyła tego na samej sobie, to nawet bym nie wiedziała, że życie w zgodzie z własnym sumieniem jest aż tak ważne dla mnie.

  PoProstuJa, życzę Ci radości, z uroków tej wolności.
   Jeszcze oficjalnie tam jestem, ale nieuchronnie zbliża się ten moment, do którego Ty dotarłaś.
   Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Ci wszystkiego najlepszego.
   "Estera".
   :-* :-* :-*

Dziękuję Ci Estero i również Cię pozdrawiam.  :-*
I także życzę Ci takiego momentu, abyś poczuła w sobie to COŚ, co Ci powie, że nadszedł moment odejścia.
Dopóki się tego "czegoś" nie poczuje w sobie, to raczej nie radziłabym, aby się zbyt pochopnie odłączać.
Nie każdy ma możliwość, żeby odejść szybko z organizacji. I lepiej tego na siłę nie przyspieszać.

Mi bardzo pomogło to, że przestałam chodzić na zebrania. Dzięki temu bracia zaczęli mnie olewać i przekonałam się na własnej skórze z kim tak naprawdę mam do czynienia.
To właśnie dzięki ich obojętnej postawie decyzja o odejściu stała się w końcu dla mnie taka łatwa! Po prostu nie miałam już żadnego powodu, który trzymałby mnie w zborze i w JW.ORGu! :)
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 28 Sierpień, 2017, 07:03
 Powodzenia, wytrwałości i wszystkiego co najlepsze.
Świat jest piękny, ludzie też, a szatan? Nie taki straszny jakim go widzą świadkowie. Czasem mi się wydaje, że oni go zbytnio reklamują. ;D
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Estera w 28 Sierpień, 2017, 22:10
(...) Dziękuję Ci Estero i również Cię pozdrawiam.  :-*
I także życzę Ci takiego momentu, abyś poczuła w sobie to COŚ, co Ci powie, że nadszedł moment odejścia.
Dopóki się tego "czegoś" nie poczuje w sobie, to raczej nie radziłabym, aby się zbyt pochopnie odłączać.
Nie każdy ma możliwość, żeby odejść szybko z organizacji. I lepiej tego na siłę nie przyspieszać (...)
   PoProstuJa
    :-* :-*
   Myślę, że ten moment, o którym piszesz, już prawie nastąpił.
   Nie potrzebuję więcej dowodów na to, czym ta organizacja jest.
   Nie trzymają mnie tam, żadne powiązania braterskie.
   Braterskie, jeśli w ogóle można to tak nazwać, bo raczej z prawdziwym braterstwem, to nie ma nic wspólnego.
   Prawdziwie braterskie dusze, to poznałam po odkryciu prawdy o tej sekcie.
   No i prawdziwa wolność to jeszcze przede mną.
   
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Dietrich w 28 Sierpień, 2017, 22:28
PoProstuJa, pamiętam twoje początki na forum. Bez zbędnego chrzanienia, zawsze konkretnie, choć nieraz wydawało mi się że trochę prowokowałaś :)
No, no, kto by pomyślał, że to tak szybko pójdzie. :)

Życzę Ci wszystkiego co najlepsze na nowej drodze życia. Normalności życzyć nie muszę, bo widać, że już ją znalazłaś.
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: ogórek kiszony w 28 Sierpień, 2017, 23:19
Tak sobie czytam i uświadomiłem sobie, że przez niechodzenie na zebrania, przestałem się zamartwiać, że na nie nie chodzę.
W sumie kilka lat minęło, więc moje odejście, przyszło gładko. Choć sam wieczór po rozmowie był średni.

Przypomniało mi się jak z rok temu w sklepie wylazłem za regału na znajomą z przyzwyczajenia powiedziałem cześć, a tu wzrok morderczy i cisza  ;D

Życzę jak najwięcej przyjemnych chwil, bo uwierz mi, będzie ich teraz sporo!
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 29 Sierpień, 2017, 03:10
Powodzenia, wytrwałości i wszystkiego co najlepsze.
Świat jest piękny, ludzie też, a szatan? Nie taki straszny jakim go widzą świadkowie. Czasem mi się wydaje, że oni go zbytnio reklamują. ;D

Dziękuję Tazła :)
Co do straszności Szatana wolę się nie wypowiadać, bo nie chciałabym mieć z chłopiną kontaktu  ;D

PoProstuJa, pamiętam twoje początki na forum. Bez zbędnego chrzanienia, zawsze konkretnie, choć nieraz wydawało mi się że trochę prowokowałaś :)
No, no, kto by pomyślał, że to tak szybko pójdzie. :)

Życzę Ci wszystkiego co najlepsze na nowej drodze życia. Normalności życzyć nie muszę, bo widać, że już ją znalazłaś.

Dziękuję Dietrich.
Dwa razy czytałam Twojego posta i za pierwszym przeczytałam: prorokowałaś.  :D

Czy ja prowokowałam? No wiesz - weszłam tu i się wkurzyłam, że ktoś atakuje moje wierzenia. Forum było jeszcze dość młode. Nie pasował mi język "odstępców" wrzucających wszystkich Świadków do jednego worka.
Do mnie przemówiły książki Franza dzięki łagodnemu językowi którego używał wobec Świadków - dzięki braku pogardy w jego wypowiedziach mogłam otworzyć się na jego argumenty.

