Alicjo , sama wiesz jacy są ci ludzie , jak już po telefonie dochodziła do siebie . Mojego kolegi rodzice mieli wizytę pasterską , wtym miasteczku wyszła duża grupa ludzi , Ich synowie byli pierwszymi którzy się wybudzili . Przyszli do rodziców , mamę pocałowali w rękę z ojcem się też przywitali , na pasterzy nie zwrócili uwagi . Zapowiedzieli im tylko że czekają w kuchni i wyrazie czego jeśli spróbują gnoić rodziców to zainterweniują i to ostro . Niestety miny tym starszym ostro zrzedły , siedzieli w trakcie rozmowy jak na szpilkach , Rodzice po koło 60 latach wyszli z organizacji a pasterze byli grzeczni ponad miarę .
Dobrze, że staruszkowie mieli wsparcie
. Okazuje się, że jedynie strach przed konsekwencjami spowoduje, że potraktują mniej okrutnie, nie miłosierdzie i empatia... Kowboje, nie pasterze.
nie bój sie Alicjo oni teraz tak szybko nie wykluczają
mają mały przyrost a jeszcze sami mają sie pozbawiać owieczki?
to że zadzwonili to i tak odwaga z ich strony. a pamiętacie tę aferę o ochronie danych osobowych? jakiś ŚJ zainicjował taki precedens i na starszych padł strach. bo taki ,wykluczony' może imiennie pozwać starszego za zniesławienie.
tak to słyszałam
Trinity, pewnie tak, nie chodzi o szybkie wykluczanie ale o kontrolę. I oczywiście ocenę. Nie słyszałam o procesie, który opisujesz. Powinna być osobista, personalna odpowiedzialność, ale nie ma szans na to. Kiedyś brat, który starał się o przyłączenie po wykluczeniu, przy składaniu któregoś z kolei "podania" miał kopię i chciał na niej potwierdzenie przyjęcia. Nic mu starsi nie podpisali, w zamian objechali go, ze w ogóle miał taki pomysł i oczywiście ten list go nie przyłączył i musiał pisać dalej, bez potwierdzeń na kopii
No....wyobraźnia?
No popatrz całe długie życie myślałam, że ją mam...
Ale najwyraźniej trafiła na górę lodową, wróć, mobydickową