Witam Was, drodzy bracia i siostry. Tak pewnie witalibyśmy się do dziś, jeśli nadal tkwilibyśmy w tej sekcie. Ja się przywitam z wami- Cholera, jak dobrze być spowrotem. Kilka lat temu opisałam swoją historię na innym forum. Był to okres bardzo dużych i burzliwych zmian, w skutek czego moje zycie, jako byłego swiadka Jehowy zostało odłozone na dalszy plan. Zeby sprawe ułatwic podaję link 😉
https://watchtower-forum.pl/forums/topic/4972-nie-%C5%BCa%C5%82uj%C4%99-ani-jednej-chwili/Przez ostatnie trzy i poł roku sporo się zmieniło, przede wszystkim w koncu nabrałam odporności na zaczepki mojej matki. Nie bede sie o niej dobrze wpowiadac, z gory uprzedzam co wrażliwszych czytelników. Wiecie, i nie chodzi mi wcalę o to, żeby w tym wyznaniu komukolwiek ubliżyc, czy miec z tego prywatną zemstę. Nie. Nie jest to moim celem. Nie chcę uzywać imion ani nazwisk. Chodzi mi jedynie o pokazanie, jak bardzo ta organizacja jest zakłamana. Wiem, że w moim mieście nadal mogę być drażliwym tematem, w końcu nie codziennie się zdarza by ex-pionierka spiewała w kościele. Poza tym personalnie mnie dotyka oczernianie osób, które wyrwały się z tej organizacji. Personalnie mnie dotyka kompletny brak empatii, miłośći, dogłębny przejaw ostracyzmu. Zastanawia mnie fakt, jak osoby podające się za gorliwych swiadków Jehowy, mogą być tak dogłębnie zakłamane. Zadawałam wiele pytań mojej rodzinie, i na żadne nie dostałam odpowiedzi. I wiecie co, ja nadal słyszę od czasu do czasu, że jestem przez nich kochana, ale znam przecież zasady Boże. To ja muszę uporządkować swoje życie. tak, wstydzą się za mnie w głebi serca. Pomijają też fakt, ze całkiem sporo nowych członkow ich zboru czy znajomych braci nawet nie wie o moim istnieniu. Właściwie i tak nigdy nie należałam do tej rodziny w stu procentach. Zawsze troche odstająca od idealnego obrazka. Nie bedzie pewnie to jedno opowiadanie, raczej zbior historii, które miały miejsce, podczas gdy byłam jeszcze dzieckiem wychowywanym w rodzinie świadkow Jehowy, póżniej ochrzczoną nastolatką. Nie bedzie pewnie ich dużo, ostatnie 11 lat poświeciłam na wymazywaniu z mojej pamieci wszystkiego co dotyczy zebrań, zboru głoszenia, nauk, wszystkiego wlasciwie, co przypominało mi o organizacji. Miałam mnostwo niezaleczonych ran, i mam nadzieje, ze bedzie to swoistym katharsis. Chcę opowiedzieć o szantażu emocjonalnym, ktory ma miejsce nawet teraz, po przeszło dekadzie mojego dorosłego życia. O manipulacjach majacych miejsce na codzień w każdej rodzinie, o poziomie odczłowieczenia w skrajnych przypadkach betonu świadkowskiego. Co wcale nie znaczy, że ów beton jest jakoś mało ppopularny, o nie. Oraz świadkowski beton na pokaz. Bo przecież zasady Jehowy są ważniejsze niż więzy rodznne, uczucia, przyjażnie i człowieczeństwo. Ważne są zasady. Cytując za moją matką- "to nie my decydujemy jak żyć tylko Jehowa jedyny prawdziwy Bóg którego zasad nie chciałaś przestrzegać". A mnie uczono, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu... Niech będzie i tak. Niech prawda nas wyzwoli.