Co mnie jeszcze zaskoczyło na forum? Że tu są normalni ludzie  :D
A inaczej sobie wyobrażałam odstępców - widziałam ich "strażnicowo" czyli prawie jako diabła z rogami, kopytami i widłami  ;D Byłam przekonana, że jeśli ktoś opuścił organizację  to tylko dlatego, że Szatan go zwiódł.

Zresztą nie tylko ja tak myślałam o "odstępcach". Moja przyjaciółka również miała o nich takie wyobrażenie i jak zaczęłam dzielić się z nią moimi odkryciami o Wachtowerze, to na początku się zmartwiła i właśnie pomyślała, że zostałam zwiedziona. Ale minęło pół roku, w jej życiu trochę się pozmieniało i zdążyła na własnej skórze przekonać się jak działa machina WTS - jak taki czołg, który prostuje drogi swoich wyznawców przy okazji miażdżąc ich pod sobą. Wtedy poprosiła mnie o "Kryzys sumienia" i on również do niej przemówił. Na razie jest ona jeszcze formalnie w WTS, ale duchem daleko już poza :)

Tak sobie czytam i uświadomiłem sobie, że przez niechodzenie na zebrania, przestałem się zamartwiać, że na nie nie chodzę.
W sumie kilka lat minęło, więc moje odejście, przyszło gładko. Choć sam wieczór po rozmowie był średni.

Przypomniało mi się jak z rok temu w sklepie wylazłem za regału na znajomą z przyzwyczajenia powiedziałem cześć, a tu wzrok morderczy i cisza  ;D

Życzę jak najwięcej przyjemnych chwil, bo uwierz mi, będzie ich teraz sporo!
Dziękuję ogórku kiszony za życzenia.

Ja byłam przekonana o tym, że chcę wyjść z JW.ORGa już rok temu. Ale trzymała mnie w organizacji chęć kontaktów z braćmi ze zboru. Myślałam, że to będzie koniec świata gdy poprzez odłączenie się pozbawię się ich towarzystwa.
Ale bracia wspaniale "poszli mi na rękę", bo w przeciągu ostatniego roku pokazali mi swoją obojętność i chłód (pomijając nieliczne jednostki, które były serdeczne). Dzięki ich postawie wiedziałam, że odchodząc ze zboru już nic nie tracę!
I faktycznie nie czuję teraz, że coś straciłam!

Mam nadal kontakt z kilkoma Świadkami, którzy prowadzą ze mną potajemne rozmowy telefoniczne  ;D (tylko czekać aż w zborach zaczną sprawdzać billingi telefoniczne  ;D ), a pozostali sami się "odsiali" niczym plewy od ziaren  :)

Zauważyłam jeszcze jeden skutek uboczny, którego się nie spodziewałam. Mianowicie nie chodzę już przygnębiona. A chodziłam przygnębiona przez lata, bo zawsze się zastanawiałam dlaczego nie mam w zborze grona przyjaciół, w którym czuję się jak w rodzinie. Zawsze uważałam, że to ze mną chyba musi być coś nie tak.
Jednak w pracy mam świetne kontakty z ludźmi i jestem doceniana z każdej strony. A jestem tam taka sama jaka byłam w zborze.
Czyż to nie dziwne, że człowiek jest bardziej doceniany w miejscu pracy niż w miejscu "wielbienia Boga"?!
To mi nigdy nie dawało spokoju i przyczyniało się do mojego ciągłego smutku - który zaczął się już po chrzcie, gdy studiująca ze mną pionierka, po roku cotygodniowych kilkugodzinnych spotkań na studium, po prostu odstawiła mnie na boczny tor.

A dziś chodzę sobie wesoła  :)

Świadkowie by chcieli żebym przemykała koło nich z opuszczoną głową żeby mogli nada mną górować i okazywać pogardę "odstępcy". A tymczasem ja uśmiecham się do nich promiennie i tylko patrzę jak przede mną uciekają  ;D
(A niektórzy jak mnie zobaczą z zaskoczenia, to nawet odpowiadają mi cześć, bo nie wiedzą co zrobić ;D )
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Trinity w 29 Sierpień, 2017, 10:17
Droga PoprostuJa
jestem od około 10 lat w pewnym zborze który jest bardzo gorliwy ma średnią godzinową ponad przeciętną krajową, na zbióce zostaje 70% itp. najpierw myślałam że nie odp mi dzień dobry bo mnie nie znają, ale teraz jak ,osłabłam duchowio' nie odpowiadają już ani mnie a ni mojej rodzinie w tym nastoletniemu dziecku. raz nawet przeszło mi przez myśl zachowywać się jak oni - ale nie chce im dawać satysfakcji!!

