Obejrzałem cały filmik, i jedna rzecz mi przyszła do głowy. Niestety sam też tak robiłem... Ale już nie umiem udawać i już nie przytakuje za każdym razem gdy ktoś tego ode mnie chce, po prostu mówię prawdę lub milczę.
Myślę
"P" ...
Że nie byłeś odosobnionym przypadkiem takiego postępowania.
Też często wbrew sobie, będąc jeszcze w jw.org., tak robiłam, jak pokazuje ten film.
Wielokrotnie, a szczególnie przed zainteresowanymi, udawało się, jaka to cudowna, jedyna, boża organizacja.
Nieraz miałam "kaca" moralnego, wracając po takiej służbie do domu.
Sama przed sobą się tłumaczyłam i przekonywałam siebie, że ... "ale tak przecież trzeba, nie mogę mówić źle!"
Nie okłamujmy się, tak było, bo byliśmy wkręceni manipulacjami i robiliśmy to co "generalicja" zza oceanu dyktowała. To udawanie, to jakiś był "chleb powszedni", jakieś aktorstwo z przyklejonym, sztucznym uśmiechem, jak na scenie w teatrze.
Ale na dziś, chyba najważniejsze jest, że potrafimy stanąć po stronie naszych myśli i swojego jestestwa.
Szkoda tylko, że tak duże ofiary trzeba ponosić.
I to jest prawdziwa tragedia w wielu przypadkach. Mnie ciągle coś zgrzytało, ale dopiero jak stanęłam po drugiej stronie kurtyny, zrozumiałam dlaczego?
Wniosek jest jeden:
Nie działać wbrew sobie.
Ale kto to rozumie, będąc tam w środku wts-u?