Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"  (Przeczytany 119829 razy)

Blizna

  • Gość
Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #375 dnia: 29 Listopad, 2016, 21:19 »
Wiesz ale tu nie chodzi tylko o moich rodziców.
Nigdy nikt nie dał nam odczuć że oni mnie źle wychowują.
Żadnego wzywania na dywanik.
A nawet w największych latach gorliwości swojej oni np. na zmianę jeździli na zgromadzenia.
Jedno zawsze zostawało ze mną w domu i dopiero jako kilkulatka byłam zabierana na większe zgromadzenia.


od-nowa

  • Gość
Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #376 dnia: 29 Listopad, 2016, 21:29 »
Wiesz ale tu nie chodzi tylko o moich rodziców.
Nigdy nikt nie dał nam odczuć że oni mnie źle wychowują.
Żadnego wzywania na dywanik.
A nawet w największych latach gorliwości swojej oni np. na zmianę jeździli na zgromadzenia.
Jedno zawsze zostawało ze mną w domu i dopiero jako kilkulatka byłam zabierana na większe zgromadzenia.
Dlatego Blizno napisałam, że piękny przykład Twoich Rodziców, nie poddali się jotwuorgowskiej indoktrynacji.
Miło czytać takie dobre słowa o Twoich Rodzicach.
 :)
Tamte dzieci innych śJ tak nie napiszą. :(
Rzadko kogoś z nich widuję, niektórych wcale, a jedno już dorosłe z tych dzieci, choruje na schizofrenię. :( Tragedia.
Tu na Forum już pisaliśmy w takim wątku o rozdwojeniu jazni, dzięki nakazom, zakazom, wyśrubowanym wymogom, poczuciem winy w org.
Jakby nie było, to wiele cierpień ta org. przysparza dobrym, szczerym ludziom, pragnącym wielbić Boga, niestety zindoktrynowanym. I dzieciom też.
« Ostatnia zmiana: 29 Listopad, 2016, 21:35 wysłana przez od-nowa »


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 553
  • Polubień: 14441
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #377 dnia: 29 Listopad, 2016, 21:35 »
Moja córka, jak byliśmy w WTS-ie, miała tylko koleżanki (ze świata). Nie było chyba dnia, żeby cale "stado"  ;D koleżanek nie przebywało w naszym mieszkaniu. Córka też jeździła na wycieczki szkolne, kolonie, brała udział co roku w organizowanym  przez Dom Kultury "Mini Playback Show" i uczestniczyła chyba we wszystkich pozaszkolnych zajęciach, jakie tylko były dostępne i mieściły się w granicach jej zainteresowań. Cala jej "inność"w szkole sprowadzała się do niechodzenia na lekcje religii. A na zebraniach dzieci jak były małe i chciały spać to spały.
Nie nadawaliśmy się na śJ. Ani ja ani żona. Za bardzo rozpieszczaliśmy nasze dzieci.  ;D A one i tak wyrosły na ludzi.  :D
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


od-nowa

  • Gość
Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #378 dnia: 29 Listopad, 2016, 21:48 »
Moja córka, jak byliśmy w WTS-ie, miała tylko koleżanki (ze świata). Nie było chyba dnia, żeby cale "stado"  ;D koleżanek nie przebywało w naszym mieszkaniu. Córka też jeździła na wycieczki szkolne, kolonie, brała udział co roku w organizowanym  przez Dom Kultury "Mini Playback Show" i uczestniczyła chyba we wszystkich pozaszkolnych zajęciach, jakie tylko były dostępne i mieściły się w granicach jej zainteresowań. Cala jej "inność"w szkole sprowadzała się do niechodzenia na lekcje religii. A na zebraniach dzieci jak były małe i chciały spać to spały.
Nie nadawaliśmy się na śJ. Ani ja ani żona. Za bardzo rozpieszczaliśmy nasze dzieci.  ;D A one i tak wyrosły na ludzi.  :D
Też piękny, pozytywny przykład Nemo, cieszę się jak to czytam. :)
Nasza Mamusia, nie robiła nic szczególnego, studium z dziećmi, zebrania, nigdy nas nie zbiła, nie krzyczała, nie szturchała. Przenigdy. Kochana była. Najukochańsza.
Wpływ na mnie miało słuchanie grzeczne na zebraniach rad i zasad organizacji. I jak pisałam odwiedziny starszych, którzy w moim przypadku niestety mieli wpływ na to, bo to przecież autorytet dla dziecka, bo to brat, który przekazuje nauki Boga i z tego względu, porzucałam to, co mnie jako dziecko 10 -12 lat interesowało, również dlatego, że starsi rozmawiali z Mamusią, że nie powinnam należeć do Zespołu Pieśni i Tańca, nie powinnam, tracić czasu na sport, może dlatego, że Tato nie wtrącał się jako niepraktykujący Katolik, ale  ;D i tak znajdywałam nowe inne zainteresowania ;D  i dalej znajdywałam ;D i do dziś nie poprzestałam ;D 
Byłam od dzieciństwa indoktrynowana, dobrze, że to już wszystko za mną.
Tylko taka smutna refleksja w tym wątku, o dzieciach bitych, szarpanych na zebraniach.
« Ostatnia zmiana: 29 Listopad, 2016, 22:04 wysłana przez od-nowa »


