Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...  (Przeczytany 12747 razy)

Offline Maro

Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
« Odpowiedź #15 dnia: 16 Luty, 2017, 09:47 »
  Jak u Pawlaków...sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie...w tym przypadku racja.

Bardzo łatwo im przychodzi zrzucanie winy  za swoje niepowodzenia na kogoś. W tym wypadku, winny był język.
Ciekawa jestem co by wymyślili, gdyby znajomość języka ( ich zdaniem) była dostateczna, a oni i tak nie dawaliby sobie rady?

Wiem! Na pewno znaleźliby w Twoim mieszkaniu siedlisko szatana.  ;D Ten gość jest zawsze niezawodny.  ;)




Nie powiedzieli ,ale jestem pewien, ze pomysleli ze Szatan we mnie siedzi  :P


Offline Ewelina

Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
« Odpowiedź #16 dnia: 16 Luty, 2017, 10:05 »
Dziękuję Ci Maro za odpowiedź,  dokładnie w ten sposób planowałam postąpić. Postawię sprawę jasno, jesteśmy koleżankami i tak zostanie i tylko na stopie prywatnej. Jeżeli będą potrafiły oddzielić głoszenie od wizyt koleżeńskich to będzie dobrze i zawsze znajdę czas na rozmowę z nimi. Natomiast jeżeli nie potrafią tego oddzielić to rozumiem że chodzi im o nabijanie godzin w służbie. Napewno skorzystam z rady i będę odpowiadać jak mi radzisz :-),  bo w sprawy doktrynalne nie będę się zagłębiać, po co mam denerwować się na pusto. Grzecznie i z uśmiechem odpowiem nie jestem zainteresowana tym tematem.  Ciekawi mnie tylko reakcja moich koleżanek bo jeżeli nie będą mnie odwiedzały to oznacza, że były interesowne. Rozpaczać nie będę, mam wiele innych bliższych koleżanek i wogóle fajną rodzinę . Literatury może i nie oddam w końcu dawałam datki na co grubsze książki. A o tym czy czytają to forum wolę nie pytać, jeszcze zaczną i domyślą się, że to ja piszę :-)  Dziękuję jeszcze raz za Twoje bezcenne rady, napewno z nich skorzystam :-)


Offline Trinity

Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
« Odpowiedź #17 dnia: 16 Luty, 2017, 11:10 »
Maro bardzo dobra sugestia! ja ze swej strony dodałabym jeszcze jedno: jak dziewczyna głosi i coś mówi pyta to NIC NIE ODPOWIADAĆ. sama wiem po sobie że zawsze był to ciężki ,rozmówca' który NIC nie mówił! tak! można się uśmiechać i wzruszać ramionami i mówić nie wiem , nie zastanawiałam się a słyszałaś że Jolka jest w ciąży? (jak to koleżanki z klasy)
wychowanie to bardzo dobra rzecz szkoda że tak mało sie o nim mówi na zebraniach


Offline Maro

Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
« Odpowiedź #18 dnia: 16 Luty, 2017, 16:11 »
Dziękuję Ci Maro za odpowiedź,  dokładnie w ten sposób planowałam postąpić. Postawię sprawę jasno, jesteśmy koleżankami i tak zostanie i tylko na stopie prywatnej. Jeżeli będą potrafiły oddzielić głoszenie od wizyt koleżeńskich to będzie dobrze i zawsze znajdę czas na rozmowę z nimi. Natomiast jeżeli nie potrafią tego oddzielić to rozumiem że chodzi im o nabijanie godzin w służbie. Napewno skorzystam z rady i będę odpowiadać jak mi radzisz :-),  bo w sprawy doktrynalne nie będę się zagłębiać, po co mam denerwować się na pusto. Grzecznie i z uśmiechem odpowiem nie jestem zainteresowana tym tematem.  Ciekawi mnie tylko reakcja moich koleżanek bo jeżeli nie będą mnie odwiedzały to oznacza, że były interesowne. Rozpaczać nie będę, mam wiele innych bliższych koleżanek i wogóle fajną rodzinę . Literatury może i nie oddam w końcu dawałam datki na co grubsze książki. A o tym czy czytają to forum wolę nie pytać, jeszcze zaczną i domyślą się, że to ja piszę :-)  Dziękuję jeszcze raz za Twoje bezcenne rady, napewno z nich skorzystam :-)




