Ja się wahałam czy iść... bo w sumie na zebraniu już dawno mnie nie było i chciałam zobaczyć znajomych ze zboru. I nawet całkiem nieźle się ubrałam do pracy, żeby zaraz po niej zdążyć na Pamiątkę. Ale "ślepy los" podjął za mnie decyzję, bo okazało się, że siedziałam w pracy dłużej niż przewidziałam i uciekł mi autobus jadący na salę.
Jechałam więc innym autobusem do domu i zastanawiałam się czy może wziąć taksówkę...
Ale naszła mnie myśl, że ja do tego całego interesu nie chcę dokładać. Płacić za taksówkę tylko po to żeby spotkać się z użalającymi się nad moim zdrowiem duchowym ludźmi ze zboru?!
Już miałam wcześniej kilka takich przypadkowych spotkań na mieście z hasłami: "Tęsknimy za tobą. Będziemy się cieszyć jak cię zobaczymy na zebraniu."
Na co ja odpowiedziałam:
"Oto jestem! Ja już teraz się cieszę, że was widzę i nie muszę z tym czekać do zebrania"
No więc 2-3 dialogi tego typu w ciągu kilku miesięcy można przeżyć. Ale gdybym tak nagle miała zamienić choć parę słów z 50 osobami i każda by się nade mną tak użalała... to chyba bym tego nie zniosła! Mdli mnie to po prostu.
Oczywiście kiedyś jako wierzący Świadek miałabym ogromne wyrzuty sumienia z powodu nieobecności na Pamiątce. Ale odkąd nie postrzegam jej jako święta mającego sens (bo nikt nie spożywa - a Jezus mówił żeby spożywać), to nie mam już wyrzutów sumienia.
To była moja pierwsza nieobecność na Pamiątce od... ho ho ho... odkąd byłam zainteresowaną.
Tak w ogóle, to mi się nigdy Pamiątka nie podobała. Nie mogłam zrozumieć tego, gdy ktoś mówił, że miał jakieś głębokie przeżycia podczas Pamiątki, albo gdy chwalił tę uroczystość. Mi przez ten cały czas to co się podobało w Pamiątce to fakt, że mogłam zobaczyć się z ludźmi rzadko chodzącymi na zebrania. Natomiast choć bardzo się starałam, to przeżyć wewnętrznych nie miałam! Byłam w sumie też zdziwiona, że to jest jedyne święto u Świadków, a tak traktowane "po macoszemu" - żadnej wieczerzy, nic wspólnego oprócz godzinnego wykładu.
Po prostu takie jałowe "święto" - jak jogurt naturalny 0% tłuszczu.
I ja przez te wszystkie lata myślałam, że tak ma ono wyglądać...