Offline tomek_s

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 109
  • Polubień: 2041
  • Nigdy nie byłem ŚJ.... KRK
Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #379 dnia: 29 Listopad, 2016, 22:08 »
Pieśni wszystko inne jest światowe,szatańskie,demoniczne itd.itp 😝

Ale jakie te pieśni chrześcijanskie? np. Chorał gregoriański?
„Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim” (Mt 8:11),


Blizna

  • Gość
Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #380 dnia: 29 Listopad, 2016, 22:57 »
Moja córka, jak byliśmy w WTS-ie, miała tylko koleżanki (ze świata). Nie było chyba dnia, żeby cale "stado"  ;D koleżanek nie przebywało w naszym mieszkaniu. Córka też jeździła na wycieczki szkolne, kolonie, brała udział co roku w organizowanym  przez Dom Kultury "Mini Playback Show" i uczestniczyła chyba we wszystkich pozaszkolnych zajęciach, jakie tylko były dostępne i mieściły się w granicach jej zainteresowań. Cala jej "inność"w szkole sprowadzała się do niechodzenia na lekcje religii. A na zebraniach dzieci jak były małe i chciały spać to spały.
Nie nadawaliśmy się na śJ. Ani ja ani żona. Za bardzo rozpieszczaliśmy nasze dzieci.  ;D A one i tak wyrosły na ludzi.  :D

Moi rodzice zawsze mówili - talenty i zdolności masz od Jehowy, więc należy je rozwijać, bo nie rozwijanie to grzech przeciw Duchowi niemalże.
Faktycznie, miałam wspaniały dom.
Od-nowa, na myśl o tej krwi to po prostu się wzdrygnęłam.
W znanych mi rodzinach stosowano klapsy (i też nie we wszystkich), ale nikt nie katował nikogo do krwi (ja nic o tym nie wiem).
Ten filmik z budzeniem na zebraniu przez potrząsanie... po prostu okrutne.
Jedną z chińskich tortur jest nie pozwalanie na sen...

Na marginesie.
Moje dziecko ma niespełna 2 lata.
Jak pomyślę, że ktoś kazałby mi je budzić na silę lub szczypać bo nie uważa, to po prostu z miejsca chyba bym z ziemią zrównała.
I cieszę się, że się w dziecko nie wkopałam będąc jeszcze w organizacji.
« Ostatnia zmiana: 29 Listopad, 2016, 23:04 wysłana przez Blizna »


od-nowa

  • Gość
Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #381 dnia: 30 Listopad, 2016, 00:09 »
Moi rodzice zawsze mówili - talenty i zdolności masz od Jehowy, więc należy je rozwijać, bo nie rozwijanie to grzech przeciw Duchowi niemalże.
Faktycznie, miałam wspaniały dom.
Od-nowa, na myśl o tej krwi to po prostu się wzdrygnęłam.
W znanych mi rodzinach stosowano klapsy (i też nie we wszystkich), ale nikt nie katował nikogo do krwi (ja nic o tym nie wiem).
Ten filmik z budzeniem na zebraniu przez potrząsanie... po prostu okrutne.
Jedną z chińskich tortur jest nie pozwalanie na sen...