Zgadzam sie ze wszystkim co napisalas I sam jestem ciekawy reakcji Twoich kolezanek.  Jest jak piszesz, okaze sie, co bedzie dalej I wiadomo bedzie czy byly interesowne czy nie.  Bo jesli tak, mysle ,ze maja wiekszy problem... ;)   

Bo tak naprawde, osoby bedace Swiadkami Jehowy sa zamkniete na innych, choc moze sie wydawac niektorym, ze jest inaczej. Otwieraja sie tylko gdy czuja potrzebe rozmowy na tematy swojej religii. Tak naprawde bardzo trudno im nawiazac prawdziwe relacje z innymi ludzmi , przyjaznie czy zwiazki. To sa ludzie zyjacy w strachu. Calkowicie przywlaszcza ich sobie ta organizacja. Jesli chca nawiazac z kom przyjaznie, to albo sa doprowadzani do porzadku przez czlonkow zboru albo przez wewnetrznego straznika uksztaltowanego pod wplywem doktryny tej religii , ze to cos niewlasciwego, zlego. Zlego w tym sensie, ze zadaja sie z tzw. ,,Swiatem" . 

To jedno slowo, potrafi niejedna osobe skutecznie zamknac na innych, bo w tym slowie dla SJ kryje sie cale zlo. Zla religia, zli ludzie, zle rzady, a nawet I dobrzy ludzie itd. sugerujac , ze cicho i bezpiecznie jest tylko jesli zadaja sie czlonkami swojej wspolnoty, ale paradoksalnie  to jest bardziej niebezpieczne.   Celem tego zabiegu, nie jest jej dobro lecz wyizolowanie jednostki, by miec nad nia  kontrole, by zabic w zarodku krytyczne i otwarte myslenie. Bo jesli osoba przyjazni sie z koms spoza zboru, wedlug tej religii,moze byc zagrozona jej prawdziwa wiara.

Ale prawda jest bardziej okrotna, to bezduszny zarzad dba o swoj biznes, bo potrzebuje wiecej i wiecej czlonkow , za tym idzie kasa i wladza.   Dlatego mysle,waznym jest, by tym osobom jesli mamy z nimi kontakt, dac odczuc, kto jest ich prawdziwym przyjacielem, i tym mozemy im wiecej pomoc niz slowami. Nie chodzi o to bysmy szczerzyli jak oni zeby albo atakowali miloscia. Chodzi o to by widziec w nich ludzi i ich prawdziwe potrzeby i ich szanowac. Jesli przyjmujemy taka postwawe to dlatego, ze wiemy, ze szczerze wierza w to co mowia i wiemy tez ze sa zmanipulowani. To sa ludzie czesto w gruncie rzeczy nieszczesliwi, bo nie sa wolni. My natomiast mozemy robic co czujemy ze jest sluszne i wlasciwe i to jest piekne.  Wiele osob wiem, ze sie ze mna nie zgodzi i z checia by mi podbilo oko za to co pisze, bo gdzies z tylu glowy slysze takie glosy,,do gazu z nimi!".  I oczywiscie rozumiem i te emocje i powod tego, ale wiem, ze nie tedy droga


Offline Maro

Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
« Odpowiedź #19 dnia: 17 Luty, 2017, 11:02 »
Teraz o tym jak zostalem Wykluczony przez osoby opuszczajace Organizacje Swiadkow Jehowy.


Bywa i tak,ze osoby opuszczajace organizacje SJ izoluja sie od bylych znajomych i przyjaciol gdyz sam tego doswiadczylem, pewnie nie powinienem pisac o tym na tym forum, ale medal tak czy siak ma dwie strony.


Gdy bylem starszym zboru przyjaznilem sie z jednym ze starszym wiekiem ,,braci" J. To byl czlowiek z mlodzienczym duchem i umial do wielu rzeczy podchodzic z dystansem, dlatego go lubilem, jego zona nie byla SJ. Dzis juz nie zyje. Ale nie o tym chcialem opowiedziec. 

Otoz ten starszy pan mial syna w innym zborze. Syn mial zone i corke. Byli kilka a moze i kilkanascie lat w tej Organizacji, az tu nagle dowiaduje sie, ze na zebraniu po wygloszeniu swojego punktu oglosil, ze z rodzina rezygnuja z bycia SJ.  Jak sie dowiedzialem bylem w  szoku, usiadlem wieczorem do telefonu by zadzwonic i z pierwszej reki dowiedziec sie co i jak i jaki byl powod ich decyzji. Zadzwonilem,a z drugiej strony odebrala telefon jego wowczas 18 letnia corka.

