Poruszyłaś dla mnie bardzo ważny temat : kobiety w organizacji. Mój osobisty obraz kobiety jest taki pracuje na 1/2 etatu albo i nie, ale na pewno jest pionierka stałą i gotuje obiady i czeka na męża i czasami ma dzieci. Oczywiście nie ma w tym nic złego jeśli ONA tego chce. Niestety często robi to bo mąż starszy więc ona musi być grzeczna bo mąż może stracić przywilej, wielu rzeczy nie może bo mąż straci przywilej.
Kiedyś jak byłam nastolatką usłyszałam z mównicy, że kobieta należy do ojca a później do męża miałam ochotę wstać i wyjść. Nigdy nie byłam dobra chrześcijańską żoną bo nigdy do końca nie umiałam się tak podporządkować i uzależniać się od mężczyzny. Obraz posłusznej żony która trwa przy mężu nawet jak ten jest katem miałam w domu, nie może odejść bo może pozyska męża. Nie ważne że ma depresje, że krzywdzi dzieci obraz organizacji najważniejszy.
dziękuje Alicjo za ten link
kobieta w organizacji ma mniej więcej jak kobieta w arabii
a jeszcze jak trafi na jakiegoś biedaka z kompleksami władzy to efekty są opłakane
miałam tak w domu rodzinnym
jak mama zaprosiła kogoś w gości bez pozwolenia ojca to ten potrafił wyjść z domu na czas wizyty ( później suszył jej głowę jaką to jest chrześcijanką że nie słucha swojej głowy) no masakra i przedszkole
i te punkty na kongresach o głowie rodziny ble
zawsze z nich wynikało: jemu się szacunek należy za funkcje ( czyt. nie musi się starać) a ty żono się staraj żeby było mu łatwiej sprawować funkcje daną przez Boga!
zresztą co by się nie działo starsi ZAWSZE biorą strone faceta!!!
zbór prowadzony jest na modłę Izraela a tam kobiety były tylko po to żeby facetowi było wygodnie w życiu
Zgadzam się, że kobieta w org to kategoria podczłowieka.
Trinity, z całym szacunkiem ale to chyba jakieś straszne kompleksy u Twojego Taty, choć pewnie i przemożny wpływ organizacji.
Porównanie do arabii wcale nie jest przesadzone - to do
Harnasia. Już teraz w niektórych sytaucjach kobety w zborze muszą nakrywać głowę, czyż nie? A może przyjdzie nowe światło i będą wprowadzone jw-burki
A już całkiem serio..
W zborach widziałam siostry, które różnie sobie radziły z podrzędną rolą. Większość podobnych do tego co opisujesz
Zagubina choć w moim otoczeniu pracujące na pełen etat lub więcej, aby mąż mógł być starszym i spełniać się w usługiwaniu, często zmęczone, pokorne prawdziwe pomocnice swoich mężów, oddane bez granic.
Inne to karierowiczki, żony zborowych karierowiczów, upajające się swoim statusem, z czasem stające się niedostępnymi, zimnymi matronami. Jedna taka na przykład umawiała się tylko z innymi żonami starszych, z szarymi głosicielami nigdy. Ciekawe jak sobie radzi teraz na grupowych głoszeniach
Trzeci typ, nazywałam je "szare eminencje", kierowały swoimi mężami bez ich wiedzy czy to w celu aby realizowali cele duchowe, lub wręcz przeciwnie. Jedna z takich kobiet nazwijmy ją P. kiedyś "zaplotkowała" do żony jednego starszych o innym starszym i jego żonie, że pobierają zasiłki, które im się nie należą. Tamta oczywiście powtórzyła, i była afera w wyniku, której mąż P. przestał być sługą pomocniczym, bo nie panuje nad swoją żoną. A P. właśnie o to chodziło, nie chciała aby jej mąż był starszym i on też tego nie chciał, tylko nie umiał się wycofać.
Są też siosrty, które żyją samotnie i są skupione na sobie.