Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => BYŁEM ŚWIADKIEM... nasze historie => Wątek zaczęty przez: Maro w 14 Luty, 2017, 14:44

Tytuł: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 14 Luty, 2017, 14:44
Jak pozbylem sie Swiadkow Jehowy.
Jako ze jestem na emigracji postanowilem doskonalic jezyk angielski chodzac na zebrania Swiadkow Jehowy. Wspomniec musze, ze jestem bylym Swiadkiem Jehowy ale do tego sie im nie przyznalem oczywiscie z wiadomych wzgledow. Gdy sie pojawilem na Sali Krolestwa po raz pierwszy zostalo to zauwazone i spotkalem sie z zainteresowaniem i zyczliwoscia. Zapytano sie mnie czy juz mialem kontakt ze SJ, wiec odpowiedzialem, ze tak ale okazjonalnie lecz na ich zebraniu jestem pierwszy raz, i ze glownym powodem mojej obecnosci jest chec sluchania jezyka angielskiego i rozumienia go lepiej, co zreszta jest prawda.   Pod koniec zebrania, podszedl do mnie jeden z mezczyzn i zaproponowal studiom literatury, a konkretnie ksiazki pt. What Can the Bible Teach Us?    Powiedzialem, ze znam bible gdyz wiele razy ja czytalem ale chetnie zapoznam sie z ich wierzeniami.  Umowilem sie z mezczyzna , ze odwiedzi mnie w domu i sobie porozmawuiamy.  Super, nie musze wychodzic z domu a konwersacje po angielsku bede mial calkiem za darmo.   Gdy mnie odwiedzil okazalo sie ze zabral ze soba innego mezczyzne. Weszli do mojego mieszkania, usiedlismy wokol stolu i rozpoczelismy dyskusje.  Zaczelismy ,,studium" pierwszego rozdzialu,, Kim jest Bog?"  nie skonczylismy rozdzialu bo rozpoczela sie borzlwa dyskusja na temat czy za czlowieka Neandertalczyka Jezus takze oddal zycie, bo przeciez byl to inny gatunek czlowieka, oraz dlaczego biblia o nich nie wspomina? Nie wywodzi sie Neandertalczyk od Adama i Ewy gdyz mamy tylko okolo 2 do 4% genow w sobie z neandretalczyka, a to my przeciez pochodzimy od Adama i Ewy. Zapytalem takze czy to jest grzech ze sie z nimi skrzyzowalismy? Byl to dla nich niezreczny temat.   Ale bardziej niezreczny mial byc kolejnym razem.

 Po ich wizycie wyslalem do tego goscia  sms-a z informacja , ze zachowal sie nieladnie i strzelil gafe, bo nie zapowiedzial sie wczesniej ze przyjdzie z osoba towarzyszaca, a to ja jestem gospodarzem a nie on i nie zapraszalem kolejnej osoby. Przeprosil i powiedzial, ze maja zwyczaj chodzic w dwojke. Ja mu odpisalem ze nie znam jego zwyczajaow ale znam zasady dobrego wychowania i to ja decyduje kogo zapraszam a kogo nie, wiec on nie moze tego czynic za mnie. Spytal sie czy w takim razie moze przyjas nastepnym razem ze swoja zona. Zgodzilem sie.
Na kolejnym studium maglowalismy dalej rozdzial pierwszy wspomnianej ksiazki i dotrlismy do czesci ,,Bog chce abys Go poznal"  Przeczytal mi Psalm z tej ksiazki 83:18 ze Bog ma na imie Jehowa. Zapytal mnie czy o tym wiedzialem.  Powiedzialem mu ,ze nic o tym nie wiem, ale za to wiem jakie stanowisko w tej sprawie mial Jezus. Poprosilem by przeczytali ze swojej biblii modlitwe wzorcowa z Mat.6:9  w ich biblii jest napisane ,,You must pray, then, this way: Our Father in the heavens let your name be sanctified."  Jak przeczytala to zona tego pana ,spojrzalana mnie wyczekujaco jakby pytajac no i co?    Wiec poprosilem by przeczytala jeszcze raz. Przeczytala i dodala , no wlasnie jest napisane ze mamy czcic imie boze.  Wiec ja na to: ,,a jakiego imienia Jezus uzyl tutaj?, czy powiedzial Jehowo Ojcze w niebie, czy cos innego?" Przeciez wyraznie powiedzial tylko Nasz Ojcze w niebie! tylko tyle i az tyle.   Twarz tej kobiety zaczerwienila sie i nie wiedziala co powiedziec.  Zapytalem sie , to dlaczego nie nasladuja Jezusa tylko wytyczne swojej religii?  A oni no jak to? Jezus uzywal imienia bozego i wielokrotnie mowil by je uswicac, czcic itd. Wiec ja na to , owszem czesto mowil by swiecic imie Boze ale dlaczego nigdy o nim nie wspomnial?  Obiecali sie przygotowac na kolejne studium i ze sobie porozmawiamy. Ok, zgodzilem sie.   

Zanim doszlo do kolejnego naszego studium, przyslal mi sms-a z linkiem do strony JW.ORG w kwestii imienia Bozego, ktory zalaczam:  http://wol.jw.org/en/wol/d/r1/lp-e/2010484    Po przeczytaniu go postanowilem, ze zanim przejdziemy do rozdzialu z ksiazki odniose sie do tego co mi przyslal. Jak zaczalem tylko czytac ogarnal mnie pusty smiech jak oni piora mozgi naiwnym ludziom. By nie byc goloslownym wkleje doslownie co tam przeczytalem w zalaczanym linku: .” The god of this present ungodly world is Satan the Devil. He wants to keep you in darkness so that your heart will not be illuminated with “the glorious knowledge of God.” Satan does not want you to know Jehovah by name. How, though, does Satan blind people’s minds?—2 Corinthians 4:4-6."   Jest tam napisane jak byk, ze Szatan nie chce bys poznal imie Jehowa!  I jest zacytowany 2 Koryntian 4:4-6 .   Moj rozmowca przyslal mi sms-a, ze zona akurat zle sie poczula i czy moze przyjsc z tesciem. Zgodzilem sie. Przyszlo dwoch postawnych gosci z wojowniczym nastawieniem. Ja mowie,ze przeczytalem to co mi przeslal i mozemy o tym porozmawiac. Lecz akurat ten werset nic nie mowi o imieniu Bozym zaprotestowalem, dlaczego cytujecie ten werset?  Te wersety mowia calkiem o kims innym! o Jezusie!  Werset czwarty mowi ze bog tego swiata zaslepil umysly niewierzacych... i spytalem nie konczac. ,, Kogo mial na mysli Apostol Pawel gdy uzyl slowa niewierzacy?  moze mial na mysli ateistow? Nie!  w tamtych czasach zydzi i niezydzi wierzyli w Boga wiec zapewne nie chodzilo o Jehowe ale o Jezusa o czym swiadczy dalszy fragment tego wersetu oraz pozostale zacytowane!   W tym momencie zrobila sie nerwowa atmosfera. Centralna postacia dla chrzescijan w Nowym Testamecie jest Jezus a nie jakis nieznany Jehowa  dodalem. Jezus nigdy nie uzyl w odroznieniu od was tego imienia , nie uczyl tego swoich uczniow a uczniowie swoich uczniow itd. Nigdzie w biblii nie znajdziesz przykladu aby Jezus osobiscie uzyl imienia Jehowa ani zaden z Apostolow wiec dlaczego ja mam to robic? Tylko dlatego ze mi jakas religia to nakazuje?  Zdenerowal sie jeden znich i powiedzial zaraz Ci pokaze ze to co mowisz nie jest prawda, otworzyl biblie i po chwili ja zamknal. Po namysle przyznali, ze nie ma takiego miejsca w Nowym testamencie , ale Jezus cytowal Stary Testament a tam jest imie Boze ponad 6000 razy, wiec napewno wypowiadl publicznie to imie.  Wiec ja na to, hola, hola. Sami cytujecie w powyzszym linku slowa: ,,For example, in ancient times some Jews chose to ignore the inspired Scriptures in favor of tradition that called for avoiding the use of God’s name."  gdzie wyraznie piszecie , ze zydzi unikali wypowiadania tego imienia.  Nie dosc tego, Jezus nie cytowal waszej biblii w przekladzie Nowego Swiata ale grecka Septuaginte, bo tylko taka istniala w tamtym czasie a w niej nie wystepuje imie Boze. Wytepuje tetragram, ale on nic poz tym wiecej nie znaczyl, jak tylko to ze w tym miejscu mozesz uzyc slowa Pan, Ojciec lub podobne majac na mysli Boga. Wiec jesli Jezus czy Apostolowie nawet cytowali te biblie wiec cytowali co tam bylo napisane a nic wiecej. Zatem nie uzywal imienia Jehowa, ktore w sumie jest wspolczesnym wynalzakiem.  Nie znajdujemy tego imienia w zadnych Nowo Testamentowych manuskryptach czy to uznawanych za natchnione czy nie. W kolejnej biblii Wulgacie , ktora powstala okolo 400 roku naszej ery jest ta sama sytuacja co w Septuagincie. Dopiero bardziej wspolczesnie mniej wiecej w latach 700 do okolo 1000 roku naszej ery Masoreci uzyli po raz pierwszy imie Jahwe, lub Jehowa, w sumie nie wiedzac jak naprawde przetlumaczyc poprawnie tetragram. Na tych ich opracowaniach pierwszej biblii w jezyku hebrajskim oparte zostaly kolejne tlumaczenia biblii chrzescijanskich. A poza tym mowie im, imie to bylo znane w Kanaanie  JHWH byl to Bog kananajski maz Aszery.  Czy w Egipcie Jah bog ksiezyca.  Pokazalem im strony z ktorych zasiegnalem informcji i pokazlem je. Wtedy jeden z gosci zapytal mnie a skad wiem, ze to wiarogodne zrodlo informacji?  Odpowiedzialem mu pytaniem, a skad wiesz, ze JW.ORG jest wiarogodnym zrodlem informacji?  Co wynika z naszej rozmowy?   Nie dobrnelismy do konca w drazeniu tematu, gdyz uznali, ze bardzo sie spiesza bo maja jeszcze jakies spotkanie. Umowilismy sie wstepnie na kolejne spotkanie ,pozegnalismy sie i wyraznie widzialem ze byli smutni i zbici jak psy. 

