Pozwolę sobie wtrącić swoje "trzy grosze" do tej dyskusji.
Różne nazwy tworzą ludzie.
Nazwy zmieniają się, ewoluują.
Jeden język wchodzi do użytku, inny wypada, zanika.
O słowa można toczyć spory bez końca, jeśli ktoś chce.
Jeśli chodzi o Chrystusa, to chyba najważniejsze jest, żeby być dobrym człowiekiem.
Bo co z tego, że ktoś siebie zalicza do Chrystian, czy Chrześcijan, jak jest emocjonalnym i fizycznym potworem??
Jezus pokazał, jak być dobrym człowiekiem.
Nasze sumienie, jeśli go nie zagłuszamy, również mówi nam, co jest dobre, a co złe.
Nazwa, może brzmieć bardzo szumnie, ale jeśli za tym nie idzie miłość do ludzi ...
To wszystko inne nie ma znaczenia w myśl ...
hymnu o miłości z 1listu do Koryntian 13:1-8.