Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Opowieści z ośrodków pionierskich  (Przeczytany 14610 razy)

Offline rychtar

Opowieści z ośrodków pionierskich
« dnia: 19 Lipiec, 2017, 21:32 »
Witajcie

Z racji, że wakacje są w pełni a w ciągu wakacji organizowane były i są nadal ośrodki pionierskie. Generalnie przedsięwzięcie fajne bo można poznać bliżej członków zboru. Jednak będąc na kilku ośrodkach (w sumie chyba na pięciu byłem) zauważyłem, że wielu ludzi traktuje ośrodek jako łatwy sposób na podryw, inni jako tani sposób na wakacje.

A jakie Wy macie doświadczenia osobiste / zasłyszane z ośrodków? Czy słyszeliście jakieś dziwne, ciekawe, niewiarygodne historie?
Du...Du hast...Du hast mich...Du hast mich...Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt und ich hab' nichts gesagt


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Opowieści z ośrodków pionierskich
« Odpowiedź #1 dnia: 19 Lipiec, 2017, 21:44 »
 Byłam raz, same kobiety, jechałyśmy z jednym starszym małą grupką do miejscowości Ropa koło Gorlic. Żeby było zabawniej nasi gospodarze, przesympatyczni ludzie nazywali się Smoła, co w tamtym regionie było bardzo popularnym nazwiskiem.
Miała do nas dołączyć druga grupa z innego regionu Polski, miałyśmy nadzieję, że tam będą mężczyźni choć dla okrasy, niestety tamta grupa miała takie same nadzieje w stosunku do nas. ;D
Był wielki babski ośrodek i choć żadna strona początkowo nie była zachwycona, to był naprawdę bardzo udany wyjazd.  ;D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline czarnaowca

Odp: Opowieści z ośrodków pionierskich
« Odpowiedź #2 dnia: 19 Lipiec, 2017, 21:52 »
Ja tez byłam raz kiedyś, na Kaszubach. Jako nastolatka. Faktycznie, były to bardziej wakacje- ośrodek trwał 3 tygodnie, 30 km od morza, nad którym bylismy co tydzień. Poza tym namioty, codzienne ogniska, blisko jeziora (albo dużego stawu). Moj zbór był młody, wiec było sporo młodzieży akurat był wysyp "nowoochrzczonych" - jechaliśmy po kongresie, na którym chrzest brało 13 osób z naszego zboru. To był fajny czas, sklep mieliśmy jakieś 4 km od obozowiska (spaliśmy na terenie należącym do naszego brata, na którym stał opuszczony dom; mili ludzie, głosiliśmy po wioskach, wszędzie nas dobrze przyjmowano a lato było wyjątkowo ciepłe tego roku. Miło to wspominam i z sentymentem. Nie było żadnych afer a czas mijał wspaniałe.


Offline rychtar

Odp: Opowieści z ośrodków pionierskich
« Odpowiedź #3 dnia: 19 Lipiec, 2017, 22:03 »
Miło to wspominam i z sentymentem. Nie było żadnych afer a czas mijał wspaniałe.

No właśnie byłem na ośrodkach gdy jeszcze nie było żadnych afer. Teraz nie chodzę na zebrania już prawie dwa lata, ale gdybym był aktywnym członkiem zboru z tą wiedzą co teraz mam to ni zdecydowałbym się na wyjazd na ośrodek z obawy przed trudnymi pytaniami o afery różne w organizacji.
Du...Du hast...Du hast mich...Du hast mich...Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt und ich hab' nichts gesagt


