Ba, niektórzy sobie całkiem niezłe radzą , bo wyłudzanie "prezentów" opanowali do perfekcji.
Znam jedna nadzorczynie, która wprost potrafiła powiedzieć, jakiego prezentu z mężem oczekują od zboru, a nie były to zwykle drobnostki, oj, nie
Masz rację Izo, byłam w takiej sytuacji, gdy zostałam zaproszona z dwiema pionierkami do małżeństwa naszych obwodowych. Znaliśmy się wszyscy już kilkanaście lat właśnie ze służby pionierskiej, brat był wtedy zwykłym głosicielem w zborze ale upatrzył sobie moją koleżankę na żonę
, no i po ślubie zaczęli pionierować oboje. W krótkim czasie On został obwodowym i z żoną wyjechali na różne tereny m.in. Zamość, Chełm. Ucieszyłam się z tego Ich zaproszenia, jak jednak powiedziała mi towarzysząca siostra, należało kupić prezent, ale....... nie byle jaki i nie tani, bo zgodnie z życzeniem żony NO. Z Nadarzyna dostawali grosze, nie wiem czy pokrywało to wydatki na benzynę, natomiast zbór był hojny, super chata do własnej dyspozycji, samochód, dobre jedzenie i winko do obiadku, kolacji, super czas. Znając Ich pochodzenie ze skromnych domów, żyli w luksusie...no cóż bracia sami o to zadbali, a przy okazji naszej wizyty degustowaliśmy różne wina, wycieczki po okolicy...trochę to kosztowało