Spytalem sie czy sa rodzice bo chcialbym pogadac. Dowiedzialem sie , ze nie ma ich w domu, ale z drugiej strony uslyszalem : ,,a moze cos przekazac?"  Wiec zaczalem: ,, Jestem starszym zboru w...  dowiedzialem sie, ze.... chcialem z rodzicami porozmawiac, bo przyznam sie czuje  jakbym obuchem w glowe dostal i ze jestem w lekkim szoku. Wiec ciagne dalej, a kiedy w takim razie moge zadzwonic by z nimi porozmawiac? Dostalem informacje zwrotna, ze wtedy i wtedy... juz mialem sie rozlaczyc ale ich nastoletnia corka nie miala takiej checi, gdyz sama zaczela dalsza rozmowe.  Powiedziala, ze rodzice doszli do wniosku, ze im ta religia nie pasuje i ze wiele rzeczy im sie nie zgadza i wspolnie podjeli decyzje o odejsciu.  Powiedzialem, ze zasmucila mnie ta widomosc, ale szanuje ich decyzje, napewno jest to przemyslana decyzja i w ich odczuciu najlepsza na te chwile. Wiec ja od siebie nic wiecej nie moge dodac, ale chetnie bym uslyszal jej tate bo moze zechcialby mi opowiedziec o tym. Spytalem jak ona to wszystko widzi. I wtedy zaczela sie otwierac, powiedziala mi, ze to byla decyzja rodzicow, ze ona tez ja podziela ale nie jest jej latwo, bo cale zycie wychowywana byla w ,,prawdzie" i w zasadzie to byl jej caly swiat. Mowila, ze boi sie troche tego nowego czego doswiadcza, ze bala sie ludzi ze swiata bo tak byla wychowana, ale jak poznaje ich blizej to nie rozumie jak mozna bylo o nich zle mowic, ze to sa normalni i czesto dobrzy i zyczliwi ludzie. Mowila , ze jest w pewnym rozdarciu, bo miala tu przyjaciol, teraz nagle nie sa, dziwne to.  Mowila, ze musi jakby na nowo nauczyc sie zyc, ale pomalu dostrzega , ze staja przed nia nowe nieodkryte lady i jest tego coraz bardziej ciekawa.  Rozmawialismy bardzo dlugo, moze trzy lub cztery godziny. Bardzo sie otworzyla, mogla sie naprawde o wszystkim wygadac. Bylem szczesliwy z tego co sie stalo i ze moglem odpowiedziec na jej potrzeby. A dziwne wtedy dla mnie bylo to, ze odeszla od zboru a rozmawiala ze mna normalnie, bez uprzedzenia jak czlowiek z normalnym czlowiekiem, bez pretensji, wyrzutow, zalu, jak z przyjacielem. Nie naklanialem jej do powrotu , nie ocenialem jej decyzji gdyz czulem, ze nie mam do tego prawa, bo docelowym moim rozmowca mial byc jej tata.  Bylo juz pozno, musialem w pewnym momencie przerwac nasza rozmowe i powiedzialem na odchodne, mam nadzieje ze wrocimy do rozmowy?  Byla bardzo zbudowana i radosna gdyz czula, ze bez wzgledu na jej decyzje moze znalezc u mnie wsparcie i zrozumienie. Czulem sie swietnie , pomyslalem, ze zrobilem przypadkiem kawal dobrej roboty.  Ale jakze sie jednak mylilem.

Nastepnego dnia dnia odebralem telefon, z ktorego wywnioskowalem, ze corka pozytywnie  wypowiadala sie  o naszej rozmowie, ale dla jej ojca R to nie byla dobra wiadomosc. Wyczulem, ze poczol zagrozenie, calkiem niepotrzebnie , no ale uslyszalem agresje i pretensje w glosie ,jakim prawem rozmawiam z jego corka. Odpowiedzialem, ze ona jest wolnym czlowiekiem i jest tez dorosla wiec chyba ma prawo decydowania z kim rozmawia. Zreszta, nie widze powodu bys sie na mnie denerwowal bo o niczym niewlasciwym nie rozmawialismy. Kompletnie mnie  nie sluchal,mial w glowie jakis scenariusz i tego sie kurczowo trzymal. Byl mocno zdenerwowany i nie chcial tez umowic sie na rozmowe. Spotkalem go jeszcze chyba ze dwa razy na miescie i zaproponowalem rozmowe przy kawie, lecz odmowil.  I tym sposobem z niezawinionej mojej przyczyny rodzina ta zgeneralizowala mnie jako czesc organizacji a nie jako czlowieka. Przykro mi bylo i jakos przykro do tej pory.   Dzis wiem, ze ludzie z jednej jak i z drugiej strony czasem pelni zalu czy pretensji potrafia zachowac sie czasem okrutnie i bez sensu.