Offline Julita

Odp: Opowieści z ośrodków pionierskich
« Odpowiedź #4 dnia: 19 Lipiec, 2017, 23:58 »
Połowa lat 80, piękna zamojszczyzna. Ośrodek zebrany z 3 zborów, idealnie podzielony pod względem wieku i płci. Kwaterunek u starszego małżeństwa - tam spali dziadki w domku, a młodzi w stodole. Siostry spały u młodszych gospodarzy za płotem, starsze wiekiem plotkary w domku, młode ciała na sianie.
1. W trakcie upałów niezabezpieczone jedzenie stało się przyczyną nadmiernego zużycia papieru toaletowego, towaru wówczas luksusowego. Gdy w oczy realnie zajrzała nam groźba używania liści łopianu lub gazet codziennych, przeznaczyłyśmy jedną z sióstr generującą największe straty w papierze na odstrzał i wezwałyśmy do niej pogotowie. Niestety razem z nim przyjechał Sanepid, podejrzewający salmonellę. Czując na plecach ich oddech, uciekałyśmy przed pobraniem próbek do badania do sąsiedniej wsi przez pola.
2. Na odstrzał poszło uczucie jednego brata do siostry. No niby ludzka rzecz, ale ona w zborze zostawiła narzeczonego, a on w domu żonę-anioła. Oni chodzili na  romantyczne spacery po 22.00, a nam kazali spać o tej porze. Po powrocie sprawa oparła się o starszych i ręka sprawiedliwości zadziałała już bez naszego udziału.
3. Na odstrzał poszedł samochód jednego z braci ,wyjątkowo obleśnego typa. Do baku trafiła zawartość cukierniczki. Sprawców do dziś nie ustalono.
4. Mój poważny kandydat na pretendenta do dłoni również trafił na linie do odstrzału. Śmiał poddać w wątpliwość moje umiejętności jako przyszłej połowicy, choć z poświeceniem wyprałam mu ręcznie koszulę na zebranko niedzielne. Koszula się suszyła, przyszedł, przewiesił ją odwrotnie i rzekł : mama tak to robi. Sami rozumiecie, nie dał mi wyboru. Z pewniaka stał się ewentualna opcją, na wypadek, gdy inni mężczyźni wyginęli.
 ;)
Są 3 rzeczy, które przemijają i nie wracają nigdy więcej : słowa, czas, szanse. Nie rzucaj, nie trwoń, nie marnuj.


Offline Sebastian

Odp: Opowieści z ośrodków pionierskich
« Odpowiedź #5 dnia: 20 Lipiec, 2017, 00:57 »
4. Mój poważny kandydat na pretendenta do dłoni również trafił na linie do odstrzału. Śmiał poddać w wątpliwość moje umiejętności jako przyszłej połowicy, choć z poświeceniem wyprałam mu ręcznie koszulę na zebranko niedzielne. Koszula się suszyła, przyszedł, przewiesił ją odwrotnie i rzekł : mama tak to robi. Sami rozumiecie, nie dał mi wyboru. Z pewniaka stał się ewentualna opcją, na wypadek, gdy inni mężczyźni wyginęli.
:)
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Opowieści z ośrodków pionierskich
« Odpowiedź #6 dnia: 20 Lipiec, 2017, 08:44 »

4. Mój poważny kandydat na pretendenta do dłoni również trafił na linie do odstrzału. Śmiał poddać w wątpliwość moje umiejętności jako przyszłej połowicy, choć z poświeceniem wyprałam mu ręcznie koszulę na zebranko niedzielne. Koszula się suszyła, przyszedł, przewiesił ją odwrotnie i rzekł : mama tak to robi. Sami rozumiecie, nie dał mi wyboru. Z pewniaka stał się ewentualna opcją, na wypadek, gdy inni mężczyźni wyginęli.
 ;)

  Podziwiam za poświęcenie, ja nie byłam tak usłużna. :-\
A było to u nas, gdy gościliśmy ośrodek z Wisły.
Amant zaproponował mi podrzucenie swojego prania, bo on był zmęczony po głoszeniu, zaprotestowałam. Wtedy się dowiedziałam..jak chcesz być dobrą żoną, Biblia mówi...żony bądźcie posłuszne...
 Pomyślałam, że mu odpyskuję, ale nie, wpadłam na innym pomysł, odpowiedziałam mu też cytatem...wdzięk żony rozwesela jaj męża, a mądrość jej orzeźwia jego kości. :)
A więc do miski i pierz dorzuciłam od siebie . :D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Trinity

Odp: Opowieści z ośrodków pionierskich
« Odpowiedź #7 dnia: 20 Lipiec, 2017, 09:41 »
pojechałam kiedyś na ośrodek rowerowy w bieszczady do takiego domku co ledwie stał taki niebieski coś jak w Konopielce.
tam miało być centrum dowodzenia a my mieliśmy spać pod namiotami
wszystko ok tylko mnie naszła myśl: cóż człowiek ma na codzień kran, łazienke 2 tyg wytrzyma bez - dosłownie
kibelek był jakby na sąsiednim podwórku przechodziło się do niego poprzes wykoszone pokrzywy, kąpaliśmy się nad rzeką ( a w.zasadzie w strumieniu) i było fajnie bo były straszne upały, gorzej miały siostrunie gdy przyszły na nie te dni
byliśmy wszyscy bardzo młodzi przewodził nam młody chłopak.
jeździło się rowerami po tych pagórach pamiętam że miałam rower bez przerzutek
do dziś niewiem jak dawałam rady
pojechałam na ten ośrodek ze złamanym sercem z postanowieniem no more
wyjechałam jako para z prze zabawnym chłopcem oczywiście nic z tych rzeczy nie miało miejsca! było przesympatycznie.
dojechał w trakcie tego ośrodka pewien brat straszne ciacho, siostry dosłownie zwariowały na jego punkcie coś jak Banderas było istne szaleństwo facet zrobił obłędną furore a w ostatnim dniu powiedział że ma narzeczoną w zborze. to dziewczynom tak zrzedła mina że przestały się do niego odzywać