Na marginesie.
Moje dziecko ma niespełna 2 lata.
Jak pomyślę, że ktoś kazałby mi je budzić na silę lub szczypać bo nie uważa, to po prostu z miejsca chyba bym z ziemią zrównała.
I cieszę się, że się w dziecko nie wkopałam będąc jeszcze w organizacji.
Blizno, to ogromne szczęście mieć wspaniałych Rodziców, czy nawet jednego z nich i tak też bywa.
Ty miałaś takich właśnie Rodziców i to bardzo dobre i zdrowe dla Ciebie i całej Rodziny.
Już to w innym wątku pisałam, że miałam podzielony świat jako dziecko, na dom Rodzinny i na świat zebrań/ religii.
To na pewno zdrowe nie było, radzić sobie musiałam jak potrafiłam - tutaj piszę o dziewczynce 8 -12 lat.
Dziś znając tę drugą stronę org. tę nie chwalebną rozumiem co i dlaczego działo  się tak, a nie inaczej.
Rodzice dbali o rozwijanie naszych talentów w ognisku domowym, bo niestety nauki org. ograniczały tę dziedzinę życia nas, dzieci, jak wyżej pisałam. Szkoła również tu ma znaczenie, to inne miejsce rozwoju.
Książek, gier planszowych w domu mieliśmy wiele, różnych, ale tę jedną grę "Zawody sportowe" sama wyrzuciłam, bo chciałam podobać się Bogu.
Gra w karty w "Piotrusia" była krytykowana w zborze.
Wiele talentów mamy, jak to mówimy rodzinnych. ;D
Gra na pianinie, gitarze, akordeonie,skrzypcach, to po dziadku  i pradziadku ;D rzezba, malowanie itd.
Tato nie śJ nam czasem grał na pianinie, akordeonie, to moje dobre chwile, jak całą rodziną z dziećmi już naszymi UDAŁO SIĘ nam spędzić czas, ten opis to nie sielanka strażnicowa z obrazka ;D bo potem zwyczajnie, ktoś znalazł się w szpitalu, ktoś zmarł, i wiadomo zebrania, zebrania, głoszenie, głoszenie.

Życie i różne okoliczności, albo pozwalają kontynuować, albo nie.
Ja w wieku 20/21 lat zaczęłam pionierować, a teraz  od 15 lat od nowa, zajmuję się dalej po przerwie moim różnorodnym hobby i zainteresowaniami, choć i rozchorowałam się, jest jak jest.
Wiemy jakie  jest stanowisko org. pokazuje to filmik puszczany na kongresie, jak chłopczyk odkłada naukę gry na skrzypach, bo wartościowsze jest zebranie, głoszenie...

Blizno, to co pisałam o biciu do krwi, to był komentarz pewnej siostry, nikogo też nie widziałam, by bił dziecko do krwi, taką sytuację zgłosiłabym  na policję.
Takie słowa padły na herbatce/ kawce po zebraniu, bo był temat "rózga karności."
Jak ta siostra mówiła, u niej w domu coś tam do bicia wisiało zawsze w przedpokoju, nie pamiętam co i opowiadała jak biła swoja córkę, że miała pręgi na łydkach, tak zapamiętałam.
Dlatego wypiłam herbatę, i wyszłam z córką zdenerwowana, powiedziałam córce: my tego słuchać nie będziemy.
Nie lubiłam zostawania po zebraniu na herbatkach, bo zdarzało się słyszeć obmawianie się sióstr i braci.
Niektórzy z Was mieli naprawdę inne, miłe, dobre doświadczenia w org. dlatego macie inny punkt widzenia.
Samo bycie molestowanym w zborze, nie da dobrego zdania o org.


