I takich ludzi nie rozumiem. Sam pracuję naukowo i też od niektórych, wcale nie tak nielicznych, ludzi (zarówno ŚJ jak i nie-ŚJ) słyszę takie komentarze, że mam wszystko pod nos podstawione, nie splamiłem się prawdziwą robotą, nie wiem co to życie i że żyję z podatków ciężko pracujących ludzi. Też tak uważasz w sprawie mojej pracy?
Gorszycielu Ależ Ty nie jesteś nadzorcą obwodu w organizacji świadków Jehowy.
W Polsce, są zawody, które są opłacane z naszych podatków: administracja, policja, wojsko i jeszcze by się tam coś znalazło.
To, że masz wynagrodzenie za swoją pracę naukową z podatków, nie oznacza, że to nie prawdziwa robota.
Bo np., praca policjanta, to co? Nie jest pracą?
A Twoja, naukowca? Nie mam żadnych zastrzeżeń.
Jest tylko jedna zasadnicza różnica.
Jeden musi pracować w kopalni łopatą, inny grzebie palcami w "papierkach" w biurze, tj. to może Ty, w tej chwili robisz.
To jest Twój zawód i w taki sposób zarabiasz na swoje utrzymanie.
MX Nie wiem, czy wchodzi w to zawiść, czy zazdrość.
Zacytowałam tylko to, co słyszałam od innych ntt.
U śj, różne rzeczy mogą być powodem do zazdrości przeradzającej się w zawiść.
Ale uczciwie trzeba powiedzieć, że nowy zainteresowany, nie jest informowany, jak to się w szczegółach odbywa.
I niby "darmo wzięliście, darmo dawajcie", ale na wszystko jest wyciągana kasa z kieszeni śj.
Ładnie ubrana w "święte" rezolucje, którym nikt nie ma odwagi się sprzeciwić.
I tak naprawdę, w tej kwestii, niczym się nie różnią od KK i innych wyznań, które są tak opluwane przez śj, za wyciąganie kasy od wiernych.
Na "tacy" KK, nie zostawia się suchej nitki.