w moim rodzinnym zb zostali rodzice - mama coś przeczuwa i próbuje mnie zastraszać ( odnośnie dziecka) typu  "nie macie studium? bedziesz później beczeć jak młode pójdzie do świata"
wtedy ja mówie a wy mieliście z nami studium? ojciec 2 h potrafił napierniczać nad Biblią na mnie i na moje rodzeństwo nie omieszkał mówić że grzeszymy przecikwo duchowi świętemu - my dzieci z podstawówki...  :o
a ja odkąd wyzwoliłam sie od wts (mentalnie) również przestałam chodzić przygnębiona! musze jeszcze popracować nad kontaktami z ludzmi bo mimo że mam dobry kontakt w pracy, łapię sie na tym że ich nie potrzebuje - takie jeszcze wuteesowska mentalność
zdaję sobie z tego sprawę i pracuje nad tym
cieszę się dzisiaj bardziej niż jak byłam w jedynej słusznej
nie zatruwam sie tym że robie za mało
ściskam
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: KaiserSoze w 29 Sierpień, 2017, 11:53
A ja stwierdziłem że najlepiej będzie zestawić ze sobą 2 cytaty, których napisanie dzieli półtora roku:

(...)
Trafiłam na tę stronę przez przypadek, szukając materiałów ze strony jw.org.
(Choć myślę, że to jednak nie aż taki przypadek, tylko celowe działanie osób, które założyły tę stronę mającą swoją nazwą udawać oficjalną stronę ŚJ).

Jestem Świadkiem Jehowy i mam pytanie do tych osób, które odeszły ze zboru: co proponujecie w zamian?

Otóż spostrzeżenie mam takie, że forum to zrzesza ludzi, którzy raczej (powiedzmy w 95%) są przeciwnikami ŚJ. Jeżeli ktoś napisze post w stylu: "przestałem być ŚJ, porzuciłem tę sektę" itp., to jest tu witany jako "swój" wraz z gratulacjami, że porzucił to "bagno" czyli zbór ŚJ.
I już by się wydawało, że tu będzie taka sielanka i grupa wsparcia dla tych "wyzwolonych" od zboru... ale nie! Okazuje się, że pomiędzy "wyzwolonymi" toczą się regularne bitwy słowne i jatki. A przecież powinniście się wspierać i tworzyć zjednoczoną rodzinę!

(...)

To życzę wszystkim "wyzwolonym" powodzenia i szczęścia na drodze którą obrali

 Miło mi będzie, gdy spotkam się z Waszej strony z rzeczowymi ale miłymi komentarzami, a jeśli będą niemiłe (czego również się spodziewam), to jeszcze bardziej się utwierdzę w przekonaniu, że mało kto znajdzie tu takie wsparcie jakiego potrzebuje


(...)
Napisałam list, który wysłałam do członków zboru. W liście podałam powód dla którego się odłączam (ukrywanie pedofilii, fałszywe nauki, niechlubna przeszłość protoplastów tej organizacji, brak braterskiej miłości itp.).
(...)

Nie brak mi niczego z tej organizacji. Nawet na co dzień niewiele o niej myślę.
Mam kontakt z kilkoma Świadkami obecnie "uwięzionymi" w organizacji ciałem, ale będącymi duchem już poza nią. Mam kontakt z osobami, które opuściły JW.ORGa jakiś czas temu oraz odnawiam kontakty ze znajomymi "ze świata".

Nie żyję już "na kolanach" i czuję się z tym rewelacyjnie!  :)



Niech powyższe będzie przykładem dla innych. To forum potrafi sprowadzić ludzi na dobrą drogę.

PoProstuJa - gratuluję!
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: ogórek kiszony w 29 Sierpień, 2017, 11:56
Ja już będąc poza org byłem sceptycznie nastawiony do "odstępców". Tak miałem sprany mózg, mimo, że należałem do dość liberalnych świadków.
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 29 Sierpień, 2017, 14:10
A ja stwierdziłem że najlepiej będzie zestawić ze sobą 2 cytaty, których napisanie dzieli półtora roku:

Niech powyższe będzie przykładem dla innych. To forum potrafi sprowadzić ludzi na dobrą drogę.

PoProstuJa - gratuluję!

Dzięki KaiserSoze :)

Że też chciało Ci się grzebać w moich starych postach  ;D

Musisz mnie zrozumieć. Miałam inny obraz "odstępców" w głowie. Myślałam, że są jednomyślni w swoim odstępstwie  :)
Zasługą forum jest to, że można tu poznać różne osoby i zobaczyć, że to normalni ludzie, którzy po prostu zostali oszukani przez WTS.
Jednak dodam, że do zmiany mojego światopoglądu przyczynił się głównie Raymond Franz.

Droga PoprostuJa
jestem od około 10 lat w pewnym zborze który jest bardzo gorliwy ma średnią godzinową ponad przeciętną krajową, na zbióce zostaje 70% itp. najpierw myślałam że nie odp mi dzień dobry bo mnie nie znają, ale teraz jak ,osłabłam duchowio' nie odpowiadają już ani mnie a ni mojej rodzinie w tym nastoletniemu dziecku. raz nawet przeszło mi przez myśl zachowywać się jak oni - ale nie chce im dawać satysfakcji!!

Droga Trinity :)

Nie wiem czy dobrze Cię zrozumiałam...
Ty NIE JESTEŚ wykluczona, a mimo to ludzie ze zboru nie mówią Ci "dzień dobry" na ulicy?! To już jest chamstwo i piętnowanie człowieka!

