Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 13 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Jak Harnaś jaskinię zbójców opuścił  (Przeczytany 150593 razy)

Offline Startek

Odp: Jak Harnaś jaskinię zbójców opuścił
« Odpowiedź #75 dnia: 20 Luty, 2017, 21:20 »
Miałem kolegę w Szczecinie z całą grupą świadków siedzieli w Ustce za wojsko na Posejdonie . W czasie stanu wojennego odwiedzalismy ich , jeszcze po wyjściu z więzienia byliśmy u nich w odwiedzinach . Jasiu  popełnił samobójstwo ,  Joel problem z alkoholem zmarł ,  jeden wyjechał do Kanady  ,  Slawek  w Berlinie do dziś kawaler , jeszcze dwóch też problem z alkoholem nie żyją  . Więzienie za wojsko i chłopaki nie mogli dojść do siebie . Często rozmawiałem z tymi co pozostali mówili że po tym więzieniu mieli problemy.


Offline Estera

Odp: Jak Harnaś jaskinię zbójców opuścił
« Odpowiedź #76 dnia: 20 Luty, 2017, 21:53 »
W Polsce - główną formą zwracania się do osób było i jest imię, a nazwisko wywodzi się np. z przezwisk, zawodów, cech wyglądu lub miejsc zamieszkania, i pierwotnie miało jedynie pomóc odróżnić od innych noszących dane imię.
I pomimo naleciałości postkomunistycznych zwracanie się "po nazwisku" nadal uważane jest za niekulturalne.
    Jak weszła do zboru ta zmiana, żeby mówić po nazwisku, to strasznie chłodno się zrobiło i oficjalnie.
    Pomyślałam sobie, że i tak jest deficyt emocjonalny w zborach, to jeszcze takie urzędowe zarządzenie.

    Nie podobało mi się to od samego początku, nie wspominając o uciekającej resztce ciepłych uczuć braterskich.
    Należałam do grupy tych, do których trzeba było mówić również po imieniu.
    Ale jak słuchałam te nazwiskowe wywołania, to mi się kojarzyło to z numerami ludzi w obozach koncentracyjnych.
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline mobydick

Odp: Jak Harnaś jaskinię zbójców opuścił
« Odpowiedź #77 dnia: 20 Luty, 2017, 23:08 »
Witaj Harnaś.Wielu wychowywanych w org pewnie ma podobne wspomnienia ze szkoły tak i ja.Wyrzuty sumienia bo cukierka się wzięło. Namalowałam choinka na plastyce jak miałam 7 lat,a była taka piękna pamiętam do dziś.I wstyd jak nie przyniosłam prezentu dla koleżanki a jej nazwisko wylosowałam, znaczy nauczycielka kazała to co miałam zrobić.A w domu wiadomo co.
Na zabawę  na dyskotekę nie wolno złe towarzystwo.itd wymieniać by długo.Ale w zborze jakie rzeczy niektórzy wyrabiali to głowa boli. :(

 :)Wczoraj było bardzo miło.Aż żyć się chce,wiedząc że nie sami na tym świecie jesteśmy.Wspólna przeszłość łączy ludzi. :)
Wolność jakże jesteś mi droga.


Offline HARNAŚ

Odp: Jak Harnaś jaskinię zbójców opuścił
« Odpowiedź #78 dnia: 21 Luty, 2017, 06:21 »
Witaj Harnaś.Wielu wychowywanych w org pewnie ma podobne wspomnienia ze szkoły tak i ja.Wyrzuty sumienia bo cukierka się wzięło. Namalowałam choinka na plastyce jak miałam 7 lat,a była taka piękna pamiętam do dziś.I wstyd jak nie przyniosłam prezentu dla koleżanki a jej nazwisko wylosowałam, znaczy nauczycielka kazała to co miałam zrobić.A w domu wiadomo co.
Na zabawę  na dyskotekę nie wolno złe towarzystwo.itd wymieniać by długo.Ale w zborze jakie rzeczy niektórzy wyrabiali to głowa boli. :(

 :)Wczoraj było bardzo miło.Aż żyć się chce,wiedząc że nie sami na tym świecie jesteśmy.Wspólna przeszłość łączy ludzi. :)
Nam też było bardzo miło ,że spędziliśmy wspólnie popołudnie. Co prawda Ty się znałaś z moją żoną z czasów młodości ale ja wcale nie odniosłem wrażenia ,że widzieliśmy się pierwszy raz. Masz rację przy wspólnej przeszłości bariery pękają.


