Nie znam żadnej ubojni, która zabija np świnie czy kurczaki poprzez duszenie ich.
Widzę, że zatrzymałeś się w swoich argumentach w roku 1962. Świat poszedł do przodu i to nie tylko w kwestii zabijania czy produkcji mięsa. Nie wiem ile masz lat ale nie słyszałem o tym aby nawet na wsi ktoś brał rzeźnika do zabicia świni bo to już nie te czasy. Każdy nawet na wsi kupuje kiełbaski w hipermarketach czy w sklepie osiedlowym czy wiejskim a nawet jak w latach 60-tych czy 70-tych ktoś brał rzeźnika to pierwsze co rzeźnik robił ze świnią to najpierw spuszczał z niej krew zaraz po zgłuszeniu jej obuchem w łeb.
Nie ja się zatrzymałem na latach 60-tych, tylko ty na latach 40-tych, bo wtedy odrzucili ŚJ transfuzję.
Mówisz lata 60-ty. To co się zmieniło w nauce ŚJ w tej kwestii. Słucham...
No to przytocz wytyczne na 2017 r.
Nie słyszałeś, że w zakładach produkcyjnych padają zwierzęta.
Słyszałeś, że za utylizacje się płaci, a za świeżo padnięte zwierzę można jeszcze sprzedać i zarobić?
Myślisz, że je zaraz wyrzucają lekką ręką. To kosztuje.
Zdaje się krótko na tym świecie żyjesz, skoro nie wiesz o takich rzeczach.
Ojciec mój pracował 40 lat w tej branży to coś wiem.
A kto dodaje części krwi do mięsa ? Możesz jaśniej ?
Zdaje się słabo czytasz, bo powyżej pisano:
w92 15.10 str 30
Jak dalece chrześcijanie powinni się przejmować, czy do produktów żywnościowych nie są dodawane składniki krwi, takie jak suszona plazma?
Jeżeli istnieją uzasadnione podstawy, by sądzić, że w danej okolicy przy produkcji żywności na pewno wykorzystuje się krew zwierzęcą (lub jej składniki), chrześcijanin powinien przejawiać stosowną czujność. Nierozsądne byłoby jednak zadręczanie się zwykłymi podejrzeniami lub życie w ciągłym, bezpodstawnym niepokoju