Po tygodniu , dostalem kolejnego sms-a czy pasuje mi dzien i godzina spotkania.  Gdy otworzylem drzwi byl jednoosobowo, to dalo mi do zrozumienia ze cos jest nie tak.  Przywitalismy sie , wymienilismy kilkoma uwagami jak nam minal tydzien, po czym moj rozmowca powiedzial, ze doszedl do wniosku, ze moja znajomosc jezyka angielskiego jest na takim poziomie , ze moge nie zrozumiec i nie poczuc do konca  tak waznych kwestii biblijnych jakie chce mi przekazac, ze poznanie biblli najlepiej poznawac w swoim jezyku itd. Ja powiedzialem, ze ja znam biblie i jezyk tu nic nie ma do rzeczy, ja tylko chce lepiej poznac jego religie i porownac z biblia. Smiac mie sie chcialo, mogl wprost powiedziec o co chodzi a nie takie gierki.  Tak czy siak, zrezygnowali ze studium!!! Wyobrazacie sobie ? to nie zainteresowany rezygnuje ale Swiadkowie Jehowy!!!  Powiedzial na koniec, ze na Sale Krolestwa moge przychodzc bo to publiczne miejsce, ale bariera jezykowa mu nie pozwla wszystkiego mi wyjasnic jak nalezy.Jaki biedny,ktos by pomyslal, szkoda,ze na poczatku tego nie zauwazyl... chyba musze zmienc sobie religie ;)   

Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: M w 14 Luty, 2017, 14:59
Po ich wizycie wyslalem do tego goscia  sms-a z informacja , ze zachowal sie nieladnie i strzelil gafe, bo nie zapowiedzial sie wczesniej ze przyjdzie z osoba towarzyszaca, a to ja jestem gospodarzem a nie on i nie zapraszalem kolejnej osoby. Przeprosil i powiedzial, ze maja zwyczaj chodzic w dwojke. Ja mu odpisalem ze nie znam jego zwyczajaow ale znam zasady dobrego wychowania i to ja decyduje kogo zapraszam a kogo nie, wiec on nie moze tego czynic za mnie

Łał, nigdy w życiu nie pomyślałem o tym, ale jak to przeczytałem to ma to sens. ŚJ zakładają z góry że ich zwyczaje powinny być przez ludzi rozumiane i dziwią się gdy tak nie jest. Szacunek za próby nauczenia świadka dobrego wychowania :)
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: KaiserSoze w 14 Luty, 2017, 15:03
Tak czy siak, zrezygnowali ze studium!!! Wyobrazacie sobie ? to nie zainteresowany rezygnuje ale Swiadkowie Jehowy!!! 

Jesteś niewygodnym elementem, dlatego z ciebie zrezygnowano. Choć... tak czy inaczej zrobiono to dość szybko. Zazwyczaj SJoty starają się poświęcić nieco więcej czasu, zanim dojdą do wniosku, że ktoś "nie rokuje".
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Julita w 14 Luty, 2017, 16:07
Maro, ha,ha,ha,ha,ha spadłam z krzesła, ha,ha,ha,ha pozbierałam się z podłogi, ha,ha,ha,ha, ja Ci mówię, gdyby była tu Hall of Fame , to siedzisz w loży w części "omijać, bo zaraża". Zaraża nieskończonym optymizmem i radosną twórczością antyświadkowską  ;D
Ty niedobry Ty, a chciały sobie głosiciele niebożątka godzinek natrzaskać, cieszyły się pewnie, że im się taki przypadek wątpiący trafił, a Ty ich tak z lewej flanki pobiłeś własną bronią. I to jeszcze pod pozorem nauki języka  :P
Oj zasłużyłeś na nagrodę  ;D
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: HARNAŚ w 14 Luty, 2017, 16:18
Świadkowie czują się mocni gdy ktoś im przytakuje albo otwiera buźkę ze zdziwienia. Wtedy mogą brylować i pokazywać jak to oni dobrze znają biblię. Ale gdyś ktoś zada kilka kłopotliwych pytań, a przy tym odniesie się do biblii to tracą rezon.
Kiedyś jedna siostra podeszła do koordynatora i powiedziała , że ma trudnego rozmówcę na terenie . Starszy udał się na odwiedziny i poległ w rozmowie bo gość bardzo dobrze znał historię. Gdy siostra spytała z kim mogłaby wobec tego jeszcze raz tam pójść bo człowiek widać inteligentny i obryty to odparł; szkoda siostro czasu to na pewno jakiś odstępca nie będziemy go już więcej odwiedzać. :'(
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Martin w 14 Luty, 2017, 16:37
Świadkowie czują się mocni gdy ktoś im przytakuje albo otwiera buźkę ze zdziwienia. Wtedy mogą brylować i pokazywać jak to oni dobrze znają biblię. Ale gdyś ktoś zada kilka kłopotliwych pytań, a przy tym odniesie się do biblii to tracą rezon.
Kiedyś jedna siostra podeszła do koordynatora i powiedziała , że ma trudnego rozmówcę na terenie . Starszy udał się na odwiedziny i poległ w rozmowie bo gość bardzo dobrze znał historię. Gdy siostra spytała z kim mogłaby wobec tego jeszcze raz tam pójść bo człowiek widać inteligentny i obryty to odparł; szkoda siostro czasu to na pewno jakiś odstępca nie będziemy go już więcej odwiedzać. :'(
Świadkowska definicja odstępcy - każdy, kto się z nimi nie zgadza i, o zgrozo, umie obronić swoje stanowisko.  :)
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 14 Luty, 2017, 23:43
Dziekuje za opinie, mam nadzieje, ze mi wybaczycie ale odpowiem hurtem.   Zasady dobrego zachowania mysle,  sa wazne bo tym budujemy mila atmosfere rozmowy i szacunek dla rozmowcy. W pierwszym przypadku ludzi gubi skupianie sie na jakis zasadach a nie na ludziach. A chodzi o to by kazdy czul sie dobrze. Gdy skupiamy sie na ludziach zauwazamy, ze to gospodarz pierwszy podaje reke, a nie gosc. To gospodarz wskazuje miejsce gdzie goscie maja usiasc i to gospodarz proponuje cos ew do picia itd. Takim zachowaniem gospodarz szanuje siebie samego ,ale i gosc czuje sie wazny, bo czuje na sobie zainteresowanie gospodarza i jego goscinnosc. Jesli ktos zachowa sie jak przyslowiowy burak, mysle , ze nalezy to uswiadomic czlowiekowi, a co z tym zrobi to juz jego sprawa. Bo jesli gosc zaczyna rzadzic i wprowadza do domu niezaproszonych gosci,lub inne hece a my nie raagujemy dajemy tym sygnal, ze zgadzamy sie na nieszanowanie naszej osoby,a co za tym idzie nie bedzie tez sluchal czy szanowal naszych wypowiedzi.


Tak, to prawda, ze zrezygnowano ze studium ze mna gdyz bylem ,,nie rokujacym",ale jest tez jeszcze cos, to jest ten strach jaki zauwazylem u nich po wizytach, zadzialal tu instynkt zamozachowawczy. Oni musieli jakos poradzic sobie wewnetrznie z tym co slyszeli. To nie byla potyczka slowna. Rozmaiwlem z nimi z pelnym szcunkiem i zrozumieniem, przedstawialem tylko swoj punkt widzenia, a oni musieli sie z tym zmierzyc dlatego mysle,ze tym wieksza byla sila razenia. Nie wiadomo, czy zasiane ziarno kiedys nie wykielkuje, bo to bedzie juz w ich umyslach jakos sobie zylo lub umrze smiercia naturalna.


To ze spadlas z krzesla to nic, najwazniejsze, ze sie pozbieralas ;)  Wiesz, ja niebozatkom godzinek nie zaluje, moge im dac ile chca, bronic sie nie bede. Bylem pelen nadziei, ze dotrfamy do ostatniego rozdzialu a nie udalo sie przestudiowac nawet dokladnie pierwszego. No nic moze innym razem sie uda :) 


Tak, niektorzy Swiadkowie czuja sie mocni, bo mocno wierza w slusznosc swoich przekonan. I jakos mnie to nie dziwi. Ludziom z takim nastawiniem trudno pomoc bo nie daja sobie prawa ze moga sie mylic,a to jest zagrozeniem dla ich malego ego.  Takie osoby sa malo elastyczne i pewnie najlepiej zostawic ich w spokoju, bo w przeciwnym razie zacietrzewia sie bardziej i ugruntuja sie w swoich przekonaniach. Jesli chcemy takie osoby przekonywac, mysle, ze to blad bo dajemy do zrozumienia, ze mamy w tym wlasny interes jak i oni. Wiec, ja bym zostawil i niech ich to intryguje i glowia o co chodzi ;)  A moze ja nie bylem trudnym rozmowca tylko Diabel przeze mnie przemawia?
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Ewelina w 15 Luty, 2017, 11:56
Szkoda, że ja nie potrafię tak rozmawiać ze świadkami. Studiowałam z nimi ponad trzy lata, a gdy zaczęły się naciski na chrzest i zmianę pracy nie wytrzymałam i podziękowałam za studium. Odpuścili ale tylko na jakiś czas bo znów zaczynają mnie odwiedzać, a ja staram się nie rozmawiać na ich tematy ponieważ dla mnie ten etap zakończył się. Przychodzą do mnie do pracy więc nie mogę ich poprostu nie wpuścić. Na dodatek są to moje koleżanki, z którymi kiedyś uczyłam się w liceum. Są też moimi klientkami więc tym trudniej jest mi powiedzieć im twardo że to koniec studium. Zapowiedziały się na poniedziałek i nie wiem co jeszcze mogę im powiedzieć. Napisałam smsem stanowcze nie , ale minąło jakieś trzy miesiące i jakby zapomniały o mojej odmowie. W poniedziałek chyba poprostu spakuję całą nagromadzoną literaturę i oddam z informacją że jak tego nie wezmą to wrzucę do śmieci. Znają moje poglądy, że nie zgadzam się z ich wieloma doktrynami. Pytałam się ich ostatnio gdzie w waszej religii jest prawo miłości do bliźniego jeżeli w imię tego prawa  pozwalacie na śmierć człowieka odmawiając transfuzji. Albo rozdzielacie rodziny i dużo tym podobnych. Gdybym choć w połowie potrafiła tak rozmawiać ze świadkami miałabym kłopot z głowy, ale i tak powiem grzecznie stop
. I bardzo podobała mi się metoda rozmowy Maro ze świadkami grzecznie ale dobitnie. Przede mną będą podobne rozmowy, ciekawe co z nich wyniknie :-)
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 15 Luty, 2017, 13:24
moj rozmowca powiedzial, ze doszedl do wniosku, ze moja znajomosc jezyka angielskiego jest na takim poziomie , ze moge nie zrozumiec i nie poczuc do konca  tak waznych kwestii biblijnych jakie chce mi przekazac, ze poznanie biblli najlepiej poznawac w swoim jezyku itd.

  Jak u Pawlaków...sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie...w tym przypadku racja.

Bardzo łatwo im przychodzi zrzucanie winy  za swoje niepowodzenia na kogoś. W tym wypadku, winny był język.
Ciekawa jestem co by wymyślili, gdyby znajomość języka ( ich zdaniem) była dostateczna, a oni i tak nie dawaliby sobie rady?

