Kochani , widzę ,że wątek idzie kompletnie nie w tą stronę co powinien. Nie taka pewnie była inicjatywa założyciela. Zrozumcie, że czytamy to nie tylko my sami. Dwie osoby prześcigają się w dorzucaniu sobie złośliwości. Napiszcie do siebie prywatnie a nie licytujecie się między sobą kto jest mistrzem ciętej riposty.
Nie doczytałem następnych stron tego wątku, więc być może trochę rozminę się z resztą dyskutantów, ale naszła mnie ochota na komentarz od razu
Pamietam jak pierwszy raz czytałem forum o SJ (Brooklyn - o ile dobrze kojarzę), a było to prawie parenascie lat temu, to oprócz tego, ze miałem poważne wyrzuty sumienia, pomyślałem, ze zbór to prawdziwa oaza spokoju, bo w świecie to ludzie sie kłócą, nie mogą dojść do porozumienia i ostro dyskutują. Minęło pare ładnych lat, trochę czasu, doświadczenia i światopogląd rownież sie zmieniły, wróciłem - tym razem na starego watchtowera, ktory przechodził transformację i zmianę platformy. Zazarte dyskusje, ostre wymiany myśli, niekiedy brudne chwyty, odzywki cięte niczym ostrza mieczy samurajskich mieczy, temperatura jak w tropiku, rozmowy jak pojedynek bokserski w wadze superciężkiej, odświeżanie serwera przez dyskutantów co sekundę i ewentualne edycje robione przez adminów w przypadku używania słów silnie niecenzuralnych.
Zmierzam do tego, ze osobiście inaczej juz patrzyłem na to wszystko. Zamiast sie oburzyć, odwrócić glowe, wykonać gest otwarta dłonią do monitora i powiedzieć głośno 'NIE', pojawiła sie refleksja, ze tam przynajmniej mozna powiedzieć co sie myśli, co sie czuje i i mozna oczyścić swoją dusze zamiast dusić wszystko w sobie, ładnie sie uśmiechać, udawać, ze jest ok, przyczyniać sie tylko do budowania, a nie do gorszenia i zamiast wyrazić swoje zdanie to pokornie czekać na Jehowe.
Każdy czuje wg siebie, ale ja sie cieszę, ze forum to czy jakiekolwiek inne pokazuje, ze ludzie maja swoje emocje, a dyskusja nie jest sztucznie zarządzana, wygładzana, polerowana i robiona równiutko pod sznureczek. To juz przerabiałem w WTS i w myśl zasady, ze konfliktem trzeba zarządzać, a nie sztucznie go unikać, wolę gdy cos powie mi co do mnie ma niz ja sie sztucznie uśmiecha, a za moimi plecami ostrzy na mnie nóż, zeby mi go wbić w odpowiedniej chwili.
EDIT: Jeszcze taka refleksja: W swoim zyciu przeczytałem setki czasopism, kilkadziesiąt książek i innych periodyków spod znaku wieżyczki i po latach pamietam z tego naprawdę niewiele - po prostu papka bez smaku. Dyskusje przyprawione chilli i innym ostrymi przyprawami bez cenzury sprawiły, ze do dzisiaj pamietam dyskusje, argumenty i mądre słowa prowadzone przez dziewczynę pozdrawiający cieplutko, mężczyznę w kapeluszu z siwa brodą z kijem w ręce, buddystę o nicku misia, historie przechodzenia z jednej na drugą strony mocy niczym z gwiezdnych potyczek czy ping pong słowny gdzie daniem głównym był pomidor dla Obserwatora, itp. Itd.