Wiesz, do mnie na ulicy się odzywali, ale często było tak, że tylko przemykali koło mnie niby w pośpiechu. I też nie zawsze się witali, ale zwalałam winę na to, że może się gdzieś spieszyli, a może mnie nie zauważyli.
Tymczasem to może być ich celowe działanie! Tym bardziej się teraz wkurzyłam!
Traktują człowieka jak śmiecia!
I dlatego ja postanowiłam odebrać im tę satysfakcję górowania nade mną.

Żeby było bardziej komicznie... Nie tak dawno spotkałam parę wykluczoną ze zboru (za niemoralność, niebiblijny rozwód etc.) i żeby było śmieszniej, sumienie nie pozwoliło im na powiedzenie "odstępcy" dzień dobry.

A zatem nie jest bynajmniej tak, że osoby WYKLUCZONE mówią "dzień dobry" innym wykluczonym! Są bowiem różne kategorie wykluczonych - a do tej najgorszej kategorii należą oczywiście "odstępcy". Z odstępcami nie witają się nawet osoby wykluczone ze zboru za poważne grzechy. Parodia!

Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Baran w 29 Sierpień, 2017, 23:40
Życzę Ci wszystkiego najlepszego na tej innej drodze bez Ciała Kierowniczego, jego ludzkich kajdanek, zakazów, nakazów, kłamstw i manipulacji .

 Czasami człowiek myśli z przerażeniem o zmianach i ten strach go powstrzymuje od podjęcia właściwej decyzji. Fajnie, że nie będziesz musiała oglądać się przez ramię podczas rozmów z kimkolwiek o czymkolwiek. 

Widzę, że przygotowałaś się do odejścia i nie zrobiłaś tego pochopnie, bo wtedy najciężej jest się pozbierać.   
Ktoś kiedyś powiedział, że "musimy złapać zmianę za rękę albo niechybnie zmiana złapie nas za gardło”

Ty się nie dałaś. :)



Również Ci gratuluje i nie wracaj tam już nigdy😀
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Reskator w 30 Sierpień, 2017, 17:13
I bardzo dobrze zrobiłaś droga siostro! Gratuluję decyzji. Zrobiłam dokładnie tak samo! Wolność jest wspaniała.  :) ściskam Cię.
Jezus mówił 2 tys lat temu:
Poznacie prawdę a prawda was WYZWOLI-Jan 8:32
Widać poznałaś PRAWDĘ że poczułaś wolność o której mówił JEZUS.
PS.I cieszę się że ks Boniecki jest wolny i może mówić- od dziś- po 6 latach zakazu wypowiadania się.
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 30 Sierpień, 2017, 17:45
Życzę Ci wszystkiego najlepszego na tej innej drodze bez Ciała Kierowniczego, jego ludzkich kajdanek, zakazów, nakazów, kłamstw i manipulacji .

 Czasami człowiek myśli z przerażeniem o zmianach i ten strach go powstrzymuje od podjęcia właściwej decyzji. Fajnie, że nie będziesz musiała oglądać się przez ramię podczas rozmów z kimkolwiek o czymkolwiek. 

Widzę, że przygotowałaś się do odejścia i nie zrobiłaś tego pochopnie, bo wtedy najciężej jest się pozbierać.   
Ktoś kiedyś powiedział, że "musimy złapać zmianę za rękę albo niechybnie zmiana złapie nas za gardło”

Ty się nie dałaś. :)

Również Ci gratuluje i nie wracaj tam już nigdy😀

Dziękuję Baranku :)

Kiedy przyszłam dopiero na forum, to zawsze chętnie czytałam Twoje posty.
Wydałeś mi się wtedy być fajnym "odstępcą" i do tej pory tak uważam  :)

Ja również życzę Tobie wszystkiego co najlepsze :)
I sprzyjających okoliczności ku temu, abyś Ty również mógł zaznać chrześcijańskiej wolności :)
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: dziewiatka w 30 Sierpień, 2017, 20:57
Też często spotykam się z dziwnym zachowaniem moich "braci"im bardziej gorliwi w głupocie tym większy paraliż szyi .Najśmieszniej było z moim synem był bardzo lubiany w zborze ale po roku jak razem ze mną przestał chodzić na zebrania to do tego stopnia jest nie poznawalny,że zborowi debilni gorliwi starają się wydawać mu świadectwo na ulicy.Mój wniosek jest taki.że część świadków jest tak zafiksowana na obecność na zebraniach że dłuższa nieobecność kogoś powoduje wykreślenie tej osoby z pamięci.To może dobrze ktoś mnie nie poznaje bo nie pamięta,dobrze dla jego zdrowia bo taki uporczywy skurcz szyi jest bardzo bolesny.
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Jadencjusz w 30 Sierpień, 2017, 23:15
Przepraszam, nie na temat, ale czy mogę w tym dziale założyć temat nie o przeszłości, ale o tym co się dzieje u mnie w tym czasie? Czy jest do tego jakiś inny dział? (a jest ich sporo :D)
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Estera w 30 Sierpień, 2017, 23:22
Przepraszam, nie na temat, ale czy mogę w tym dziale założyć temat nie o przeszłości, ale o tym co się dzieje u mnie w tym czasie? Czy jest do tego jakiś inny dział? (a jest ich sporo :D)
   Załóż swój wątek, odpowiednio go tytułując.
   Witaj nowa osobo na forum, tak przy okazji.
    :) :) :)
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Jadencjusz w 31 Sierpień, 2017, 00:26
Cześć, cześć, jestem Atencjusz z bratniego forum jakby co ;)
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 31 Sierpień, 2017, 07:58
Cześć, cześć, jestem Atencjusz z bratniego forum jakby co ;)