Wiem! Na pewno znaleźliby w Twoim mieszkaniu siedlisko szatana.  ;D Ten gość jest zawsze niezawodny.  ;)
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 15 Luty, 2017, 14:53
Szkoda, że ja nie potrafię tak rozmawiać ze świadkami. Studiowałam z nimi ponad trzy lata, a gdy zaczęły się naciski na chrzest i zmianę pracy nie wytrzymałam i podziękowałam za studium. Odpuścili ale tylko na jakiś czas bo znów zaczynają mnie odwiedzać, a ja staram się nie rozmawiać na ich tematy ponieważ dla mnie ten etap zakończył się. Przychodzą do mnie do pracy więc nie mogę ich poprostu nie wpuścić. Na dodatek są to moje koleżanki, z którymi kiedyś uczyłam się w liceum. Są też moimi klientkami więc tym trudniej jest mi powiedzieć im twardo że to koniec studium. Zapowiedziały się na poniedziałek i nie wiem co jeszcze mogę im powiedzieć. Napisałam smsem stanowcze nie , ale minąło jakieś trzy miesiące i jakby zapomniały o mojej odmowie. W poniedziałek chyba poprostu spakuję całą nagromadzoną literaturę i oddam z informacją że jak tego nie wezmą to wrzucę do śmieci. Znają moje poglądy, że nie zgadzam się z ich wieloma doktrynami. Pytałam się ich ostatnio gdzie w waszej religii jest prawo miłości do bliźniego jeżeli w imię tego prawa  pozwalacie na śmierć człowieka odmawiając transfuzji. Albo rozdzielacie rodziny i dużo tym podobnych. Gdybym choć w połowie potrafiła tak rozmawiać ze świadkami miałabym kłopot z głowy, ale i tak powiem grzecznie stop
. I bardzo podobała mi się metoda rozmowy Maro ze świadkami grzecznie ale dobitnie. Przede mną będą podobne rozmowy, ciekawe co z nich wyniknie :-)

Są prostsze sposoby. Jest tyle tematów (np. przesłuchanie Jacksona w Australii), o które zapytanie się koleżanek skutecznie je wybudzi lub sprawi, że będą się trzymały od Ciebie z dala.
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Enmebaralugalzagesi w 15 Luty, 2017, 15:01
Są prostsze sposoby. Jest tyle tematów (np. przesłuchanie Jacksona w Australii), o które zapytanie się koleżanek skutecznie je wybudzi lub sprawi, że będą się trzymały od Ciebie z dala.

Z tym wybudzaniem poprzez takie tematy to ciężko. Przeciętny Świadek zaraz zrzuci winę na grzeszność jednostek, czy nawet złe interpretacje wytycznych przez zbory.
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 15 Luty, 2017, 15:08
Z tym wybudzaniem poprzez takie tematy to ciężko. Przeciętny Świadek zaraz zrzuci winę na grzeszność jednostek, czy nawet złe interpretacje wytycznych przez zbory.

Prawda. Ale uciekną daleko. Od mojego znajomego zainteresowanego uciekli jak pytał o wyższe wykształcenie i o niektóre cytaty na ten temat.
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: M w 15 Luty, 2017, 15:14
Przede mną będą podobne rozmowy, ciekawe co z nich wyniknie :-)

Zapytaj czy też są zarejestrowane na forum Świadków Jehowy. Jak spytają o jakie forum chodzi to powiedz "no jak to jakie? www.swiadkowiejehowywpolsce.org" ;D.
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 15 Luty, 2017, 22:48
Szkoda, że ja nie potrafię tak rozmawiać ze świadkami. Studiowałam z nimi ponad trzy lata, a gdy zaczęły się naciski na chrzest i zmianę pracy nie wytrzymałam i podziękowałam za studium. Odpuścili ale tylko na jakiś czas bo znów zaczynają mnie odwiedzać, a ja staram się nie rozmawiać na ich tematy ponieważ dla mnie ten etap zakończył się. Przychodzą do mnie do pracy więc nie mogę ich poprostu nie wpuścić. Na dodatek są to moje koleżanki, z którymi kiedyś uczyłam się w liceum. Są też moimi klientkami więc tym trudniej jest mi powiedzieć im twardo że to koniec studium.

Witaj Ewelino,
 Nie spodziewaj sie , ze wszyscy beda sie z Taba zgadzali i klepali Cie po ramieniu, to raczej niemozliwe, Ty masz te same prawa.   Warto sluchac swojej intuicji bo gdy czujesz ze ktos naciska na Ciebie a Ty nie czujesz sie z tym komfortowo to znaczy , ze nie jest to w Twoim interesie. Poza tym ten dyskomfort wynika czesto z tego, ze boimy sie zburzyc dobre relacje z druga osoba i calkiem niepotrzebnie bo pokazujeszs tym samym uleglosc tej osobie.  Ale moze wato sie zastanowic  nad tym jakie cechy masz w sobie , czy jestes empatyczna, zyczliwa, z poczuciem humoru, otwara, pomocna , wrazliwa osoba itd. a nie jakie poglady posiadasz.    Wszystko co robimy mysle powinno byc naszym w pelni wolnym wyborem, nawet jesli okaze sie on niewlasciwym w perspektywie czasu.

Jesli to Twoje kolezanki z liceum sama zdecyduj w jakich relacjach chesz z nimi byc nadal. Jesli sama nie zechcesz nikt i nic Cie do niczego nie moze zmusic. Mozesz zastosowac skuteczna strategie zdartej plyty. Polega ona na tym ze np: Ktos cos Ci mowi a Ty powtarzasz calay czas jedna kwestie i nic wiecej. Wyglada to mniej wiecej tak: ,,Co myslisz o Jehowie? i jego organizacji? odp. Nie jestem zainteresowana tym zagadnieniem. No ale chyba cos myslisz? Tak, ale nie jestem zainteresowana tym zagadnieniem. No dobrze, ale chyba wazne sa dla Ciebie dobre relacje z Bogiem? odp. Nie jestem zainteresowana tym zagadnieniem. Ale przeciez trzy lata sudiowalas i na darmo? Tak, studiowalam i wiem, ze nie jestem zainteresowana tym zagadnieniem. Ale co, nie zalezy Ci na dobrej przyszlosci dla Ciebie i rodziny? Rodzina jest dla mnie bardzo wazna, ale nie jestem zainteresowana tym zagadnieniem. Co ty tak ciagle powtarzasz to samo?. odp. Bo nie jestem zainteresowana tym zagadnieniem.  Ale  wydaje mi sie ze jednak cie to interesuje. odp. Ale teraz nie jestem zainteresowana tym zagadnieniem. Ale jesli bedziesz sie tym interesowala dalej, to jeszcze bardziej zblizy nas do siebie i Boga. Odp. To wazne dla mnie byc w dobrych relacjach z innymi, ale nie jestem zainteresowana tym zagadnieniem, i chcialabym abys to uszanowala. W koncu osoba odpusci, zawsze odpuszcza, bo traci punkty zaczepienia. Mozesz przyjac inna strategie, pytajac o zdrowie, dzieci, sprawy zawodowe, zwiazki, klopoty , radosci albo o wczorajsza pogode itd. nie musisz rozmawiac na tematy religijne.  Proste, pamietaj nic nie musisz i nic nie jestes im niczego winna. Jesli ktos Ci chce cos wcisnac na sile jest to forma przemocy, delikatna, ale jednak. Nie musisz sie od nich odcinac jako od ludzi ale tez nie musisz podzielac ich pogladow. Taka jest moja opinia w tej sprawie.  To oczywiscie przykad ,ktory pokazuje o co chodzi.

Z literatura jest podobnie, to Twoja wlasnosc i nie ma powodu jej oddawac. Mozesz sobie postawic na polke, albo wyrzucic na smietnik, decyzja nalezy do Ciebie. Mysle , ze jesli im ja oddasz to tak jakby komus strzelic w twarz, bo dla nich jest to wartosc. Takim ruchem nie okazujesz im szacunku i nie zdobywasz sympatii. Ale zrobisz jak zechcesz. Nie daj sie takze manipulowac wypowiedziami majacymi na celu wzbudzanie w Tobie poczucia winy. W dyskusje doktrynalne mozesz wchodzic gdy jestes absolutnie pewna tego co mowisz, ale nie zapomniaj ze jest to zaproszenie do dyskusji a chyba nie o to Ci chodzi. Zycze Ci dobrych relacji z kolezankami i wiekszoscia ludzi (bo z wszystkimi sie nie da ;)  )  i dawaj im od siebie to co w Tobie najlepsze i wierze, ze szczere osoby to docenia a Ty bedziesz szczesliwa.  Takie mialem przemyslania...
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Ariana w 16 Luty, 2017, 07:48
[quote author=Ewelina link=topic=4145.msg73292#msg73292

Z literatura jest podobnie, to Twoja wlasnosc i nie ma powodu jej oddawac. Mozesz sobie postawic na polke, albo wyrzucic na smietnik, decyzja nalezy do Ciebie. Mysle , ze jesli im ja oddasz to tak jakby komus strzelic w twarz, bo dla nich jest to wartosc. Takim ruchem nie okazujesz im szacunku i nie zdobywasz sympatii. Ale zrobisz jak zechcesz. Nie daj sie takze manipulowac wypowiedziami majacymi na celu wzbudzanie w Tobie poczucia winy. W dyskusje doktrynalne mozesz wchodzic gdy jestes absolutnie pewna tego co mowisz, ale nie zapomniaj ze jest to zaproszenie do dyskusji a chyba nie o to Ci chodzi. Zycze Ci dobrych relacji z kolezankami i wiekszoscia ludzi (bo z wszystkimi sie nie da ;)  )  i dawaj im od siebie to co w Tobie najlepsze i wierze, ze szczere osoby to docenia a Ty bedziesz szczesliwa.  Takie mialem przemyslania...
Ja bym oddala ten stos literatury i jeszcze kazala odpisac ze sprawozdania:D
Jak da uczciwi - to odpisza
;)
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 16 Luty, 2017, 09:47
  Jak u Pawlaków...sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie...w tym przypadku racja.

Bardzo łatwo im przychodzi zrzucanie winy  za swoje niepowodzenia na kogoś. W tym wypadku, winny był język.
Ciekawa jestem co by wymyślili, gdyby znajomość języka ( ich zdaniem) była dostateczna, a oni i tak nie dawaliby sobie rady?