Offline Milea

Odp: Jak Harnaś jaskinię zbójców opuścił
« Odpowiedź #79 dnia: 21 Luty, 2017, 18:59 »
Zycie w tej sekcie to tylko nakazy i zakazy. Od dzieciństwa byłam w tej nieprawdzie. W domu bieda, do tego karność cielesna, już jako małe dziecko zastanawiałm się czy Bóg jest dobry, skoro każe bić dzieci.... :-\ Zero imprez, prezentów i czegoś w zamian za nieobchodznie świąt...Ludze a na pewno dzieci spoza są  bardziej szczęśliwsi i potrafią cieszyć się życiem....


Gorszyciel

  • Gość
Odp: Jak Harnaś jaskinię zbójców opuścił
« Odpowiedź #80 dnia: 21 Luty, 2017, 19:10 »
Zycie w tej sekcie to tylko nakazy i zakazy. Od dzieciństwa byłam w tej nieprawdzie. W domu bieda, do tego karność cielesna, już jako małe dziecko zastanawiałm się czy Bóg jest dobry, skoro każe bić dzieci.... :-\ Zero imprez, prezentów i czegoś w zamian za nieobchodznie świąt...Ludze a na pewno dzieci spoza są  bardziej szczęśliwsi i potrafią cieszyć się życiem....

Kolosan 2: 20 Skoro więc razem z Chrystusem umarliście i zostaliście uwolnieni od reguł tego świata, dlaczego jak ludzie ze świata poddajecie się jego nakazom: 21 „Nie jedz! Nie próbuj! Nawet tego nie dotykaj!” 22 Przecież to wszystko jest przeznaczone do zjedzenia! 23 Takie nakazy pozornie mogą wydawać się mądre, bo wynikają z religijności, uniżania się i umartwiania ciała. Wcale jednak nie pomagają w ujarzmieniu wnętrza.


Offline HARNAŚ

Odp: Jak Harnaś jaskinię zbójców opuścił
« Odpowiedź #81 dnia: 21 Luty, 2017, 19:26 »
Zycie w tej sekcie to tylko nakazy i zakazy. Od dzieciństwa byłam w tej nieprawdzie. W domu bieda, do tego karność cielesna, już jako małe dziecko zastanawiałm się czy Bóg jest dobry, skoro każe bić dzieci.... :-\ Zero imprez, prezentów i czegoś w zamian za nieobchodznie świąt...Ludze a na pewno dzieci spoza są  bardziej szczęśliwsi i potrafią cieszyć się życiem....
Jak na sali ktoś lał dziecko , najczęściej w toalecie , żeby nie przeszkadzał płacz w odbiorze pokarmu duchowego >:( ,  pozostałym uczestnikom  , to nikt nie reagował tylko starsze ciotki z aprobatą kiwały głowami , że rodzice wychowują zgodnie z Biblią. >:( Zastanawiałem się jak by to było gdyby ktoś  z sali podszedł i przylał tej matce klapsa w dupę ale z otwartej to wtedy  pewnie kilku by zareagowało w obronie ,że ktoś kobietę bije ,ale jak dziecko leją to nikt się na sali nie rusza ,żeby bronić.


Offline Startek

Odp: Jak Harnaś jaskinię zbójców opuścił
« Odpowiedź #82 dnia: 21 Luty, 2017, 20:25 »
Dziecko się nudzi siedzi , nic z tego nie rozumie . Czasem trzeba jednak zdyscyplinować dziecko  . Pomyślcie trzy dni zgromadzenia to już całkiem mordęga ,dla rodziców i dzieci . Po jaką cholerę tobą takie duże trzy dniowe zgromadzenia . Komu to potrzebne ,wszyscy wymęczeni i tyle .