Witaj!
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: P w 31 Sierpień, 2017, 08:07
Przepraszam, nie na temat, ale czy mogę w tym dziale założyć temat nie o przeszłości, ale o tym co się dzieje u mnie w tym czasie? Czy jest do tego jakiś inny dział? (a jest ich sporo :D)

Ja sam mam taki wątek


Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: ogórek kiszony w 31 Sierpień, 2017, 11:58
Najśmieszniej było z moim synem był bardzo lubiany w zborze ale po roku jak razem ze mną przestał chodzić na zebrania to do tego stopnia jest nie poznawalny,że zborowi debilni gorliwi starają się wydawać mu świadectwo na ulicy.
heh, dobre. Znaczy, ja pierd...le jak można mieć taką krótką pamięć. Nie, to chyba jednak z głupoty!
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 31 Sierpień, 2017, 14:27
Też często spotykam się z dziwnym zachowaniem moich "braci"im bardziej gorliwi w głupocie tym większy paraliż szyi .Najśmieszniej było z moim synem był bardzo lubiany w zborze ale po roku jak razem ze mną przestał chodzić na zebrania to do tego stopnia jest nie poznawalny,że zborowi debilni gorliwi starają się wydawać mu świadectwo na ulicy.Mój wniosek jest taki.że część świadków jest tak zafiksowana na obecność na zebraniach że dłuższa nieobecność kogoś powoduje wykreślenie tej osoby z pamięci.To może dobrze ktoś mnie nie poznaje bo nie pamięta,dobrze dla jego zdrowia bo taki uporczywy skurcz szyi jest bardzo bolesny.

W moim zborze był taki starszy, który przez kilka lat nie pamiętał mojego imienia. Na Strażnicy była masakra, bo nie pamiętał ani nazwisk ani imion braci, którzy się zgłaszali. Przez długi czas miałam mu to za złe, ale jak usłyszałam, że on nawet własną żonę zapomniał zabrać w podróży ze stacji benzynowej (i odjechał bez niej), to mu wybaczyłam  ;D

Co do tej opowieści dziewiatka - niestety jest to smutne. I można to interpretować na dwa sposoby. Albo ci bracia chcą demonstracyjnie pokazać jacy oni są ważni i święci i swoją postawą "zachęcić" innych do chodzenia na zebrania.
Albo po prostu mają głęboko w d.pie kto chodzi na zebrania i faktycznie przestają rozpoznawać tych ludzi których nie widzą na zebraniach. Może być jeszcze gorzej - że oni nawet będą mieli problemy z rozpoznaniem tych, którzy aktualnie chodzą na zebrania.
Ja byłam w dwóch takich zborach, w których ludzie prawie się nie integrowali. Niektórzy w ogóle nie znali swoich imion, że o nazwiskach nie wspomnę. I do tego grona zaliczali się również starsi zboru.
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 23 Październik, 2017, 23:53
Jaki czas temu napisałam Wam o swojej decyzji o opuszczeniu organizacji.
I może niektórzy się zastanawiają co u mnie słychać?

Żyję prawie tak samo jak przed wyjściem z JW.ORGa, z tą różnicą, że nie chodzę na zebrania, zbiórki i na głoszenie. Nie mam też kontaktu z większością osób ze zboru,

Spodziewałam się, że wyjście z organizacji będzie dla mnie bardzo obciążające, a tymczasem jest tylko lepiej.
Nie miałam ANI jednego dnia (a nawet ani jednej chwili) w czasie której żałowałabym wyjścia z tej organizacji. Wręcz przeciwnie - ilekroć dowiaduję się coraz więcej na temat kolejnych skandali (np. finansowych) u Świadków, to z ulgą oddycham, że mnie tam już nie ma.

Zdaję sobie sprawę z tego, że osoby będące jeszcze w zborze nie do końca rozumieją moje odczucia, bo mogą uważać, że opuszczenie zboru wiąże się ze stratą. Może w przypadku innych osob tak jest, ale nie w moim. Ludzie ze zboru olali mnie jeszcze przed moim odłączeniem się, więc poczucie straty miałam już kilka lat temu - jeszcze jako aktywny ŚJ. Obecnie odczuwam już tylko ulgę.

A teraz nowinki u mnie i ciekawostki. Na razie napiszę ogólnie (i nie podam szczegółów, bo domyślam się, że mogą to forum tropić różne osoby ze zboru).
Otóż od czasu mojego odejścia zgłosiło się do mnie około 10 osób należących obecnie do organizacji. Kilka osób z mojego (byłego) zboru i kilka znajomych mi osób z innych zborów.
Niektórzy z nich dopytują się o różne szczegóły związane z aferą pedofilską w Australii lub o inne kwestie (a ja podaję im źródła w których mogą znaleźć odpowiedź), ale deklarują, że chcą zostać w zborze.

