Jaki czas temu napisałam Wam o swojej decyzji o opuszczeniu organizacji.
I może niektórzy się zastanawiają co u mnie słychać?
Żyję prawie tak samo jak przed wyjściem z JW.ORGa, z tą różnicą, że nie chodzę na zebrania, zbiórki i na głoszenie. Nie mam też kontaktu z większością osób ze zboru,
Spodziewałam się, że wyjście z organizacji będzie dla mnie bardzo obciążające, a tymczasem jest tylko lepiej.
Nie miałam ANI jednego dnia (a nawet ani jednej chwili) w czasie której żałowałabym wyjścia z tej organizacji. Wręcz przeciwnie - ilekroć dowiaduję się coraz więcej na temat kolejnych skandali (np. finansowych) u Świadków, to z ulgą oddycham, że mnie tam już nie ma.
Zdaję sobie sprawę z tego, że osoby będące jeszcze w zborze nie do końca rozumieją moje odczucia, bo mogą uważać, że opuszczenie zboru wiąże się ze stratą. Może w przypadku innych osob tak jest, ale nie w moim. Ludzie ze zboru olali mnie jeszcze przed moim odłączeniem się, więc poczucie straty miałam już kilka lat temu - jeszcze jako aktywny ŚJ. Obecnie odczuwam już tylko ulgę.
A teraz nowinki u mnie i ciekawostki. Na razie napiszę ogólnie (i nie podam szczegółów, bo domyślam się, że mogą to forum tropić różne osoby ze zboru).
Otóż od czasu mojego odejścia zgłosiło się do mnie około 10 osób należących obecnie do organizacji. Kilka osób z mojego (byłego) zboru i kilka znajomych mi osób z innych zborów.
Niektórzy z nich dopytują się o różne szczegóły związane z aferą pedofilską w Australii lub o inne kwestie (a ja podaję im źródła w których mogą znaleźć odpowiedź), ale deklarują, że chcą zostać w zborze.
Mam jednak około 5 osób, które pochwalają moją postawę i decyzję o odejściu. Chodzą oni do zboru, ale głównie po to żeby mieć kontakt ze znajomymi. Informują mnie jednak o różnych kwestiach związanych ze zborem.
Nie zostałam więc całkiem sama jak na bezludnej wyspie, tylko jak tak dalej pójdzie (i będą odzywać się do mnie kolejne osoby), to zbierze się taki mały odstępczy zbór
Ogólnie powiem, że ludzie w zborach widzą co się dzieje i często cierpią w samotności. Natomiast moja postawa dodała im trochę odwagi i widzą, że nie są sami ze swoimi dylematami.
Zobaczymy jak to się dalej rozwinie.
Uchylę tylko rąbka tajemnicy, że zborowe władze (a nawet obwodowe) wkurzyły się na moją śmiałą postawę i teraz jakoś muszą sobie poradzić z zasianym przeze mnie "odstępczym zakwasem"
A najgorsze dla nich jest to, że oni w żaden sposób nie mogą mnie ukarać! No bo co mi zrobią?! Wykluczą mnie?!
Pozdrawiam serdecznie wszystkich poszukujących wolności i dodam Wam w sekrecie - JEST NAS CORAZ WIĘCEJ (odstępcy czają się tuż za rogiem
).
Nadarzynie drżyj!