Wiem! Na pewno znaleźliby w Twoim mieszkaniu siedlisko szatana.  ;D Ten gość jest zawsze niezawodny.  ;)




Nie powiedzieli ,ale jestem pewien, ze pomysleli ze Szatan we mnie siedzi  :P
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Ewelina w 16 Luty, 2017, 10:05
Dziękuję Ci Maro za odpowiedź,  dokładnie w ten sposób planowałam postąpić. Postawię sprawę jasno, jesteśmy koleżankami i tak zostanie i tylko na stopie prywatnej. Jeżeli będą potrafiły oddzielić głoszenie od wizyt koleżeńskich to będzie dobrze i zawsze znajdę czas na rozmowę z nimi. Natomiast jeżeli nie potrafią tego oddzielić to rozumiem że chodzi im o nabijanie godzin w służbie. Napewno skorzystam z rady i będę odpowiadać jak mi radzisz :-),  bo w sprawy doktrynalne nie będę się zagłębiać, po co mam denerwować się na pusto. Grzecznie i z uśmiechem odpowiem nie jestem zainteresowana tym tematem.  Ciekawi mnie tylko reakcja moich koleżanek bo jeżeli nie będą mnie odwiedzały to oznacza, że były interesowne. Rozpaczać nie będę, mam wiele innych bliższych koleżanek i wogóle fajną rodzinę . Literatury może i nie oddam w końcu dawałam datki na co grubsze książki. A o tym czy czytają to forum wolę nie pytać, jeszcze zaczną i domyślą się, że to ja piszę :-)  Dziękuję jeszcze raz za Twoje bezcenne rady, napewno z nich skorzystam :-)
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Trinity w 16 Luty, 2017, 11:10
Maro bardzo dobra sugestia! ja ze swej strony dodałabym jeszcze jedno: jak dziewczyna głosi i coś mówi pyta to NIC NIE ODPOWIADAĆ. sama wiem po sobie że zawsze był to ciężki ,rozmówca' który NIC nie mówił! tak! można się uśmiechać i wzruszać ramionami i mówić nie wiem , nie zastanawiałam się a słyszałaś że Jolka jest w ciąży? (jak to koleżanki z klasy)
wychowanie to bardzo dobra rzecz szkoda że tak mało sie o nim mówi na zebraniach
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 16 Luty, 2017, 16:11
Dziękuję Ci Maro za odpowiedź,  dokładnie w ten sposób planowałam postąpić. Postawię sprawę jasno, jesteśmy koleżankami i tak zostanie i tylko na stopie prywatnej. Jeżeli będą potrafiły oddzielić głoszenie od wizyt koleżeńskich to będzie dobrze i zawsze znajdę czas na rozmowę z nimi. Natomiast jeżeli nie potrafią tego oddzielić to rozumiem że chodzi im o nabijanie godzin w służbie. Napewno skorzystam z rady i będę odpowiadać jak mi radzisz :-),  bo w sprawy doktrynalne nie będę się zagłębiać, po co mam denerwować się na pusto. Grzecznie i z uśmiechem odpowiem nie jestem zainteresowana tym tematem.  Ciekawi mnie tylko reakcja moich koleżanek bo jeżeli nie będą mnie odwiedzały to oznacza, że były interesowne. Rozpaczać nie będę, mam wiele innych bliższych koleżanek i wogóle fajną rodzinę . Literatury może i nie oddam w końcu dawałam datki na co grubsze książki. A o tym czy czytają to forum wolę nie pytać, jeszcze zaczną i domyślą się, że to ja piszę :-)  Dziękuję jeszcze raz za Twoje bezcenne rady, napewno z nich skorzystam :-)




Zgadzam sie ze wszystkim co napisalas I sam jestem ciekawy reakcji Twoich kolezanek.  Jest jak piszesz, okaze sie, co bedzie dalej I wiadomo bedzie czy byly interesowne czy nie.  Bo jesli tak, mysle ,ze maja wiekszy problem... ;)   

Bo tak naprawde, osoby bedace Swiadkami Jehowy sa zamkniete na innych, choc moze sie wydawac niektorym, ze jest inaczej. Otwieraja sie tylko gdy czuja potrzebe rozmowy na tematy swojej religii. Tak naprawde bardzo trudno im nawiazac prawdziwe relacje z innymi ludzmi , przyjaznie czy zwiazki. To sa ludzie zyjacy w strachu. Calkowicie przywlaszcza ich sobie ta organizacja. Jesli chca nawiazac z kom przyjaznie, to albo sa doprowadzani do porzadku przez czlonkow zboru albo przez wewnetrznego straznika uksztaltowanego pod wplywem doktryny tej religii , ze to cos niewlasciwego, zlego. Zlego w tym sensie, ze zadaja sie z tzw. ,,Swiatem" . 

To jedno slowo, potrafi niejedna osobe skutecznie zamknac na innych, bo w tym slowie dla SJ kryje sie cale zlo. Zla religia, zli ludzie, zle rzady, a nawet I dobrzy ludzie itd. sugerujac , ze cicho i bezpiecznie jest tylko jesli zadaja sie czlonkami swojej wspolnoty, ale paradoksalnie  to jest bardziej niebezpieczne.   Celem tego zabiegu, nie jest jej dobro lecz wyizolowanie jednostki, by miec nad nia  kontrole, by zabic w zarodku krytyczne i otwarte myslenie. Bo jesli osoba przyjazni sie z koms spoza zboru, wedlug tej religii,moze byc zagrozona jej prawdziwa wiara.

Ale prawda jest bardziej okrotna, to bezduszny zarzad dba o swoj biznes, bo potrzebuje wiecej i wiecej czlonkow , za tym idzie kasa i wladza.   Dlatego mysle,waznym jest, by tym osobom jesli mamy z nimi kontakt, dac odczuc, kto jest ich prawdziwym przyjacielem, i tym mozemy im wiecej pomoc niz slowami. Nie chodzi o to bysmy szczerzyli jak oni zeby albo atakowali miloscia. Chodzi o to by widziec w nich ludzi i ich prawdziwe potrzeby i ich szanowac. Jesli przyjmujemy taka postwawe to dlatego, ze wiemy, ze szczerze wierza w to co mowia i wiemy tez ze sa zmanipulowani. To sa ludzie czesto w gruncie rzeczy nieszczesliwi, bo nie sa wolni. My natomiast mozemy robic co czujemy ze jest sluszne i wlasciwe i to jest piekne.  Wiele osob wiem, ze sie ze mna nie zgodzi i z checia by mi podbilo oko za to co pisze, bo gdzies z tylu glowy slysze takie glosy,,do gazu z nimi!".  I oczywiscie rozumiem i te emocje i powod tego, ale wiem, ze nie tedy droga
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 17 Luty, 2017, 11:02
Teraz o tym jak zostalem Wykluczony przez osoby opuszczajace Organizacje Swiadkow Jehowy.


Bywa i tak,ze osoby opuszczajace organizacje SJ izoluja sie od bylych znajomych i przyjaciol gdyz sam tego doswiadczylem, pewnie nie powinienem pisac o tym na tym forum, ale medal tak czy siak ma dwie strony.


Gdy bylem starszym zboru przyjaznilem sie z jednym ze starszym wiekiem ,,braci" J. To byl czlowiek z mlodzienczym duchem i umial do wielu rzeczy podchodzic z dystansem, dlatego go lubilem, jego zona nie byla SJ. Dzis juz nie zyje. Ale nie o tym chcialem opowiedziec. 

Otoz ten starszy pan mial syna w innym zborze. Syn mial zone i corke. Byli kilka a moze i kilkanascie lat w tej Organizacji, az tu nagle dowiaduje sie, ze na zebraniu po wygloszeniu swojego punktu oglosil, ze z rodzina rezygnuja z bycia SJ.  Jak sie dowiedzialem bylem w  szoku, usiadlem wieczorem do telefonu by zadzwonic i z pierwszej reki dowiedziec sie co i jak i jaki byl powod ich decyzji. Zadzwonilem,a z drugiej strony odebrala telefon jego wowczas 18 letnia corka.

Spytalem sie czy sa rodzice bo chcialbym pogadac. Dowiedzialem sie , ze nie ma ich w domu, ale z drugiej strony uslyszalem : ,,a moze cos przekazac?"  Wiec zaczalem: ,, Jestem starszym zboru w...  dowiedzialem sie, ze.... chcialem z rodzicami porozmawiac, bo przyznam sie czuje  jakbym obuchem w glowe dostal i ze jestem w lekkim szoku. Wiec ciagne dalej, a kiedy w takim razie moge zadzwonic by z nimi porozmawiac? Dostalem informacje zwrotna, ze wtedy i wtedy... juz mialem sie rozlaczyc ale ich nastoletnia corka nie miala takiej checi, gdyz sama zaczela dalsza rozmowe.  Powiedziala, ze rodzice doszli do wniosku, ze im ta religia nie pasuje i ze wiele rzeczy im sie nie zgadza i wspolnie podjeli decyzje o odejsciu.  Powiedzialem, ze zasmucila mnie ta widomosc, ale szanuje ich decyzje, napewno jest to przemyslana decyzja i w ich odczuciu najlepsza na te chwile. Wiec ja od siebie nic wiecej nie moge dodac, ale chetnie bym uslyszal jej tate bo moze zechcialby mi opowiedziec o tym. Spytalem jak ona to wszystko widzi. I wtedy zaczela sie otwierac, powiedziala mi, ze to byla decyzja rodzicow, ze ona tez ja podziela ale nie jest jej latwo, bo cale zycie wychowywana byla w ,,prawdzie" i w zasadzie to byl jej caly swiat. Mowila, ze boi sie troche tego nowego czego doswiadcza, ze bala sie ludzi ze swiata bo tak byla wychowana, ale jak poznaje ich blizej to nie rozumie jak mozna bylo o nich zle mowic, ze to sa normalni i czesto dobrzy i zyczliwi ludzie. Mowila , ze jest w pewnym rozdarciu, bo miala tu przyjaciol, teraz nagle nie sa, dziwne to.  Mowila, ze musi jakby na nowo nauczyc sie zyc, ale pomalu dostrzega , ze staja przed nia nowe nieodkryte lady i jest tego coraz bardziej ciekawa.  Rozmawialismy bardzo dlugo, moze trzy lub cztery godziny. Bardzo sie otworzyla, mogla sie naprawde o wszystkim wygadac. Bylem szczesliwy z tego co sie stalo i ze moglem odpowiedziec na jej potrzeby. A dziwne wtedy dla mnie bylo to, ze odeszla od zboru a rozmawiala ze mna normalnie, bez uprzedzenia jak czlowiek z normalnym czlowiekiem, bez pretensji, wyrzutow, zalu, jak z przyjacielem. Nie naklanialem jej do powrotu , nie ocenialem jej decyzji gdyz czulem, ze nie mam do tego prawa, bo docelowym moim rozmowca mial byc jej tata.  Bylo juz pozno, musialem w pewnym momencie przerwac nasza rozmowe i powiedzialem na odchodne, mam nadzieje ze wrocimy do rozmowy?  Byla bardzo zbudowana i radosna gdyz czula, ze bez wzgledu na jej decyzje moze znalezc u mnie wsparcie i zrozumienie. Czulem sie swietnie , pomyslalem, ze zrobilem przypadkiem kawal dobrej roboty.  Ale jakze sie jednak mylilem.