Mam jednak około 5 osób, które pochwalają moją postawę i decyzję o odejściu. Chodzą oni do zboru, ale głównie po to żeby mieć kontakt ze znajomymi. Informują mnie jednak o różnych kwestiach związanych ze zborem.

Nie zostałam więc całkiem sama jak na bezludnej wyspie, tylko jak tak dalej pójdzie (i będą odzywać się do mnie kolejne osoby), to zbierze się taki mały odstępczy zbór :D

Ogólnie powiem, że ludzie w zborach widzą co się dzieje i często cierpią w samotności. Natomiast moja postawa dodała im trochę odwagi i widzą, że nie są sami ze swoimi dylematami.
Zobaczymy jak to się dalej rozwinie.

Uchylę tylko rąbka tajemnicy, że zborowe władze (a nawet obwodowe) wkurzyły się na moją śmiałą postawę i teraz jakoś muszą sobie poradzić z zasianym przeze mnie "odstępczym zakwasem"  ;D
A najgorsze dla nich jest to, że oni w żaden sposób nie mogą mnie ukarać! No bo co mi zrobią?! Wykluczą mnie?! :D

Pozdrawiam serdecznie wszystkich poszukujących wolności i dodam Wam w sekrecie - JEST NAS CORAZ WIĘCEJ (odstępcy czają się tuż za rogiem  ;D ).
Nadarzynie drżyj!  ;D
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Estera w 24 Październik, 2017, 01:03
   Jak ja kocham takie wieści.
   PoProstuJa 
   Świetnie, że jest Ci świetnie :-*
   A najlepsze są dwa ostatnie akapity.
   Brawo, gratuluję.
   ;D ;D ;D
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: HARNAŚ w 24 Październik, 2017, 09:08


Spodziewałam się, że wyjście z organizacji będzie dla mnie bardzo obciążające, a tymczasem jest tylko lepiej.
Nie miałam ANI jednego dnia (a nawet ani jednej chwili) w czasie której żałowałabym wyjścia z tej organizacji.

Inteligentni ludzie się nie nudzą . Gratuluję i dalszego poznawania świata i siebie życzę
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Villa Ella w 24 Październik, 2017, 13:58
Gratuluję dobrej decyzji. A za wykonanie szóstka z plusem 😍😍😍
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 24 Październik, 2017, 17:02
   Jak ja kocham takie wieści.
   PoProstuJa 
   Świetnie, że jest Ci świetnie :-*
   A najlepsze są dwa ostatnie akapity.
   Brawo, gratuluję.
   ;D ;D ;D

Inteligentni ludzie się nie nudzą . Gratuluję i dalszego poznawania świata i siebie życzę

Gratuluję dobrej decyzji. A za wykonanie szóstka z plusem 😍😍😍

Dziękuję Wam moi Drodzy :)

Wykonanie - którego na razie szczegółów nie zdradzę - było takie, że wiele osób dowiedziało się o moim odejściu.
Na początku po moim odejściu były tylko pojedyncze sygnały od niektórych osób. Ale widzę, że jest ich coraz więcej (ziarenko kiełkuje spokojnie).

Nie ukrywam, że jak się dowiedziałam o tym, że wkurzyłam tych "z góry", to aż mi się cała gęba z radości śmiała.  ;D

Mam takie marzenie - Geoffrey Jackson siada do śniadania w Warwick i przegląda poranną gazetę. A tam artykuł "PoProstuJa rozwaliła system". Geoffrey zaczyna z przejęcia dławić się kanapką i rozlewa kawę na spodnie. A następnie szybko wybiega do schronu w piwnicy.  ;D

Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: M w 24 Październik, 2017, 17:03
A najgorsze dla nich jest to, że oni w żaden sposób nie mogą mnie ukarać! No bo co mi zrobią?! Wykluczą mnie?! :D

Może się to wydać nieprawdopodobne, ale w zeszłym tygodniu otrzymałem telefon od człowieka, którego żona i teściowa napisały list o odłączeniu i wysłały go do starszych zboru i do Nadarzyna. Po jego otrzymaniu zgłosili się do nich starsi i, uwaga... grozili im komitetem sądowniczym! :o :o :o. Kilkukrotnie dopytywałem czy faktycznie tak się sprawy miały i otrzymałem potwierdzenie - chcieli powołać komitet osobom, które wysłały im list z informacją, że się odłączają.

Tym ludziom już naprawdę poprzewracało się w głowach. Oni myślą że mają władzę nad człowiekiem nawet jak wyjdzie z organizacji.

