c.d.
odcinek 4 ostatni
Wróciłem do stanowiska manifestujących i podzieliłem się wrażeniami i czekam na godzinę 11
30, aby wejść na wykład do chrztu i nagrać choć fragment chrztu w basenie będącym na polu hali sportowej. Nadchodzi ta godzina, ale mam przeczucie, że mimo zapewnienia wycofają zgodę na me wejście. Ale nastąpiła okazja dodatkowego zabezpieczenia w postaci starającej się wejść czteroosobowej rodziny bez plakietek oznaczających bilet prawa wstępu. Ich pewność kołatania do wejścia, ale nie do głównego, lecz sąsiedniego, a to wskazywało, iż byli to jacyś umówieni zainteresowani. Pobiegłem do nich, kierując ich do wejścia głównego, jednocześnie wskazując, że jestem podobnego pokroju bez plakietki. Wejście zostaje otwarte, wpuszczam najpierw ową rodzinę, którzy wchodzą bez zapytania owego portiera, podobnie jak ja. Ale oto wyskakuje ktoś z tyłu do mnie i mówi ,,
pozwolenie wejścia mojego zostało unieważnione". Pytam - dlaczego? ,,
Ponieważ utrzymywał pan kontakt z manifestującymi".
Aha! Oznacza to, iż jesteśmy monitorowani żywymi oczyma non stop. Mówiąc krótko, nawzajem się śledzimy. jeśli można tak to nazwać. Skoro tak, to wykorzystujemy przerwę, gdzie duża część uczestników zgromadzenia wychodzi na zewnątrz obiektu. Stosujemy prócz przemawiających przez megafon inną taktykę nie narzucając się. Mianowicie idzie dwoje z transparentem gdzie na jednej stronie widnieje napis ,,
Oddajcie nam nasze rodziny". Ja udając się na pewną odległość zmierzam ku nim, podszywając się jako osoba postronna i staramy spotkać się w miejscu, gdzie potworzyły się grupki. I tam zadaje pytanie prowokujące coś w rodzaju: "
Przepraszam, ale coś nie rozumiem tego hasła? Putin czy ktoś inny zabrał wam rodziny? No i rozpoczyna się dyskusja między nami na tyle głośno, aby wokół słyszeli. Tak oto bez osobistego zaczepiania, mogli posłuchać o co nam chodzi i jak organizacja krzywdzi tych, którzy starają się rozbić rodzin ze względu na inny pogląd rozumienia danej kwestii. Ten sposób dawał lepsze rezultaty od osobistej próby nawiązania rozmowy, a to ze względu z obawy, że w zborze byliby zapytywani coś w rodzaju.
A co się stało, że rozmawiałeś/aś z odstępcami? No i w ten sposób rozpoczyna się zakładanie "kagańca" w celu bezpiecznego prowadzenia dla zboru, ale nie dla rzeczywistej prawdy (rada -
Ps 32:9).