« Ostatnia zmiana: 30 Listopad, 2016, 00:39 wysłana przez od-nowa »


Offline Ciocia Elżbieta

Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #382 dnia: 30 Listopad, 2016, 09:32 »
JW.ORG uczy rodziców śJ, jak mają trącać, przebudzać dzieci, które zasypiają na zebraniach, dokładnie filmik o Zosi i Piotrusiu.
W domu dalsze pranie mózgu, żal nawet takich rysunkowych dzieci. A tak działo się naprawdę.

https://www.jw.org/pl/nauki-biblijne/rodzina/dzieci/zosta%C5%84-przyjacielem-jehowy/filmy/uwaznie-sluchaj-na-zebraniach/

Blizna. Piękny przykład Twoich Rodziców!

Cieszy mnie, że Ciebie ominęło takie dzieciństwo, jakie miały dzieci z mojego zboru, gdzie były targane za uszy, miały uszy wykręcane do czerwoności, były podszczypywane, bite w kuchni, łazience, na zebraniach zborowych w mieszkaniach, a pózniej na salach królestwa.
Bo powierciło się dziecko, bo przysnęło na zebraniu, bo się nudziło, bo chciało się dziecku pić, bolał brzuszek. To były dzieci od 1,5 roku do 3, 5 lat.
Przeszkadzały.
PS. Przypomniało się mi, jak pewna siostra po zebraniu wtorkowym, powiedziała: lać, lać aż krew po ścianach będzie bryzgać.
     Mnie aż odrzuciło, pomyślałam: Boże czego ja słucham, czy to jest dla mnie zdrowe?
     Wtedy opuściłam ileś zebrań, nie dałam rady się przemóc, a ten czas spędzałam z córeczką, taki specjalny czas dla nas.
     Co to ja za ludzi wokół siebie tam miałam. :( Niektórzy z Was mieli fajnie w zborach, jak tak opisujecie.
   
Ja dostawałam lanie na zebraniach i po w domu.Miałam może 3 lata od tego momentu pamiętam.Byłam bardzo ruchliwym,aktywnym dzieckiem i nie mogłam usiedziec spokojnie nawet 15 min.To do łazienki i heja lańsko.Kiedys brat prowadzący wyprowadził mnie do łazienki tam znalazł listewkę i próbował mnie uderzyć to go oplułam. 😂😂 To były jeszcze zebrania w domu.Jednak najgorszą torturą było jak musiałam na lańsko czekac 3 godz do czasu jak wrócimy do domu.Ja się bardzo bałam bicia,panicznie więc te 3 godz to był koszmar.Płakałam,prosiłam mamę żeby mnie nie biła po powrocie do domu..i tak kilka godzin.Cel osiągnęła bo po ok.3 latach tresury juz potrafiłam usiedziec spokojnie sądzę że też z racji wieku.Takie zdarzenie wiele lat pózniej:jedna siostra miała dwójkę chłopaków 2-3 lata.Z jednym sobie nie mogła poradzic to wyprowadziła go z zebrania na korytarz do ciemnej piwnicy,magazynu.W dół tego pomieszczenia szły schody i ona go tam chciała zamknąć..to moja mama jak to zobaczyła wyskoczyła za nią zeby ją powstrzymać.Autentyk.Bez ściemy.Tacy nie powinni miec dzieci.