A wracając do Twojego postu to bardzo się cieszę, że u Was wszystko dobrze. Tak mi zawsze jakoś przyjemniej gdy czytam takie posty. Oby tak dalej :).
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: zaocznie wywalony w 24 Październik, 2017, 17:15
Mam takie marzenie - Geoffrey Jackson siada do śniadania w Warwick i przegląda poranną gazetę. A tam artykuł "PoProstuJa rozwaliła system". Geoffrey zaczyna z przejęcia dławić się kanapką i rozlewa kawę na spodnie. A następnie szybko wybiega do schronu w piwnicy.  ;D
Poplułem monitor
 ;D
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Agnesja w 24 Październik, 2017, 19:03
Powodzenia, wytrwałości i wszystkiego co najlepsze.
Świat jest piękny, ludzie też, a szatan? Nie taki straszny jakim go widzą świadkowie. Czasem mi się wydaje, że oni go zbytnio reklamują. ;D
Najlepiej im wychodzi zastraszanie. Armagedonem straszą, szatanem straszą, nie spełniasz wymagań straszą, złym światem straszą, Bogiem straszą bo Jehowa wszystko widzi i nie będzie błogosławił. Wniosek ,straszna ta organizacja po prostu działa DESTRUKCYJNIE czyli lista wszystkich synonimów do słowa destrukcyjny.
awanturniczy, buntowniczy, burzycielski, destruktywny, mącicielski, niekonformistyczny, niszczycielski, nonkonformistyczny, obrazoburczy, przewrotowy, rebeliancki, rewoltujący, szkodliwy, światoburczy, wichrzycielski, wywrotowy, chorobotwórczy, krzywdzący, niebezpieczny, nieobojętny, niezdrowy, patogenetyczny, patogeniczny, patogenny, rozkładowy, śmiertelny, toksyczny, trujący, zabójczy, zgubny, demobilizujący, destabilizujący, dezintegrujący, dezorganizujący, niszczący, rozbijacki, rozłamowy, rujnujący, frakcyjny, odłamowy, schizmatycki, secesjonistyczny, separatystyczny, powodujący destrukcję, rozkładający, rozprzęgający, antymotywacyjny, odstręczający, zniechęcający, śmiercionośny, tragiczny, rozleniwiający, negatywny, niedobry, niekorzystny, pejoratywny, ujemny, zły, gorszący, decentralizacyjny, dezintegracyjny, odśrodkowy, rozpadowy, niepedagogiczny, niewychowawczy, burzący, wyniszczający- bym dodała psychicznie.
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: tomek_s w 24 Październik, 2017, 19:22
Tym ludziom już naprawdę poprzewracało się w głowach. Oni myślą że mają władzę nad człowiekiem nawet jak wyjdzie z organizacji.

Ja dostaje czasem zjebki od "starszego", że ludziom w głowach mieszam,  chociaż w organizacji nigdy nie byłem :) 
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 24 Październik, 2017, 20:23
Ja dostaje czasem zjebki od "starszego", że ludziom w głowach mieszam,  chociaż w organizacji nigdy nie byłem :) 
a jaka jest podstawa owej zjebki? skąd on bierze przekonanie że może o cokolwiek opieprzać katolika?
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 24 Październik, 2017, 20:30
Może się to wydać nieprawdopodobne, ale w zeszłym tygodniu otrzymałem telefon od człowieka, którego żona i teściowa napisały list o odłączeniu i wysłały go do starszych zboru i do Nadarzyna. Po jego otrzymaniu zgłosili się do nich starsi i, uwaga... grozili im komitetem sądowniczym! :o :o :o. Kilkukrotnie dopytywałem czy faktycznie tak się sprawy miały i otrzymałem potwierdzenie - chcieli powołać komitet osobom, które wysłały im list z informacją, że się odłączają.

Przeczytaj sam i daj temu ludkowi do poczytania tzw "paście", rozdział dziewiąty, akapit pierwszy.
Komitet powołuje się zawsze przy odłączeniu. Ciężko go nazwać sądowniczym, choć coś rozsądzić musi.
Prawdopodobnie nikt nie groził Twojemu słuchaczowi, tylko raptem poinformował go o potrzebie powołania komitetu, co ten uznał to za sensacyjną groźbę. Jemu się nie dziwię, bo tak jest gdy się nie zna zasad własnej religii.
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: zaocznie wywalony w 24 Październik, 2017, 21:14
Przeczytaj sam i daj temu ludkowi do poczytania tzw "paście", rozdział dziewiąty, akapit pierwszy.
Komitet powołuje się zawsze przy odłączeniu. Ciężko go nazwać sądowniczym, choć coś rozsądzić musi.
Prawdopodobnie nikt nie groził Twojemu słuchaczowi, tylko raptem poinformował go o potrzebie powołania komitetu, co ten uznał to za sensacyjną groźbę. Jemu się nie dziwię, bo tak jest gdy się nie zna zasad własnej religii.
No niby tak, ale też nie do końca.
Jest mowa o powołaniu komitetu "gdy ktoś oznajmia że nie chce być świadkiem" i "gdy można z nim przeprowadzić rozmowę", czy jakoś tak.
Taki komitet zbada sprawę i ewentualnie gdy dana osoba nadal upiera się przy decyzji "poprosi o napisanie i podpisanie listu o odłączeniu".
Gdy już taki list napisano i podpisano - a tak wynika z opisu sytuacji - nie ma potrzeby powołania komitetu, ani sensu czy możliwości rozmowy.
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: WIDZĘ MROKI w 24 Październik, 2017, 21:27
Poplułem monitor
 ;D
Aleś mnie rozbawił, ja nie poplułem bo się odwróciłem, za to poplułem paprotki.
Spokojnego wieczoru ;D
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 24 Październik, 2017, 22:47
No niby tak, ale też nie do końca.