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2332
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
« Odpowiedź #20 dnia: 17 Luty, 2017, 18:20 »
Bylem pelen nadziei, ze dotrfamy do ostatniego rozdzialu a nie udalo sie przestudiowac nawet dokladnie pierwszego. No nic moze innym razem sie uda :) 

Jak im takie rewelacje dawałes na dzień dobry, to się im nie dziwię.
W moim zborze było kilka osób, któe im więcej miały sprzeciwu od kogoś tym bardziej i chetniej poświęcali czas dla takiego kogoś. Ja cichaczem tak robiłam, bo w zborze namnożyło sie fanatyków i trzeba było uważać. Oj, z nimi zainteresowani mieli ciężka przeprawę :P (w sensie ze z tymi co romzawiali z mającymi swoje zdanie)
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Maro

Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
« Odpowiedź #21 dnia: 17 Luty, 2017, 21:41 »
Jak im takie rewelacje dawałes na dzień dobry, to się im nie dziwię.
W moim zborze było kilka osób, któe im więcej miały sprzeciwu od kogoś tym bardziej i chetniej poświęcali czas dla takiego kogoś. Ja cichaczem tak robiłam, bo w zborze namnożyło sie fanatyków i trzeba było uważać. Oj, z nimi zainteresowani mieli ciężka przeprawę :P (w sensie ze z tymi co romzawiali z mającymi swoje zdanie)





Milo Cie ,,widziec  "  tak na marginesie :)  jak rowniez i to , ze ich rozumiesz ;)   A z tymi rewelacjami to bylo troszke inaczej to oni studiowali ze mna i szlismy zgodnie z programem. Jednego zaluje, ze tu nie spotkalem tak aktywnych jak u Ciebie w bylym zborze ;P     



Offline Maro

Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
« Odpowiedź #22 dnia: 18 Luty, 2017, 12:11 »
Maro bardzo dobra sugestia! ja ze swej strony dodałabym jeszcze jedno: jak dziewczyna głosi i coś mówi pyta to NIC NIE ODPOWIADAĆ. sama wiem po sobie że zawsze był to ciężki ,rozmówca' który NIC nie mówił! tak! można się uśmiechać i wzruszać ramionami i mówić nie wiem , nie zastanawiałam się a słyszałaś że Jolka jest w ciąży? (jak to koleżanki z klasy)
wychowanie to bardzo dobra rzecz szkoda że tak mało sie o nim mówi na zebraniach




Tak, gdy nic nie odpowiadasz, to tez dobra strategia, bo brak reakcji czy odpowiedzi jest tez odpowiedzia. Raz odwiedzily mnie dwie panie bedace SJ. Rozpoczely ze mna rozmowe a ja kompletnie nic nie mowilem tylko sie do nich usmiechalem, a one dalej mowily a ja nic tylko usmiech. Wkoncu jedna z nich nie wytrzymala I mowi do drugiej : ,,Zosiu,idziemy bo ten pan nie jest zainteresowany tylko sie z nas smieje"  Pomijajac  juz to ze przypisla mi jakies dziwne intencje to sobie poszly I nawet nie daly mi nic do poczytania  :-[


Offline Maro

Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
« Odpowiedź #23 dnia: 24 Luty, 2017, 13:09 »
Film nagrany przez Swiadkow Jehowy pieknie pokazuje ich hipokryzje. Opowiada on o osobach , ktore dochodzily do samodzielnych wnioskow, zmienialy przekonania i odchodzily od swoich kosciolow. Przed tymi badz co badz odstepcami Swiadkowie bija hymny pochwalne jako cos wspanialego i pieknego, ze byli wierni sami sobie, ze nie zgadzali sie z tym co wedlug nich nie bylo zgodne z biblia i nauczaniem ich kosciolow.Doslownie chala te osoby za opuszczenie wlasnych kosciolow.  Ale sprobuj zrobic dokladnie to samo i odejdz od wyznania Swiadkow Jehowy po szczerej samodzielnej analizie ich przkonan, tak jak opisane osoby, w kontekscie biblii i wlasnych wnioskow. Jest to obluda w czystym wydaniu i manipulacja faktami. Te holubione i wymienione postacie to: Kupiec Waldo, Jan wiklif, Unrich Cwingli, Marcin Luter, Jan Kalwin, Izaak Newton, John Milton, Joseph Pristley, Henryk Grew, Jorg Stors,   Charles Taze Russsel . Jakie mam wiec wnioski? Swiadkowie Jehowy jako spadkobiercy odstepcy Russela takze sa odstepcami, wiec skoro siebie tez nie krytykuja oznacza to, ze  nie ma nic niewlasciwego byciu odstepca, a wrecz jest to wlasciwe i sluszne bo czlowiek taki lub ludzie zyja w zgodzie z zamym soba!  Wiec dlaczego nie odzywaja sie do wykluczonych?    https://www.youtube.com/watch?v=asaMqbzsrWk     