Nastepnego dnia dnia odebralem telefon, z ktorego wywnioskowalem, ze corka pozytywnie  wypowiadala sie  o naszej rozmowie, ale dla jej ojca R to nie byla dobra wiadomosc. Wyczulem, ze poczol zagrozenie, calkiem niepotrzebnie , no ale uslyszalem agresje i pretensje w glosie ,jakim prawem rozmawiam z jego corka. Odpowiedzialem, ze ona jest wolnym czlowiekiem i jest tez dorosla wiec chyba ma prawo decydowania z kim rozmawia. Zreszta, nie widze powodu bys sie na mnie denerwowal bo o niczym niewlasciwym nie rozmawialismy. Kompletnie mnie  nie sluchal,mial w glowie jakis scenariusz i tego sie kurczowo trzymal. Byl mocno zdenerwowany i nie chcial tez umowic sie na rozmowe. Spotkalem go jeszcze chyba ze dwa razy na miescie i zaproponowalem rozmowe przy kawie, lecz odmowil.  I tym sposobem z niezawinionej mojej przyczyny rodzina ta zgeneralizowala mnie jako czesc organizacji a nie jako czlowieka. Przykro mi bylo i jakos przykro do tej pory.   Dzis wiem, ze ludzie z jednej jak i z drugiej strony czasem pelni zalu czy pretensji potrafia zachowac sie czasem okrutnie i bez sensu.
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: NiepokornaHadra w 17 Luty, 2017, 18:20
Bylem pelen nadziei, ze dotrfamy do ostatniego rozdzialu a nie udalo sie przestudiowac nawet dokladnie pierwszego. No nic moze innym razem sie uda :) 

Jak im takie rewelacje dawałes na dzień dobry, to się im nie dziwię.
W moim zborze było kilka osób, któe im więcej miały sprzeciwu od kogoś tym bardziej i chetniej poświęcali czas dla takiego kogoś. Ja cichaczem tak robiłam, bo w zborze namnożyło sie fanatyków i trzeba było uważać. Oj, z nimi zainteresowani mieli ciężka przeprawę :P (w sensie ze z tymi co romzawiali z mającymi swoje zdanie)
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 17 Luty, 2017, 21:41
Jak im takie rewelacje dawałes na dzień dobry, to się im nie dziwię.
W moim zborze było kilka osób, któe im więcej miały sprzeciwu od kogoś tym bardziej i chetniej poświęcali czas dla takiego kogoś. Ja cichaczem tak robiłam, bo w zborze namnożyło sie fanatyków i trzeba było uważać. Oj, z nimi zainteresowani mieli ciężka przeprawę :P (w sensie ze z tymi co romzawiali z mającymi swoje zdanie)





Milo Cie ,,widziec  "  tak na marginesie :)  jak rowniez i to , ze ich rozumiesz ;)   A z tymi rewelacjami to bylo troszke inaczej to oni studiowali ze mna i szlismy zgodnie z programem. Jednego zaluje, ze tu nie spotkalem tak aktywnych jak u Ciebie w bylym zborze ;P     

Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 18 Luty, 2017, 12:11
Maro bardzo dobra sugestia! ja ze swej strony dodałabym jeszcze jedno: jak dziewczyna głosi i coś mówi pyta to NIC NIE ODPOWIADAĆ. sama wiem po sobie że zawsze był to ciężki ,rozmówca' który NIC nie mówił! tak! można się uśmiechać i wzruszać ramionami i mówić nie wiem , nie zastanawiałam się a słyszałaś że Jolka jest w ciąży? (jak to koleżanki z klasy)
wychowanie to bardzo dobra rzecz szkoda że tak mało sie o nim mówi na zebraniach




Tak, gdy nic nie odpowiadasz, to tez dobra strategia, bo brak reakcji czy odpowiedzi jest tez odpowiedzia. Raz odwiedzily mnie dwie panie bedace SJ. Rozpoczely ze mna rozmowe a ja kompletnie nic nie mowilem tylko sie do nich usmiechalem, a one dalej mowily a ja nic tylko usmiech. Wkoncu jedna z nich nie wytrzymala I mowi do drugiej : ,,Zosiu,idziemy bo ten pan nie jest zainteresowany tylko sie z nas smieje"  Pomijajac  juz to ze przypisla mi jakies dziwne intencje to sobie poszly I nawet nie daly mi nic do poczytania  :-[
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 24 Luty, 2017, 13:09
Film nagrany przez Swiadkow Jehowy pieknie pokazuje ich hipokryzje. Opowiada on o osobach , ktore dochodzily do samodzielnych wnioskow, zmienialy przekonania i odchodzily od swoich kosciolow. Przed tymi badz co badz odstepcami Swiadkowie bija hymny pochwalne jako cos wspanialego i pieknego, ze byli wierni sami sobie, ze nie zgadzali sie z tym co wedlug nich nie bylo zgodne z biblia i nauczaniem ich kosciolow.Doslownie chala te osoby za opuszczenie wlasnych kosciolow.  Ale sprobuj zrobic dokladnie to samo i odejdz od wyznania Swiadkow Jehowy po szczerej samodzielnej analizie ich przkonan, tak jak opisane osoby, w kontekscie biblii i wlasnych wnioskow. Jest to obluda w czystym wydaniu i manipulacja faktami. Te holubione i wymienione postacie to: Kupiec Waldo, Jan wiklif, Unrich Cwingli, Marcin Luter, Jan Kalwin, Izaak Newton, John Milton, Joseph Pristley, Henryk Grew, Jorg Stors,   Charles Taze Russsel . Jakie mam wiec wnioski? Swiadkowie Jehowy jako spadkobiercy odstepcy Russela takze sa odstepcami, wiec skoro siebie tez nie krytykuja oznacza to, ze  nie ma nic niewlasciwego byciu odstepca, a wrecz jest to wlasciwe i sluszne bo czlowiek taki lub ludzie zyja w zgodzie z zamym soba!  Wiec dlaczego nie odzywaja sie do wykluczonych?    https://www.youtube.com/watch?v=asaMqbzsrWk     
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Lechita w 24 Luty, 2017, 13:52
Maro bo oni, czyli ŚJ stosują w tym przypadku "zasadę Kalego"  - zły uczynek to jak Kalemu ukraść krowy, ale dobry uczynek to jak Kali ukradnie krowy komuś innemu ;D
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 24 Luty, 2017, 16:16
Maro bo oni, czyli ŚJ stosują w tym przypadku "zasadę Kalego"  - zły uczynek to jak Kalemu ukraść krowy, ale dobry uczynek to jak Kali ukradnie krowy komuś innemu ;D




Tak ,jest tak dokladnie jak mowisz. W koncu grabie grabia do siebie a nie od siebie ;)
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Tadeusz w 24 Luty, 2017, 20:21
Nie jest przywarą wyłącznie ŚJ krytyczne czy lekceważące odnoszenie się do "odstępców". Podobny mechanizm obserwuję u znajomych - członków kościołów - kiedy jeden z ich członków zostaje "przechrztą". Wtedy padają słowa: "poszedł do sekty", "zaprzaniec", "bezbożnik", itp.
To, co cechuje ŚJ, choć występuje także w innych skrajnych ugrupowaniach, to krańcowy ostracyzm. Niestety ich nastawienie jest zero-jedynkowe: kto nie z nami, ten wróg.
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: NiepokornaHadra w 27 Luty, 2017, 22:59
Nie jest przywarą wyłącznie ŚJ krytyczne czy lekceważące odnoszenie się do "odstępców". Podobny mechanizm obserwuję u znajomych - członków kościołów - kiedy jeden z ich członków zostaje "przechrztą". Wtedy padają słowa: "poszedł do sekty", "zaprzaniec", "bezbożnik", itp.
To, co cechuje ŚJ, choć występuje także w innych skrajnych ugrupowaniach, to krańcowy ostracyzm. Niestety ich nastawienie jest zero-jedynkowe: kto nie z nami, ten wróg.

Niestety. bardzo ograniczone myślenie i zaściankowość. Jak to sżło 'moja racja jest najmojsza', niby cytat z komedii a taki życiowy, nie zlicze ile razy to cytowałam.
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 02 Marzec, 2017, 19:18
Przedrukowany fragment rozmowy z wykluczonym Swiadkiem Jehowy z ,,na Temat". Nie jest to nowy wywiad, ale jesli ktos nie czytal, na swoj sposob interesujacy.





W jaki sposób został pan świadkiem Jehowy?
Andrzej: Nie miałem żadnego wyboru, to nie mogła być osobista decyzja. Urodziłem się w rodzinie Świadków Jehowy (ŚJ).
A kiedy pan się urodził?
Kilkadziesiąt lat temu. Nie powiem więcej, bo chcę chronić swoją prywatność.

Jak pan wspomina ten czas w swoim życiu?
Od dzieciństwa byłem wychowywany w tym duchu, więc to wszystko mnie fascynowało. Bardzo podobało mi się, że od razu trafiło mi się być na właściwej drodze. Nie musiałem poszukiwać tylko przedstawiono mi to jako najlepszą drogę na życie. To mi się podobało. Widząc radość tych osób, które były już ŚJ, ich pewność tego, do czego zmierzają mi imponowała. Wielu z nich robi to z pełnym oddaniem, szczerze i gorąco w to wierzą.

A kiedy stwierdził pan, że to nie jest najlepsza droga z możliwych?
To był długi proces. Jak ktoś twierdzi, że można wyjść z tego na przestrzeni kilku lat to nie mówi prawdy. Gdyby pan został ŚJ, miałby pan porównanie, czym różni się jedno od drugiego. Ja tego nie miałem więc byłem częścią świata, nie znając alternatywy. Wychodzenie z tego świata i ujrzenia, że to jest nie takie jak być powinno, trwało około dwudziestu lat.

Ale pewnie w czasie tych dwudziestu lat były szczególnie ważne momenty, które postawiły duży znak zapytania i które się skumulowały w postaci opuszczenia tego środowiska przez pana.

Jednym z takich czynników była duża płynność elementów światopoglądu ŚJ. Widziałem, że on ewoluuje, że wciąż się zmienia, z nawrotami. Ale to, że gdyby się zmieniał na plus, to nie byłoby w tym nic złego. Ale bywało z tym różnie. Twierdzili, że Bóg kieruje tą organizacją, więc zacząłem sobie zadawać pytanie, dlaczego Bóg chce, aby ludzie byli zdezorientowani?
A kiedy pan się tak czuł?

Gdy wyznaczyli datę tzw. końca świata na rok 1975. Przeprowadzono potężną kampanię propagandową, która odbiła się bardzo dużym echem. Oni jednak nie nazywali tego końcem świata, bo ten miał dalej istnieć. To miał być koniec ludzi złych, czyli tych, którzy nie są świadkami. Okazało się, że te przepowiednie się oczywiście nie spełniły.

I Świadkowie zaczęli zadawać pytania.

Tak. Zaczęli pytać, czy wieść o końcu świata była podana od Boga, czy może ludzie sobie to wymyślili. Ale jakoś sobie to wtedy wytłumaczyłem. Ale to był moment, nad którym po latach zacząłem się zastanawiać, a takich zdarzeń było więcej. 1975 nie spełnił oczekiwań wiernych, więc następowały kolejne zapowiedzi, które miały utrzymać ich w organizacji. Tym motywem były właśnie kolejne zapowiedzi, że już za chwilę wszystko się skończy i na ziemi zostaną tylko Świadkowie Jehowy.

Nazwałby pan to działanie manipulacją?