Offline Litwin

Odp: Jak Harnaś jaskinię zbójców opuścił
« Odpowiedź #83 dnia: 24 Luty, 2017, 00:22 »
Dzięki za przywitanie Harnaś, od paru dni tu jestem "oficjalnie".
Miałem tak ze swoją  córką, często wychodziła do toalety.
Niektórym to przeszkadziało.  Przestałem ją przyprowadzać.  Dawno to było.
Poczytam z ciekawością  Twą  historię.
Landsberg? To mieszkamy blisko siebie.
« Ostatnia zmiana: 24 Luty, 2017, 01:09 wysłana przez Litwin »


Offline HARNAŚ

Odp: Jak Harnaś jaskinię zbójców opuścił
« Odpowiedź #84 dnia: 24 Luty, 2017, 07:07 »
Ale akurat "brat JAN kowalski" to już i tak niezastosowanie rozkazów (ups, sorki, "rad").
Chociaż to nie zgodne z zasadami językowymi i dobrym wychowaniem, to swojego czasu był list żeby zwracać się do wszystkich WYŁĄCZNIE PO NAZWISKU a dopiero gdy jest kilka osób o takim samym nazwisku, to można DODAĆ IMIĘ.
Potrafię zrozumieć wiele jeśli chodzi o wywoływanie z podium do odpowiedzi ale pewna sytuacja to dla mnie hardcore.
Otóż studium książki prowadził mąż, a na sali  siedziała jego żona, niejaka siostra G.- pionierka zresztą. On zadaje pytanie, zgłasza się parę osób ,ale brat Ir. wybiera oczywiście siostrę G -czytaj żonę. I robi to w następujący  sposób:
-Proszę kochanie. ;D ;D
Sala w śmiech a 'kochanie " szczęśliwa ,że mąż ją wybrał.
Nie wiem co gorsze , zimne po nazwisku czy z czułością?  ;) ;)


Gorszyciel

  • Gość
Odp: Jak Harnaś jaskinię zbójców opuścił
« Odpowiedź #85 dnia: 24 Luty, 2017, 08:30 »
Chyba lepiej normalnie. Ja do żony po nazwisku nie mówię. Lepiej po imieniu, ale "kochanie" dla mnie też ok w sytuacji NIEFORMALNEJ. A przecież ŚJ obnoszą się z tym jaką to oni nie są rodziną... Gdyby to była prawda, to po co po nazwisku?


Offline Startek

Odp: Jak Harnaś jaskinię zbójców opuścił
« Odpowiedź #86 dnia: 24 Luty, 2017, 12:00 »
 W małej grupie mówimy sobie po imieniu , ale  i na sali jest o wiele milej gdy się zwracają do ciebie po imieniu , bez żadnego formalizmu . Tak z nazwiska brzmi  bardzo chłodno . Mi już trudno było się odnajdywać na sali po wprowadzeniu tego nakazu , wiało chłodem .  Tym bardziej że wszyscy znaliśmy się od dziecka .