Offline Lechita

Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
« Odpowiedź #24 dnia: 24 Luty, 2017, 13:52 »
Maro bo oni, czyli ŚJ stosują w tym przypadku "zasadę Kalego"  - zły uczynek to jak Kalemu ukraść krowy, ale dobry uczynek to jak Kali ukradnie krowy komuś innemu ;D
"Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą"  William "Bill" Cooper


Offline Maro

Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
« Odpowiedź #25 dnia: 24 Luty, 2017, 16:16 »
Maro bo oni, czyli ŚJ stosują w tym przypadku "zasadę Kalego"  - zły uczynek to jak Kalemu ukraść krowy, ale dobry uczynek to jak Kali ukradnie krowy komuś innemu ;D




Tak ,jest tak dokladnie jak mowisz. W koncu grabie grabia do siebie a nie od siebie ;)


Offline Tadeusz

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 348
  • Polubień: 2703
  • Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane...
Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
« Odpowiedź #26 dnia: 24 Luty, 2017, 20:21 »
Nie jest przywarą wyłącznie ŚJ krytyczne czy lekceważące odnoszenie się do "odstępców". Podobny mechanizm obserwuję u znajomych - członków kościołów - kiedy jeden z ich członków zostaje "przechrztą". Wtedy padają słowa: "poszedł do sekty", "zaprzaniec", "bezbożnik", itp.
To, co cechuje ŚJ, choć występuje także w innych skrajnych ugrupowaniach, to krańcowy ostracyzm. Niestety ich nastawienie jest zero-jedynkowe: kto nie z nami, ten wróg.
Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane i będzie miał w nadmiarze; ktokolwiek zaś nie ma, temu również to, co ma, zostanie odebrane.


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2332
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
« Odpowiedź #27 dnia: 27 Luty, 2017, 22:59 »
Nie jest przywarą wyłącznie ŚJ krytyczne czy lekceważące odnoszenie się do "odstępców". Podobny mechanizm obserwuję u znajomych - członków kościołów - kiedy jeden z ich członków zostaje "przechrztą". Wtedy padają słowa: "poszedł do sekty", "zaprzaniec", "bezbożnik", itp.
To, co cechuje ŚJ, choć występuje także w innych skrajnych ugrupowaniach, to krańcowy ostracyzm. Niestety ich nastawienie jest zero-jedynkowe: kto nie z nami, ten wróg.

Niestety. bardzo ograniczone myślenie i zaściankowość. Jak to sżło 'moja racja jest najmojsza', niby cytat z komedii a taki życiowy, nie zlicze ile razy to cytowałam.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Maro

Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
« Odpowiedź #28 dnia: 02 Marzec, 2017, 19:18 »
Przedrukowany fragment rozmowy z wykluczonym Swiadkiem Jehowy z ,,na Temat". Nie jest to nowy wywiad, ale jesli ktos nie czytal, na swoj sposob interesujacy.





W jaki sposób został pan świadkiem Jehowy?
Andrzej: Nie miałem żadnego wyboru, to nie mogła być osobista decyzja. Urodziłem się w rodzinie Świadków Jehowy (ŚJ).
A kiedy pan się urodził?
Kilkadziesiąt lat temu. Nie powiem więcej, bo chcę chronić swoją prywatność.

Jak pan wspomina ten czas w swoim życiu?
Od dzieciństwa byłem wychowywany w tym duchu, więc to wszystko mnie fascynowało. Bardzo podobało mi się, że od razu trafiło mi się być na właściwej drodze. Nie musiałem poszukiwać tylko przedstawiono mi to jako najlepszą drogę na życie. To mi się podobało. Widząc radość tych osób, które były już ŚJ, ich pewność tego, do czego zmierzają mi imponowała. Wielu z nich robi to z pełnym oddaniem, szczerze i gorąco w to wierzą.