To nigdy nie było tak nazywane, nawet z zewnątrz. Ja bym powiedział, że to pozwalało podtrzymać aktywność świadków w głoszeniu słowa. Jak zbliża się zagrożenie, to z miłości do innych trzeba powiadamiać o zbliżającym się armagedonie. Ja nie chcę przedstawiać ich jako złych ludzi. Pojedynczego ŚJ można zrozumieć. Jak mówi im się o zagrożeniu, to mają satysfakcję, bo wyciągają rękę do tych, którzy mają zginąć.

Ja też tak to rozumiem, że poszczególni członkowie ŚJ są dobrzy. Pytanie tylko o to, jaki wpływ na ich życie ma organizacja.

Na moje życie miała duży wpływ i dlatego zacząłem zadawać pytania o 1975 rok oraz o inne absurdy, których było zdecydowanie więcej. Wtedy potraktowano mnie jak odstępcę i że trzeba mnie wywalić z tej organizacji. Konsekwencja była tak, że nikt nie mógł ze mną rozmawiać, powiedzieć mi dzień dobry itd. Wszystko, co budowałem przez całe życie, legło w gruzach wraz z decyzją Komitetu Sądowniczego. Ten ostracyzm i izolowanie się od ludzi, którzy byli ŚJ i nie traktowanie ich jak ludzi, jest tragedią.



Jak pan sobie z tym poradził?

Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie. Paradoksalnie, po latach pomogło mi to, że potraktowano mnie jak rzecz. Wykluczonemu wolno chodzić na spotkania do zboru, ale odbywa się to w chłodnej, a wręcz wrogiej atmosferze. Nikt się nie odezwie, nikt się nie uśmiechnie. Wszyscy traktują cię jak powietrze.
Ja w tej chwili nie mam z nimi żadnego kontaktu, ale studiuję wciąż ich literaturę, aby wiedzieć co aktualnie piszą. Chcę być na bieżąco. Ale stosunek do wykluczonych jest nieludzki. Powinno być tak, że jak ktoś nie chce rozmawiać o kwestiach religijnych, to ma się do tego prawo. Taki człowiek powinien mieć kontakt ze społecznością w czysto ludzkich sprawach.

Jakie metody stosuje się, aby zatrzymać wśród ŚJ?

Generalnie nie ma czegoś takiego, jak próby zatrzymania niedopuszczalnymi metodami. Raczej używa się metody, że jak będziesz tak robił i źle mówił o organizacji, to zostaniesz wykluczony. Ja zostałem wykluczony zaocznie, bo powiedziałem, że już nie chcę się dłużej z nimi spotykać. Oznajmiłem, że nie ma o czym rozmawiać.

Za co pana wykluczono?

Oznajmiłem, że będę utrzymywał kontakt z wykluczonymi. Im się to nie spodobało. Nie jestem Świadkiem od kilku lat.


A czy nie przeszkadzała panu sprawa, która była przyczynkiem do naszej rozmowy, czyli brak zgody ŚJ na transfuzję krwi?

Tej sprawy nikt nie przedstawia obiektywnie. Ani Świadkowie Jehowy, ani środki masowego przekazu. Nie jest tak, że transfuzja jest cudownym sposobem na rozwiązaniem wszystkich problemów. Ale nie jest też tak, że Biblia zabrania transfuzji. Powinno być tak, że każdy sam decyduje i w razie czego sam będzie odpowiadał przed Bogiem, a tego nie ma. Nie jest też tak, że jak ktoś przyjmie krew to na pewno przeżyje, a jak nie przyjmie to umrze. Jeśli ktoś nie chce przyjąć krwi, to trzeba to uszanować, nawet jeśli jest to wbrew woli lekarza. Każdy ma prawo decydować, co dzieje się z jego ciałem, choć jest to bardzo dyskusyjna sprawa.


Spotkałem się również z opinią, że organizacja Świadków Jehowy to jeden wielki biznes. Coś w tym jest, czy to przesadzona opinia krytyków ŚJ?

Mam nagranie wizyty Nadzorcy Strefy, czyli osoby z ramienia ŚJ, która nadzoruje ich działalność w kilku krajach. Swego czasu taki nadzorca powiedział polskim Świadkom, że należy sprzedać istniejące Sale Królestwa, czyli miejsca, w których się zbierają i wybudować nowe. Ale pojawia się problem. Istnieje pewien fundusz na budowę sal królestwa. A ten fundusz jest tworzony z dobrowolnych datków poszczególnych wiernych. Z tego funduszu, na który składają się poszczególni wierni są udzielane pożyczki na budowę Sal Królestwa. Później zaś Zbór ma spłacić tę pożyczkę.
Na nagraniu, które posiadam, Nadzorca Strefy mówi, że członkowie ŚJ za wolno spłacają swój dług i że zadłużenie wynosi 50 milionów i że trzeba przyspieszyć. Co ciekawe, wybudowane Sale Królestwa nie są własnością lokalnych społeczności, które oddają za nie pieniądze, tylko własnością centrali w Nowym Jorku. Jest to biznes, czy nie?

Wydaje się, że jest. Aby uzbierać na to pieniądze sprzedaje się te słynne i znane wszystkim publikacje?

Nie, to jest drobiazg. Nie koncentrowałbym się na sprzedaży książeczek, bo nie w tym rzecz. Nie sprzedają. Zdarza się, że niektórzy pobierają od chętnych datki mówiąc, że to kosztuje. Ale jak zainwestuje się nie tylko w Sale Królestwa, ale i obiekty dużo większe, jak np. przy ulicy Szwedzkiej w Warszawie, a później w Ursusie. To bardzo duża sala zgromadzeń dla kilkuset osób. Te obiekty często są budowane przez ochotników, wolontariuszy, co jest elementem tej religii. Nie ma żadnych inwestycji ze strony inwestora. A jak się go później sprzeda, to jest to biznes.

To brzmi tak, jakby wśród społeczności ŚJ istniała "grupa trzymająca władzę", która czerpie korzyści kosztem wiernych.

No i właśnie to jest pytanie, na które poszczególny Świadek Jehowy w ogóle nie odpowiada i się nawet nie zastanawia, bo przecież trzeba wspierać "Dzieło Boże". Myślę, że jest taka grupa, ale to już jest temat na inną okazję... Poszczególny ŚJ i tak nie wie, czemu to wszystko służy i o co w tym wszystkim chodzi. Czy to rzeczywiście chodzi o "Dzieło Boże", czy po prostu sposób na życie pewnej grupy ludzi, którzy do tego dorobili ideologię.

A czy pan zna odpowiedź na to pytanie?

Mam przesłanki które skłaniają mnie do pewnych refleksji na ten temat. Wiele wskazuje na to, że istnieje taka grupa. W pewnym momencie przyszło mi do głowy, że ludzie, którzy "trzymają władzę" wśród ŚJ, mogą nawet nie wierzyć w Boga. Jest naprawdę wiele bólu, rozczarowań, przypadków ciężkiej depresji i chorób psychicznych, jednostek, które bardzo cierpiały przez tę władzę.

Czy wyobraża pan sobie, jak do jakich dramatów doprowadziło choćby ogłoszenie końca świata w 1975 roku? Rodzinnych i osobistych? Ludzie nie widzieli sensu w dalszym życiu i przestali cokolwiek robić. Domy się waliły na głowę, bo po co remontować? Później się okazało, że życie toczy się dalej, trzeba z czegoś żyć i je układać, a do tego jakoś zarabiać. A tu się tego nie zrobiło, bo nie trzeba było się uczyć, bo po co, skoro za chwilę będzie koniec? Sam jestem tego ofiarą, bo mogłem więcej w życiu zrobić, a nie zrobiłem.

To religia czy sekta?

Wolałbym pozostawić to pytanie bez odpowiedzi. Niech każdy odpowie sobie sam. Dla mnie to mieszanka wszystkiego razem. Z szacunku dla oddanych ludzi, którzy twierdzą, że uczestniczą w "Dziele Bożym", unikam słowa sekta, bo to ich boli. A żeby im pomóc, wolę im współczuć i starać się zrozumieć że chcą dobrze, ale ktoś to wykorzystuje...
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 03 Marzec, 2017, 15:15
Co naprawde mysle o religii i na czym jej zalezy?  Nie bede owijal w bawelne.  Ano na tym ze liderzy mowia nam bysmy przestrzagali przykazan Bozych.To takie szlachetne :)  Niby ok, ale nie chodzi o  podporzadkowanie Bogu ale liderom kierujacym dana instytucja. Bog jest tylko do tego wytrychem.  Jak to biznes musza byc kupujacy i sprzedajacy oraz produk. Produktem jest swietlana nadzieja by pozbyc sie lekow przed smiercia, ale aby nabralo to realnych ksztaltow musi byc Bog inaczej sie po prostu nie da. Nastepnie opracowuje sie wlasny plan marketingowy sprzedazy nadziei, paradoksalnie podsycajac leki i poczucie winy. Nie wazne ze ta nadzieja to wymyslona teoria ale jak ktos chce cos bardzo kupic to kupi.   Ludzie oczywiscie mysla,ze czynia to dla Boga.    Latwo manipulowac ludzmi , wystarczy wykorzystywac ich wiare w Boga i tylko odpowiednio to ukierunkowac.  Oczywiscie zabawa polega na tym, ze jesli chcesz otrzymac ta swoja egoistyczna urojona nagrode  nie ma nic za free. Musisz, sluchac sie lidreow, przejsc rytualy,sluchac wskazowek i wytycznych byc im wierny, dawac kase, nic w zasadzie wiecej od ciebie sie nie wymaga.  Aby utrzymac ten stan urojenia i aby czlowiek przypadkiem sie nie obudzil dostarcza sie regularnie tzw. pokarmu do prania mozgu, by utrzymac bierzacy stan rzeczy lub poglebic go.  Bedziesz slyszal powtarzajace sie zwroty ze cos jest niezbedne, ze cos jest konieczne, ze cos musisz, ze cos powienienes, itd. Szkoda byloby stracic naiwnych poddanych wiec kontrolerzy w grupach pilnuja by naiwni jak najczesciej byli nacpani. Gdy wylaczy sie krytyczne myslenie mozna mozg urabiac w dowolny sposob.  Malo tego, bedziesz nawet przekonany, ze krytyczne myslenie jest grzechem.  Czyli jesli chcesz osiagnac to urojenie ktore ci proponujemy, musisz robic to co ci kazemy,musisz przestrzgac tego co ci kazemy musisz myslac tak jak ci kazemy.  No bo nie robisz tego wszystkiego nam  ale Bogu. Takie przekonanie jest niezbedne by przejac kontrole nad czlowiekiem, on ma gleboko wierzyc , ze robi to dla Boga, im glebiej wierzy tym lepiej, bo inaczej liderzy straca wladze i darczynce kasy. Zycie jest okrutne.
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 03 Marzec, 2017, 23:08
Maro świetnie zdemaskował cały ten biznes. Dokładnie tak jak o to czuję.
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 04 Marzec, 2017, 16:45
Maro świetnie zdemaskował cały ten biznes. Dokładnie tak jak o to czuję.