A kto tu mówi o końcu.
Jest mowa o powołaniu komitetu "gdy ktoś oznajmia że nie chce być świadkiem" i "gdy można z nim przeprowadzić rozmowę", czy jakoś tak.
Taki komitet zbada sprawę i ewentualnie gdy dana osoba nadal upiera się przy decyzji "poprosi o napisanie i podpisanie listu o odłączeniu".
Gdy już taki list napisano i podpisano - a tak wynika z opisu sytuacji - nie ma potrzeby powołania komitetu, ani sensu czy możliwości rozmowy.
Chciałbyś żeby żona, córka, albo inna nimfa taki list napisała za ciebie, wbrew Twojej woli? Wiesz, że ten cały komitet ma za zadanie to sprawdzić? Czytałeś kiedyś całe 'Paście' choć raz ze zrozumieniem? Widziałeś kiedyś druk s-77? Widziałeś, albo wiedziałeś, że tam są 3 nazwiska u dołu? Pomyślałeś dlaczego?
Ale nie przejmuj się, większość starszych, których znam, o tym nie wie. ;)

Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: zaocznie wywalony w 24 Październik, 2017, 23:17
Chciałbyś żeby żona, córka, albo inna nimfa taki list napisała za ciebie, wbrew Twojej woli? Wiesz, że ten cały komitet ma za zadanie to sprawdzić?
Tak, to wiem, i popieram.
Ale gdy ktoś wyraźnie potwierdza że to on napisał list, i nie wyraża zgody na rozmowę, to moim zdaniem nie ma żadnych postaw do prób wymuszania na nim spotkania z komitetem, czy straszenia go takowym.
Starsi powinni się sami spotkać, sporządzić notatkę, i sprawa zamknięta.
Czytałeś kiedyś całe 'Paście' choć raz ze zrozumieniem?
Czytam dużo, a jak coś czytam, to staram się to robić "ze zrozumieniem".
Tak było i z książką "Paście".
 :)
Widziałeś kiedyś druk s-77? Widziałeś, albo wiedziałeś, że tam są 3 nazwiska u dołu?
Przy odpowiednim doborze, nie ma znaczenia czy to będzie 1, 3 czy nawet i 10 osób (no, może 10 ślepo podporządkowanych starszych ciężej znaleźć).
Tyle że dotyczy to "komitetu sądowniczego" (wykluczeniowego), bo przy sprawie "odłączenia" dobór osób nie ma znaczenia
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 24 Październik, 2017, 23:33
Ale gdy ktoś wyraźnie potwierdza że to on napisał list, i nie wyraża zgody na rozmowę, to moim zdaniem nie ma żadnych postaw do prób wymuszania na nim spotkania z komitetem, czy straszenia go takowym.

W sumie można powiedzieć, że do sedna doszliśmy. a że jakiś gówniarz robi aferę na pół Polski, że go wykluczą za to, że on się wykluczył, to popiszmy w innych wątkach.
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: wrzesien w 24 Październik, 2017, 23:45


Przeczytaj sam i daj temu ludkowi do poczytania tzw "paście", rozdział dziewiąty, akapit pierwszy.
Komitet powołuje się zawsze przy odłączeniu. Ciężko go nazwać sądowniczym, choć coś rozsądzić musi.
Prawdopodobnie nikt nie groził Twojemu słuchaczowi, tylko raptem poinformował go o potrzebie powołania komitetu, co ten uznał to za sensacyjną groźbę. Jemu się nie dziwię, bo tak jest gdy się nie zna zasad własnej religii.

Moysesku myślę tak samo :) :*
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 24 Październik, 2017, 23:51
Moysesku myślę tak samo :) :*

Dzięki Wrzesieńku! :)
Tytuł: Odp: Lepiej umrzeć stojąc dumnie, czy żyć na kolanach?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 26 Październik, 2017, 07:35
A kto tu mówi o końcu.Chciałbyś żeby żona, córka, albo inna nimfa taki list napisała za ciebie, wbrew Twojej woli?
ja (chyba przez swoje księgowo-urzędnicze podejście do życia) wybrałem dobrą ścieżkę.

Zaprosiłem starszyznę (dwóch starszych) na ostatnią rozmowę do mnie do mieszkania i na samym początku tejże rozmowy wręczyłem im swoje pisemne oświadczenie, że występuję ze społeczności świadków Jehowy.

Rozmowa skutkowała m.in. tym że moi goście upewnili się że decyzja o odejściu nie jest chwilowym kaprysem ani nie podlega zmianie (uznali mnie za cyt. "przypadek beznadziejny") dostali także pisemne oświadczenie więc mieli co załączyć do akt albo pokazać swoim przełożonym.

Dzięki temiu żadne kolejne wizyty ani inne zawracania głowy nie były konieczne a ja od 15 lat mam spokój i nikt mnie nie odwiedza. Czuję się wyróżniony tym że nigdy nie dostałem (nawet mi nikt nie wrzucił do skrzynki pocztowej) publikacji pt. "wróć do Jehowy". Widocznie byłem tak przekonujący, że zrozumieli że jak już nigdy do nich nie wrócę.