A kiedy stwierdził pan, że to nie jest najlepsza droga z możliwych?
To był długi proces. Jak ktoś twierdzi, że można wyjść z tego na przestrzeni kilku lat to nie mówi prawdy. Gdyby pan został ŚJ, miałby pan porównanie, czym różni się jedno od drugiego. Ja tego nie miałem więc byłem częścią świata, nie znając alternatywy. Wychodzenie z tego świata i ujrzenia, że to jest nie takie jak być powinno, trwało około dwudziestu lat.

Ale pewnie w czasie tych dwudziestu lat były szczególnie ważne momenty, które postawiły duży znak zapytania i które się skumulowały w postaci opuszczenia tego środowiska przez pana.

Jednym z takich czynników była duża płynność elementów światopoglądu ŚJ. Widziałem, że on ewoluuje, że wciąż się zmienia, z nawrotami. Ale to, że gdyby się zmieniał na plus, to nie byłoby w tym nic złego. Ale bywało z tym różnie. Twierdzili, że Bóg kieruje tą organizacją, więc zacząłem sobie zadawać pytanie, dlaczego Bóg chce, aby ludzie byli zdezorientowani?
A kiedy pan się tak czuł?

Gdy wyznaczyli datę tzw. końca świata na rok 1975. Przeprowadzono potężną kampanię propagandową, która odbiła się bardzo dużym echem. Oni jednak nie nazywali tego końcem świata, bo ten miał dalej istnieć. To miał być koniec ludzi złych, czyli tych, którzy nie są świadkami. Okazało się, że te przepowiednie się oczywiście nie spełniły.

I Świadkowie zaczęli zadawać pytania.

Tak. Zaczęli pytać, czy wieść o końcu świata była podana od Boga, czy może ludzie sobie to wymyślili. Ale jakoś sobie to wtedy wytłumaczyłem. Ale to był moment, nad którym po latach zacząłem się zastanawiać, a takich zdarzeń było więcej. 1975 nie spełnił oczekiwań wiernych, więc następowały kolejne zapowiedzi, które miały utrzymać ich w organizacji. Tym motywem były właśnie kolejne zapowiedzi, że już za chwilę wszystko się skończy i na ziemi zostaną tylko Świadkowie Jehowy.

Nazwałby pan to działanie manipulacją?

To nigdy nie było tak nazywane, nawet z zewnątrz. Ja bym powiedział, że to pozwalało podtrzymać aktywność świadków w głoszeniu słowa. Jak zbliża się zagrożenie, to z miłości do innych trzeba powiadamiać o zbliżającym się armagedonie. Ja nie chcę przedstawiać ich jako złych ludzi. Pojedynczego ŚJ można zrozumieć. Jak mówi im się o zagrożeniu, to mają satysfakcję, bo wyciągają rękę do tych, którzy mają zginąć.

Ja też tak to rozumiem, że poszczególni członkowie ŚJ są dobrzy. Pytanie tylko o to, jaki wpływ na ich życie ma organizacja.

Na moje życie miała duży wpływ i dlatego zacząłem zadawać pytania o 1975 rok oraz o inne absurdy, których było zdecydowanie więcej. Wtedy potraktowano mnie jak odstępcę i że trzeba mnie wywalić z tej organizacji. Konsekwencja była tak, że nikt nie mógł ze mną rozmawiać, powiedzieć mi dzień dobry itd. Wszystko, co budowałem przez całe życie, legło w gruzach wraz z decyzją Komitetu Sądowniczego. Ten ostracyzm i izolowanie się od ludzi, którzy byli ŚJ i nie traktowanie ich jak ludzi, jest tragedią.



Jak pan sobie z tym poradził?

Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie. Paradoksalnie, po latach pomogło mi to, że potraktowano mnie jak rzecz. Wykluczonemu wolno chodzić na spotkania do zboru, ale odbywa się to w chłodnej, a wręcz wrogiej atmosferze. Nikt się nie odezwie, nikt się nie uśmiechnie. Wszyscy traktują cię jak powietrze.
Ja w tej chwili nie mam z nimi żadnego kontaktu, ale studiuję wciąż ich literaturę, aby wiedzieć co aktualnie piszą. Chcę być na bieżąco. Ale stosunek do wykluczonych jest nieludzki. Powinno być tak, że jak ktoś nie chce rozmawiać o kwestiach religijnych, to ma się do tego prawo. Taki człowiek powinien mieć kontakt ze społecznością w czysto ludzkich sprawach.