To mile, ze tak czujesz, mysle, ze to to tylko bardzo ogolny opis tego o czym napisalem, bo caly proces jest bardziej skomplikowany i mozna by o tym napisac ksiazke.  Aby uksztaltowac czlowieka na okreslona modle wymaga to sporego czasu. Jak rowniez, wymaga czasu odkrecenie tego wszystkiego i jest cholernie trudne,a czasem niemozliwe, z tego powodu,ze sami zainteresowani sa gleboko przekonani , ze kto inny potrzebuje pomocy. 

Proces zaczyna sie od indoktyrynacji w dziecinstwie i wbrew pozorom wcale nie trzeba wiele robic. Religie maja sprawdzone i skuteczne sposoby indoktrynacji. Wystarczy, ze rodzice sa wierzacy, krewni, srodowisko, dyskretna presja spoleczna. Dziecko nie analizuje, nie wyciaga wnioskow, nie neguje tego co wydaje sie oczywiste. Nie moze powiedzec , kochani, mam inne zdanie i zmieniam srodowisko. To niemozliwe,ono w tym tkwi. Wnioskuje szczerze ze, skoro wiekszosc doroslych wierzy w Boga to musi to byc prawda. Z czasem sie z tym utozsamia i traktuje jako wlasne poglady i wnioski,choc jest inaczej, wierzy ze jest to jego. Pamietam rozmowe jak moj znajomy w dosc emocjonalny sposob probowal mi uzasadnic, ze jest Katolikiem bo ma takie przekonania. Spytalem jak to sie stalo, ze ponad 30 milionow ludzi w naszym kraju ma takie same jak ty? oczywiscie sie zdenerwowal. To tak jak kiedys wiekszosc myslala, ze ziemia jest plaska to dzieci tez to przyjmowaly za fakt, albo ze to slonce krazy wokol ziemi a nie na odwrot. Choc to nijak ma sie do rzeczywistosci. Ale jesli chcemy by cos zaistnialo wystarczy po prostu w to wierzyc, a dowody sie znajda.  Zapisany ,,swiat" w umyslach ludzi zawsze jest dla nich prawdziwy, bo naprawde on ,,isnieje" w ich glowach. Nie mozemy temu zaprzeczyc. Ale pomieszanie faktow, osobistych przezyc, przekonan ( czesto nieprawdziwych, np. jestem do niczego, to mie sie nie uda, tego sie nie da zrobic itd.),wyobrazen, pragnien, indoktrynacja itd. Kazdy z nas nosi jakby wlasny ,,swiat" i bardzo czesto myli z tym swiatem na zewnatrz oraz ze ,,swiatami" innych ludzi, stara sie go polaczyc. Gdy sie to wszystko oddzieli od siebie, dajemy sobie prawo, swiatu i innym do bycia takim jakim jest. Moze zaczac sie dopiero wtedy ciekawy proces rozwoju i odkrywania, zamiast negowania tego co po prostu jest prawda , bo istnieje. Np. to ze ktos wierzy w Boga.

Kolejna sprawa to zaufanie, to bardzo wazne w naszym zyciu, ale dla nieuczciwych moze otwierac furtke do wciskania nam kitu. Dziecko ma zaufanie do rodzicow dlatego im wierzy, takze w kwestii Boga. Dziecko widzi, ze rodzice powaznie o tym mysla. Gdy z kolei rodzice pokazuja zaufanie i szacunek do przewodnikow duchowych czy nauczycieli, dziecko przejmuje to z automatu nie kwstionujac tego bo ufa jako dziecko rodzicom. Zostaje tak uksztaltowane, ze z kolei osoby z zewnatrz zaczynaja miec w tej swerze na niego taki sam wplyw jak rodzice, a czesto nawet jeszcze bardziej bo rodzice zbudowali juz fundament.

Kolejna sprawa sa emocje. Nie zapominajmy, ze dziecko ma ogromna wyobraznie. Gdy zasadzimy to w dziecku gleboko w sferze emocji, np.lek przed pieklem, lek przed ogromnym poteznym Bogiem, lek przed grzechem, lek przed tym ze zawsze ktos nas obserwuje np aniol stroz, ze urodzilismy sie z jakias wina i sami sobie z tym nie poradzimy,ze mozemy zginac np w armagedonie,ze jakis szatan nas kusi, lek przed autorytetem itd to potem siedzi gleboko w ludziach cale zycie, wedlug nich nie jako sprzedane urojenie ale jako realny byt. Na bazie roznych lekow,mozna budowac rozne ideologie i zaczac panowac nad dusza czlowieka i budowac na tym wlasny biznes. Do tego jest cala gama pozytywnych emocji i uniesien,ktore skojarzone z religia,zyja potem juz wlasnym zyciem i silnie wiaza czlowiaka z tym ,,swiatem".  Jakby przyjzec sie temu blizej to tego typu indoktrynacja jest w istocie przemoca psychiczna, ktora powinna byc karana przez prawo, bo zabija w czlowieku wolnosc, niezaleznosc myslenia, krytycyzm, prawdziwy rozwoj i wolnosc wyboru, wolnosc stania sie tym kim naprawde jestesmy i kim naprawde chcemy byc, zycia wedlug prawdziwych pragnien, zdolnosci, celow i marzen. To wszystko ma daleko idace konsekwencje.Tak uksztaltowanemu czlowiekowi glupio moze byc sie przyznac przed samym soba, ze w takim srodowisku sie nie doroslo, ze potrzebuje sie dalej rodzica i dzieciecej wiezi z nim, a nie nizaleznosci i samodzielnosci, a co za tym idzie pelnej osobistej odpowiedzialnosci za wlasne zycie, wiec Bog, taki wiekszy ojciec jest niezlym wyjsciem. Religia nie chce bysmy stali sie dorosli, dla wielu tak jest ,,bezpieczniej".

Ludzie przestaja widziec, ze sa to systemy, instytucje, istniejace da siebie samych, ze na nich pasozytuja, ukierunkowuja myslenie ludzi w strone uleglosci jakoby Bogu ale w istocie przywodcom i ich ideologii. Ludzie sa gleboko przekoani, ze te instytucje istneja dla nich,ze dbaja o ich dobro, ale to kolejna iluzja, oni sa potrzebni, niezbedni by na nich mogla ona zyc egzystowac, bez nich ona nie istnieje dlatego to tak wazne. To glowny powod zabiegania o ,,owieczki".  Wypracowuja przekonania, ze Bog ma na ziemi swoich liderow,ze ludzie ich potrzebuja, ze ci wybrani maja specjalne relacje z Bogiem itd. Wypracowaly w ludziach falszywe przekonanie, ze wogole istnieje cos takiego jak religia prawdziwa,choc w istocie nie ma czegos takiego. Kazda religia to twor ludzki szyty na miare, aby kazdy mogl wybrac cos dla siebie.  Dzieki temu, co najwyzej ludzie beda miotali sie w jedna i z powrotem od jednej do drugiej religii majac takie przekoanie. Samo przekonanie malo kto weryfikuje,bo jak weryfikowac oczywista oczywistosc w przekonaniu czlowieka? Religie wypracowaly sobie pozycje istnienia ponad prawem, jako niezalezne wyspy w tym swiecie. Maja wlasne prawo, wlasne sady, nie placa podatkow, nie ma kontroli panstwa nad tymi organizacjami a czesto jest wrecz odwrotnie by zapewnic sobie jeszcze wieksze wplywy i bogactwo, w odroznieniu od wlasnych poddanych, ktorzy przeciez placa daniny.  Religia to w istocie bezduszna, okrutna mafia,ktora pasozytuje na tych najlepszych cechach jakie tkwia w czlowieku. Na marzeniach, na milosci do rodzicow, rodziny, innych ludzi, na szlachetnych pobudkach, na ich uczciwosci, na potrzebie rytualow. Wykorzystuje to wszystko co w nas najlepsze, nawrazliwsze, najdelikatniejsze,czule, jakby wkrada sie , wplata w te relacje, zwiazki, wprowadza terminy Ojciec, Matka, Syn, Corka, Brat , Siostra itp. to sprytne. Te uczucia przenosi na siebie, na organizacje , dlatego tak ciezko to zakwestionowac, ba czesto niejako jest to kwstionowanie samego siebie. Trzeba by bylo przebudowac calegosiebie  jakby od poczatku. To szalenie trudny proces. Jakby sie temu wszystkiemu przyjrzec bez leku, ktory kroluje w ludziach wtedy  bardzo szybko by sie przebudzili, ale w tej kwestii jestem sceptyczny.  I mysle, ze to ten ogromny, czesto zakopany lek jest tym wielkim Bogiem ktorego ludzie czcza. 


 (To co opisalem powyzej sa to moje prywatne wnioski I przemyslenia)
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: listonosz w 04 Marzec, 2017, 19:59
Ciekawie to opisales Maro . W wiekszosci sa to znane fakty , ale dopiero gdy  przedstawi sie je razem , jako funkcjonujacy system indoktrynacji , zauwaza sie przyczyny dla ktorych religie (nie tylko SJ ) , maja  tak duza skutecznosc w pozyskiwaniu nowych zwolennikow .  Chcialbym sie tu krotko odniesc do Twojego opisu  indoktrynacji w obrebie rodziny. Z moich obserwacji wynika , ze na szczescie , ten bezlitosnie dzialajacy system urabiania  dzieci  na "swoj obraz i podobienstwo" , w wielu przypadkach jest nieskuteczny a nawet przynosi czesto odwrotne do zamierzonych skutki . Czesto jest tak ,ze pojawia sie tzw. konflikt pokolen  i  nastolatek wybiera inna droge zyciowa niz rodzice albo jego najblizsze otoczenie . Przyczyny moga byc rozne , od hormonalnych po psychologiczne ale w sumie dobrze , ze sie tak dzieje . Mamy wieksza roznorodnosc w spoleczenstwie .  Druga sprawa , ktora chce poruszyc to  twoj opis  systemow religijnych i ich  oddzialywania na nas . Mysle , ze trzeba tu odroznic organizacje religijne od  religi jako takiej .  Leszek Kolakowski powiedzial kiedys ,ze " Religia , to odpowiedz na nieuchronna porazke zycia"  i jako taka spelnia  wazna funkcje stabilizujaca spoleczenstwa . Ale niestety  , bardzo czesto , zorganizowane religie przypominaja struktury mafijne  o ktorych pisales . Pzdr...
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 26 Marzec, 2017, 22:35
Ciekawie to opisales Maro . W wiekszosci sa to znane fakty , ale dopiero gdy  przedstawi sie je razem , jako funkcjonujacy system indoktrynacji , zauwaza sie przyczyny dla ktorych religie (nie tylko SJ ) , maja  tak duza skutecznosc w pozyskiwaniu nowych zwolennikow .  Chcialbym sie tu krotko odniesc do Twojego opisu  indoktrynacji w obrebie rodziny. Z moich obserwacji wynika , ze na szczescie , ten bezlitosnie dzialajacy system urabiania  dzieci  na "swoj obraz i podobienstwo" , w wielu przypadkach jest nieskuteczny a nawet przynosi czesto odwrotne do zamierzonych skutki . Czesto jest tak ,ze pojawia sie tzw. konflikt pokolen  i  nastolatek wybiera inna droge zyciowa niz rodzice albo jego najblizsze otoczenie . Przyczyny moga byc rozne , od hormonalnych po psychologiczne ale w sumie dobrze , ze sie tak dzieje . Mamy wieksza roznorodnosc w spoleczenstwie .  Druga sprawa , ktora chce poruszyc to  twoj opis  systemow religijnych i ich  oddzialywania na nas . Mysle , ze trzeba tu odroznic organizacje religijne od  religi jako takiej .  Leszek Kolakowski powiedzial kiedys ,ze " Religia , to odpowiedz na nieuchronna porazke zycia"  i jako taka spelnia  wazna funkcje stabilizujaca spoleczenstwa . Ale niestety  , bardzo czesto , zorganizowane religie przypominaja struktury mafijne  o ktorych pisales . Pzdr...