od-nowa

  • Gość
Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #383 dnia: 30 Listopad, 2016, 10:05 »
Ja dostawałam lanie na zebraniach i po w domu.Miałam może 3 lata od tego momentu pamiętam.Byłam bardzo ruchliwym,aktywnym dzieckiem i nie mogłam usiedziec spokojnie nawet 15 min.To do łazienki i heja lańsko.Kiedys brat prowadzący wyprowadził mnie do łazienki tam znalazł listewkę i próbował mnie uderzyć to go oplułam. 😂😂 To były jeszcze zebrania w domu.Jednak najgorszą torturą było jak musiałam na lańsko czekac 3 godz do czasu jak wrócimy do domu.Ja się bardzo bałam bicia,panicznie więc te 3 godz to był koszmar.Płakałam,prosiłam mamę żeby mnie nie biła po powrocie do domu..i tak kilka godzin.Cel osiągnęła bo po ok.3 latach tresury juz potrafiłam usiedziec spokojnie sądzę że też z racji wieku.Takie zdarzenie wiele lat pózniej:jedna siostra miała dwójkę chłopaków 2-3 lata.Z jednym sobie nie mogła poradzic to wyprowadziła go z zebrania na korytarz do ciemnej piwnicy,magazynu.W dół tego pomieszczenia szły schody i ona go tam chciała zamknąć..to moja mama jak to zobaczyła wyskoczyła za nią zeby ją powstrzymać.Autentyk.Bez ściemy.Tacy nie powinni miec dzieci.
Elżbieto.
Twój przykład, jest odwrotnością powyższych  pozytywnych i z tego powodu, przykro mi, że Ty w ten sposób przeżyłaś, zapamiętałaś pierwsze lata dzieciństwa i uczęszczania na zebrania. Bardzo to smutne.
Jak skomentować, brata starszego zabierającego dziecko do łazienki, by listewką to dziecko uderzyć...rozpanoszyli się niektórzy oprócz władzy zborowej, poszli o krok dalej... czy zaprowadzanie dziecka do ciemnej piwnicy, żeby tam dziecko zamknąć...karygodne.
Wcześniej takie zachowania tłumaczyli wersetem biblijnym o "rózdze karności", w latach  nam  już bliższych,
karmią umysły rodziców i dzieci takimi wątpliwymi materiałami wychowawczymi, jak filmiki o Zosi i Piotrusiu, gdzie pod przykrywką miłości i zgodnej rodziny służącej Bogu WTS stosuje  manipulację i wymuszanie zaplanowanych zachowań - poszturchiwanie, budzenie  dzieci, którym zdarzyło się zasnąć na zebraniu.

Takie patologiczne zachowania  bicia dzieci miały miejsce w moim zborze, co wcześniej opisałam. Pamiętam scenę, gdy dziecko ok 2 latek po biciu na zebraniu w kuchni, płakało głośno, było spocone, włoski mokre a matka, żeby było już wreszcie cicho na zebranku, nie rozpraszało studiujących strażnicę, zatykała usta dziecku, a ono się dławiło.
Powiem Wam, że wyczuwało się taką atmosferę na zebraniu, takie matki zachowywały się wbrew sobie, ta atmosfera to: zrób coś z tym dzieckiem, tutaj jest zebranie, tu się studiuje  strażnicę!
Z jakimi  wspomnieniami, wyrzutami sumienia pozostały matki, które tak się zachowywały pod presją środowiska i nauk org. błędnie interpretowanymi...
Czy z takich zebrań, można wrócić do domu zbudowanym? Niestety, nie.
A teraz pomnożyć  ilość lat w org. przez wszystkie inne wykrzywione nauki tej org. jak zakaz transfuzji i tragedie z tym związane, ukrywanie pedofilii, ostracyzm, zmienne nauki to wychodzi = "załamka" i pożegnanie się z WTS.

Nie wiem jak teraz sprawa bicia dzieci na zebraniach wygląda, bo ok. 15 lat jestem poza org. i mam nadzieję, że nie dzieją się takie tragedie dzieci, jakie pamiętają niektórzy Forumowicze i ja.
 


« Ostatnia zmiana: 30 Listopad, 2016, 10:49 wysłana przez od-nowa »


Offline Salome

Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #384 dnia: 30 Listopad, 2016, 12:48 »
W ostatnich latach byłam w zborze, w którym było około 20 dzieci. Niestety, sprawa z biciem nie wygląda najlepiej. Pewnego razu już chciałam wrzucić anonimowy liścik do skrzynki na datki, że byłam zgorszona, gdyż pewne osoby i to na przywileju ostro traktują dziecko w toalecie. Tylko za popłakiwanie i kręcenie się na krześle. Wiadomo, jak to małe szkraby, a to chcą jeść, a to pić, a to zabawkę.

Odeszłam bardzo niedawno. Nie opisuję tu w tym wątku swojego dzieciństwa, mnie nikt nie bił, ale rzeczywiście byłam wytresowana jak mała małpka. Fakt faktem, mój ojciec poleciał ze starszego za to, że zezwolił mi na studia w trybie dziennym.