Jakie metody stosuje się, aby zatrzymać wśród ŚJ?

Generalnie nie ma czegoś takiego, jak próby zatrzymania niedopuszczalnymi metodami. Raczej używa się metody, że jak będziesz tak robił i źle mówił o organizacji, to zostaniesz wykluczony. Ja zostałem wykluczony zaocznie, bo powiedziałem, że już nie chcę się dłużej z nimi spotykać. Oznajmiłem, że nie ma o czym rozmawiać.

Za co pana wykluczono?

Oznajmiłem, że będę utrzymywał kontakt z wykluczonymi. Im się to nie spodobało. Nie jestem Świadkiem od kilku lat.


A czy nie przeszkadzała panu sprawa, która była przyczynkiem do naszej rozmowy, czyli brak zgody ŚJ na transfuzję krwi?

Tej sprawy nikt nie przedstawia obiektywnie. Ani Świadkowie Jehowy, ani środki masowego przekazu. Nie jest tak, że transfuzja jest cudownym sposobem na rozwiązaniem wszystkich problemów. Ale nie jest też tak, że Biblia zabrania transfuzji. Powinno być tak, że każdy sam decyduje i w razie czego sam będzie odpowiadał przed Bogiem, a tego nie ma. Nie jest też tak, że jak ktoś przyjmie krew to na pewno przeżyje, a jak nie przyjmie to umrze. Jeśli ktoś nie chce przyjąć krwi, to trzeba to uszanować, nawet jeśli jest to wbrew woli lekarza. Każdy ma prawo decydować, co dzieje się z jego ciałem, choć jest to bardzo dyskusyjna sprawa.


Spotkałem się również z opinią, że organizacja Świadków Jehowy to jeden wielki biznes. Coś w tym jest, czy to przesadzona opinia krytyków ŚJ?

Mam nagranie wizyty Nadzorcy Strefy, czyli osoby z ramienia ŚJ, która nadzoruje ich działalność w kilku krajach. Swego czasu taki nadzorca powiedział polskim Świadkom, że należy sprzedać istniejące Sale Królestwa, czyli miejsca, w których się zbierają i wybudować nowe. Ale pojawia się problem. Istnieje pewien fundusz na budowę sal królestwa. A ten fundusz jest tworzony z dobrowolnych datków poszczególnych wiernych. Z tego funduszu, na który składają się poszczególni wierni są udzielane pożyczki na budowę Sal Królestwa. Później zaś Zbór ma spłacić tę pożyczkę.
Na nagraniu, które posiadam, Nadzorca Strefy mówi, że członkowie ŚJ za wolno spłacają swój dług i że zadłużenie wynosi 50 milionów i że trzeba przyspieszyć. Co ciekawe, wybudowane Sale Królestwa nie są własnością lokalnych społeczności, które oddają za nie pieniądze, tylko własnością centrali w Nowym Jorku. Jest to biznes, czy nie?

Wydaje się, że jest. Aby uzbierać na to pieniądze sprzedaje się te słynne i znane wszystkim publikacje?

Nie, to jest drobiazg. Nie koncentrowałbym się na sprzedaży książeczek, bo nie w tym rzecz. Nie sprzedają. Zdarza się, że niektórzy pobierają od chętnych datki mówiąc, że to kosztuje. Ale jak zainwestuje się nie tylko w Sale Królestwa, ale i obiekty dużo większe, jak np. przy ulicy Szwedzkiej w Warszawie, a później w Ursusie. To bardzo duża sala zgromadzeń dla kilkuset osób. Te obiekty często są budowane przez ochotników, wolontariuszy, co jest elementem tej religii. Nie ma żadnych inwestycji ze strony inwestora. A jak się go później sprzeda, to jest to biznes.

To brzmi tak, jakby wśród społeczności ŚJ istniała "grupa trzymająca władzę", która czerpie korzyści kosztem wiernych.

No i właśnie to jest pytanie, na które poszczególny Świadek Jehowy w ogóle nie odpowiada i się nawet nie zastanawia, bo przecież trzeba wspierać "Dzieło Boże". Myślę, że jest taka grupa, ale to już jest temat na inną okazję... Poszczególny ŚJ i tak nie wie, czemu to wszystko służy i o co w tym wszystkim chodzi. Czy to rzeczywiście chodzi o "Dzieło Boże", czy po prostu sposób na życie pewnej grupy ludzi, którzy do tego dorobili ideologię.