Offline rychtar

Odp: Opowieści z ośrodków pionierskich
« Odpowiedź #8 dnia: 20 Lipiec, 2017, 11:47 »
pojechałam kiedyś na ośrodek rowerowy w bieszczady do takiego domku co ledwie stał taki niebieski coś jak w Konopielce.
tam miało być centrum dowodzenia a my mieliśmy spać pod namiotami
wszystko ok tylko mnie naszła myśl: cóż człowiek ma na codzień kran, łazienke 2 tyg wytrzyma bez - dosłownie
kibelek był jakby na sąsiednim podwórku przechodziło się do niego poprzes wykoszone pokrzywy, kąpaliśmy się nad rzeką ( a w.zasadzie w strumieniu) i było fajnie bo były straszne upały, gorzej miały siostrunie gdy przyszły na nie te dni
byliśmy wszyscy bardzo młodzi przewodził nam młody chłopak.
jeździło się rowerami po tych pagórach pamiętam że miałam rower bez przerzutek
do dziś niewiem jak dawałam rady
pojechałam na ten ośrodek ze złamanym sercem z postanowieniem no more
wyjechałam jako para z prze zabawnym chłopcem oczywiście nic z tych rzeczy nie miało miejsca! było przesympatycznie.
dojechał w trakcie tego ośrodka pewien brat straszne ciacho, siostry dosłownie zwariowały na jego punkcie coś jak Banderas było istne szaleństwo facet zrobił obłędną furore a w ostatnim dniu powiedział że ma narzeczoną w zborze. to dziewczynom tak zrzedła mina że przestały się do niego odzywać

Już myślałem, że byliśmy na tym samym ośrodku w Bieszczadach, ale nie zgadza mi się opis osobnego kibelka za pokrzywami :)

Ja kiedyś byłem na takim ośrodku, gdzie na spotkaniu przed ośrodkiem było ostro powiedziane, że żadnego alkoholu. Oczywiście wszyscy przytaknęli na spotkaniu, po czym w połowie ośrodka w niedzielę, po służbie nie wróciło kilku delikwentów. Okazało się, że po zebraniu zgadali się z miejscowymi braćmi i "światusami" na piwo. Coś im się wymknęło spod kontroli i okazało się, że musieli po nich jechać autami. Widok wychodzących czterech sprutych w trupa gości był przezabawny, a jeszcze lepsze było to, że jeden z nich zasnął na trawie i podczas wieczornego czytania Biblii gość zaczął strasznie chrapać i mamrotać coś przez sen :)
Du...Du hast...Du hast mich...Du hast mich...Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt und ich hab' nichts gesagt


Offline HARNAŚ

Odp: Opowieści z ośrodków pionierskich
« Odpowiedź #9 dnia: 20 Lipiec, 2017, 16:06 »
Byłem kiedyś na ośrodku koło Gryfina, miejsce cudne , nad jeziorem , spanie w namiotach u braci na podwórku. Sporo młodzieży i zabawnych ludzi. Prowadzacy ośrodek ,starszy zboru w służbie był tylko dwa razy bo złapał bakcyla wędkarstwa :D , ze mną siedział bo ja wędki miałem. Jak raz poszedł do służby to wynalazł w szopie jakiś stary motocykl Panonię z wózkiem bocznym , postanowił nabyć i przypchać na teren ośrodka. Nie było w tym nic aż takiego , gdyby nie fakt , że tylko on i jeszcze jeden brat byli samochodami dostawczymi . On miał  samochód Tarpana i przywiózł wszystkie namioty . Przed pakowaniem się powrotnym ogłosił ,że najpierw musi motor zapakować ,bo to unikat a namioty jak się zmieszczą to weźmie.Namioty owszem zmieścił ale nic ponadto i cała grupa grubo ponad trzydzieści osób dworzec oblegało z przeróżnymi koszami , pościelami itp.