Myślę, że dzisiaj święta korporacja większą uwagę kieruje na dzieci, to jest ich target. Cisną na dyscyplinę, cisną, żeby dzieciaki głosiły, żeby brały chrzest. Cieszę się, że moje dzieci są od tego wolne. Zeszło ze mnie to ciśnienie, że nie robią wystarczających postępów. A ich szczęście jest wielkie, bo już nic nie muszą.
"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann


Blizna

  • Gość
Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #385 dnia: 30 Listopad, 2016, 13:20 »
Już od dawna o tym myślę.
Może by im nasłać Rzecznika praw dziecka jakiegoś?
Bo już mnie naprawdę od dawna gryzie ten problem bicia dzieci przez świadków Jehowy w myśl "zasad starotestamentowych", a teraz ten wątek znów obudził we mnie ten żal.


od-nowa

  • Gość
Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #386 dnia: 30 Listopad, 2016, 13:57 »
W ostatnich latach byłam w zborze, w którym było około 20 dzieci. Niestety, sprawa z biciem nie wygląda najlepiej. Pewnego razu już chciałam wrzucić anonimowy liścik do skrzynki na datki, że byłam zgorszona, gdyż pewne osoby i to na przywileju ostro traktują dziecko w toalecie. Tylko za popłakiwanie i kręcenie się na krześle. Wiadomo, jak to małe szkraby, a to chcą jeść, a to pić, a to zabawkę.

Odeszłam bardzo niedawno. Nie opisuję tu w tym wątku swojego dzieciństwa, mnie nikt nie bił, ale rzeczywiście byłam wytresowana jak mała małpka. Fakt faktem, mój ojciec poleciał ze starszego za to, że zezwolił mi na studia w trybie dziennym.

Myślę, że dzisiaj święta korporacja większą uwagę kieruje na dzieci, to jest ich target. Cisną na dyscyplinę, cisną, żeby dzieciaki głosiły, żeby brały chrzest. Cieszę się, że moje dzieci są od tego wolne. Zeszło ze mnie to ciśnienie, że nie robią wystarczających postępów. A ich szczęście jest wielkie, bo już nic nie muszą.
To niestety :( nie zmieniło się zbyt wiele w niektórych zborach.
Jedynie, Ci którzy będą się uodparniać na wpływ środowiska i manipulacji, będą tymi Rodzicami, którzy krzywdzić nie będą swoich dzieci w imię Boga, organizacji.
Salome przykład Twój, pokazuje  jak tłamszeni są w org. ludzie, jak próbuje się ograniczać rozwój dzieci, młodzieży i usuwa wartościowych ludzi ze stanowisk starszych i innych "przywilejów".
Dziękuje, że podzieliłaś się tymi informacjami z nami.
Rozmawiałam niedawno z wychowawczynią córki z Gimnazjum, powiedziałam, że nie jestem już śJ, na co powiedziała mi: po pani córce nic nie dało się poznać, że była wychowywana w środowisku śJ, w tym sensie, że nie zabraniałam czytać tego, co ją ciekawiło, nie zabraniałam uczestniczyć w zajęciach pozalekcyjnych, zdobywała dyplomy z różnych kółek zainteresowań, wyjeżdżała na wycieczki, nie zabraniałam jej śpiewać hymnu państwowego i inne takie sprawy piętnowane w org.
Mężowi tłumaczyłam, że nie pozwolę, aby nasze dziecko przechodziło w org. to co ja.
Dodała jeszcze, że córka jest jak zawsze taka szczera i uśmiechnięta.
Jakże mogłabym narażać swoje dziecko na te wszystkie stresy, które ja przeżywałam, będąc dzieckiem pod wpływem manipulacji w org.
Do dziś wspominamy, jak często robiłam jej prezenty w ładnej torebeczce - książka i kilka miłych do córki słów. U nas były wizyty starszych z napominaniem, mąż poleciał ze sługi pomocniczego za opuszczanie zebrań przeze mnie i córkę, nie ważne było dla nich, że córka ma chorobę zagrażającą życiu, która na szczęście zakończyła się w wieku ok. 12 lat.
Zwariować można było, umniejszaniem naszych wysiłków w służbie Bogu/ organizacji, przecież jak dziecko chore, to na zebranie nie będę wlekła.
Ale początki były trudne, by przeciwstawić się zaleceniom braci za zaleceniami org.
Powlekłam córkę (latek ok.2) RAZ na głoszenie zimą,  coś tak - minus 26 stopni, bo dręczył mnie brat starszy, który nas nawiedzał w domu i pokazywał obrazki, jak to w innych krajach matki głoszą z małymi dziećmi, nosząc je na plecach. Z resztą wypuścili nas ze zbiórki, bez pary. Zapukałam do kilku drzwi na terenie swoim, pomyślałam, że to jest nienormalne i poszłyśmy do domu. Potraktowałam to jak spacer z córką.
To wszystko wzięłam na siebie, przypłaciłam całokształt bycia w org. depresją. Nie żałuję i tak jak pisał Nemo ;D też nie nadawałam się na śJ  ;D a córka wyrosła "na ludzi", jak się to mówi. :)
« Ostatnia zmiana: 30 Listopad, 2016, 14:06 wysłana przez od-nowa »