Tak , bo to w istocie sa mafie.
Tak naprawde nie ma nic zlego w wierze w Boga choc sam jestem niewierzacy, rozumiem to ,akceptuje I szanuje.  Nasz mozg jest taka maszyna, ze nie bardzo radzi sobie pomiedzy fikcja a rzeczywistoacia. Wiec nie mozna wiary oceniac w kategorii, ze to jest zle czy dobre, w odroznieniu od istytucji ktora na tym sobie pogrywa. Gdy ogladsz film, ktory porusza twoje emocje mozg nie zdaje sobie sprawy ze to fikcja I jesli zaplaczesz lzy sa jak najbardziej prawdziwe. Jesli w okolo wszyscy by ci mowili ze ten film to autentyczne fakty nagrane z ukrytej kamery uwierzysz w to. Nawet jak widzisz , ze to aktorzy nie udajesz, ze sie wczuwasz tylko jest to prawda.  Codzienie wszyscy ludzie zyja w iluzorycznym swiecie, mowiac ludzim rzeczy , ktore sie nie wydarzyly albo sie wydarzyly ale je koloruja inni w to wierza co prowadzi do wielkiego ludzkiego teatru. I czy to zle czy dobrze, ze caly czas gramy rozne role, ze wypracowlismy tele roznych zasad I norm spolecznych, ze to juz jerst tego wiecej niz w niejednej religii  :D Trudno to jednoznacznie ocenic. Dlatego, mysle ze waniejsze od tego czy wierzymy czy nie , czy jestesmy w tej czy takiej lub siakiej religii.  Czy nie lepiej patrzec na to wszystko z przymrozeniem oka a nie tak smiertelnie powaznie?
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Litwin w 28 Marzec, 2017, 00:25
Mario! Po co mróżyć oczy. Czy nie lepiej je mieć szeroko otwarte?
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: preampusDistortus(); w 28 Marzec, 2017, 00:39
Maro, brawo za dobitne, prawdziwe i rzeczowe argumenty w sprawie LXX oraz JHWH (JHVH).
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 04 Kwiecień, 2017, 15:48
Z powodu mojej milosci  ;) do religii napisze cos wiecej co o niej mysle.
Religia umiera.

Wszystko, ale to absolutnie wszystko mialo poczatek i bedzie mialo swoj koniec. Wszystko jest w ruchu,nawet opinie i poglady. Stare umieraja rodza sie nowe. Oczywiscie w pogladach wielu ludzi istnieje przekoanie , ze nie wszystko, ze Bog istnial zawsze i bedzie istnial zawsze. Ze nasze slonce bedzie swiecilo zawsze, ze ziemia bedzie zawsze. Niemniej, to bez znaczenia, bo gdy ludzie znikna z planety ziemia, zniknie tez i ten poglad. Ludzie zyjacy w starozytnosci majacy swoich Bogow szczerze wierzyli, ze oni istnieja i moga im pomoc w kwestiach w ktorych ludzie nie sa w stanie sobie pomoc, jak np zycie w zaswiatach. Dzis przyjmujemy tamte wierzenia jako mity. To nic, ze dzis co do zasady sa to te same mity i to samo urojenie. Jednak ludzie wierzacy w dziwny sposob mowia, z calym szacunkiem dla nich, ze tamto bylo mitem a to nie jest, to bardzo zabawne w rzeczy samej. Jestem na emogracji i zagladam czasem do roznych kosciolow. Widze w jednych bardziej ozywione zycie, w innych odczuwam jakby w srodku byla inna epoka. W jedych jest sporo ludzi mlodych w innych domy starcow. Ludzie wierzacy,  nie zdaja sobie kompletnie sprawy, ze zyczenia czy wiara w cos niekoniecznie moze cokolwiek zmienic. Nie zauwazaja tez, ze religia umiera, religia nie ta czy sia ale jako taka.  Np. Kiedys tak religijana katolicka Hiszpania , dzis do tego kosciola przyznajesie ok 68 % ludzi w tym kraju ale 15% deklaruje ze chodzi do kosciola. Taka tendencje mozemy zauwazyc wszedzie w mniejszym lub wiekszym nasileniu. Zauwazyc tez mozna takie przedsmierne ozywienie w postaci odradzania sie fundamentalizmu religijnego, to sa desperacke zachowania fanatykow czujacych co sie dzieje. Ale skoro jest to strona poswiecona Swiadkom Jehowy nalezaloby w koncu dotrzec i do tej kwestii. Religia ta stracila juz swoj impet. Troszke moze jeszcze pozyje ale nikt nie uratuje jej zycia. Mysle, ze to pozytywna informacja. Wyobrazmy sobie sytuacje tej i innych religii za 100 czy tysiac lat. Czy myslicie, ze ludzie sa az trak glupi by w koncu nie odkryc , ze byli zwodzeni i zadne obietnice sie nie spelnily i nie spelnia?. To musi doprowadzic do zmiany stanowiska.   
      Dzis bardzo duzo ludzi jak nigdy dotad , majac internet moga w blyskawiczny sposob dzielic sie swoimi opiniami , doswiadczeniami, wiedza itd.  Czesto przy tym zauwazajac ze wielu innych ma podobne wnioski.  W koncu przyjdzie czas na calkowita smierc tych instytucji, ktore zwodza ludzi trzymajac ich jakby w upojeniu. To nie jest wynikem jakiejsc psychomanipulacji jak niektorzy sadza, ale to ludzie sami chca byc nacpani a to podatny grunt dla tzw psychomanipulacji. Czy wychodzac z tego dostaniemy cos w zamian?  Pytaniem jest czy potrzebujemy czegos w zamian? Moim zdaniem nie.  Mamy zycie. Tego nie trzeba niczym zastepowac, warto to sobie uswiadomic. Mozemy je zmarnowac, zyjac w swiecie ktory jest wirtualny i nieprawdziwy. Zludny i stwarzajacy pozory bezpieczenstwa ale tak naprawde najbardziej niebezpieczny dla czlowieka o czym swiadcza wpisy na tym forom. Widac bardzo wyraznie co ludzie czuja po obudzeniu sie z letargu. Czuja czesto trudne emocje jakby po gwalcie. Po gwalcie na ich duszy. Czesto piszac, ze zmarnowali zycie, to literalne, prawdziwe i mysle, ze maja absolutnie racje gdy wypowiadaja takie stwierdzenia. Prawdziwe zycie , to zycie po prostu. Zycie kazdym dniem, swoj wlasny osobisty rozwoj jako pojedynczego niepowtarzalnego obiektu. Z zespolem wlasnych cech i talentow. Jak roslina w parku, jedna duza, inna mala, jedna oblepiona kwiatami a inna z kolorowymi liscmi itd. Jak kazde drzewo czy inna roslina zyje tylko raz tak jest i z czlowiekiem. Nie oczekuje, ze ktos sie z tym zgodzi czy nie, ale wiem, ze kazdy w glebi duszy wie i jest pewny, ze bedzie zyl ten jeden jedyny raz. A to drugie... ,,zycie" to jednak gdzies tam w duszy wiemy, ze to iluzja, czujemy te niepewnosc. Dlatego  z powodu tego leku desperacko szukamy religii,by sie zamroczyc i nie czuc tego rzeczywistego zycia, ale czy warto?  Chyba najlepiej wiedza ci co trzezwieja, jedni nie chca do tego wracac inni szukaja innych znieczulaczy.  Religie to zasadzki naszego umyslu ale o tym moze kiedy indziej.
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Lunkaa w 07 Maj, 2017, 20:54
Maro, miałeś odwagę zwracając uwagę Świadkom, że zachowali się niestosownie.
Osoby z którymi studiowałam były bardzo taktowne, pomijając jednego starszego ale nie o nim teraz chcę mówić.
Raz miałam taką sytuację, że odwiedzono mnie z nadzorcą. No i kiedy weszli do domu osoba ze mną studiująca chciała zdjąć buty, już miałam zamiar powiedzieć żeby nie ściągali, ale obwodowy mnie ubiegł bo powiedział, że on nie będzie ściągał:/
Trochę nie spodobało mi się to, ale przemilczałam bo byłam szczera w stosunku do nich, jednakże po dalszej gadce i zachowaniu stwierdziłam, że ten nadzorca to jednak nadymany bufon.
Tytuł: Odp: Jak to Swiadkowie Jehowy Zrezygnowali ze Studium ze mna...
Wiadomość wysłana przez: Litwin w 13 Maj, 2017, 20:09
Z powodu mojej milosci  ;) do religii napisze cos wiecej co o niej mysle.
Religia umiera.
jj
Tak, tak, umiera, ale do jej całkowitej śmierci jeszcze daleko. Potrzeba świeckiej edukacji i takich tekstów jakie tu umieściłeś w tym Twoim wątku.
Całe szczęście, że świat zaczyna się edukować, lecz jak widzisz idzie to powoli.
Jeśli powiesz swemu otoczeniu, że religia jest pełna przemocy, nielogiczna, nietolerancja,  często popiera rasizm, czy pogardliwie odnosi się  do kobiet, że jest narzucana dzieciom, to co ci to twoje otoczenie odpowie?
Jak napisał w swej książce Christopher Hitchens, "Bóg  nie jest wielki" - religia zatruwa wszystko.
Ktoś kto ma otwarty umysł, wysłucha argumentów, innych. Ale obawiam się, że jeszcze mało jest obywateli tego świata, którzy tego wysłuchają.
O takich ludzach mówi się, że mają poglądy lewicowe. A wiesz jak to się innym kojarzy?
Ja właśnie po to znalazłem się na tym forum, by te religie demaskować, bo sam się  wygłupiłem i zostałem ŚJ.
Na swoim przykładzie najlepiej jest to wyjaśniać.
To co opisałeś,   może i jest ogólnie znane, ale trzeba o tym trąbić jak najczęściej by docierały te informacje do społeczeństwa.