A czy pan zna odpowiedź na to pytanie?

Mam przesłanki które skłaniają mnie do pewnych refleksji na ten temat. Wiele wskazuje na to, że istnieje taka grupa. W pewnym momencie przyszło mi do głowy, że ludzie, którzy "trzymają władzę" wśród ŚJ, mogą nawet nie wierzyć w Boga. Jest naprawdę wiele bólu, rozczarowań, przypadków ciężkiej depresji i chorób psychicznych, jednostek, które bardzo cierpiały przez tę władzę.

Czy wyobraża pan sobie, jak do jakich dramatów doprowadziło choćby ogłoszenie końca świata w 1975 roku? Rodzinnych i osobistych? Ludzie nie widzieli sensu w dalszym życiu i przestali cokolwiek robić. Domy się waliły na głowę, bo po co remontować? Później się okazało, że życie toczy się dalej, trzeba z czegoś żyć i je układać, a do tego jakoś zarabiać. A tu się tego nie zrobiło, bo nie trzeba było się uczyć, bo po co, skoro za chwilę będzie koniec? Sam jestem tego ofiarą, bo mogłem więcej w życiu zrobić, a nie zrobiłem.

To religia czy sekta?

Wolałbym pozostawić to pytanie bez odpowiedzi. Niech każdy odpowie sobie sam. Dla mnie to mieszanka wszystkiego razem. Z szacunku dla oddanych ludzi, którzy twierdzą, że uczestniczą w "Dziele Bożym", unikam słowa sekta, bo to ich boli. A żeby im pomóc, wolę im współczuć i starać się zrozumieć że chcą dobrze, ale ktoś to wykorzystuje...


Offline Maro

Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
« Odpowiedź #29 dnia: 03 Marzec, 2017, 15:15 »
Co naprawde mysle o religii i na czym jej zalezy?  Nie bede owijal w bawelne.  Ano na tym ze liderzy mowia nam bysmy przestrzagali przykazan Bozych.To takie szlachetne :)  Niby ok, ale nie chodzi o  podporzadkowanie Bogu ale liderom kierujacym dana instytucja. Bog jest tylko do tego wytrychem.  Jak to biznes musza byc kupujacy i sprzedajacy oraz produk. Produktem jest swietlana nadzieja by pozbyc sie lekow przed smiercia, ale aby nabralo to realnych ksztaltow musi byc Bog inaczej sie po prostu nie da. Nastepnie opracowuje sie wlasny plan marketingowy sprzedazy nadziei, paradoksalnie podsycajac leki i poczucie winy. Nie wazne ze ta nadzieja to wymyslona teoria ale jak ktos chce cos bardzo kupic to kupi.   Ludzie oczywiscie mysla,ze czynia to dla Boga.    Latwo manipulowac ludzmi , wystarczy wykorzystywac ich wiare w Boga i tylko odpowiednio to ukierunkowac.  Oczywiscie zabawa polega na tym, ze jesli chcesz otrzymac ta swoja egoistyczna urojona nagrode  nie ma nic za free. Musisz, sluchac sie lidreow, przejsc rytualy,sluchac wskazowek i wytycznych byc im wierny, dawac kase, nic w zasadzie wiecej od ciebie sie nie wymaga.  Aby utrzymac ten stan urojenia i aby czlowiek przypadkiem sie nie obudzil dostarcza sie regularnie tzw. pokarmu do prania mozgu, by utrzymac bierzacy stan rzeczy lub poglebic go.  Bedziesz slyszal powtarzajace sie zwroty ze cos jest niezbedne, ze cos jest konieczne, ze cos musisz, ze cos powienienes, itd. Szkoda byloby stracic naiwnych poddanych wiec kontrolerzy w grupach pilnuja by naiwni jak najczesciej byli nacpani. Gdy wylaczy sie krytyczne myslenie mozna mozg urabiac w dowolny sposob.  Malo tego, bedziesz nawet przekonany, ze krytyczne myslenie jest grzechem.  Czyli jesli chcesz osiagnac to urojenie ktore ci proponujemy, musisz robic to co ci kazemy,musisz przestrzgac tego co ci kazemy musisz myslac tak jak ci kazemy.  No bo nie robisz tego wszystkiego nam  ale Bogu. Takie przekonanie jest niezbedne by przejac kontrole nad czlowiekiem, on ma gleboko wierzyc , ze robi to dla Boga, im glebiej wierzy tym lepiej, bo inaczej liderzy straca wladze i darczynce kasy. Zycie jest okrutne.