Jedna osoba w mojej rodzinie chciała popełnić samobójstwo, nie udało się. Nie dawała rady jako Świadek Jehowy, wieczne wyrzuty sumienia. Kiedy popadła w depresję, była chora, nie chodziła na zebrania, starsi prostowali ją jak służbiści, maszyny. Najbliższa rodzina bardzo "duchowa", najpierw pod pozorem miłości donosiła do starszych, a później ta sama rodzina uznała ją za złe towarzystwo i przestała się z nią kontaktować pod wpływem rad i zboru . Targnęła się na swoje życie. Ktoś ją uratował i nie był to Świadek Jehowy. Później ktoś inny JW EX-HEJTER
pomógł jej poznać prawdę o "prawdzie". Pokazał organizacje, że to wytwór ludzki i nie wiele ma wspólnego z Bogiem, o ile coś ma. Pokazał wszystkie brudy, że Bóg od niej nie wymaga takiego poświęcenia, że nie jest zainteresowany jej ofiarą, ofiarą która zniszczyła jej zdrowie psychiczne i doprowadziła do targnięcia się na życie. Uwierzyła. Minęło pół roku, opuściła organizację, dzisiaj jak sama o sobie mówi jest szczęśliwa, ma kochającego partnera przy sobie. Podjęła pracę po kilku letniej przerwie, stanęła na nogi i żyje.
Wts ma w swoich archiwach na pewno też wiele takich przykładów na potwierdzenie tego, że Bóg wyciągnął jakąś osobę z dołka i skierował ją do organizacji, że teraz ta osoba jest szczęśliwa, bo w końcu jest w jedności z "ludem Bożym". Czy w tym wypadku Wtsem posłużył się Chrystus, aby człowiek mógł przeżyć? Możliwe.
Czy z kolei, moją bohaterkę wyciągnął z WTsu ten sam Chrystus? Możliwe.
Czy ma on jakiś cel względem tej osoby? Dopuszczam to jako wierzący.
Czy był to zwykły zbieg okoliczności? Jest taka opcja.
Czy Bóg pomaga każdej osobie? Mam wątpliwości.
Dlaczego pomaga jednym, a drugim nie? Nie wiem. Może Bóg ma inną perspektywę niż my i postrzega to inaczej.
A może jeżeli ktoś umiera uwalnia się od bólu, cierpienia i po chwili spotyka się z Nim by odtąd być szczęśliwym. I to jest dla niego najlepsze rozwiązanie.
A może nie ingeruje w nasze sprawy, bo to przejściowe życie, które nie ma większego znaczenia, a w stosunku do wieczności ma się jak małe ziarenko do piasków Sahary.
Czy WTS i wszyscy starsi to zło wcielone?Patrząc z perspektywy mojej bohaterki i z tego co wiemy o Wts, należałoby chyba zrobić z tego dwa pytania.
Jedni odpowiedzą na dwa twierdząco, inni tylko na jedno, a jeszcze inni, że pobyt w Wts-ie wiele dobrego ich nauczył i wierzą że był on tylko drogą na którą skierował ich Chrystus, aby teraz pomagać innym SJ wyjść z Org. Tak powiedział o sobie np. Mirek z kanału "Jak Berejczycy” którego osobiście bardzo cenię.
A propos mojego filozofowania: Sokrates powiedział, że "dusza powinna być wolna. Nie trzeba też żałować łez i lamentów.”
Tak więc, oprócz kasy, którą dałem do Wts, osobiście nie żałuję niczego, ale zdaję sobie sprawę, że wielu ma inne zdanie, bo zostali naprawdę skrzywdzeni. Co do duszy staram się żeby był wolna, ale wiem, że choć ja wyjdę z WTSu, to WTS ze mnie nigdy.