Offline rychtar

Odp: Opowieści z ośrodków pionierskich
« Odpowiedź #10 dnia: 21 Lipiec, 2017, 20:41 »
Kilka lat temu słyszałem historię o ośrodku, który zakończył się tragicznym wypadkiem samochodowym. Niestety nie znam żadnych szczegółów, wiem tylko, że miało to miejsce gdzieś w Województwie Świętokrzyskim około 2009 roku.
Czy komuś z Was coś wiadomo w tym temacie?
Du...Du hast...Du hast mich...Du hast mich...Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt und ich hab' nichts gesagt


Offline gangas

Odp: Opowieści z ośrodków pionierskich
« Odpowiedź #11 dnia: 21 Lipiec, 2017, 23:52 »
Byłam raz, same kobiety, jechałyśmy z jednym starszym małą grupką do miejscowości Ropa koło Gorlic. Żeby było zabawniej nasi gospodarze, przesympatyczni ludzie nazywali się Smoła, co w tamtym regionie było bardzo popularnym nazwiskiem.
Miała do nas dołączyć druga grupa z innego regionu Polski, miałyśmy nadzieję, że tam będą mężczyźni choć dla okrasy, niestety tamta grupa miała takie same nadzieje w stosunku do nas. ;D
Był wielki babski ośrodek i choć żadna strona początkowo nie była zachwycona, to był naprawdę bardzo udany wyjazd.  ;D

 No to kto prowadził zebrania i zbiórki???? Baby z chustkami na głowie??? ??? ??? ??? ???
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline HARNAŚ

Odp: Opowieści z ośrodków pionierskich
« Odpowiedź #12 dnia: 22 Lipiec, 2017, 17:13 »
Jako dzieciak byłem na ośrodku w Kamiennej Górze. Był taki zwyczaj , że po zebraniu dzieciaki miały wyrecytować jakiś  dowolny fragment  Biblii . Wybrałem nie wiem dlaczego 1 Kor. 14 :8. Może jednak dlatego , że dużo osób z tego ośrodka na instrumentach grało. Co by nie mówić i tak pomyliłem ;D


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Opowieści z ośrodków pionierskich
« Odpowiedź #13 dnia: 22 Lipiec, 2017, 20:41 »
No to kto prowadził zebrania i zbiórki???? Baby z chustkami na głowie??? ??? ??? ??? ???

 Baby to są wielkanocne. :P
 
 A nie wspomniałam, był z nami z Częstochowy jeden starszy, który ogarniał babiniec i gospodarz był do pomocy.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Exodus

Odp: Opowieści z ośrodków pionierskich
« Odpowiedź #14 dnia: 24 Lipiec, 2017, 18:21 »
Byłam raz, same kobiety, jechałyśmy z jednym starszym małą grupką do miejscowości Ropa koło Gorlic. Żeby było zabawniej nasi gospodarze, przesympatyczni ludzie nazywali się Smoła, co w tamtym regionie było bardzo popularnym nazwiskiem.
Miała do nas dołączyć druga grupa z innego regionu Polski, miałyśmy nadzieję, że tam będą mężczyźni choć dla okrasy, niestety tamta grupa miała takie same nadzieje w stosunku do nas. ;D
Był wielki babski ośrodek i choć żadna strona początkowo nie była zachwycona, to był naprawdę bardzo udany wyjazd.  ;D

    No proszę proszę ! Jakie nadzieje. A ja myślałem, że jechałyście tam aby wyrwać z sideł szatańskiego złego świata jakieś duszyczki, które zasługują na życie w Raju na Ziemi.
 Coraz bardziej dostrzegam i ubolewam, że myślenie nie jest moją mocną stroną.  :)  ;D
 No dobrze - TaZła.  Przybijam piątkę za szczerość.
   -  Ja tam na ośrodki żadne nie jeździłem.
 Za to z obozów harcerskich wracałem z jakimiś takimi maślanymi oczami i jakby szczuplejszy. Dobrze, że stan ten trwał krótko. Ożywienie następowało przed wyjazdem na kolejny obóz.
Bo wiesz , podobnie jak Wy, tak i my, mieliśmy '' nadzieję'' , że pojawią się harcerki z innego regionu Polski.  :)
 W lesie, jak wiecie, drzew dużo, kory jeszcze więcej. A, że miałem wprawę i ostry scyzoryk to niejedna tropicielka, pionierka ( stopnie w harcerstwie ) otrzymała serduszko i obietnicę

Bardzo fajny watek. Czemu ucichł ?
- Hej Harnaś ?!  Byłeś w Kamiennej Górze ? To rzut beretem ode mnie.
- Hej Esterka ?   A Ty nie byłaś na żadnym ośrodku ? Skrobnij coś.
 Pozdrawiam, bardzo wzruszony, ze nadzieje TejZłej i sióstr z '' tamtej grupy'' okazały się płonne  :)
 Idę po drugą chusteczkę  :)