A dla mnie jest to w ogóle niekonsekwencja. Wejście do orga na słowo, wyjście tylko na postawie pisma.
Przychodzi nowa osoba na zebrania, nic nie podpisuje i nikt nie ma jej wzoru podpisu. Wkręca się (tzw. robi postępy) i zostaje głosicielem - coś tam wypełnia cyferkami, ale można smsem wysłać sprawozdanie, więc żadnego dokumentu stwierdzającego formalne wstąpienie nie ma po drodze. Z chrztem to samo. Jedyne co się dzieje to tyle, że ktoś sobie coś ewidencjonuje a potem wysyła to do centrali, gdzie ktoś inny też coś z tym robi. Nigdy na postawie pisemnej zgody i przyjęcia do wiadomości, iż taki proceder następuje.
Też mogę tak zorganizować cokolwiek - będę obserwował ile ładnych dziewczyn codziennie mija mój dom i je zapisywał, wyznaczę z tego coś, np. ta chodzi o tej godzinie - szkoła, ta o tej - praca, ta różnie - jeszcze nie wiem co…a jeszcze sobie będę zdjęcia robił i dołączał. One się nigdzie nie podpiszą, a ja mam ‘zorganizowane’ coś…nazwijmy to zbór; o tak, zbór ładnych dziewczyn z mojej okolicy. No i one się jakoś o tym dowiedzą i zażyczą sobie, żebym nie tworzył takiej kolekcji i usunął ją. No a ja na to - dawaj pisemny wniosek i skan dowodu. Mam dowody, że należałaś do ‘mojej’ struktury, bo ja mam tu wszystko zewidencjonowane.
Czy to nie jest komedia?