Blizna

  • Gość
Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #387 dnia: 30 Listopad, 2016, 14:10 »
Od-nowa w innych krajach jest kultura noszenia dzieci, np. w krajach Azji, Afryki, bo to jest część tradycji narodowej.
U nas też moda na to jest, ale zdecydowanie mamy noszące są w mniejszości :D
Ja co prawda noszę syna w nosidełku, ale dla przyjemności mojej i jego, faktycznie teraz mnie oswieciło, że nosidełko to idealna sprawa dla jakiejś nawiedzonej mamusi pionierki, zgroza :/


od-nowa

  • Gość
Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #388 dnia: 30 Listopad, 2016, 14:15 »
Od-nowa w innych krajach jest kultura noszenia dzieci, np. w krajach Azji, Afryki, bo to jest część tradycji narodowej.
U nas też moda na to jest, ale zdecydowanie mamy noszące są w mniejszości :D
Ja co prawda noszę syna w nosidełku, ale dla przyjemności mojej i jego, faktycznie teraz mnie oswieciło, że nosidełko to idealna sprawa dla jakiejś nawiedzonej mamusi pionierki, zgroza :/

Blizna  ;D ;D ;D tak, tak,  ja wiedziałam, że kultura, tradycja, potrzeba, wygoda, tu zdania mogą być różne, czy zdrowe i prawidłowe dla dziecka, niestety ten brat starszy bazował sobie na obrazkach publikacji śJ, a ja tego zdzierżyć nie mogłam ;D na różne sposoby próbowałam wyrwać się z trybików przykładów strażnicowych, jak to ktoś płynie łódką na kongres/ zebranie siedem dni, bo jak mieszka na terenie Amazonki, to nie popłynie na zebranie/ kongres trasą Warszawa - Kraków. ;D chociaż na upartego można by Wisłą i łódką.  ;D
« Ostatnia zmiana: 30 Listopad, 2016, 14:36 wysłana przez od-nowa »


Offline Julita

Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #389 dnia: 30 Listopad, 2016, 14:43 »
Nie wiem, czy ktoś z Was pamięta, ale wiele lat temu bodaj w Strażnicy był opisany przykład ( oczywiście "godny do naśladowania") pewnej siostry , która poszła na spotkanie obwodowe, a żeby tam dotrzeć musiała iśc na piechotę wiele tygodni, bo rzecz działa się w scenerii afrykańskiej, gdzie , jak powszechnie wiadomo, PKS-y się nie zatrzymują. Więc ta siostra , zostawiwszy w domu męża, będąc w zaawansowanej ciąży, wybrała się piechotą wiadomo gdzie. Po kilku tygodniach nastąpił poród, dzieciątko zmarło, siostra się doprowadziła do porządku i poszła dalej. Czujecie ? I ten komentarz,że niektórzy mają blisko na zebrania i nie chodzą, a tu takie poświęcenie. Czyż nie cudowny przykład zaufania do Boga dała owa siostra?........
Serio , do dziś mam ciary. Biedne dziecko, biedna oczadziała matka.....ciekawe, jaka była reakcja męża po jej powrocie.....
o kretyńskim zachwycie wts nad jej pobożnością pomilczę z litości.....
Są 3 rzeczy, które przemijają i nie wracają nigdy więcej : słowa, czas, szanse. Nie rzucaj, nie trwoń, nie marnuj.