Offline HARNAŚ

Odp: Jak Harnaś jaskinię zbójców opuścił
« Odpowiedź #87 dnia: 24 Luty, 2017, 18:27 »
Dosyć szybko po chrzcie zostałem sługą pomocniczym. Pamiętam jak na kongresie letnim w Szczecinie podczas przerwy podszedł do mnie przewodniczący zboru i spytał, tak zwyczajnie ,bez żadnego zbędnego ględzenia :
-Chcesz być sługą?
Rozejrzałem się wokół czy on aby na pewno mówi do mnie, co by nie mówić na sektorze z 300 osób.
-Nie wiem czy sobie poradzę -odparłem.
-Poradzisz sobie Harnaś - mówi brat J.
-A co dodatkowo będę musiał robić?-dopytuję.
-Nic ponad to co robiłeś do tej pory.
Chyba musieli mieć w przerwie jakieś spotkanie z okręgowym i pewnie był nacisk na mianowanie młodych,że tak szybko zadziałali. ;)
Z całą pewnością chłopcy łatwiej otrzymują  przywileje gdy pochodzą z rodzin gdzie ojciec jest starszym. :-\ Niczym szczególnym przecież się nie wyróżniałem na tle innych. Owszem aktywny na zebraniach , gdy to możliwe pionier pomocniczy ale inni robili to samo.
Lubiłem chodzić na zebrania zwłaszcza dlatego , że obsługiwałem nagłośnienie. Fajna fucha dla młodego. Zebranie szybciej zleciało bo to był czas kiedy pieśni nagrane były na kasecie magnetofonowej i aby przygotować kolejną trzeba było wyjść do samochodu i tam ją ustawić . Potem dostaliśmy od braci z Niemiec  sprzęt  , który już był nieprzydatny na ich sali. Były słuchawki i co ważne można było nagrywać wykłady.
Głoszenie natomiast sprawiało mi sporo problemów. Niby miałem dużo rozpowszechnień i odwiedzin ale zwyczajnie tego nie lubiłem. Często próbowałem się spóźnić , licząc,że głosiciel pójdzie do domu . Czasami się udawało. :) Pamiętam , że kiedyś przy wizycie nadzorcy obwodu zaplanowali mi służbę z nim. Bałem się okrutnie. Im bliżej głoszenia tym większy strach. Myślałem czy aby nie zasymulować jakiejś choroby , nagły ból brzucha czy cuś :-[ . Cokolwiek aby nie pójść , strach paraliżował. Katastroficzne wizje , że sobie nie poradzę przy drzwiach , że zapomnę wstępu czy ,że nie znajdę wersetu biblijnego odpowiedniego do toczącej się rozmowy , albo że robię niewłaściwie notatki wszystko to spotęgowane jeszcze taka figurą jak nadzorca obwodu , który cię obserwuje nie pozwoliło złapać normalnego oddechu .Mimo wszystko  zebrałem się w sobie i poszedłem a po służbie obwodowy mówi:
- Bardzo jestem zbudowany ,że taki jesteś odważny i aktywny :) Szok i niedowierzanie.


Offline Lechita

Odp: Jak Harnaś jaskinię zbójców opuścił
« Odpowiedź #88 dnia: 24 Luty, 2017, 22:25 »
Harnaś ależ nasze historie są podobne do siebie! Pewnie nie jestem jedyny, ale zaczynałem podobnie, od obsługi nagłośnienia - odczucia dokładnie te same - czas na zebraniach szybciej leciał i jeszcze masz poczucie , że robisz coś wartościowego dla innych!
Na kongresie w Szczecinie byłem bodajże w 1992 lub 1993 , jeszcze przed chrztem, pamiętam, że w niedzielę lało niemiłosiernie! W życiu tak nie zmokłem, ale jakże szczęśliwy wtedy byłem!
Oj, naiwny Lechita  ;D

Pisz dalej, wciągam się coraz bardziej w Twą historię!
"Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą"  William "Bill" Cooper


Offline Dorkas

  • Pionier
  • Wiadomości: 880
  • Polubień: 2976
  • Pierwszy krok wędrówki jest zawsze najdłuższy.
Odp: Jak Harnaś jaskinię zbójców opuścił
« Odpowiedź #89 dnia: 25 Luty, 2017, 09:19 »

- Bardzo jestem zbudowany ,że taki jesteś odważny i aktywny :) Szok i niedowierzanie.

Być może widział Twój strach , Twoją walkę wewnętrzną ale chwaląc wywoływał w Tobie poczucie wartości , ważności , motywował do dalszej pracy . O takich braciach mówi się - jaki On wspaniały , dobry , wyrozumiały- To te ukształtowane w nas uczucia sprawiają , że trudniej nam znieść postawę  takich braci nakazaną przez strażnicę ,kiedy zaczynamy pytać , wywołują lęk   przed jakże często samotnym wyruszeniem w " świat" o którym tyle lat wpajano nam , że jest zły. Boimy się odrzucenia , utraty bliskich , jesteśmy gotowi męczyć się chodząc na zebrania itd. Najpierw byliśmy gotowi znosić ten paraliżujący strach przed służbą ,szykany w szkole ,pracy , dla Jehowy , który obiecuje nam raj
, bez chorób i śmierci  a kiedy zrozumiemy czym jest wts  cierpimy nadal , tylko teraz boimy się utraty bliskich , przyjaciół , tej pustki w okół nas. Boimy się zbudować swój świat od nowa .

A może warto spróbować? przestać się bać , że ktoś nas zobaczy z ex, może warto jasno powiedzieć co się myśli ,czuje ?
Może warto. 
Dziś wiem więcej niż wczoraj