Myśl, którą napisałaś Tazła, że dla otoczenia będzie się już zawsze SJ jest okropnie przygnębiająca. Co ciekawe będąc w org sami o te stygmaty zabiegaliśmy i byliśmy z nich nawet dumni nie przyjmując do wiadomości, że można zmienić poglądy a wiara to stan ducha i traktowanie innych ludzi a nie latanie z czasopismami po terenie. Po dwóch latach poza zborem doszłam do wniosku że swiadkojehowizm jest trudniejszy do pozbycia się niż kiedykolwiek mogłabym sobie wyobrazić.
Niestety, już kanał dobrze o to zadbał aby ludzi sprytnie wmanewrować w ten labirynt.
Wiele razy pisałam, że człowiek wychodzi z WTS-u, a WTS z człowieka nigdy. Niestety to jest prawda.
Kiedyś byliśmy dumni z tego, że jesteśmy świadkami, dziś ta duma zamieniła się w smrodek, który się za nami ciągnie jak za szambiarką.
Z czasem on zelżeje, ale nigdy nie zniknie do końca.
W miejscowości w której teraz mieszkam, jest gość, który świadkiem nigdy nie był. Jak przez mgłę pamiętam jego matkę, z czwórki dzieci tylko jeden syn został świadkiem. Ów jegomość, złodziej i zadymiarz, 3/4 swojego życia przesiedział w więzieniu. Podobno w przerwach między wyrokami nawracał się, ale na krótko. Gdy wyszedł po ostatnim wyroku, był już po 60-ce, ja go z zebrań nie pamiętam. Spotkał mnie kiedyś, nawalony jak PKS za komuny i mówi..
-pamiętasz mnie?
-nie.
-jak to nie? A przecież mówiłaś do mnie wujku.
-możliwe, ale wtedy miałam nie po kolei w głowie.
-chodzisz na zebrania?
-nie.
-dlaczego nie?
-bo mi się nie chce.
-wiesz jak twoja matka cierpi, że odeszłaś od Jehowy?
-pewnie tak samo jak sam Jehowa gdy widzi ciebie.
Zapanowała chwila ciszy, włożyłam zakupy do samochodu, a ten znów przystąpił do ataku.
-masz piątkę?
-mam
-daj
-nie dam
-Q..czemu?!
-bo by mi Jehowa rękę upier....
I sobie odjechałam, a teraz do sedna.
Tak na niego, jak i na mnie mówią świadki. Ludzie nie widzą między nami ( pod względem religijnym) żadnej różnicy. Może tylko taka, że na niego jak leży pod płotem nawalony, mówią..o Jehowa znów się naje.... A ja się nie wyleguję w takich miejscach.
Nie napawa optymizmem. Planuję się właśnie odłączyć ale nie będzie lekko. Dla mojej katolickiej rodziny zawsze będę tym co się musiał wyłamać.
Łatwo nie jest, ale da się wytrzymać. Moja rada na teksty, że się jest świadkiem odpowiadać..byłem gdy zgłupiałem, ale zmądrzałem i już nie jestem. I jestem trochę od niego ładniejsza.